Temat: Dlaczego głosowałem na Lecha Kaczyńskiego
Obawiam się, że kataklizm absolutny. I nie żartuję. I nie taki, jak z filmów SF, gdzie grupa śmiałków prowadzi wygodne życie w jakichś "schronach", tylko taki, który cofa do poziomu maczugi i wymaga pełnego kolektywizmu, jak za czasów człowieka pierwotnego. Oczywiście ponieważ człowiek zachowuje wiedzę i doświadczenie, dojście od pełnej komuny i kooperacji do kilku form rządów i wykreowania polityki zajęłoby niewiele czasu.
Zamach na WTC - najpierw scalił, potem podzielił (np. tych od teorii, że to działania rządowe i tych, że to AlKaida), momentalnie pojawiły się wrogie obozy. Szybko zaczęto wskazywać winnych.
U nas - nie minęło 5 dni od wiadomego zdarzenia - już ludzie by sobie dawali po zębach.
Na Haiti - jeszcze nie skończyła się klęska żywiołowa, już mordowano, handlowano narządami, kradziono.
Wynika to zapewne z tego, że każdy człowiek ma własną wizję świata, własne priorytety i szuka własnych korzyści (duchowych, ideowych i materialnych). Oczywiście wizje te można podczepiać pod ogólniejsze nurty, ale w końcu dojdziemy do momentu, gdy mamy dwa nurty kompletnie przeciwstawne. Gdy chodzi o korzyści materialne, walka jest brutalna, ale prosta - maczugą w głowę. Gdy chodzi o korzyści duchowe i ideowe, walka staje się bardziej wysublimowana, ale niemniej zaciekła, aż do maczugi.
Odwołując się do narzędzi statystycznych, pięknie obrazuje to tzw. dendrogram" (grupowanie aglomeracyjne). Ono pokazuje, jak grupują się razem podobne obiekty, ale dochodzi do momentu, gdy są już tylko dwie grupy... Jeśli pomyślimy kategoriami socjaliści/wolnorynkowcy, nacjonaliści/kosmopolici, konserwatyści/liberałowie, ateiści/wierzący, mięsożerni/wegetarianie, materialiści/uduchowieni, czy nawet biedni/bogaci to już widać, że są to podziały nie do pogodzenia.
(źródło: StatSoft)
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 14.04.10 o godzinie 10:59