Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Cogito ergo sum – (łac.) "myślę, więc jestem". Zdanie, które stanowi podstawę filozofii Kartezjusza.
Według niego, nie sposób sensownie zaprzeczać temu zdaniu, a zatem można przyjąć je za fundament, na którym oprze się filozofię. Argument cogito odkrył Kartezjusz w wyniku procesu metodycznego powątpiewania o wszelkich świadectwach zmysłów – wątpienia kartezjańskiego. Jest do pomyślenia, aby cała nasza wiedza była złudą, jednak "koniecznym jest, abym ja, który to myślę, był czymś; i spostrzegłszy, że ta prawda: myślę, więc jestem, jest tak pewna i mocna, że wszystkie najskrajniejsze przypuszczenia sceptyków nie są zdolne jej obalić, osądziłem, że mogę ją przyjąć bez skrupułu za pierwszą zasadę filozofii, której szukałem".
Wikipedia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Cogito_ergo_sum
Marcin Orliński:
Beata Wąsowska:
Dobrze opisuje to neurobiolog Antonio Damasio w książce „Błąd Kartezjusza” http://www.biblionetka.pl/ks.asp?id=37346
Teza Damasio przywraca rangę emocjom i uczuciom, jako czujnikom.
Z ciekawości - co dokładnie pisze autor o roli uczuć w sądach moralnych? Pytam, bo niestety nie czytałem książki.
Damasio odnosi się do Kartezjańskiego „Cogito, ergo sum”. Książka jest prezentacją wyników badań naukowych w wyniku, których naukowiec stawia tezę, że umysł jest zależny od ciała. Autor nie wypowiada sądów etycznych. Twierdzi natomiast, że te sądy mogą być formułowane wtedy kiedy jego teza jest prawdziwa.

"(…) na długo przed narodzinami ludzkości istoty były istotami. W którymś momencie ewolucji zaczęła funkcjonować elementarna świadomość. Wraz z nią pojawił się prosty umysł. Kiedy stał się on mechanizmem bardziej złożonym, pojawiła się możliwość myślenia - a jeszcze później – użycia języka w komunikacji i dla usprawnienia procesu myślenia. Dla nas zatem na początku był byt, potem zaś pojawiła się myśl. To samo dotyczy naszego rozwoju jednostkowego, w którym pojawiamy się jako byt, a dopiero później zaczynamy myśleć. Jesteśmy i myślimy, a myślimy tylko w tym stopniu, w jakim jesteśmy, gdyż myślenie opiera się na funkcjonowaniu struktur bytu.[1]

(…) umysł istnieje wewnątrz i dla całego organizmu. Nie rozwinąłby się on do tego stopnia gdyby w trakcie ewolucji, w przebiegu rozwoju osobniczego, czy wreszcie w tej właśnie chwili nie zachodziła pomiędzy nim i ciałem nieustająca interakcja. Umysł musi przede wszystkim troszczyć się o ciało
– inaczej mógłby przestać istnieć. (…) Organizm wchodzi w interakcję ze środowiskiem jako jeden zespół: nie jest to ani samodzielna interakcja mózgu, ani ciała.[2]"

[1].A. R. Damasio, „Błąd Kartezjusza”, Poznań 1999, s.277.
[2].A. R. Damasio, „Błąd Kartezjusza”, Poznań 1999, s.13.

Jako przykład opisuje przypadki pacjentów, którzy po urazie mózgu nadal był w pełni sprawni intelektualnie (potrafili myśleć logicznie i abstrakcyjnie), ale przestawali czuć „emocjami, uczuciami" i stawali się dysfunkcjonalni społecznie.

Znane są osoby, które nie odczuwają bólu fizycznego. Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Czuję ból. (fizyczny)
Znane są osoby, które nie odczuwają bólu psychicznego(nie czują emocji i uczuć) (o nich pisze Damasio). Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Odczuwam „ogień=ból”. (ból psychiczny)

W jednym i drugim przypadku ciało (czujniki) i informacja są podstawą trafnych wyborów. Umysł myśli, opierając się na informacji, którą zawdzięcza "czujnikom".
Osoba, która potrafi myśleć logicznie a nie ma informacji (bo nie czuje), które pozwalają wyciągnąć wnioski praktyczne, popełnia błędy wyboru.

Mickiewicz (ten sam czas) stoi w opozycji do Kartezjusza mówiąc:
„czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko”

„Czucie” cokolwiek pod tym pojęciem rozumiemy to informacja, bez której ani rusz.
Ci którzy lekceważą czucie są "nieludzcy", i myślę, że nie są też w stanie dokonywać odkryć naukowych, tworzyć sztuki, bo jedno i drugie polega na połączeniu myślenia i czucia.
Religie wygrywają z "myślicielami" kiedy Ci odrzucają "czucie". Religie stawiają na "wiarę i czucie". Te razem są nie do pokonania.
Stawić im opór może jedynie „czucie i myślenie, myślenie i czucie".

Emocje i uczucia rozumiane jako informacje wskazują nam granice, a te dopiero możemy potraktować jak osobiste kryteria.
Mnie się wydaje, że z tymi emocjami to trzeba jednak uważać. Mylą, zwodzą i zmieniają obiektywny obraz świata. Gniew wzmacnia obraz przeciwnika jako wroga, a litość - obraz bliźniego, któremu trzeba pomóc. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy różne emocjonalne struktury, jakie się w człowieku ukształtowały, przekładają się na ocenę bieżącej sytuacji (np. utajona niechęć do ojca etc.).
Dzieje się tak dlatego, że jak napisałam powyżej ciało i umysł są współzależne, a my o tym nie pamiętamy.
Odczuwamy emocję np. gniew i co dalej?
Reagujemy odruchowo (atak, ucieczka) zamiast rozważyć przyczynę i znaleźć środki zaradcze drogą myślenia o sytuacji.

Studium przypadku:
• Ktoś mnie znieważył.
• Odczuwam gniew.
• Interpretacja: To mój wróg.
• Policzkuję.

A należało:
• Ktoś mnie znieważył.
• Odczuwam gniew.
• Analizuję sytuację (dlaczego, kiedy, dlaczego tak to odbieram, w jakim celu, z jakiego powodu, itp.)
• Wnioskuję: błędnie odebrałam to zachowanie. Ten ktoś po prostu jest gburem, zawsze i wszędzie tak się zachowuje.
• Wybieram środek reakcji: Ignoruję lub zwracam uwagę.

Emocje i uczucie pozwoliły mi uchwycić moment kiedy sytuacja jest „niekorzystna dla mnie”.
• Wtedy kiedy ktoś jest gburem. Spotykam gbura, czuję się zagrożona. To moja granica.
Osobiste kryteria definiuję poprzez wybór reakcji.
• Na gbura nie reaguję.
• Unikam gburów.

Ps. Korzystam z Wikipedii, ale jeśli są gdzieś dostępne linki do bardziej profesjonalnych źródeł, lub możecie je zacytować. Proszę to zrobić. Proszę także o korygowanie cytatów z Wiki, jeśli są błędne.Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 15:43

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Jestem, więc myślę. Nie: myślę, więc jestem. To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.Tomasz K. edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 15:53
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Beata Wąsowska:
Cogito ergo sum – (łac.) "myślę, więc jestem". Zdanie, które stanowi podstawę filozofii Kartezjusza.

Nie jestem pewien, czy na forum poświęconym etyce powinniśmy tak szczegółowo zajmować się zagadnieniami z innych dziedzin filozofii, jakimi są metafizyka, epistemologia i logika.

Skoro jednak temat został już odjęty, postaram się krótko ustosunkować.

Damasio odnosi się do Kartezjańskiego „Cogito, ergo sum”. Książka jest prezentacją wyników badań naukowych w wyniku, których naukowiec stawia tezę, że umysł jest zależny od ciała.

Owszem, według Kartezjusza umysł (res cogitans) miał być niezależny od ciała (res extensa). I dzisiaj wiadomo już, że tak nie jest.

Ale dowiódł tego nie Damasio, a cała współczesna nauka. Jeśli zaś idzie o filozofię, już wielu myślicieli przed Damasio twierdziło, że istnieją ścisłe zależności pomiędzy umysłem i ciałem, np. Marksa teza, że "byt określa świadomość" czy Sartre'a, że "egzystencja wyprzedza esencję" (żeby przywołać przykłady pierwsze z brzegu).

"(…) na długo przed narodzinami ludzkości istoty były istotami. W którymś momencie ewolucji zaczęła funkcjonować elementarna świadomość. Wraz z nią pojawił się prosty umysł. Kiedy stał się on mechanizmem bardziej złożonym, pojawiła się możliwość myślenia - a jeszcze później – użycia języka w komunikacji i dla usprawnienia procesu myślenia. Dla nas zatem na początku był byt, potem zaś pojawiła się myśl. To samo dotyczy naszego rozwoju jednostkowego, w którym pojawiamy się jako byt, a dopiero później zaczynamy myśleć. Jesteśmy i myślimy, a myślimy tylko w tym stopniu, w jakim jesteśmy, gdyż myślenie opiera się na funkcjonowaniu struktur bytu.[1]

Tutaj mamy już chyba z kolei do czynienia z pomyłką merytoryczną.

Oczywiście trudno się nie zgodzić z cytatem, jednak zawarta w nim treść wskazuje, że autor albo nie zrozumiał Kartezjusza, albo po prostu postanowił pisać o dziedzinie, która jemu jest najbliższa. W każdym razie na pewno mylone są tutaj dwa porządki.

A mianowicie:

Problem, który postawił przed sobą Kartezjusz, był następujący: czy istnieje możliwość uzyskania wiedzy prawdziwej i niepodważalnej, która mogłaby się stać fundamentem dla każdej innej wiedzy? A więc: czy istnieje możliwość sformułowania takiego założenia dla systemu filozoficznego, które byłoby pewne i któremu nie sposób byłoby zaprzeczyć?

Rzekomych prawd, rozmyślał Kartezjusz, jest bowiem mnóstwo. Sceptycyzm poucza, że można zwątpić w praktycznie każde stwierdzenie na temat rzeczywistości. Z jednej bowiem strony zwodzą nas zmysły, z drugiej zaś - nawet prawdy rozumu mogą okazać się fikcją (np. możliwe, że istnieje jakiś podstępny Bóg czy Demon, który we wszystkim nas oszukuje i w związku z tym nam się jedynie wydaje, że "trawa jest zielona" albo że "2+2=4").

Poprzez wątpienie w kolejne "prawdy" doszedł w końcu Kartezjusz do czegoś absolutnie niepodważalnego: do świadomości samego siebie. Sam fakt, że człowiek myśli, oznacza jednocześnie, że ma świadomość własnego istnienia.

Zatem Kartezjańskie "Myślę, więc jestem":
1) to nie prawda obiektywna (prawda naukowa, która byłaby odzwierciedleniem logicznego ciągu: jeżeli myślę, to istnieję, albo mocniej: myślenie jest przyczyną mojego istnienia), jak się chyba wydaje naukowcowi Damasio,
2) to prawda subiektywna (spośród wszystkich możliwych tez na temat rzeczywistości jako najbardziej pewną wybieram tę, w którą na pewno nie mogę zwątpić - jest nią zdanie "myślę, więc jestem").

Ergo, Kartezjusz i Damasio (przynajmniej w powyższym cytacie) mówią o zupełnie innych rzeczach:
- Kartezjusz o porządku epistemologicznym (poznawczym, a więc subiektywnym), a
- Damasio o porządku metafizycznym (obejmującym faktyczną strukturę rzeczywistości, a więc o porządku obiektywnym i przyczynowym).

Mylenie porządku metafizycznego i epistemologicznego to zresztą częsty błąd, który popełniali krytycy Kartezjusza.

Skądinąd, tezę Kartezjusza można obalić za pomocą logiki.

Znane są osoby, które nie odczuwają bólu fizycznego. Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Czuję ból. (fizyczny)
Znane są osoby, które nie odczuwają bólu psychicznego(nie czują emocji i uczuć) (o nich pisze Damasio). Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Odczuwam „ogień=ból”. (ból psychiczny)

W jednym i drugim przypadku ciało (czujniki) i informacja są podstawą trafnych wyborów. Umysł myśli, opierając się na informacji, którą zawdzięcza "czujnikom".
Osoba, która potrafi myśleć logicznie a nie ma informacji (bo nie czuje), które pozwalają wyciągnąć wnioski praktyczne, popełnia błędy wyboru.

Tak, ta argumentacja do mnie trafia. Zgadzam się, że w tak przedstawionym porządku istotną rolę odgrywa zarówno (u)czucie, jak i racjonalny osąd.

Mickiewicz (ten sam czas) stoi w opozycji do Kartezjusza mówiąc:
„czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko”

Chyba nie do końca. Bo kiedy Kartezjusz przeprowadzał swój eksperyment myślowy, wątpił właśnie przede wszystkim w szkiełko i oko. Zestawienie tym bardziej błędne, że Mickiewicz swojej tezy z niczego nie wywiódł, a po prostu ją przyjął i dlatego jego słów nie powinno się traktować jako tezy filozoficznej, a raczej jako ekspresję (sic!) uczuć.Marcin Orliński edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 17:04
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Tomasz K.:
Jestem, więc myślę. Nie: myślę, więc jestem. To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.Tomasz K. edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 15:53


O tym myleniu porządków napisałem już powyżej. Porządki są następujące:

1. Metafizyczny: "jestem, więc myślę", albowiem tylko istniejąc mogę myśleć.

2. Epistemologiczny: "myślę, więc jestem", ponieważ dowiedzieć się o własnym istnieniu mogę tylko za pośrednictwem umysłu.
Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Marcin Orliński:
Beata Wąsowska:
Cogito ergo sum – (łac.) "myślę, więc jestem". Zdanie, które stanowi podstawę filozofii Kartezjusza.
Damasio odnosi się do Kartezjańskiego „Cogito, ergo sum”. Książka jest prezentacją wyników badań naukowych w wyniku, których naukowiec stawia tezę, że umysł jest zależny od ciała.
Owszem, według Kartezjusza umysł (res cogitans) miał być niezależny od ciała (res extensa). I dzisiaj wiadomo już, że tak nie jest.
Ale dowiódł tego nie Damasio, a cała współczesna nauka.
Nie twierdzę, że Damasio tego dowiódł, ale, że tak twierdzi. Powołuję się na Damasio, którego badania to "współczesna, choć nie cała nauka", ale zdaję sobie sprawę, można wymienić znacznie więcej źródeł. Tu wystarczy jedno.
Jeśli zaś idzie o filozofię, już wielu myślicieli przed Damasio twierdziło, że istnieją ścisłe zależności pomiędzy umysłem i ciałem, np. Marksa teza, że "byt określa świadomość" czy Sartre'a, że "egzystencja wyprzedza esencję" (żeby przywołać przykłady pierwsze z brzegu).
Damasio idzie więc dobrą drogą. Nie jest odkrywcą lecz potwierdza postawioną przez innych tezę.
"(…) na długo przed narodzinami ludzkości istoty były istotami. W którymś momencie ewolucji zaczęła funkcjonować elementarna świadomość. Wraz z nią pojawił się prosty umysł. Kiedy stał się on mechanizmem bardziej złożonym, pojawiła się możliwość myślenia - a jeszcze później – użycia języka w komunikacji i dla usprawnienia procesu myślenia. Dla nas zatem na początku był byt, potem zaś pojawiła się myśl. To samo dotyczy naszego rozwoju jednostkowego, w którym pojawiamy się jako byt, a dopiero później zaczynamy myśleć. Jesteśmy i myślimy, a myślimy tylko w tym stopniu, w jakim jesteśmy, gdyż myślenie opiera się na funkcjonowaniu struktur bytu.[1]
Oczywiście trudno się nie zgodzić z cytatem, jednak zawarta w nim treść wskazuje, że autor albo nie zrozumiał Kartezjusza, albo po prostu postanowił pisać o dziedzinie, która jemu jest najbliższa.
Damasio odwołuje się do Kartezjusza nie jako filozof, ale jako neurobiolog. Ma do tego prawo. Choć podobnie jak Pan uważam, że błędnie interpretuje intencje Kartezjusza (może to wybieg, który ma zaintrygować czytelnika?), nie zmienia to faktu, że "cogito ergo sum" w popularnym rozumieniu rozdziela umysł i ciało.
Problem, który postawił przed sobą Kartezjusz, był następujący:
http://www.goldenline.pl/forum/etyka-w-praktyce/463636...
Ergo, Kartezjusz i Damasio (przynajmniej w powyższym cytacie) mówią o zupełnie innych rzeczach:
- Kartezjusz o porządku epistemologicznym (poznawczym, a więc subiektywnym), a
- Damasio o porządku metafizycznym (obejmującym faktyczną strukturę rzeczywistości, a więc o porządku obiektywnym i przyczynowym).
Ma Pan rację.
Mylenie porządku metafizycznego i epistemologicznego to zresztą częsty błąd, który popełniali krytycy Kartezjusza.
A może to próba skłonienia nas do ponownego przemyślenia wielokrotnie przemyślanych tez.
Książka Damasio nie jest krytyką Kartezjusza, lecz opisem badań naukowych, choć odwołuje się krytycznie do Cogito....
Znane są osoby, które nie odczuwają bólu fizycznego. Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Czuję ból. (fizyczny)
Znane są osoby, które nie odczuwają bólu psychicznego(nie czują emocji i uczuć) (o nich pisze Damasio). Ból to sygnał ostrzegawczy, którego brak szkodzi. Bez niego popełniamy błędy wyboru.
• Odczuwam „ogień=ból”. (ból psychiczny)

W jednym i drugim przypadku ciało (czujniki) i informacja są podstawą trafnych wyborów. Umysł myśli, opierając się na informacji, którą zawdzięcza "czujnikom".
Osoba, która potrafi myśleć logicznie a nie ma informacji (bo nie czuje), które pozwalają wyciągnąć wnioski praktyczne, popełnia błędy wyboru.
Tak, ta argumentacja do mnie trafia. Zgadzam się, że w tak przedstawionym porządku istotną rolę odgrywa zarówno (u)czucie, jak i racjonalny osąd.
Mickiewicz (ten sam czas) stoi w opozycji do Kartezjusza mówiąc:
„czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko”
Chyba nie do końca.
Może nie tyle nie do końca, co nie ten sam czas. (Jak ten czas szybko leci ;-)
Bo kiedy Kartezjusz przeprowadzał swój eksperyment myślowy, wątpił właśnie przede wszystkim w szkiełko i oko.
Kartezjusz dowodził racjonalnie, był filozofem i matematykiem. Stosował metody matematyki w filozofii, jest ojcem Racjonalizmu. Wprowadził nas w Oświecenie, "Wiek Rozumu", rozum i umysł stoją na pierwszym miejscu. Romantyzm (Mickiewicz) odcinał się od idei Oświecenia.
Zestawienie tym bardziej błędne, że Mickiewicz swojej tezy z niczego nie wywiódł, a po prostu ją przyjął
Sztuka zawsze jest odpowiedzią na to co już było i przeczuciem, tego co będzie. Artysta nie wywodzi tez lecz wyraża idee. Mickiewicz wyraził ducha epoki.
i dlatego jego słów nie powinno się traktować jako tezy filozoficznej, a raczej jako ekspresję (sic!) uczuć.
Zgadza się to jest ekspresja uczuć, ale wszystko co robi artysta jest wyrażaniem uczuć, które wynikają z określonej sytuacji. Artysta nie jest wyizolowanym atomem, cząsteczką czy umysłem. Artysta jest filtrem, lustrem ... twórczością reaguje na okoliczności własnego życia.Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 18:27
Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Tomasz K.:
To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.
A co?Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 18:31

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Beata Wąsowska:
Tomasz K.:
To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.
A co?

Taką drogą łatwo usprawiedliwić np. eliminację osób upośledzonych umysłowo.
Moje bycie jest usprawiedliwione przez bycie właśnie. Nie zaczyna się dopiero w momencie płodzenia myśli. Kiedyś nie myślałem i byłem.Tomasz K. edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 20:08
Marcin Orliński

Marcin Orliński Wicenaczelny,
„Przekrój”

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Tomasz K.:
Beata Wąsowska:
Tomasz K.:
To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.
A co?

Taką drogą łatwo usprawiedliwić np. eliminację osób upośledzonych umysłowo.
Moje bycie jest usprawiedliwione przez bycie właśnie. Nie zaczyna się dopiero w momencie płodzenia myśli. Kiedyś nie myślałem i byłem.Tomasz K. edytował(a) ten post dnia 17.08.08 o godzinie 20:08

Ale czy ktoś próbuje? Bo na pewno nie Kartezjusz.
Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Tomasz K.:
Beata Wąsowska:
Tomasz K.:
To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.
A co?
Taką drogą łatwo usprawiedliwić np. eliminację osób upośledzonych umysłowo.
Moje "a co?" było tak zdawkowe celowo. Sprawdzałam, czy sformułowanie "usprawiedliwia moje istnienie" było przejęzyczeniem, czy sposobem myślenia o istnieniu. Nie było przejęzyczeniem.
Chciałabym abyś mnie dobrze zrozumiał, nie sugeruję, że uważasz, że istnienie człowieka musi być czymś usprawiedliwione.
A jednak mówiąc tak, sugerujesz (zapewne niechcący), że istnienie człowieka wymaga usprawiedliwienia.

Tym usprawiedliwieniem w Twoim przypadku nie jest "myślenie".

Skoro mówisz "To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie."
Natychmiast chce się zadać pytanie:
"Co usprawiedliwia Twoje istnienie?",
"Czy cokolwiek usprawiedliwia Twoje istnienie?"
"Czy Twoje istnienie jest usprawiedliwione?".
"Czy istnienie tego człowieka jest usprawiedliwione?"

Uważam, że nie wolno formułować takich pytań. Dlaczego?
Bo niektórzy mogą próbować udzielać na nie odpowiedzi.
Jest usprawiedliwione.
Nie jest usprawiedliwione.
Konsekwencje odpowiedzi mogą być tragiczne.

Istnienie nie wymaga usprawiedliwienia.
To co istnieje, istnieje. To fakt.
Nauka pyta "dlaczego?", "po co?", "jak to się dzieje, że istnieje?".
Człowiek pyta "czy moje życie ma sens?", "Jaki?".
Nie wolno mu pytać "Czy moje życie jest usprawiedliwione?"

Cogito ergo sum - znaczy "myślę, czyli jestem", tutaj "myślenie" nie występuje jako usprawiedliwienie, ani uzasadnienie istnienia. Ono jest zdaniem Kartezjusza dowodem naszego istnienia.

Temat: Cogito ergo sum. Prawda czy fałsz?

Beata Wąsowska:
Tomasz K.:
Beata Wąsowska:
Tomasz K.:
To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie.
A co?
Taką drogą łatwo usprawiedliwić np. eliminację osób upośledzonych umysłowo.
Moje "a co?" było tak zdawkowe celowo. Sprawdzałam, czy sformułowanie "usprawiedliwia moje istnienie" było przejęzyczeniem, czy sposobem myślenia o istnieniu. Nie było przejęzyczeniem.
Chciałabym abyś mnie dobrze zrozumiał, nie sugeruję, że uważasz, że istnienie człowieka musi być czymś usprawiedliwione.
A jednak mówiąc tak, sugerujesz (zapewne niechcący), że istnienie człowieka wymaga usprawiedliwienia.

Tym usprawiedliwieniem w Twoim przypadku nie jest "myślenie".

Skoro mówisz "To nie myślenie usprawiedliwia moje istnienie."
Natychmiast chce się zadać pytanie:
"Co usprawiedliwia Twoje istnienie?",
"Czy cokolwiek usprawiedliwia Twoje istnienie?"
"Czy Twoje istnienie jest usprawiedliwione?".
"Czy istnienie tego człowieka jest usprawiedliwione?"

Uważam, że nie wolno formułować takich pytań. Dlaczego?
Bo niektórzy mogą próbować udzielać na nie odpowiedzi.
Jest usprawiedliwione.
Nie jest usprawiedliwione.
Konsekwencje odpowiedzi mogą być tragiczne.

Czy nie wolno? Historia zna przypadki osób, które takie pytanie poprowadziło do głębokiej przemiany, pozytywnej zmiany. Myślę, że może być ono dobrym bodźcem, chociaż może nie dla wszystkich.
Istnienie nie wymaga usprawiedliwienia.
To co istnieje, istnieje. To fakt.
Nauka pyta "dlaczego?", "po co?", "jak to się dzieje, że istnieje?".
Człowiek pyta "czy moje życie ma sens?", "Jaki?".
Nie wolno mu pytać "Czy moje życie jest usprawiedliwione?"

Cogito ergo sum - znaczy "myślę, czyli jestem", tutaj "myślenie" nie występuje jako usprawiedliwienie, ani uzasadnienie istnienia. Ono jest zdaniem Kartezjusza dowodem naszego istnienia.

Ono jest dowodem istnienia naszej świadomości, a dalej: świadomości istnienia.

Następna dyskusja:

prawda czy fałsz? (2)




Wyślij zaproszenie do