Mikołaj
Gołembiowski
Doktor nauk
humanistycznych,
poszukuje zajęcia
Temat: cytat niewinny w temacie od kiedy czlowiek staje sie...
Do Pana Łukasza Filipka.Powodem odmowy dalszej dyskusji z Panem nie jest fakt, że Pańskie argumenty są nieciekawe. Gdyby ktoś to powiedział w mniej pretensjonalnym tonie, bez GW itp. może by mi się chciało do nich odnieść. Rzeczywiste powody to:
1. Nieznana mi logika, która mówi że moje wypowiedzi o filozofii są sprzeczne. Czy Pan w ogóle wie, co to jest sprzeczność? Jeśli tak rozumiem, że jest Pan gotowy przedstawić niezawodne logicznie rozumowanie wyprowadzające sprzeczność z moich wypowiedzi. Ale to tylko przykład. Widzę, że Pana wypowiedzi są w ogóle zbudowane na paralogicznych argumentach w stylu "równi pochyłej" (eugenika) itp. Po prostu, nie chce mi się z Panem rozmawiać, bo jak odpowiem, to pewnie znów wyskoczy Pan z podobnym paralogicznym argumentem i tak będzie się nasza dyskusja toczyła. Po co mi to?
2. Tendencja do klasyfikowania rozmówców. Odniosłem wrażenie, że najważniejsze, co chciał mi Pan powiedzieć, to to, że ja jestem ten zindoktrynowany przez GW. I to załatwia sprawę, prawda? Można mnie już pewnie nazwać lemingiem, albo jakoś tak i z góry przekreślić wszystko, co mówię. Nie będę nikomu udowadniał, że nie jestem wielbłądem, w gazetach się znów tak nie zaczytuję, a jak czytam to różnej proweniencji i zawsze mam krytyczny stosunek do ich treści. Nie będę udowadniał, że osoby, które mnie zainspirowały - Derek Parfit, czy Judith Thomson - nie czytają GW, choć może niektórzy redaktorzy czytają ich. (Choć w wypadku Parfita zdziwiłbym się.) Gdybym dyskutował z kimś takim jak Pan na tematy gospodarcze i powołał się na Nozicka, to zapewne usłyszałbym, że ślepo coś powtarzam po Januszu Korwin-Mikke. I znów, po co mi to? Po co mam się bronić przed łatkami, jak mogę zrezygnować z dyskusji?
Mam określone poglądy, do których sam doszedłem, zazwyczaj liberalne, w kilku aspektach bardziej konserwatywne, ale akurat nie w kwestii aborcji. Z czymś takim nie wpisuję się w linię żadnej gazety.
W ogóle mam wrażenie, że nie bierze Pan pod uwagę, iż poszczególne argumenty odnoszą się w gruncie rzeczy do poszczególnych twierdzeń wygłaszanych przez stronę przeciwną. To nie są bezpośrednie argumenty za aborcją. Argument z bezdomnym to nie jest argument za dopuszczeniem aborcji, lecz przeciw twierdzeniu, że wartość życia zawsze przeważa wartości związane z dysponowaniem własnym ciałem, własnym majątkiem czy własną wygodą. Pokazuje coś przeciwnego. Możemy ryzykować życie bezdomnego w imię własnej wygody. A zatem jeżeli nierówność "wartość życia > wartość własnej wygody" stanowi założenie rozumowania pro-life, to została ona w ten sposób zakwestionowana. Oczywiście można bronić pro-life zawsze na inne sposoby, ale mam wrażenie, że przynajmniej jedna droga została przez ten argument odcięta.Mikołaj Gołembiowski edytował(a) ten post dnia 30.05.11 o godzinie 14:49