Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Ja bym powiedziała że to prawda że w większości do domów dziecka trafiają niestety dzieci z rodzin patologicznych i niestety również często obciążone jakąś traumą albo wadą fizyczną (chore).

Dlatego osoba chcąca adoptować takie dziecko musi być gotowa na zmierzenie się z ewentualnymi "śladami z przeszłości" dziecka. To nie znaczy że na starcie zakładamy, że dziecko z patologii - to już nic z niego nie będzie. To nie tak.

Ale ktokolwiek kto był kiedykolwiek świadkiem adopcji i "oswajania" takiego dziecka z czymś takim jak normalna rodzina, wie z czym muszą zmierzyć się adopcyjni rodzice.
Muszą przygotować się na różne zachowania wynikłe z nieufności i traumy (wiele tych dzieci zostało skrzywdzonych fizycznie i psychicznie).
One muszą na nowo zaufać, co może trwać latami. Mogą wykazywać zachowania prowokujące, tak jakby chciały sprawdzić na ile tym razem ci ludzie są w stanie z nim wytrzymać. Czytaj: czy naprawdę mnie chcą....

Byłam świadkiem dwóch adopcji i widziałam ile czasu zajęło rodzicom adopcyjnym "oswojenie" dziecka. Jedno z tych dzieci miało tak głębokie zaburzenia osobowości, że nie potrafiło w ogóle okazywać uczuć. Teraz - po kilku latach - potrafi się śmiać i przytulać.

Rozumiem całkowicie ludzi którzy nie zdecydowaliby się na adopcje z obawy że sobie nie poradzą. Tu trzeba żelaznych nerwów i olbrzymich pokładów miłości.

Dziecko rodzone - przychodzi nam je kochać z automatu, jesteśmy przygotowani poprzez okres ciąży, hormonów itd. Więzy krwi.

A tu musimy pokochać OBCEGO małego człowieka. W dodatku bezwarunkowo. W dodatku jeszcze musimy "wyprać" jego pamięć z tego wszystkiego co przeżyło i na nowo zapisywać tę tablicę.

Po prostu nie każdy potrafi się tego zobowiązania podjąć. Po prostu.
I bardzo dobrze że są ludzie którzy otwarcie potrafią przyznać, że by się nie podjęli.
Bo to jest o wiele trudniejsze niż wychowanie rodzonego dziecka.

Podobnie jest z osobami które potrafią zaryzykować życie w jakiejś sprawie. Nie można ganić tych którzy by się nie podjęli. Nie każdemu człowiekowi jest dany taki sam zasób siły ducha. Mają za to inne zalety.

Ja to właśnie w ten sposób rozumiem.
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Dla tych którzy chcieliby zrozumieć to co się dzieje w rodzinie adopcyjnej - polecam książkę:
"Magda, Piotr i Paweł" - otwiera oczy na wiele spraw.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/60548/magda-piotr-i-pawel
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
To wszystko prawda ale nie wolno przyczepiać wszystkim takim dzieciom łatki:

"beznadziejna ofiara patologii"
Obawiam się, że sam sobie dopowiedziałeś ten przymiotnik i wojujesz nie z tym co zostało napisane, ale z tym co nie wiedzieć czemu zobaczyłeś..:((
to co napisał Adam i Ci, którzy mu przyklasnęli, to nietolerancja i uprzedzenie
Nic podobnego.
To jest Twoja niezgoda na inność, a nie żadna nietolerancja. Przy czym w tej niezgodzie widzę znacznie właśnie nietolerancję.

Wróćmy to tematu adopcji...
Nie wiem czy wiesz, ale w procesie adopcyjnym przyszli rodzice nie wybierają sobie dziecka jakie im się podoba. To komisja ocenia wiedząc jakie jest dziecko poszukuje rodziców, którzy dają nadzieję, że poradzą sobie z tym konkretnym dzieckiem. Czyli może okazać się tak, że chciałbyś niemowlaczka o błękitnych oczach, a komisja zaproponuje Ci czterolatka z problemami zdrowotnymi i utrwaloną chorobą sierocą. Nie wiedząc o sobie samym czy byłbyś zdolny do "poświęcenia" się takiemu dziecku co byś zrobił? Wziął je "na próbę"?? A jak nie dasz rady, to oddał?

I tak należało rozumieć zdanie Adama, że skoro nie czuje się na siłach, to nie będzie się świadomie brał za wychowywanie cudzych dzieci. Dla mnie to jest trzeźwa ocena własnych możliwości, a nie uprzedzanie się do dzieci, z których przecież może wyrosnąć ktoś sławny.

Nie pakując się w coś, co człowiekowi nie leży daje szansę innym, którzy do tego czegoś się nadają i z pewnością zrobią to coś lepiej. A tym samym dają tym dzieciom szansę a nie odbierają jej!
walka ze słabościami musi być poparta działaniem, nie opowiadaj bajek o cudownym ozdrowieniu
tu nie pomoże mądrzyć się na forum o etyce i użalać się nad swoimi słabościami ...
No to inaczej: a co dobrego widzisz w hurraoptymiźmie?

konto usunięte

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

W Polsce choroba, to normalność.
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Małgorzata G.:
Nie można ganić tych którzy by się nie podjęli.

Ja tego nie zrobiłem. Zganiłem natomiast sposób "tłumaczenia", takiego powodu.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
Ja tego nie zrobiłem. Zganiłem natomiast sposób "tłumaczenia", takiego powodu.
Przecież to jedno i to samo w ostatecznym rozrachunku..:(
Małgorzata G.

Małgorzata G. Mistrz Feng Shui i
astrologii Ba Zi (4
Filary
Przeznaczenia)

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
Małgorzata G.:
Nie można ganić tych którzy by się nie podjęli.

Ja tego nie zrobiłem. Zganiłem natomiast sposób "tłumaczenia", takiego powodu.

Wypowiedź Adama zrozumiałam tak, że bałby się on podjąć trud wychowania dziecka które mogłoby być mocno obciążone jakaś traumą, patologią itd. Przyznał otwarcie że bałby się.

Ja powiem szczerze że też bym miała obawy przed podjęciem trudu adopcji. Ale nie dlatego że to dziecko jest gorsze. Raczej dlatego że to ja mogłabym je zawieść i mogłoby mi nie wystarczyć umiejętności wychowawczych. Myślę (może się mylę) że podobnie czuł Adam. W każdym razie ja go tak zrozumiałam.

Jednak ponieważ nie stanęłam nigdy przed taką decyzją (mam swoje dzieci), nie wiem jak w końcu bym postąpiła.

edit: ważna moim zdaniem rzecz: rodzone dziecko może wiele błędów wychowawczych wybaczyć swoim rodzicom, jeśli jest oprócz tego kochane i ma do nich zaufanie.
Dziecko z adopcji zostało już na starcie skrzywdzone, zawiedzione na całej linii i drugi zawód mógłby być już zbyt ciężki do wybaczenia.
One i tak z wielkim trudem ufają "nowym" rodzicom, wciąż mając w pamięci że każdej chwili może się powtórzyć to samo. Trzeba wiele lat udowadniania że teraz jest inaczej i że mogą zaufać.Małgorzata G. edytował(a) ten post dnia 25.06.12 o godzinie 15:02

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Małgorzata G.:
edit: ważna moim zdaniem rzecz: rodzone dziecko może wiele błędów wychowawczych wybaczyć swoim rodzicom, jeśli jest oprócz tego kochane i ma do nich zaufanie.
Dziecko z adopcji zostało już na starcie skrzywdzone, zawiedzione na całej linii i drugi zawód mógłby być już zbyt ciężki do wybaczenia.
One i tak z wielkim trudem ufają "nowym" rodzicom, wciąż mając w pamięci że każdej chwili może się powtórzyć to samo. Trzeba wiele lat udowadniania że teraz jest inaczej i że mogą zaufać.

I właśnie ta konieczność "udowadniania" dla mnie osobiście stanowi barierę nie do przeskoczenia.
Bo miłość, szczęście, poczucie bezpieczeństwa i przynależności to łaska.
Nie każdemu dana, nie każdemu dostępna. Bez względu na to, gdzie się człowiek urodzi, gdzie żyje i z kim - ma zero gwarancji, że będzie szczęśliwy i kochany. Że ominą go rozczarowania i ból.

Dlatego nie podjęłabym się wychowania dziecka, które - być może - oczekiwałoby ode mnie zadośćuczynienia za jego wcześniejsze doświadczenia i traumy. Ja jestem w stanie kochać tu i teraz, za to, co jest. Co z kimś buduję i tworzę.
Natomiast cudza przeszłość to nie moja działka. Dlatego nie ma taryfy ulgowej - bo ja nie rozgrzeszam aktualnie popełnianych błędów tylko dlatego, że ktoś miał trudne dzieciństwo.

Bo przeszłość może być garbem lub trampoliną. To człowiek sam decyduje: czy zechce ją dźwigać, czy odbić się jak najwyżej ku słońcu.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Magdalena T.:
I właśnie ta konieczność "udowadniania" dla mnie osobiście stanowi barierę nie do przeskoczenia.
A gdzie włodkowe "Ty nie skoczysz???" :))))
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Adam dał też do zrozumienia, że geny mogą być w tym przypadku niebezpieczne. Załóżmy, że chodzi o dziecko kilkumiesięczne, które zostało rodzicom zabrane i osadzone w domu dziecka. Załóżmy, że poza brakiem matczynego ciepła, lekkim niedożywieniem i odparzona pupą, nic mu nie dolega.
Nie mamy w tym przypadku potrzeby wcześniej wspomnianego "udowadniania".
Mamy wtedy pole do popisu aby zapewnić mu normalne warunki wychować je tak, jak chcemy.
Co myślicie o takich przypadkach?
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
Adam dał też do zrozumienia, że geny mogą być w tym przypadku niebezpieczne. Załóżmy, że chodzi o dziecko kilkumiesięczne, które zostało rodzicom zabrane i osadzone w domu dziecka. Załóżmy, że poza brakiem matczynego ciepła, lekkim niedożywieniem i odparzona pupą, nic mu nie dolega.
To właśnie "nic", które tak lekceważysz, to jest całe "coś" dla takiego małego dziecka.
Takie maleństwa są jednym wielkim lękiem i jak się tego nie rozumie i przez całe dojrzewanie nie oświeca dziecka w rozumny sposób, to może mieć problemy w dorosłym życiu "nie wiadomo skąd".

A właśnie stąd - z tego, że nigdy nie wiadomo jak taka młoda psychika sobie skojarzy fakt porzucenia, utraty nadziei na to, że przeżyje z całą resztą, która przychodzi potem. W wielu nurtach psychologii przyjmuje się za przyczynę późniejszych problemów te pierwsze niemowlęce traumy, których najczęściej świadomość nie jest w stanie sobie przytoczyć.
Nie mamy w tym przypadku potrzeby wcześniej wspomnianego "udowadniania".
Mamy wtedy pole do popisu aby zapewnić mu normalne warunki wychować je tak, jak chcemy.
Co myślicie o takich przypadkach?
Pomimo wszystko to się często udaje. Nie zawsze i nie tak dobrze, jak by wynikało z chłopskiej logiki, ale się udaje...

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodziu... a masz Ty chłopie może dzieci ??

No może masz przynajmniej jedno ??
Ale nie takie od sąsiadów, tylko własne,osobiste i prywatne. Wykonane,że tak powiem ..własnoręcznie...

PS. Napisałem "własnoręcznie" bo niby jak miałem napisać "" własnoczłonkowo" ???
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Beata B.:
Włodzimierz Buliński:
Adam dał też do zrozumienia, że geny mogą być w tym przypadku niebezpieczne. Załóżmy, że chodzi o dziecko kilkumiesięczne, które zostało rodzicom zabrane i osadzone w domu dziecka. Załóżmy, że poza brakiem matczynego ciepła, lekkim niedożywieniem i odparzona pupą, nic mu nie dolega.
To właśnie "nic", które tak lekceważysz, to jest całe "coś" dla takiego małego dziecka.
Większość (jak nie całość) takich adoptowanych malutkich dzieci nawet nie wie, że tak było.
Dopiero jeśli rodzic adopcyjny opowie, jak było na prawdę, dziecko się dowiaduje. Często jednak oszczędza się dzieciom takich szczegółów bo i po co o tym mówić.
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Jacek Aleksander G.:
Włodziu... a masz Ty chłopie może dzieci ??

No może masz przynajmniej jedno ??
Ale nie takie od sąsiadów, tylko własne,osobiste i prywatne. Wykonane,że tak powiem ..własnoręcznie...

PS. Napisałem "własnoręcznie" bo niby jak miałem napisać "" własnoczłonkowo" ???

Mam Jacusiu, nawet dwoje. Dlaczego pytasz?

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

To chyba ich nie obserwujesz. Bo wydalasz opinie lekko kosmiczne.

Dziecko to też człowiek...tylko,że mały. I wbrew pozorom rozumie o wiele więcej niż nam - dorosłym- może się wydawać.
I ten mały człowieczek umie obserwować...widzi to co często chcemy ukryć uważając,że maluch tego nie zrozumie.
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
Większość (jak nie całość) takich adoptowanych malutkich dzieci nawet nie wie, że tak było.
Dopiero jeśli rodzic adopcyjny opowie, jak było na prawdę, dziecko się dowiaduje. Często jednak oszczędza się dzieciom takich szczegółów bo i po co o tym mówić.
Nie teoretyzuj chłopie, bo nie bardzo trafiasz z teoriami.:))
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Jacek Aleksander G.:
To chyba ich nie obserwujesz. Bo wydalasz opinie lekko kosmiczne.

Dziecko to też człowiek...tylko,że mały. I wbrew pozorom rozumie o wiele więcej niż nam - dorosłym- może się wydawać.
I ten mały człowieczek umie obserwować...widzi to co często chcemy ukryć uważając,że maluch tego nie zrozumie.

Nie sposób się z Tobą nie zgodzić! :)
Dlaczego i które moje opinie są kosmiczne?
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Beata B.:
Włodzimierz Buliński:
Większość (jak nie całość) takich adoptowanych malutkich dzieci nawet nie wie, że tak było.
Dopiero jeśli rodzic adopcyjny opowie, jak było na prawdę, dziecko się dowiaduje. Często jednak oszczędza się dzieciom takich szczegółów bo i po co o tym mówić.
Nie teoretyzuj chłopie, bo nie bardzo trafiasz z teoriami.:))

Skąd wiesz, że teoretyzuję? ;-)
Znam kogoś, kto przez kilkanaście lat nie miał pojęcia, że jest adoptowany, więc że tak powiem, trafiłaś kulą w płot :-)
Jeśli już jesteśmy przy sprawach teoretyzowania, zapytam:masz dzieci ?
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Włodzimierz Buliński:
Skąd wiesz, że teoretyzuję? ;-)
Znam kogoś, kto przez kilkanaście lat nie miał pojęcia, że jest adoptowany, więc że tak powiem, trafiłaś kulą w płot :-)
Oj!:) To po jednym dziecku wnioskujesz o "niemal wszystkich"?? :)))
Jeśli już jesteśmy przy sprawach teoretyzowania, zapytam:masz dzieci ?
Gdybym była tak rozpustna jak Gaju, to Ty mógłbyś być moim dzieckiem!:))))
Mam, a co?
Włodzimierz Buliński

Włodzimierz Buliński Konsultant Feng Shui
- Senior
Practitioner FSRC
Canada

Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?

Beata B.:
Włodzimierz Buliński:
Skąd wiesz, że teoretyzuję? ;-)
Znam kogoś, kto przez kilkanaście lat nie miał pojęcia, że jest adoptowany, więc że tak powiem, trafiłaś kulą w płot :-)
Oj!:) To po jednym dziecku wnioskujesz o "niemal wszystkich"?? :)))

To tylko jeden przykład. Takich przypadków jest multum.
Jeśli już jesteśmy przy sprawach teoretyzowania, zapytam:masz dzieci ?
Gdybym była tak rozpustna jak Gaju, to Ty mógłbyś być moim dzieckiem!:))))
Mam, a co?

To zapytaj swoje dziecko, czy pamięta coś z pierwszych dwunastu miesięcy swojego ziemskiego życia ;-)



Wyślij zaproszenie do