Temat: Cejrowski o buddyzmie
Zbigniew Modrzejewski:
Adrian Olszewski:
Miał pełne prawo uważać buddystów za "głupich ludzi", bo tak po prostu ocenia ich zachowanie i wierzenia. To jego święte prawo do oceny innych.
Naprawdę?! Miał pełne, święte prawo uważać buddystów za "głupich ludzi" ?
Prywatnie oczywiście, że miał. Dlaczego miał by nie mieć?
To nie było pomówienie?
Pomówienie o co? O głupotę? To była jego opinia, natomiast wygłoszona ex cathedra miała szczególnie negatywny wydźwięk, napisałem o tym.
Gdyby jednak pomawiał np. o czyny karalne, to nie ważne, czy zrobił to zapytany o to, czy sam z własnej woli na forum publicznym, mógłby zostać pociągnięty do sądu.
Wypowiedzi pana Wojciecha Cejrowskiego mogą naruszać Prawo z art. 257 kk.: "Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Tyle, że tutaj zawsze jest problem z konkretną sytuacją. Jeśli zapyta mnie na ulicy reporter, czy uważam islam za głupią religię, a ja będę uważał, że tak, to nie wolno mi odpowiedzieć? Jeśli będę uważał, że niekontrolowane fale imigracji tak skrajnie różnej kultury są zagrożeniem bezpieczeństwa kraju, to nie mam prawa tak napisać na własnym blogu? Otóż mam, dopóki jest to moje osobiste zdanie i nie wygłaszam go jako "prawdy objawionej".
To znaczy "mam w cudzysłowie", bo zaraz ktoś mnie oskarży o faszyzm i nazwie "drugim Breivikiem". Bo teraz jest nowa moda nazywania "Breivikiem" kogoś, kto uważa, że prawa imigracyjne powinny zostać zaostrzone dla kultur, które się kompletnie nie asymilują z otoczeniem i zagrażają mu. Vide reakcje młodych imigrantów po niedawnym zabiciu francuskiego terrorysty arabskiego pochodzenia - chwalili go pod niebiosa, że zamordował obywateli kraju, który dał im schronienie.
Przecież o to się rozbijała sprawa Dody i Nergala. Dodę zapytano, co sądzi o Biblii i odpowiedziała zgodnie z tym, co o niej uważa. Nergal podarł Biblię na SWOIM, zamkniętym(!) koncercie. Gdyby jednak jakiś celebryta w programie o charakterze oświatowym powiedział "katolicy czczą naprutego winem rewolucjonistę", to jest tutaj różnica, prawda?
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 24.04.12 o godzinie 17:05