Temat: Czy nienoszenie obrączki po rozwodzie wyłącznie cywilnym...
Widzę, że kilka zagadnień tu się pojawiło:
1. Czy nienoszenie obrączki po ślubie konkordatowym, a rozwodzie cywilnym jest wprowadzaniem lub sugerowaniem ewentualnemu/ej partnerowi/ partnerce iluzji ,że jest się stanu wolnego?
2. Czy zdejmowanie obrączki, żeby udawać wolną osobę jest w porządku?
3. Czy nienoszenie obrączek przez osoby żonate/mężatki służy wprowadzeniu w błąd lub sugeruje, że jest się stanu wolnego?
4. Czy uważam, że ślub cywilny w moim przypadku bez ślubu kościelnego jest niepełnym ślubem? Może nieważnym?
5.Czy uważam, że ślub cywilny bez ślubu kościelnego jest niepełnym ślubem?
Ad.
1. Po pierwsze uważam, że osoba, która rozwiodła się cywilnie, jest stanu wolnego. Czy powinna nosić obrączkę lub nie? Moim zdaniem może zrobić jak chce. Rozumiem, że jeżeli ktoś nie uznaje rozwodu cywilnego, będzie nosił obrączkę. Ja bym nie nosiła i uważam, że bym wtedy była osobą niezamężną. Natomiast, gdybym miała z kimś wejść w głebszą relację, na pewno bym powiedziała o swojej sytuacji, że byłam już mężatką i powiedziałabym, że wzięłam ślub kościelny.
2.Uważam, że okłamywanie kogoś, że jest się wolnym, w momencie, kiedy ma się małżonka lub partnera jest kłamstwem i nie jest w porządku. Jeżeli ktoś zdejmuje obrączkę specjalnie, żeby udawać wolnego, to jest to dla mnie nie fair.
3.Nie uważam, żeby nienoszenie obrączek przez małżonków miało służyć udawaniu niezamężnych czy nieżontatych. Oczywiście pewnie i tacy też są. Ale jak widać z tego wątku i wiem z własnego doświadczenia (nie noszę obrączki i nie udaję wolnej) przyczyny mogą być różne.
4.Kiedy byłam mała, uważałam, że ślub cywilny nie jest prawdziwy, tylko trzeba go wziąć ze względu na to, żeby formalnie stać się żoną i mężem. Teraz uważam, że również dla mnie jest on ważny.
5.Uważam, że zarówno małżeństwo cywilne, konkordatowe, czy tylko kościelne jest ważne, jeżeli jest ważne dla osób, które je zawierają. Oczywiście tylko małżeństwo kościelne ma pewne implikacje, a właściwie ich brak, bo formalnie nie jesteśmy małżeństwem, nie dziedziczymy itd. Uważam, że jeżeli ktoś mieszka z partenerem/partnerką razem i jest to dla nich ważne, to jest to ważne i nie uważam takiej osoby za samotną "do wzięcia".