Izabela
Korzińska
Architekt /
Developer ETL/TEam
Leader, Roche Polska
Temat: Cyrk: rodzinna rozrywka czy cierpienie zwierząt?
Marcin Orliński:Byłam w cyrku 2 razy, jako dziecko i ten pierwszy raz zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Miałam może z 5 lat i byłam zachwycona tym, co zobaczyłam, bo wyglądało to bardzo niewinnie i niesamowicie rozrywkowo. Potem jako 7-latka oglądałam kolejne przedstawienie i zauważyłam: szpicrutę wbijaną słoniowi pod pachę, aby stanął na tylnych łapach, silny sios w oba boki misia, aby złapał rzucony mu przedmiot, uderzenie batem tygrysa - i to był mój ostatni raz w cyrku. Naprawdę cieszyłabym się, gdyby ktoś uświadomił mojej mamie dawno temu, że cyrk to jest cierpienie dla zwierząt, czyli np. zadał parę pytań jak wyżej. Ludzie niestety nie mają (a raczej nie chcą mieć) takiej świadomości, że to, co sobie wybrali za rozrywkę, oznacza cierpienie zwierzaków. Dlatego moim zdaniem trzeba im o tym przypominać.
"Łodzianie, którzy wybrali się w czasie weekendu do cyrku 'Korona', byli oburzeni zachowaniem... obrońców zwierząt.
Czterech przedstawicieli Koalicji na Rzecz Zakazu Cyrków ze Zwierzętami nie tylko rozdawało ulotki i kolorowanki dla dzieci, w których domagali się wypuszczenia zwierząt na wolność, ale też... filmowało widzów, 'atakując' ich pytaniami w rodzaju: 'Dlaczego pan tu przyszedł?', 'Czy pani wie, że swoją wizytą wspiera pani ludzi, którzy krzywdzą zwierzęta?', 'Co na to pana sumienie?'.
- To skandal! - uważa Marian Malinowski, tata 6-letniej Patrycji. - Przyszedłem z żoną i córką miło spędzić czas, a oni robią ze mnie jakiegoś przestępcę. Jakim prawem mnie filmują bez mojej zgody?!"
Przykre jest wyłącznie to, jak bardzo ci ludzie się oburzają "natręctwem" tych, którym zależy na tym, aby zmniejszyć skalę cierpienia zwierząt w cyrkach. Prawda jest taka, że skoro się oburzają, to zwykle wiedzą doskonale o tym, że źle robią. Człowiek się najbardziej irytuje wytkniętą mu prawdą.
Mam w zwyczaju każdemu znajomemu (lub po prostu forumowiczowi), który planuje zakup kota/psa z hodowli polecać wzięcie zwierzaka ze schroniska lub domu tymczasowego. Sądzę, że robię to delikatnie, a tymczasem wiele osób reaguje wręcz agresywnie, mówiąc np. "odebrałam to jako atak i natrętną kampanię proadopcyjną" - często nie są to osoby, do których się zwracałam.
Ludzie z jakichś powodów lubią odwracać kota ogonem - jeśli oni wspierają czyjąć krzywdę, czują się niesamowicie pokrzywdzeni, kiedy im się tylko o tym powie.
Podsumowując: uświadamianie ludziom, że wspierają w jakiś sposób cierpienie zwierząt jest potrzebne, bo na pewno do części z nich to dotrze (do mojej mamy by dotarło). I należy im o tym mówić nawet, jeśli z góry wiadomo, że reakcja będzie nieprzyjemna. Jeśli nie mają zamiaru zmienić zdania, to niech przynajmniej wiedzą, że w oczach wielu innych postępują bardzo źle.
Natomiast filmowanie takich osób bez ich zgody to przesada.