Temat: Celibat - podtrzymać czy likwidować?
Bruno R.:
A powiedzcie, czy według Was jest bezpośrednie przełożenie między celibatem a pedofilią?
Bezpośrednie może nie, ale związek jednak ma.
Bo czytam tu że likwidacja celibatu ma zmniejszyć ilość skandali związanych z pedofilią w kościele...
Moim zdaniem walka z pedofilią powinna iść w innym kierunku niż likwidacja celibatu.
Pedofilia istnieje równiez w środowiakach osób którzy żyją w rodzinach, mają partnera / partnerkę.
Istnieje. Nikt tego nie podważa.
Mało to, nie wiem czy da się to w jakikolwiek sposób sprawdzić, ale wydaje mi się że pedofilia wśród księzy jest na podobnym poziomie jak w innych grupach społecznych,
Niekoniecznie, wiele badań wskazuje, że ilość osób homoseksualnych (czyli o nienormatywnej seksualności) w grupie duchownych jest większa (pomijam już dane świadczące, że osoby homoseksualne są bardziej duchowe/religijne, co niektórzy interpretują, że mają większe predyspozycje do pracy duchowej/religijnej), jak również większa jest ilość zaburzeń seksualnych w grupie duchownych (w tym parafilii, do których należy pedofilia). Z jakiś powodów osoby o rzadziej występującej orientacji seksualnej, jak i osoby z zaburzeniami seksualnymi wśród duchownych częściej się pojawią.
Dodawać warto, że aseksualność traktowana jest przez medycynę i psychologię jako patologia. Chociaż ludzie aseksualni obecnie walczą (jak kiedyś geje i lesbijki) o uznanie ich za 4 orientację (poza homo-, hetero- i bi-).
Zazwyczaj uważa się, że występują czynniki patologiczne (natury fizjologicznej, medycznej, psychologicznej), które uniemożliwiają realizację potrzeb seksualnych, stąd teoretycznie nie ma sytuacji, że ktoś "wybiera brak seksu", tylko nie może/nie chce i nie wie co najwyżej, że ma problem:) albo nie chce tego problemu do siebie dopuścić i dorabia sobie do tego ideologię ("to mój wybór"). Zakłada się, że "zdrowy" i "normalny" człowiek naturalnie odczuwa potrzebę seksualną (mniejszą lub większą) i ją realizuje (częściej lub rzadziej). Oczywiście to też kwestia różnic indywidualnych, również zmienia się to z wiekiem i np. czasem trwania związku.
I tu pytanie: ksiądz mówi, że wybiera celibat i jest ok.
"Przeciętny"/"zwykły" człowiek mówi, że jest aseksualny i mu z tym dobrze, to nazywa się to patologią... - dlaczego?
Pytanie czy księża świadomie wybierają brak aktywności seksualnej czy też jest to np. ucieczka od problemów w życiu seksualnym?
Dla wielu to bezpieczne wyjście (brak presji społecznej, "czemu nie masz żony/dzieci?") i w dodatku szansa na wysoką pozycję społeczną (zwłaszcza w Polsce). Status społeczny samotnego kawalera, bezdzietnego - zwłaszcza im jest straszy jest znacznie gorszy w perspektywie ocen społecznych. Politycy dobrze wiedzą, że marketingowo jest pokazać się z rodziną, jako mąż i ojciec... to kojarzy się z odpowiedzialnością (za rodzinę). A kawalera spostrzega się jako "wiecznego chłopca", nieodpowiedzialnego itp.
czyli na przykład wśród profesorów uniwersyteckich.
Wątpię, bo na uniwersytecie nie ma dzieci. Chociaż teraz powstają Uniwersytety Dla Dzieci, więc może się to zmienić...
Wielki problem (grzech) kościoła polega nie tylko na pedofilii, ale także na skutecznym ukrywaniu jej objawów i chronieniu jej sprawców.
Oczywiście, i to jest przestępstwo - nie poinformowanie o przestępstwie, jak i jego ukrywanie.
I dla tego wybucha to teraz z tak wielkim nasileniem.
Od wielu lat, a nie widać by się coś zmieniło...
Oczywiscie, jest wiele afer związanych z pedofilią które dzieja się w kościelnych ośrodkach zamkniętych takich jak klasztory, szkoły z internatem, katolickie przytułki dla sierot itp.
I w tym przypadku gdybyśmy pewnie porównali ilość przypadków pedofilii w domach dziecka prowadzonych przez księży i w zwykłych "państwowych" domach dziecka, to pewnie procentowo była by to liczba zbliżona. Tu chyba wieksze znaczenie ma specyfika "ośrodka zamkiniętego".
Obawiam się, że w kościelnych więcej jest przypadków pedofilii, z tego względu, że pedofilami w znacznej większości są mężczyźni, a w państwowych ośrodkach pracują raczej głównie kobiety, więc ryzyko jest tam mniejsze.
Likwidacja celibatu nie zmniejszy pedofilii w kościele.
Ja myślę, że zniesienie celibatu spowoduje zabranie parasola ochronnego dla tych zagubionych i zaburzonych, którzy wtedy może niekoniecznie uciekną do zakonu/klasztoru/seminarium duchowego.
A tym nie zaburzonym pozwoli żyć "normalnie", realizować swoje potrzeby seksualne, a także realizować się w roli męża i ojca.
Aby ją zmniejszyć, moim zdaniem, nalezy w pierwszej kolejności nałozyć surowe kary nie tylko dla samych sprawców, ale także dla tych którzy takie przypadki tuszowali, ukrywali, ignorowali.
To nie podlega dyskusji, ale jak widać kościół woli bardziej dbać o wizerunek - tylko że lawina już ruszyła i nikt jej nie zatrzyma.
Potraktować tych wszystkich dostojników kościelnych którzy wiedzieli o tym ale nie zareagowali, jako osoby współwinne tego przestępstwa. Osądzić i ukarać.
Osobiście w to wątpię. Bo kościół przecież jest miłosierny (głównie dla swoich pracowników, już dla wiernych niekoniecznie, a dla niewiernych tym bardziej). I takie sprawy kończą się przeniesieniem do innej parafii i często niczym więcej.
A sam celibat...
Poza tym dla mnie celibat nie ma uzasadnienia religijnego/ideologicznego tylko przede wszystkim ekonomiczne (dbanie o majątek kościoła).
Szczerze? Zostawiam ten temat księżą (to ich problem...)
Ja też bym to zostawił księżom, ale kościół im tego nie zostawia. Nie mają możliwości wyboru, nie mogą/nie powinni mieć życia seksualnego. To narzuca im kościół.
Wg mnie ksiądz powinien móc wybrać, nikt ich do seksu nie zmusza, ale dlaczego odbierać im taką możliwość?
Dla mnie nie ma uzasadnienia, że żeby wybrać kościół, to trzeba zrezygnować z życia seksualnego. Tak jakby to życie seksualne jakoś księdza umniejszało albo pogarszało (wychodzi po raz kolejny katolicka perspektywa patrzenia na seksualność, jako coś ewidentnie złego, grzesznego, skoro księża mają tego nie robić).
Wg mnie prędzej przez brak życia seksualnego mogą być gorszymi księżmi, niż przez jego posiadanie.
Ksiądz, który będzie sam mężem i ojcem, myślę, że będzie mógł lepiej zrozumieć większość swoich parafian, bo będzie bliżej ich życia/doświadczenia - przecież większość katolików ma rodzinę tj. żonę/męża i dzieci. I jakoś nie sądzę, by posiadanie rodziny znacząco utrudniało bycie księdzem. Pastorzy mają rodziny i podejrzewam, że dobrze funkcjonują i równie dobrze spełniają swoje obowiązki.
Daniel Dzida edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 19:02