konto usunięte

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Guy Kawasaki inwestor i były ewangelista Apple powiedział kiedyś podczas wykładu na uniwersytecie Stanford, że inwestorzy odczuwają przerażenie słysząc o innowacyjnych modelach biznesowych, to czego naprawdę potrzebujemy to innowacyjne usługi i produkty.

Przypatrując się szeroko pojętemu rynkowi e-learningu dochodzę do podobnego wniosku. Wiele mówi się o innowacyjnych metodach prowadzenia e-learningu, podczas gdy niewielu zwraca uwagę na sam produkt, czyli materiał, z którym ma styczność użytkownik.

Moim zdaniem rozwój e-learningu spotyka się z dwoma zasadniczymi barierami:
- brakiem motywacji użytkowników do samokształcenia;
- nudą.

O ile zatem social learnig, MOOC i inne tego typu modele mogą w jakiś sposób wpłynąć na efektywność szkoleń w zakresie motywacji (choć tylko w określonych przypadkach, ciężko sobie bowiem wyobrazić zwiększenie motywacji poprzez budowanie społeczności wokół obowiązkowych szkoleń BHP lub wewnętrznych szkoleń produktowych), o tyle w niewielki sposób wpływają na fakt, że kursy online są niestety nudne (pomimo wprowadzania elementów interaktywnych czy tak modnej grywalizacji).

Źródeł tego problemu moim zdaniem należy szukać w metodyce tworzenia szkoleń wymuszonej niejako przez standardy wprowadzone przez producentów oprogramowania do tworzenia kursów (zwłaszcza do rapid e-learningu). Proszę mnie źle nie zrozumieć, tworzenie kursów w oparciu o tego typu narzędzia jest sztuką samą w sobie, ale ma pewne nieprzekraczalne granice (nie każdy jest jednocześnie uzdolnionym scenarzystą, projektantem, grafikiem, animatorem, aranżerem czy lektorem).

Dlatego proponuję zupełnie nowe spojrzenie na szkolenia e-learningowe jako produkt. Produkt nieschematyczny, ciekawy i wysokiej jakości. Produkt przygotowany w całości przez zespół ludzi, z których każdy naprawdę zna się na swojej pracy. Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy wolelibyście uczyć się z prezentacji PP czy oglądając film na Discovery?

Zapraszam do dyskusji oraz podzielenia się opiami na temat przełożenia atrakcyjności materiałów na efektywność szkoleń.
Marek Vogt-Goliasz

Marek Vogt-Goliasz kognitywista,
e-learning dla
biznesu, llidero.com

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Panie Krzysztofie,
Poruszył Pan bardzo interesujący temat.
Co dokładnie rozumie Pan przez atrakcyjność?
Zna Pan może wyniki jakichś badań mówiących o przełożeniu atrakcyjności na efektywność?
Na czym konkretnie polega nowe spojrzenie na szkolenia e-learningowe jako produkt nieschematyczny, ciekawy i wysokiej jakości?
Krzysztof R.:
Guy Kawasaki inwestor i były ewangelista Apple powiedział kiedyś podczas wykładu na uniwersytecie Stanford, że inwestorzy odczuwają przerażenie słysząc o innowacyjnych modelach biznesowych, to czego naprawdę potrzebujemy to innowacyjne usługi i produkty.

Przypatrując się szeroko pojętemu rynkowi e-learningu dochodzę do podobnego wniosku. Wiele mówi się o innowacyjnych metodach prowadzenia e-learningu, podczas gdy niewielu zwraca uwagę na sam produkt, czyli materiał, z którym ma styczność użytkownik.

Moim zdaniem rozwój e-learningu spotyka się z dwoma zasadniczymi barierami:
- brakiem motywacji użytkowników do samokształcenia;
- nudą.

O ile zatem social learnig, MOOC i inne tego typu modele mogą w jakiś sposób wpłynąć na efektywność szkoleń w zakresie motywacji (choć tylko w określonych przypadkach, ciężko sobie bowiem wyobrazić zwiększenie motywacji poprzez budowanie społeczności wokół obowiązkowych szkoleń BHP lub wewnętrznych szkoleń produktowych), o tyle w niewielki sposób wpływają na fakt, że kursy online są niestety nudne (pomimo wprowadzania elementów interaktywnych czy tak modnej grywalizacji).

Źródeł tego problemu moim zdaniem należy szukać w metodyce tworzenia szkoleń wymuszonej niejako przez standardy wprowadzone przez producentów oprogramowania do tworzenia kursów (zwłaszcza do rapid e-learningu). Proszę mnie źle nie zrozumieć, tworzenie kursów w oparciu o tego typu narzędzia jest sztuką samą w sobie, ale ma pewne nieprzekraczalne granice (nie każdy jest jednocześnie uzdolnionym scenarzystą, projektantem, grafikiem, animatorem, aranżerem czy lektorem).

Dlatego proponuję zupełnie nowe spojrzenie na szkolenia e-learningowe jako produkt. Produkt nieschematyczny, ciekawy i wysokiej jakości. Produkt przygotowany w całości przez zespół ludzi, z których każdy naprawdę zna się na swojej pracy. Proszę odpowiedzieć sobie na pytanie czy wolelibyście uczyć się z prezentacji PP czy oglądając film na Discovery?

Zapraszam do dyskusji oraz podzielenia się opiami na temat przełożenia atrakcyjności materiałów na efektywność szkoleń.
Bartłomiej Polakowski

Bartłomiej Polakowski Kierownik Zespołu
E-learning
odpowiedzialny za
wdrażanie ...

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Ciekawe wyzwanie:) Kotrowersyjny temat zawsze wywołuje dyskusję:)

Nie wiem Krzysztof skąd te informacje, że niewiele osób zwraca uwagę na produkt końcowy. Moim zdaniem wszyscy zwracają, ale nie mają do tego odpowiednich kompetencji:) To samo zresztą dotyczy np. szkoleń stacjonarnych - jedne są super, a na innych się odpowiada na maile (w swojej historii zaliczyłem sporo tych drugich)

Social learning czy MOOC to też e-learning bo w obu przypadkach mamy i e i learning:)
Zgodzę się, że narzędzia rapid e-learningowe mocno popsuły rynek bo nagle każdy zaczął tworzyć szkolenia. To samo zrobiły dofinansowania z Unii.
Na rynku jest miejsce na różne produkty. Zarówno "zaawansowane" dedykowane szkolenia tworzone na wymiar pod klienta, jak i rapidowe. Te drugie są szczególnie przydatne w przypadku krótkiego "time to market".

Jeżeli chodzi o PP vs Discovery to dla mnie nie ma oczywistego zwycięzcy, a idąc dalej to np. w samochodzie wolałbym audiobooka od filmu;) Wszędzie trzeba dobierać narzędzie do odbiorcy, tematu i naszego celu szkoleniowego.

www.e-learning.blog.pl
FB: Korpo E-learning<<<<<<<<<<<<NOWOŚĆ
Janusz L.

Janusz L. mediaKURSY.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Krzysztof, moja córa jest na pierwszym roku studiów, tak więc jest dopiero na początku drogi, nowa w temacie… Korzysta z wszystkich możliwych form uczenia on-line, w tym sporo czasu spędza na EDX-ie, więc często z nią rozmawiam co jej pomaga. Po tych rozmowach nasuwają mi się następujące wnioski w temacie o którym piszesz:
- bardzo dobrze jest obejrzeć filmy na MOOC-u, szczególnie kiedy poznaje się temat, jednak kiedy trzeba przypomnieć sobie jakąś strukturę programistyczną (córa studiuje informatykę) i przypomnieć sobie co z jej pomocą można zrobić, efektywniej jest zajrzeć do prezentacji przygotowanej do wykładu niż oglądać film,
- warto się uczyć z pomocą Duolingo, bo zawiera grywalizację i bardzo efektywnie podtrzymuje motywację. W nauce języków film jest pomocny i ważny dla niej, jednak Duolingo uczy bardzo efektywnie i trudno bez niego sobie wyobrazić uczenie się języka obcego.

Dziś z wykorzystaniem narzędzi rapid e-learningowych i z pomoca platformy LMS, dzięki ich zaawansowaniu można przygotować kurs, który może motywować i uczyć się podobnie jak, w moim zdaniu fenomenalnym, Duolingo.

Dla wszystkich tu piszących kurs jest produktem dla Bartka - wewnętrznym oferowanym pracownikom organizacji, dla Ciebie, dla Marka i dla mnie produktem oferowanym klientom, dla mojej firmy jednym z głównych produktów i pewnie wszyscy byśmy chcieli, żeby był jak produkty Apple :)

Bartek podpisuję się obiema rękoma pod tym co piszesz, dla mnie jasne jest, że narzędzie nawet bardzo zaawansowane technologicznie ostatecznie nie decyduje o efektywności szkolenia on-line, lecz jego wykorzystanie. Nawet w świadomych HR-owo organizacjach, kupuje się narzędzia autorskie takie jak Articulate Storyline, za pomocą którego szkolenia on-line przygotowują osoby bez przygotowania jak tego narzędzia używać.

konto usunięte

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się tematem, w końcu jakaś płaszczyzna do rozmowy z ludźmi, którzy wiedzą o co chodzi :)

Poruszyliście Panowie kilka różnych aspektów, więc pozwólcie, że odniosę się do nich po kolei.

Panie Marku, odpowiadając po części na wszystkie Pańskie pytania uważam, że atrakcyjny materiał szkoleniowy (w zasadzie jest to założenie tyczące się wszystkich materiałów, ale na potrzeby tej dyskusji przyjmijmy, że materiał szkoleniowy to materiał e-learningowy) to taki, który po pierwsze przygotowany jest przez ludzi kompetentnych we wszystkich obszarach oddziaływania przekazu czyli: scenariusz przez metodyka, grafika przez grafika, muzyka przez aranżera/muzyka, naczytanie przez profesjonalnego lektora itd. Po drugie o e-learningu nie można mówić w oderwaniu od medium, w którym funkcjonuje czyli Internetu. Interent jest to medium łączące trzy podstawowe środki przekazu/wyrazu: obraz, dźwięk i interaktywność (czym różni się od filmu czy materiałów drukowanych). Oznacza to, że jest to medium dające bardzo szerokie możliwości kreacji artystycznej. Warto tu również zwrócić uwagę na to jak rozwijają się treści Internetowe, klasyczne, tekstowe strony internetowe wypierane są przez różnorakie animacje, slidery, onepage nie wspominając już o gigantycznym sukcesie serwisów wideo. Podsumowując użytkownicy nie chcą/ nie umieją czytać, użytkownicy chcą skanować/oglądać. Stąd dla mnie atrakcyjny materiał szkoleniowy to taki, który jest przygotowany przez profesjonalistów, a jego postawą jest interaktywny film. O tym dlaczego film, a nie PP odpowiem dalej. Na tym właśnie polega poruszana przeze mnie nowoczesność i profesjonalizm.

A co do badań to pierwsze wnioski w tym temacie zacząłem wyciągać analizując raporty dotyczące rynku e-learningowego (w zakresie barier, które powodują, że jest to rynek rozwijający się wolniej niż reszta e-commerce). Następnie przeprowadziliśmy własne badania ankietowe wśród użytkowników korporacyjnych i studentów. Wyniki były jednoznaczne użytkownicy, którzy mieli styczność z e-learningiem nie chcą do niego wracać ponieważ jest nudny, a nuda wynika z tego, że szklenia są za długie, a wiedzę o wiele ciekawiej zdobywa się z innych źródeł, przede wszystkim YouTube. Jasne dla nas stało się, że benchmarkiem dla e-learningu nie jest jakakolwiek inna zinstytucjonalizowana forma przekazywania wiedzy tylko właśnie YouTube. Wnioski te przenieśliśmy na nasze produkty, a codzienna współpraca z klientami już dawno ugruntowała w nas przekonanie, że są one słuszne.

Bartku to czy brak uwagi wynika z niekompetencji, czy brak kompetencji objawia się brakiem uwagi to w tym wypadku moim zdaniem nie ma wielkiego znaczenia, ale oczywiście dotykasz tutaj całkowicie kluczowej kwestii czyli kompetencji.

Co do SL i MOOC to nie twierdzę, że to nie jest e-learning, oczywiście jest, ale moim celem jest przekierowanie dyskusji na całkowite podstawy czyli porządny produkt, ponieważ odnoszę wrażenie, że sposób dystrybucji tego produktu staje się ważniejszy niż sam produkt. W ostatnich latach wypracowano masę nowych rozwiązań nazwijmy to umownie „dystrybucyjnych”, a rynek treści stoi w miejscu. Zmiany w narzędziach do tworzenia e-learningu są wyłącznie kosmetyczne, nie pracuje się nad rozwojem nowych koncepcji (PP konwertowany o SCORM rządzi i dzieli).

Co do miejsca na rynku na różne produkty to oczywiście 100% racji, problem w tym, że po pierwsze trzeba mieć świadomość tych różnych możliwości, po drugie trzeba mieć do nich dostęp i po trzecie w końcu trzeba wiedzieć kiedy je wykorzystywać. A tutaj niestety jest ściana. Produkty Adobe i Articulate (z resztą przepychane gdzie się tylko dało w ramach projektów dofinansowywanych z UE, bo tak było najprościej) tak zdominowały świadomość ludzi tworzących e-learning, ze są oni często zamknięci na inne rozwiązania i zamiast ich szukać kopią się z koniem próbując dodawać do stosowanych przez siebie patentów różne „piórka” zamiast w pewnych obszarach zmienić podejście. Podobnie z resztą jest w przypadku ludzi nie korzystających z e-learnigu, którzy są święcie przekonani, że e-learning jest alternatywą dla szkoleń klasycznych, co jest oczywistą bzdurą to są różne narzędzia, które powinno się świadomie stosować w różnych celach i korzystać z efektu synergii. A tak na marginesie to właśnie po to wywołałem tą dyskusję, żeby próbować te bariery przełamywać.

Co do porównania PP i Discovery to pozwolę sobie całkowicie się z Tobą nie zgodzić. Przykład z filmem i audiobookiem nie jest trafiony, to jak jakbyś porównywał powiedzmy „Ojca chrzestnego” Coppoli z „The Dark Side of the Moon” Pink Floyd (ani PP ani Discovery nie obejrzysz w samochodzie). Wspólną platformą dla PP i Discovery jest ekran (w tym wypadku komputera). A w tej płaszczyźnie zwycięzca jest moim zdaniem zawsze jeden (dobry materiał video zawsze będzie lepszy niż dobra prezentacja PP). A co do dobrania narzędzia do celu to oczywiście się zgadzam i wyjaśniłem to wyżej.

Odpowiadając przy okazji na pytanie Pana Marka uważam, że podstawową zaleta filmu nad PP jest to, że można w pełni sterować dynamiką przekazu, popychać użytkownika do przodu. Dobrze zaplanowane szkolenie wideo (interaktywny film) w ogóle nie odwraca uwagi użytkownika od treści, nie trzeba zmieniać slajdów, patrzeć co chwila na to w jakim miejscu prezentacji się jest itd. film po prostu „niesie”. Pomijam już szkolenia na bazie PP, które opierają się o wyświetlany na ekranie tekst, który jeden do jednego czytany jest przez lektora. Uważam, że jest to największy błąd przy tworzeniu szkoleń powodujący, że uważane są one za nudne. Zanim lektor skończy mówić użytkownik przeczyta tekst kilkukrotnie i nic na ekranie się nie dzieje. Czekamy na lektora … W każdym razie to, żeby na ekranie przez cały czas „coś się działo” to podstawowy warunek walki z nudą w e-learningu, a to daje tylko film.

Januszu, w zakresie materiałów uzupełniających do e-learningu w pełni się z Tobą zgadzam, nie mniej jednak jedno nie stoi na przeszkodzie drugiemu. Często spotykam się z tym, że ludzie zamawiający e-learning zupełnie ignorują materiały „post e-learningowe”. To jest w sumie temat na osobną dyskujsę, ale też uważam, że dobry e-learning powinien iść w parze z materiałami do, których można później wrócić mając już odpowiednie „tło” zdobyte podczas kursu.

Co do grywalizacji to również temat na osobną dyskusję. Osobiście uważam, że jest to temat zdecydowanie zbyt rozdmuchany, w którym de facto gubi się istotę problemu. Grywalizacja ma sens tylko w określonych przypadkach. Dam przykład sam jestem „nałogowym” graczem komputerowym, potrafię spędzić setki godzin nad dobrą grą fabularną (Mass Effect, Dragon Age czy Wiedźmin), a pomimo to przechodzę całkowicie obojętnie obok strzelanek czy innych wyścigów. Innymi słowy Twoja córka chce się uczyć języków, interesuje ją to, więc grywalizacja jej pomaga, ale nie jestem przekonany czy najfajniejsze mechanizmy zabawy zmotywowałyby ją do nauki np. szydełkowania (choć oczywiście ten przykład może być nietrafiony, ale mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi).

Ja również zgadzam się z tym, że kluczem do efektywności szkleń online jest ich dobre wykorzystanie, stoję jednak na stanowisku, że pełne wykorzystanie (i zrozumienie) możliwości jakie daje Internet jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia tej efektywności.

Na koniec pragnę zaprosić wszystkich, których temat zainteresował na Targi Szkoleniowo – Doradcze w Krakowie 20 marca (http://www.mcs.edu.pl/najblizsze-wydarzenia.html). Wszystko wskazuje na to, że będę tam miał możliwość poprowadzenia wykładu na temat wykorzystania e-learningu w firmach.
Bartłomiej Polakowski

Bartłomiej Polakowski Kierownik Zespołu
E-learning
odpowiedzialny za
wdrażanie ...

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Ta rozmowa zaczyna trochę przypominać takie nieefektywne szkolenie:)

Duuuuuużo tekstu Mnostwo teorii...i nic nie rozumiem:)

Rozumiem, że główny przekaz jest taki - Efektywny i atrakcyjny e-learning musi być przygotowany przez eksperta.Narzędzie jest drugoplanowe.

www.e-learning.blog.pl
Fb: Korpo E-learning<<<<<<<<<NOWOŚĆ
Jacek Krzymowski

Jacek Krzymowski specjalista ds
e-learning

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Bartłomiej P.:
Ta rozmowa zaczyna trochę przypominać takie nieefektywne szkolenie:)

Duuuuuużo tekstu Mnostwo teorii...i nic nie rozumiem:)

Rozumiem, że główny przekaz jest taki - Efektywny i atrakcyjny e-learning musi być przygotowany przez eksperta.Narzędzie jest drugoplanowe.

Do tego
Podobnie z resztą jest w przypadku ludzi nie korzystających z e-learnigu, którzy są święcie przekonani, że e-learning jest alternatywą dla szkoleń klasycznych, co jest oczywistą bzdurą to są różne narzędzia, które powinno się świadomie stosować w różnych celach i korzystać z efektu synergii.


E-learning jest tak szerokim pojęciem, że trudno zgodzić się z tym zdaniem. Sam prowadzę szkolenia online przy pomocy zdalnego pulpitu dla klientów z całej polski i jest to naprawdę sensowna alternatywa dla szkoleń stacjonarnych - oczywiście stosując pewne założenia, np. to, że moje szkolenia skierowane jest do 1-2 osób ;).

Ja zrozumiałem też, że naturalną ewolucją e-learningu będzie przejście ze slajdów PP do filmu interaktywnego. Z tym się zgadzam, jednak z drugiej strony trochę się dziwię tak ostrej krytyce programów do rapid learningu, bo co by nie mówić ale za pomocą tych narzędzi tworzy się świetne filmy interaktywne z obsługi aplikacji.
Janusz L.

Janusz L. mediaKURSY.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Bartłomiej P.:
Ta rozmowa zaczyna trochę przypominać takie nieefektywne szkolenie:)
Wniosek pozytywny z tej dyskusji: może dobrze, że jest dyskusja, bo za dużo nie rozmawiamy…
Gdzieś jednak w tym całym słowotoku jak słusznie zauważyłeś Bartek zgubiła się istota tematu postu, który mnie się spodobał „Od e-learningu wieje nudą…”.
Janusz L.

Janusz L. mediaKURSY.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Jacek K.:
trochę się dziwię tak ostrej krytyce programów do rapid learningu, bo co by nie mówić ale za
Powiedziałbym więcej przypomina mi ta krytykę z czasów kiedy kursy e-learning robione były we flashu i duża część nie chciała się pogodzić z tym, że można e-learning robić efektywniej i skuteczniej. Tyle, że wtedy narzędzia autorskie do rapid e-learningu nie były tak zaawansowane.

konto usunięte

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Tekstu sporo, owszem, ale i odbiorcy raczej nie casualowi … ale upraszczając.

E-learning tak jak wszystko inne powinien być robiony przez fachowców, a ponieważ jest to substancja wielowymiarowa to tych fachowców powinno być wielu o różnych specjalnościach.

Narzędzie nie jest drugoplanowe. Różne narzędzia dają różne możliwości i powinny być wykorzystywane do różnych celów. I tak naprawdę to jest przesłanie mojej wypowiedzi. E-learning nie kończy się na rapid e-learningu, który według mnie wcale nie jest ani najbardziej efektywny, ani skuteczny (czy możesz Januszu podać jakieś uzasadnienie dla tej tezy?). Ale oczywiście ma swoje miejsce (może być np. używany do tworzenia aktualizacji, errat, czy innych krótkich form, albo szkoleń obowiązkowych, korzystanie z których nie jest związane z wewnętrzną motywacją). Realia są niestety takie, że większość dostępnych na rynku e-learningów to albo kopie prezentajci PP używanych do klasycznych szkoleń z dogranym lektorem i kupą tekstu, albo animowane scenki rodzajowe z infantylną (ze względów budżetowych) grafiką, z którą mało kto potrafi się zidentyfikować – i tu owszem, ostro krytykuję :)

Poza tym, co do zasady ja nie krytykuję rapid e-learningu jako takiego (a już z pewnością nie ostro :). Twierdzę tylko, że to nie jest jedyna forma. Zgadzam się np. że Adobe Captivate to jedno z najlepszych narzędzi do tworzenia kursów IT, ale uważam, że kurs IT nie powinien ograniczać się wyłącznie do interaktywnych tutoriali, bez dobrego wyjaśnienia teorii użytkownik potrafi tylko mechanicznie przeklikać pokazaną mu funkcjonalność, a do wyjaśniania teorii najlepsze jest wideo :)
Bartłomiej Polakowski

Bartłomiej Polakowski Kierownik Zespołu
E-learning
odpowiedzialny za
wdrażanie ...

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

1. Fachowcy - tak jak piszesz musi ich być wielu. Jeżeli mówimy o tworzeniu szkoleń to potrzeba dobrego instructional designera, scenarzysty, grafika, programistę eitd.
2. Narzędzia - jeżeli powyższa ekipa jest dobra to według mnie zrobi równie dobry content (tzn, efektywny, sexy looking etc.), w narzędziu rapidowym co autorskim. Kiedyś różnica była widoczna, ale najnowsze narzędzia pozwalają już wdrożyć bardzo dużo jeszcze niedawno niewykonalnych pomysłów. Odbiorca końcowy nie zauważy różnicy. Te narzędzia po prostu ułatwiają prace bo przejmują na siebie część programistyczną, co nie oznacza, że nie mogą np. zawierać zaawansowanych interakcji wytworzonych we flashu. Ich największą zaletą jest to, że znacznie przyśpieszają proces produkcji co jest kluczowe, gdy np. w trakcie paru dni musimy zapoznać sieć sprzedaży ze zmianą w produkcie.
3. Szkolenia systemowe często są wyłącznie tutorialami i nie ma w tym nic dziwnego. Czasami po prostu tej teorii nie ma lub jej przekazywanie jest zbędne, lub jest przekazywana w jakiś inny sposób.

www.e-learning.blog.pl
Fb Korpo E-learning<<<<<<<<<<NOWOŚĆ
Marek Hyla

Marek Hyla Dyrektor
Zarządzający
e-learning.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Panie Krzysztofie,

Z całym szacunkiem... Zasiał Pan bardzo ciekawy temat, ale odczytuję go jako temat z marketingową tezą. Rozumiem, że jako nowy gracz na rynku chce Pan zbudować markę swojej firmy. I to jest OK... Ale w swoim poście bazuje Pan albo na truizmach (to oczywiste, że dobry produkt e-learningowy musi powstawać w interdyscyplinarnym zespole profesjonalistów maści różnej), albo na zafiksowanych tezach, które mają wspierać Waszą marketingową mantrę (trudno zgodzić się z tezą, że film jest ZAWSZE lepszy od PPT - niech Pan to powie np. pracownikom Punktu Obsługi Sprzedaży w dowolnej wyspie operatora mobilnego w galerii handlowej to Pana wyśmieją).

Żeby nie zabrzmiało to jak czepianie się i niekonstruktywna krytyka... Moim zdaniem każda forma skutecznego zbudowania kompetencji jest dobra. Czasami sytuacja wymaga form "wypasionych", a czasami najprostszych możliwych. Tę sytuację może determinować tak wiele czynników (czas, o którym pisał Bartek, budżet, ograniczenia techniczne, kultura organizacyjna, postawy ludzi, postawy menedżerów, etc.), że aż trudno jest sobie wszystkie wyobrazić. A na koniec dnia będzie Pan miał do czynienia ze sponsorem projektu, który i tak będzie oczekiwał, żeby produkt końcowy spełniał JEGO/JEJ oczekiwania (które często nie mają żadnego związku z powyższymi uwarunkowaniami).

Pozdrawiam i życzę powodzenia na rynku... :)

konto usunięte

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Szanowny Panie Marku,

gdyby to faktycznie były truizmy to w ogóle nie zaczynałbym tego tematu. Dowody? Proszę bardzo. Proszę przejrzeć to lub inne podobne, tematyczne fora, ile znajdzie Pan postów typu „Zlecę opracowanie profesjonalnego e-learningu”, albo „Poszukuję dobrego zespołu od e-learningu”? Zamiast tego na forach i portalach pośrednictwa pracy pełno jest ogłoszeń tylu „Specjalistę od e-learningu zatrudnię”, „Freelancer do e-learningu poszukiwany”. Czy uważa Pan, że jest to wynik świadomości tych podstaw metodycznych, które Pan określił jako truizmy?

Albo z innej strony, jak często na forach pod postami typu „Poszukuję narzędzi do e-learningu” znajdzie Pan odpowiedź typu „Proponuję to …, albo tamto …, ale znam też świetny zespół, który pomoże Ci wdrożyć porządne rozwiązania e-learningowe”?

Efekt świadomości tych truizmów jest taki, że mamy jednego człowieka, który dostaje do ręki Storyline + abonament na fotolii (albo i nie), do tego moodle w standardowej wersji i voilà, e-learning gotowy. A później spotykam się z klientami (także dużymi korporacjami), którzy twierdzą „e-learnig? Nie … próbowaliśmy, ale nikt nie chciał tego oglądać … generalnie nie sprawdziło się”.

A co do narzędzi rapid. Nie rozumiem, czemu Pan (jak i z resztą poprzednicy) odczytujecie moje tezy jako jednoznaczną krytykę tych rozwiązań. Kilkakrotnie potwierdzałem, że zgadzam, że się jest miejsce na wszystkie rozwiązania, trzeba tylko wiedzieć jak je wykorzystać. Po części z resztą zgadzam się tutaj z Bartkiem, dobry zespół zrobi fajny e-learning choćby i w PDF, nie zgadzam się jednak z tym, że narzędzia rapid są tak doskonałe i uniwersalne, że da się w nich zrobić wszystko.

Niechcący wywołał Pan dla mnie dość drażliwy temat, który może mi posłużyć jako przykad tego, o co mi naprawdę chodzi. Pracownicy telekomów (nie ważne czy na wyspach czy w punktach) … Tak się składa, że realizując wiele swoich projektów jako doradca często miałem styczność różnymi dostawcami usług teleinformatycznych, efekt tych kontaktów jest taki, że mogę jednoznacznie stwierdzić, że poziom wyszkolenia pracowników telekomów jest delikatnie rzecz ujmując średni (z różnych powodów, bynajmniej nie jest to wycieczka personalna do ludzi, którzy tak pracują). O ile jeszcze w kwestii znajomości oferty jest nieźle (i tu faktycznie PP jest ok), o tyle w kwestiach technicznych już znacznie gorzej (choć tu też PP, a nawet dobry PDF w zupełności wystarczą, to, że nowy Galaxy S100 lub iPhone750 mają tyle, a tyle ramu to nie jest informacja, którą trzeba zrozumieć, wystarczy zapamiętać). Proszę jednak spróbować zawrzeć umowę o usługi teleinformatyczne jako pełnomocnik spółki w organizacji (takiej, która nie ma jeszcze KRS), albo wybrać się do salonu we dwie osoby (członek zarządu i prokurent uprawnieni do wspólnej reprezentacji) zobaczymy, czy też będą skłonni do zabicia Pana śmiechem, a przecież są uprawnieni do zawierania umów w imieniu ich pracodawcy. Wiedza na temat form prowadzenia działalności i ich reprezentacji to nie jest coś co wystarczy zapamiętać, to trzeba zrozumieć i tu, uważam, że dobry, mapujący materiał wideo jest nieoceniony.

Podsumowując, podtrzymuję twierdzenie, ze film jest zawsze lepszy niż PP, ale nie zawsze jest sens (cena i czas) tworzyć film, tam gdzie wystarczy PP, albo nawet zwykła ulotka. Zależy mi tylko na szerzeniu wiedzy na temat tego, że jest alternatywa dla PP, tam gdzie się ten ostatni się nie sprawdza, oraz tego, że e-learning to narzędzie, które działa tylko wtedy kiedy się z niego świadomie korzysta.
Marek Vogt-Goliasz

Marek Vogt-Goliasz kognitywista,
e-learning dla
biznesu, llidero.com

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Trochę zgubiłem wątek. Zaczęliśmy od tego, że e-learning jest nudny z powodu schematyczności a skończyliśmy na możliwościach i umiejętnościach pracowników telekomów ;)

Proponuję wrócić do meritum, czyli dlaczego wiele firm mówi, cytuję za panem Krzysztofem, "Nie … próbowaliśmy, ale nikt nie chciał tego oglądać … generalnie nie sprawdziło się”."

Moim zdaniem kluczowa jest metodyka, czyli pomysł na zaprezentowanie idei oraz uwzględnienie możliwości technicznych (np. wspomniane przez Marka Hylę słabe łącze). Problem jednak jest szerszy - oczekiwany jest "sexy looking" i nic ponadto. Dlaczego dyskusja dotyczy wyłącznie sfery prezentacji, a nie idei przekazu - komu i co chcemy powiedzieć? co ma z tym zrobić? po co mu ta wiedza? Jestem przekonany, że to właśnie brak takiego podejścia najbardziej psuje atrakcyjność e-learningu.

konto usunięte

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Panie Marku. To jest moim zdaniem temat na inną dyskusję. Tu wchodzimy bowiem w kompetencję HR. My również spotykamy się co chwila z problemem, że szkolenia (nie tylko e-learning) mają się nijak do potrzeb odbiorców, a jak ktoś nie chcę się uczyć (bo mu przekazywana wiedza do niczego nie jest potrzebna) to i film Jamesa Camerona nie pomoże. W e-learningu zresztą problem dotyczy też wizji jego zastosowania. Często traktowany jest jakoś świetny worek do szybkiej i taniej realizacji zadań, w które sam HR nie wierzy (BHP, procedury ISO itp.). Ważne, że jest raport z przeprowadzenia szkolenia i info, że wszyscy zdali, a że zdali bo mieli schemat odpowiedzi … nieistotne, nikt nie będzie przecież śledztwa prowadził.

Moim zdaniem na rozwój HR (zwłaszcza w korporacjach) mamy taki sobie wpływ. To na czym powinniśmy się skupiać to budowanie u klientów przekonania, że e-learning to wielkie, pojemne i potężne narzędzie, a nie tylko formalna zapchaj dziura. A bez dbania o odpowiednio wysoką jakość nic nie ugramy. Ważne też, by pokazywać jak różnorodny jest e-learning i jak różne zadania można za jego pomocą realizować. A wracając do meritum, osobiście uważam, że każdy powinien zajmować się tym na czym zna się najlepiej i chętnie widziałbym współpracę z kimś, kto robi np. rapid, tam gdzie klient nie ma czasu lub budżetu to robimy rapid, a tam gdzie temat jest złożony i efektywność jest trudna do uzyskania to robimy wideo, a wspólnie budujemy infrastrukturę.
Paweł Jędrzejewski

Paweł Jędrzejewski Grafika komputerowa,
informatyka,
programowanie

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

E-learning jest przereklamowany. Przede wszystkim obecne rozwiazania nie oferują więcej niż "standardowe" media - czym jest, jeśli nie zbędną atrakcją dodawanie dość niskiej jakości multimediów do materiałów które z założenia lepiej prezentują się w formie tekstowej ze statycznymi ilustracjami?
Pewne zmiany może przynieść sposób myślenia o e-learningu jako medium, które powinno czerpać inspirację z
gier komputerowych i filmów - gdzie z założenia bogate i interaktywne środowisko samo w sobie jest źródłem wiedzy dla odbiorcy a stosowane tam metody treningowe rzeczywiście są efektywne. Jednak w grze ta wiedza służy tylko zapewnianiu ciągłości fabularnej i zwiększaniu efektywności gracza. Większośc gier edukacyjnych jest pozbawiona wyższej wartości estetycznej i merytorycznej, gdzyż jak się wydaje powstaje bez konsultacji z ekspertami...
Marek Vogt-Goliasz

Marek Vogt-Goliasz kognitywista,
e-learning dla
biznesu, llidero.com

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Panie Krzysztofie,
W moim przekonaniu i zgodnie z doświadczeniem myślę, że mamy na to wpływ. Poniekąd oczywiście. Aby organizacje przekonały się, że e-learning to potężne narzędzie, muszą widzieć w nim wartość dodaną. Najchętniej nieco większą niż po prostu niższy od szkoleń stacjonarnych koszt.

Wysoka jakość to moim zdaniem warunek konieczny, ale nie wystarczający. Kluczowa jest skuteczność - przełożenie na wyniki, zmianę zachowań, zgodność ze strategią. Bez tego może być Full HD, ale jak to jest po nic, to na pewno wartości dodanej nie będzie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.02.15 o godzinie 09:37
Marek Hyla

Marek Hyla Dyrektor
Zarządzający
e-learning.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

To ja dodam jeszcze, że to musi dobrze działać w danej sytuacji biznesowej. Filmy na wspomnianej wyspie są gorsze od PPT (albo nawet PDF do druku) nie dlatego, że są droższe, czy dlatego, że jest na nich słaby dostęp do sieci tylko dlatego, że nie są konsumowalne w tej konkretnej sytuacji. W niektórych sytuacjach film po prostu nie zadziała (bo nie ma nań czasu, bo nie ma możliwości włożenia słuchawek na uszy, bo nie ma dostępu do komputera, etc.). Zatem, Panie Krzysztofie, różnicy się pod względem oceny filmów... :)

Panie Pawle - e-learning już dawno nie jest przereklamowany (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Największy "hype" (szum marketingowy) wokół tego zjawiska był na polskim rynku gdzieś w okolicy 2004-2006 roku. Potem (zgodnie z hype cycle Gartnera) na e-learningu przez kilka kolejnych lat wieszano psy, by gdzieś w okolicy 2010 rynek zaczął sie normalizować. Oznacza to, że mamy do czynienia z coraz bardziej świadomymi Klientami i coraz bardziej kompetentnymi dostawcami. Badania, które zrobiliśmy w XY Learning Team (Learning Perspectives) w 2013 roku pokazały, co ciekawe, że w wielu firmach (po stronie klienckiej) mamy do czynienia z wiekszą ekspertyzą na temat e-learningu niż po stronie dostawców. Oczywiście - w większości wciąż ta świadomość jest słaba, ale cały czas rośnie. To tłumaczy np. chęć firm do budowania własnych kompetencji w zakresie projektowania e-learningu, rozumienia tego zagadnienia, doskonalenia procesów e-learningowych, etc. Takie projekty realizujemy od wielu lat i mamy "na koncie" szereg organizacji, które w jakimś zakresie stały się samodzielne w tej domenie.

Panie Krzysztofie - działam na tym rynku od 15 lat i doskonale znam jego uwarunkowania... I cieszę się, że od jakiegoś czasu ruszył rynek pracy dla specjalistów ds. e-learningu. Z mojej perspektywy ogłoszenia, które Pan cytuje są wspaniałą wiadomością, gdyż oznaczają, że rynek rośnie. Że za chwilę ktoś będzie chciał rozwijać tych ludzi (to się dzieje...) w zakresie metodyki. Że będzie wdrażał platformę e-learningową, kupował narzędzia. Że za chwilę sobie przestanie z tym wszystkim radzić i poprosi nas o pomoc. A co do truizmów - jestem przekonany, że wszystkie duże firmy e-learningowe w Polsce (wyłaczam z tej grupy freelancerów) działają w oparciu o zespoły projektowe obejmujące szereg ról (w tym metodyka, developera medialnego, testera, project managera). Jestem przekonany, że wszystkie one realizują projekty tak dobrze, na ile oczekuje tego Klient definiując zakres, budżet oraz termin oddania projektu. Życzę Panu, aby te trzy parametry pozwoliły Panu zawsze realizować projekty e-l na "pełnym wypasie"... Nam udaje się to z żadka.

Marku - całkowicie się zgadzam z obydwoma Twoimi postami... W szczególności z tym, że bardzo często Klient zwraca uwagę na to jak produkt e-szkoleniowy wygląda, a żadko - co robi (jaki wywiera wpływ na ludzi; jaki potencjał do zmiany generuje po stronie grupy docelowej). To metodyka, ale też dobre dopasowanie do uwarunkowań (co komu z filmu, jeśli nie może go odpalić?).

Pozdrawiam

Marek Hyla
Paweł Jędrzejewski

Paweł Jędrzejewski Grafika komputerowa,
informatyka,
programowanie

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Użyte na początku sforumułowanie jest swoistą "figurą retoryczną" - ma na celu podkreślenie możliwości, które otwiera wykorzystanie technologii w edukacji/szkoleniach/treningu, oraz faktu, że duża część tych możliwości w dużym stopniu wciąż pozostaje niewykorzystana (mam na myśli przede wszystkim interaktywne środowiska 3D bądź zaawansowane animacje komputerowe).
Marek Hyla

Marek Hyla Dyrektor
Zarządzający
e-learning.pl

Temat: Od e-learningu wieje nudą …

Ale to się przecież dzieje... :) Takie techniki są stosowane - chociażby przez polską (sic!) firmę eFactor, która ostatnio prezentowała się i na BETT i na Learning Technologies (http://eFactor.pl - Pawle R - nie musisz dziękować za reklamę; naprawdę podziwiam to co robicie). Nie trzeba robić wielkich rewolucji...

Problem tkwi w tym, że różne potrzeby najoptymalniej zaspokaja się poprzez znacząco różne mechanizmy. Nie zawsze modelowanie 3D będzie lepsze od prostego HTMLa z kilkoma statycznymi wizulizacjami (bo drogie, bo czasochłonne, bo modyfikowanie takiego materiału jest uciążliwe, etc.), nie w każdej sytuacji film będzie lepszy od PPT (bo trudno konsumowalny, bo trudno przeszukiwalny, itd.). Jak Klient ma małą kupkę pieniędzy i mało czasu (z przyczyn obiektywnych, a nie z własnego "widzimisię"), to nie uszczęśliwimy go maksymalnym wykorzystaniem nowoczesnych technologii.

W tym sensie uważam, że "przereklamowane nie jest". Rynek dojrzał zarówno po stronie dostawców (mamy szeroką ofertę, stosowane są rózne rozwiązania, firmy się specjalizują), jak i odbiorców (coraz częściej dobrze wiedzą czego chcą). A to, że dzieją się na nim czasem różne głupoty, że podejmowane są złe decyzje; wybierane są złe rozwiązania? A na którym rynku takie rzeczy się nie dzieją?



Wyślij zaproszenie do