konto usunięte
Temat: Adopcja po polsku - normalność czy choroba?
W Polsce jest około 96 tysięcy sierot. Większość z nich to sieroty społeczne, czyli dzieci, których rodzice żyją, ale z różnych powodów się nimi nie opiekują.Z tego - 66 tysięcy , a więc 2/3, znajduję się w różnego rodzaju rodzinach zastępczych.
50 tysięcy w rodzinach zastępczych spokrewnionych, które tworzą zwykle dziadkowie, czy dalsza rodzina. Za taką opiekę rodziny dostają wsparcie finansowe.
http://www.polskieradio.pl/82,Adopcja-po-polsku
Podobno był kiedyś taki przypadek małżeństwa polskiego - psychologów z wykształcenia, nauczycieli, bardzo wykształconych i obytych.W polszcze na takich mówi się "IDEAŁY". I postanowili zaadoptować dwójkę dzieci,
dzieci jak to dzieci bywają złośliwe, niegrzeczne hałaśliwe, te z "urazem" to już w ogóle potrzebują jedynie miłości i oddania "na zawsze".. często sprawdzają przybranych rodziców "czy bedą je akceptować - pomimo "różnych wybryków"- testują ich.
.. A dzieci nadal brudzą, wprowadzają nowy (nie)porządek, życie nabiera nowych barw..rwą nieaktualne książki, brudzą podłogi.. bywają..nie ma co ukrywać "zajmujące" ..
i tu bach! krach! .. nie wytrzymali i oddali z powrotem do domu dziecka, ja to bym psa nie oddała do schroniska, nigdy - gdybym już " zgarnęła" mieszańca.. Dzieci to nie zabawka do rwania na strzępy i tępienia mózgu.. tak mi się przynajmniej wydaje.
A czy wy znacie jakieś przypadki adopcji?
Czy aby sami byście się odważyli na taki krok "będąc zamożnymi finansowo, kulturowo i będąc bezpłodnymi"?