Temat: Cyrk: rodzinna rozrywka czy cierpienie zwierząt?
"Gdyby ludzie wiedzieli, co kryje się za kulisami tego kolorowego, cyrkowego świata ze zwierzętami, nigdy więcej nie poszliby do cyrku" - Elmar Osterberg, treser nie pracujący już w zawodzie.
Cyrk jest instytucją, która przez swoją specyfikę nie może nigdy zapewnić zwierzętom należnych im warunków życia. Klatki są ich jedynym miejscem bytowania poza występami, a przymusowa izolacja zwierząt prowadzi do różnorodnych cierpień. Niektórzy zoolodzy twierdzą nawet, że największym problemem jest doznanie przez zwierzęta cierpień psychicznych, gdyż czują ciągły strach związany z przebywaniem w niewoli oraz izolacją gatunkową.
Metody tresury, które są najbardziej dyskusyjną stroną tego problemu, uważane są za zawodowe tabu treserów. Pręty używane do bicia zwierząt po nosie, elektrowstrząsy, rozżarzone płyty, na których uczy się zwierząt tańczyć, to przykłady tych najbardziej okrutnych, których stosowanie potwierdził Elmar Osterberg. "Łamię tabu, ponieważ nikt z mojej branży nie mówi o tym, co poprzedza tresurę cyrkową - radykalne podporządkowanie zwierzęcia za pomocą wszelkich środków" - wyznaje były treser - "Szok elektryczny w celu przeprowadzenia tresury jest czymś normalnym. Elektryczność otrzymana z 12 płaskich baterii czyni każde zwierzę posłusznym". Nawet jeśli te najbardziej drastyczne metody nie są juz stosowane, cyrk wciąż NIE jest miejscem dla zwierząt, a zwłaszcza dzikich.
Kolejnym powodem sprzeciwu wobec tresury w cyrkach są symptomy nienaturalnych, nienormalnych dla danego gatunku zachowań, które są powodowane przez pobyt w cyrku. Wśród tych zachowań można wymienić: kołysanie się, odrzucanie głowy w tył, żucie własnych ciał.
Przetrzymywanie zwierząt traci w dzisiejszych wszelkie walory edukacyjne, które z pewnością, obok rozrywki, są głównym powodem organizowania przez szkoły grupowych wycieczek do cyrku. Pomijając fakt, że dzieci zapraszane do cyrku nie wiedzą, co poprzedza występy zwierząt na barwnej, błyszczącej reflektorami arenie, należałoby zadać pytanie: "czego właściwie dzieci uczą się w cyrku?". Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, Rzecznik Praw Dziecka i Kurator Oświaty twierdzą, że cyrk ze zwierzętami pozbawiony jest walorów wychowawczych.
Tomasz Maruszewski, profesor w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, psycholog, specjalizujący się w psychologii poznawczej, psychologii emocji, psychologii zarządzania oraz psychologii komunikowania, mówi: „Przedstawienia cyrkowe wpływają na psychikę dzieci w sposób zróżnicowany. Z jednej strony są one źródłem rozrywki – nie najwyższego lotu – ale jednak rozrywki. Z drugiej jednak strony wytwarzają u dzieci fałszywe przekonania dotyczące zwierząt. Przekonania te sprowadzają się do tego, że człowiek potrafi panować nad zwierzętami w sposób niemal absolutny, że każde zwierze podporządkowuje się człowiekowi. Przenoszenie takiego przekonania na zwierzęta żyjące na wolności może okazać się dla dzieci bardzo niebezpieczne. Jednocześnie obserwacja tresury zwierząt przyczynia się do traktowania zwierząt w sposób przedmiotowy – zwierzęta stają się dla dzieci narzędziem, za pomocą którego mogą demonstrować swoją przewagę i wyższość”.
Cyrk TAK… ale bez zwierząt!
Dlaczego protestujemy przeciwko cyrkom ze zwierzętami?
Zwierzęta w cyrku cierpią z powodu niewłaściwego traktowania:
- są przetrzymywane w ciasnych klatkach
- są narażone na stres związany z transportem i występami
- są poddawane brutalnym metodom tresury
- są zmuszane do nienaturalnych zachowań i odizolowane od swojego naturalnego środowiska
Nieodpowiedni klimat, osamotnienie spowodowane brakiem towarzyszy tego samego gatunku, wielogodzinny (a czasem wielodniowy) transport - to pozostałe problemy, o których nie myślą rodzice zabierajac swoje dziecko do cyrku.