Temat: cytat niewinny w temacie od kiedy czlowiek staje sie...
Małgorzata G.:
Ja bym to tak podsumowała, że zazwyczaj dyskutuje się o skutkach - kiedy ciąża już jest. Powinno się (i to jest rola państwa) zapewnić wszelkie możliwe środki zapobiegawcze (antykoncepcja, edukacja).
Druga sprawa - wychowanie w domu, zasady + moralność. I to jest rola rodziców, której niestety część rodziców nie spełnia.
Aborcja to zajecie się już tylko skutkiem, nie działa wychowawczo, nie wnosi nic dobrego.
Małgorzato, obie jesteśmy uczestniczkami dyskusji na ten temat nie po raz pierwszy. Doskonale wiesz, że też uwazam, iż na piewrszym miejscu powinna być "prewencja". Problem pojawia się w momencie, kiedy lekarz lub farmaceuta w aptece może odmówić przepisania/sprzedaży środków antykoncepcyjnych (sama byłam tego kilkakrotnie świadkiem). Wiesz również, że jestem "zwolenniczką" systemu niemieckiego dotyczącego przerywania ciąży (pomijając fakt, że środki antykoncepcyjne od 14 do 18 roku życia są w Niemczech bezpłatne i nie jest konieczna zgoda rodziców).
Dla nieznających może opiszę ten system.
Po stwierdzeniu przez lekarza ciąży i oświadczeniu pacjentki, że nie chce tej ciąży donosić, dostaje ona skierowanie do specjalnej placówki poradniczej. Takie placówki prowadzone są zarówno przez instytucje miejskie, jak również przez kościół ewangielicki (jeszcze parę lat temu miał takie placówki również kościół katolicki, ale zostały one przez papieża zabronione) oraz różnego typu organizacje wyższe użyteczności. W czasie wizyty w takie placówce (z ciekawości sprawdziłam kilka z nich, ponieważ problemem aborcji interesuję się od kilkudziesięciu lat) najpierw robiona jest forma "wywiadu" (a więc czym kobieta się zajmuje, czy jest w związku czy nie, jaka jest jej sytuacja materialna, kto jest ojcem dziecka, jaki jest jej i jego stan zdrowia). Następnie informowana jest jakie prawa jako samotnej matce jej przysługują, gdzie może zdobyć pomoc prawniczą (często w tych palcówkach są również prawnicy) oraz informacje o ewntualnych skutkach/następstwach przerwania ciąży (bez opowiadania o zbijaniu niewiniątek, pokazywaniu zdjęć matrwych płodów itp., tylko szczegółowa medyczna informacja). Ji kobieta na koniec takiej rozmowy nadal chce usunąć ciąże, otrzymuje zaświadczenie o przebytej rozmowie oraz adresy sprawdzonych lekarzy dokonujących zabiegów. W przypadku niskich dochodów koszt zabiegu (500 euro) pokrywa kasa chorych (której płatniczką jest kobieta). Najwcześniej po 3 dniach od takiej rozmowy możliwe jest przeprowadzenie zabiegu.
Z moich rozmów w tych palcówkach wynika, że około 60-70% kobiet po takich rozmowach decyduje się na donoszenie ciąży.
W Polsce kobieta w niechcianej ciąży jest pozostawiona sama sobie. Te, które mają możliwości finansowe robią to w dobrych warunkach w karaju (niektórzy lekarze mający w przychodni berdzo "twardy" światopogląd, w prywatnych gabinetach, za odpowiednią opłatą skrupułów nie mają) lub w jeszcze lepszych poza granicami. Niemające takich możliwości finansowych i niepotrafiące znaleźć innej pomocy łykają tabletki na wrzody żoładka lub korzystają z usług "babki" (np. wprowadzenie do macicy otwartej agrafki), w niektórych przypadkach biorą gorącą kąpiel i skaczą ze stołu.
Ciągłe "wykłady" o zabijaniu niewiniątek, "obrona życia poczętego", wystawy zdjęć czy ponowny wniosek do Sejmu o zaostrzenie ustawy aborcyjnej to nic innego jak "zaklinanie rzeczywistości".
Problem (wcale nie mały) podziemia aborcyjnego poruszał już w 1930 roku lekarz-społecznik T. Żeleński-Boy ("(...) "największą zbrodnią prawa karnego" nazwał jeden z niemieckich uczonych paragraf, obowiązujący we wszystkich prawie ustawodawstwach, a nakładający ciężkie kary za przerwanie ciąży. (...) Życie zawsze było w tej mierze silniejsze od ustaw i od sankcji karnych; tym bardziej okazuje się nim życie nowoczesne w tak zmienionych płynące warunkach. (...) Zatem - powiedziałby ktoś - paragraf ten jest obojętny; skoro istnieje na papierze, ale się go nie stosuje, można go uważać za formę niewinnego protestu moralnego przeciw nagannym obyczajom. Niestety tak nie jest; paragraf ten, nie mający siły, aby coś pomóc, posiada olbrzymią moc, aby szkodzić. (...)
Bo ten paragraf, niezdolny zapobiec przerywaniu ciąży tam, gdzie imperatyw życia, mocniejszy niż wszystkie kodeksy, zmusza matkę do niego, ma wszakże na tyle siły, aby tę matkę pozbawić umiejętnej pomocy i pchnąć w ręce karygodnego - tu już naprawdę kary godnego - partactwa. Gdyby zestawić wypadki śmierci młodych kobiet, wypadki ciężkich i trwałych schorzeń, które z obecnego bezdusznie podtrzymywanego stanu rzeczy wynikają, zadrżeliby może ci, którzy w zaciszu wygodnego gabinetu układają swoje ustawy. A gdyby doliczyć inne, pośrednio wynikające z nich skutki: samobójstwa, dzieciobójstwa i inne klęski, wówczas zrozumielibyśmy, z jaką słusznością nazwano ten artykuł "największą zbrodnią prawa karnego". )