Temat: Cejrowski o buddyzmie
Maciej Filipiak:
Myślałem, że jest odwrotnie - człowiek wierzy, albo nie - i po podjęciu tej decyzji (btw, też zakodowanej w genach przez ewolucję) próbuje tą wiarę zracjonalizować.
Nie.
Wiara jest bardzo pierwotna. Instynktowna. Początkowo wypełniała deficyty wiedzy. Ale wraz z rozwojem nauki, to wiedza wypełnia deficyty wiary.
Bo choć znamy dziś mechanizmy powstawania burz i możemy je z powodzeniem powielać, Kreatora programu pt. "Burza" (i innych) wcale to nie eliminuje :)
Wręcz przeciwnie - im potężniejszy jest człowiek, tym wyraźniejsze jest jego powinowactwo z Boskością.
Oczywiście, jednym to pokrewieństwo pochlebia, inni mu zaprzeczają :)
I dobrze. Każdy ma prawo wyboru pomiędzy: autonomią/autotelicznością człowieka - a Boską jego proweniencją.
A ponieważ człowiek z natury jest próżny, ma nie lada zagwozdkę ;)
Potrzeba racjonalizacji wiary wynika z innych kwestii - z konfrontacji ze środowiskiem racjonalistów, oraz z mocnym przeświadczeniem, że coś co nie jest racjonalne jest głupie.
Dlatego teologia jest tak skomplikowana :)
Religię oraz zinstytucjonalizowane kościoły trzeba tutaj oddzielić od Boga.
Dlaczego?
Ano z powodów, o których pisałam uprzednio.
Boskość to potęga; zachwyca, zniewala i wzbudza lęk - a przy tym, pragnienie kontaktu. I jest to pragnienie immanentne, wpisane w całokształt naturalnych tendencji człowieka.
Dlatego ten, kto kontroluje dostęp do Boskości, kontroluje ludzi i świat.
I to jest podstawową przyczyną odwiecznego konfliktu rozmaitych wyznań, walczących o status monopolisty w pośredniczeniu między ludźmi a Bogiem.
Bo chociaż wszystkie religie to spółki tego samego Kapitału, każda spółka chce zarobić najwięcej i mieć najrozleglejszy areał.
Co zabawne - Bóg jest w tym wyścigu najmniej istotny, sprowadzony wręcz do funcji narzędzia; celem natomiast jest władza i zyski nią implikowane.
Interpretacja biblii - coś co na początku miało być proste i zrozumiałe dla każdego chłopa pańszczyźnianego - okazało się, że wymaga kilkuletnich studiów i wybitnych autorytetów do zrozumienia.
A wszystko dlatego, że w miarę zagłębiania się w analizę doktryn wiary zawsze dojdziemy do etapu, w którym, któreś z założeń przeczy zdrowemu rozsądkowi
Biblia itp. pisma objawione powstały w konkretnym czasie i miejscu. Są zdeterminowane przez kontekst.
Owszem, zawierają uniwersalne przesłanie, jednakże wyłuskanie go i podanie w formie czystego komunikatu wymagałoby nadmiernej ingerencji w tkankę przekazu - którego naruszyć nie wolno.
Dlaczego?
Dlatego, że przekaz stanowi zabytek.
A zabytki się konserwuje, nie dostosowuje do stylu architektury współczesnej.
Dlatego interpretacja Biblii/Koranu/itp. jest nieunikniona.
I dlatego wiele w tej materii wypaczeń oraz nadużyć.
Bo gdy się za konserwację bierze kapłan wyrachowany lub partacz, łatwo skuje niewygodny element, zostawiając grudę naniesionych zanieczyszczeń. Vide - ekstremiści i ortodoksyjni fanatycy.
Papież JPII wiedział o tym, dlatego próbował przeforsować pogląd, że świat racjonalny dotyczy tylko świata materialnego - a biblia jest kluczem do czegoś "poza nim".
Pomijając już fakt, że katolicy nie rozumieją swojego papieża - nadal próbują racjonalizować każdy detal biblijny - to ten pogląd też przeczy zdrowemu rozsądkowi.
Ale ma tą dobrą zaletę, że usprawiedliwia wszystkie pozostałe absurdy wiary, redukuje je do tego jednego.
Im większa ludzka świadomość, tym silniejszy sprzeciw. Rozumiem więc protest ludzi w stosunku do kleru i propagandy wyznaniowej.
Jednakże łatwo wylać dziecko z kąpielą, bo Bóg to przecież nie kler. Co głupsi jego przedstawiciele bardziej Bogu szkodzą, niż służą ;)))
Trzeba więc bacznie unikać skrótów myślowych, by nie utożsamiać kościóła i wiary.
Co jest niezwykle trudne, zakrawa wręcz na herezję.
Albowiem od wieków to kościół sugeruje wiernym formy kultu; podsuwa im jedynie skuteczne sposoby komunikowania się z Absolutem.
Oczywiście skuteczności sposobów nikt nie zweryfikuje ;) Dlatego manipulacja pozyskanymi duszami jest łatwa, a sprzeciw antagonistów - uzasadniony.