Temat: Czy działania rządzących w sprawie katastrofy Smoleńskiej...
No i jednak się okazało, że w grobie Walentynowicz leży ktoś zupełnie obcy. Ale to przecież nie robi różnicy, prawda?
Jak nie znoszę tzw. "polskiego obozu konserwatywno-narodowo-katolickiego", tak przyznaję mu w pełni rację w kontekście wyjaśnienia całej tej sprawy. Nie mówię "zamach", nie mówię "spisek", nie wyrokuję zawczasu o "złej woli", apeluję jedynie - "wyjaśnijcie jak było naprawdę i dlaczego wydano takie, a nie inne decyzje".
Osobiście nie uważam, że teraz się kręci i mataczy, bo "przecież dokonano zamachu". Raczej skłaniam się ku myśli, że po prostu ktoś (różne osoby na różnych etapach) dał dupy czy to z głupoty, czy to z osobistego stosunku do ofiar (niemoralne to i naganne, ale powiedzmy, że od biedy zrozumiałe), czy to przez roztargnienie z powodu strachu, że mu się do tyłka dobiorą, czy wszystkiego naraz. Mleko się rozlało i wypadałoby się dowiedzieć, kto zostawił garnek na gazie i poszedł oglądać "M jak miłość".
Wydawać by się mogło, że przy okazji tak niecodziennych i tragicznych wydarzeń, wydarzeń o wielkiej wadze i zasięgu międzynarodowym, związanych z najważniejszymi osobami w państwie, wszelkie władze obu krajów, na każdym szczeblu wykażą się pełnym profesjonalizmem. Przez myśl by mi nie przeszło coś takiego, jak podmiana zwłok czy pomyłki podczas sekcji (casus Wassermana). Do diabła, zwłoki to nie worek kartofli, który można zgubić, a wycięte operacyjnie narządy nie odrastają cudownie! Skoro teraz, po ekshumacji (a więc tyle czasu od pochówku) dało się ustalić, że zwłoki należą do kogoś innego, to co - nie dało się wtedy? Bez jaj, drodzy państwo. Naukowcy potrafią określić, co żyjący 4 tysiące lat temu faraon zjadł przed śmiercią, a tu nagle - pomroczność jasna? Jaka jest gwarancja, że w pozostałych mogiłach leżą właściwe osoby?
Albo więc ma się na wszystko wyj...ne i traktuje szczątki jak worek kartfofli, ale to wtedy nie odstawia się szopek i nie zapewnia, że dla kogokolwiek ma to jakiekolwiek znaczenie. Po prostu - mówi się wprost "to tylko trupy nielubianej opozycji i ledwie kilku naszych, więc jeden ... gdzie będą leżeć". Albo zajmuje się wszystkim porządnie - nie mówię że z jakimś patosem i sztucznym żalem, ale przynajmniej zabezpiecza skrupulatnie dowody i weryfikuje ciała. Najpierw było hasło "nie wolno otwierać trumien". Teraz się okazuje, że "nikt nie zabraniał otwierać trumien".
Nic nie jest jasne w tej sprawie, jeden cyrk. Jak się wreszcie ktoś wkurzył i zażądał weryfikacji, nagle podniósł się jazgot "a po co wam to! kto za to zapłaci! to tylko trupy! zostawcie nieboszczyków w spokoju!". Okazało się, że jednak podejrzenia były zasadne.
Jak w popularnych serwisach plotkarskich pojawi się wzmianka, że komuś tam zginął/zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach mąż/żona/dziecko, to wszyscy kibicują "odwagi! wytrwałości! ja bym poświęcił wszystko by się dowiedzieć prawdy!". Jak tutaj - wręcz agresja w stosunku do tych ludzi, którzy właśnie stracili najbliższych i których jednak ewidentnie robi się w ciula. A moja odpowiedź na to jest taka: ja ktoś uważa, że rodzina nie ma prawa do informacji, gdzie leżą jej bliscy, to niech sam odda grób ze swoimi rodzicami/dziadkami komuś obcemu do dyspozycji. Co za różnica, kto tam leży - trup to trup. Przewalcować, ugnieść, uklepać i postawić nowy grobowiec albo wylać beton i parking zrobić.
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 01.10.12 o godzinie 17:16