Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

W innym wątku rozwinęła się dyskusja na temat modelu małżeństwa i rodziny. Przypomniałem sobie o tym, gdy przeczytałem, że w moim województwie, w krótkim czasie, były dwa podobne przypadki: mąż oblał żonę łatwopalna cieczą i podpalił. W drugim przypadku w podpaleniu żony pomagała ojcu córka. Zastanawiam się, co musiało dziać się wcześniej w tej rodzinie, że doszło do takiego finału. Jest gałąź nauki zwana wiktymologią - nauka ta zajmuje się m.in. badaniem roli ofiary w genezie przestępstwa. Nie znam obu przypadków, nie znam tych ludzi, ale zastanawiam się czy i jakie było przyczynienie się tych kobiet do tak brutalnych o ohydnych czynów ich mężów. Pod jedną z informacji o tych wypadkach przeczytałem taki komentarz internauty:

"nie mam 20 lat,długo żyję na tym świecie i dużo różnych wypadków widziałem.dlatego staram się nigdy jednoznacznie nie oceniać zdarzeń i ludzi na podstawie "newsa" widzę też jak mocno zmieniają się relacje kobieta-mężczyzna i widzę jak wiele kobiet wręcz zabija męskość u swych własnych partnerów.tylko,że dla Was szanowni komentatorzy efekt końcowy czyli rękoczyny są widoczne a nie powód czyli np. znęcanie psychiczne od 10 lat...znam wielu facetów wręcz ubezwłasnowolnionych przez swoje połowice i nie dość,że żałośnie to wygląda,to jeszcze tym facetom jakby jaja obcięło.i tak sobie myślę,ze w jakimś chyba dziwnym kręgu się obracam,bo nie znam za wielu par,gdzie facet dominuje albo choćby jakiś obustronny szacunek.nie wiem też po co mam iść do lekarza??? bo się publicznie zastanawiam nad drugim dnem i widzę nie tylko ofiarę?od wieków wiadomo,że nikt nie jest w stanie zdenerwować faceta tak jak jego własna kobieta... "

Ciągle słyszę i czytam o chrześcijańskich wartościach, które podobno są ważne dla większości Polaków. Wg tych wartości nie ma mowy o równości pozycji kobiety i mężczyzny w małżeństwie i w rodzinie. Rolą mężczyzny jest dźwigać na swych barkach odpowiedzialność za byt i bezpieczeństwo rodziny. W innym wątku pisałem też o demokracji. W małżeństwie i rodzinie nie ma miejsca na demokrację - w ważnych, dla małżeństwa, sprawach ostateczną decyzją i odpowiedzialność za jej skutki powinna podejmować jedna osoba. Oczywiście nie wyklucza to dyskusji przedstawiania swych punktów widzenia przez pozostałych członków rodziny.

„Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego”. (1 Moj 2,18)

"Pomoc" nie oznacza służącą, czy pokojówkę. Ta pomoc ma być też odpowiednia, a nie jakaś tam. Ta pomoc ma być odpowiednia dla konkretnego mężczyzny - ma być jego "drugą połówką". Ten werset pokazuje, że mężczyzna sam jest słaby i bezradny wobec problemów życia, więc jest zdany na pomoc drugiej osoby. Powyższy werset wyklucza jednocześnie równość.

W ostatnich latach zapanowała moda na równość i partnerstwo w rodzinach. W szkołach uczy się dzieci, że powinny być partnerami rodziców. Niektórzy rodzice starają się być nawet kumplami swoich dzieci. Biedacy - nie wiedzą, że dziecko w domu nie potrzebuje kumpli, bo kumpli ma w szkole i na podwórku.Nie potrzebuje też dwóch matek, czy dwóch ojców (choćby różnili się płcią). Dziecko potrzebuje ojca i matki. Żeby jednak miało ojca i matkę, w rodzinie musi być kobieta i mężczyzna i każdy w swej roli.

"

konto usunięte

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Prawda, ostatnio mężczyznom jest w małżeństwach trudniej. Kobiety również muszą pracować zawodowo, żeby rodzina mogła zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, a więc zrozumiałe, że nie chcą mieć w domu "drugiego etatu", tylko domagają się partnerstwa i mężowskiej współpracy. A tam, gdzie mąż z powodzeniem mógłby zapewnić rodzinie byt, żona zazwyczaj i tak chce pracować, żeby zadbać o swoją przyszłość w razie czego - rozwodu, choroby, a nawet dla uzyskania uprawnień emerytalnych. No i kobiety pracują. A skoro w pracy chcą być traktowane na równi z mężczyznami, to i w domu domagają się równości.

Kijem się Wisły nie zawróci, Panowie.
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Dominika G.:
zrozumiałe, że nie chcą mieć w domu "drugiego etatu", tylko domagają się partnerstwa i mężowskiej współpracy. A tam, gdzie mąż z powodzeniem mógłby zapewnić rodzinie byt, żona zazwyczaj i tak chce pracować, żeby zadbać o swoją przyszłość w razie czego - rozwodu, choroby, a nawet dla uzyskania uprawnień emerytalnych. No i kobiety pracują. A skoro w pracy chcą być traktowane na równi z mężczyznami, to i w domu domagają się równości.

Kijem się Wisły nie zawróci, Panowie.

Współpraca ok - w końcu od tego jest "pomoc odpowiednia". Praca zawodowa - ok, to też jest pomoc w utrzymaniu i finansowym zabezpieczeniu rodziny. W pracy powinny być traktowane tak samo jak mężczyźni - tu także jest zgoda, gdyż mówimy o równości wobec prawa.
Problem pojawia się, gdy zaczynamy mówić o partnerstwie w domu. Tutaj koniecznie zdefiniować co ma być owym "partnerstwem", gdyż każdy może mieć coś innego na myśli. Przede wszystkim trzeba ustalić, czy "partnerstwo" = "równość". Moim zdaniem partnerstwo nie jest jednoznaczne z równością. Każda istota i każda organizacja (rodzina jest taką najmniejszą organizacją), by żyć i prawidłowo funkcjonować musi mieć głowę i inne organy. Nie ma znaczenia, czy jest to rodzina, Kościół, państwo, czy spółka akcyjna. Zgodnie z naturą głowa powinna być jedna, a każda istota z dwoma głowami to wybryk natury. Istota z dwoma głowami zazwyczaj ma małe szanse na przeżycie, a jeśli jakiś czas żyje, to nie może prawidłowo, normalnie i efektywnie funkcjonować.

Zauważam, że obecnie promowany jest model rodziny o dwóch głowach i jest takich rodzin coraz więcej. Coraz częściej też kobiety przejmują od swoich mężów rolę głowy rodziny. Być może zaspokaja to ich ambicję lub próżność? Nie wiem, wiem jednak, że po pewnym czasie mają problemy z psychiką, nie dają rady, poddają się. Najczęściej wtedy dochodzi do rozwodu. Dziwne? Nie. Po prostu nie zostały stworzone na głowę rodziny; nie są do tego biologicznie (psychicznie i fizycznie) przystosowane.

Postawię takie pytanie: czy rodzinie potrzebna jest głowa rodziny?
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:

Ciągle słyszę i czytam o chrześcijańskich wartościach, które podobno są ważne dla większości Polaków. Wg tych wartości nie ma mowy o równości pozycji kobiety i mężczyzny w małżeństwie i w rodzinie. Rolą mężczyzny jest dźwigać na swych barkach odpowiedzialność za byt i bezpieczeństwo rodziny. W innym wątku pisałem też o demokracji. W małżeństwie i rodzinie nie ma miejsca na demokrację - w ważnych, dla małżeństwa, sprawach ostateczną decyzją i odpowiedzialność za jej skutki powinna podejmować jedna osoba. Oczywiście nie wyklucza to dyskusji przedstawiania swych punktów widzenia przez pozostałych członków rodziny.

Dlaczego decyzji w małżeństwie nie można podejmować wspólnie? Jeżeli skutki decyzji podejmowanych w małżeństwie ponoszą dwie osoby, to i podejmować tę decyzję powinny dwie osoby.

„Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego”. (1 Moj 2,18)

"Pomoc" nie oznacza służącą, czy pokojówkę. Ta pomoc ma być też odpowiednia, a nie jakaś tam. Ta pomoc ma być odpowiednia dla konkretnego mężczyzny - ma być jego "drugą połówką".

Z cytatu wynika, że to ma być pomoc dla człowieka, a nie dla mężczyzny, więc może to ma być pomoc dla konkretnej kobiety (jej "druga połówka"). No chyba, że przyjmiemy, iż człowiekiem jest tylko mężczyzna, a kobieta "istotą pomocniczą" ;-)
Ten werset pokazuje, że mężczyzna sam jest słaby i bezradny wobec problemów życia, więc jest zdany na pomoc drugiej osoby. Powyższy werset wyklucza jednocześnie równość.

To wszystko zależy od interpretacji zacytowanego wersetu. :-)
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:

Problem pojawia się, gdy zaczynamy mówić o partnerstwie w domu. Tutaj koniecznie zdefiniować co ma być owym "partnerstwem", gdyż każdy może mieć coś innego na myśli. Przede wszystkim trzeba ustalić, czy "partnerstwo" = "równość". Moim zdaniem partnerstwo nie jest jednoznaczne z równością. Każda istota i każda organizacja (rodzina jest taką najmniejszą organizacją), by żyć i prawidłowo funkcjonować musi mieć głowę i inne organy. Nie ma znaczenia, czy jest to rodzina, Kościół, państwo, czy spółka akcyjna. Zgodnie z naturą głowa powinna być jedna, a każda istota z dwoma głowami to wybryk natury. Istota z dwoma głowami zazwyczaj ma małe szanse na przeżycie, a jeśli jakiś czas żyje, to nie może prawidłowo, normalnie i efektywnie funkcjonować.

Może każde małżeństwo powinno samo zdecydować jaki "model" wybiera i nam oceniać, jakie małżeństwo jest normalne, prawidłowe. Jeżeli dwoje ludzi jest x lat ze sobą i są szczęśliwi, to znaczy, że ich małżeństwo funkcjonuje efektywnie. Dla otoczenie nie powinno to mieć żadnego znaczenia, że jest tam "jedna głowa" (i czy jest nią kobieta czy mężczyzna) czy "dwie głowy".

Zauważam, że obecnie promowany jest model rodziny o dwóch głowach i jest takich rodzin coraz więcej. Coraz częściej też kobiety przejmują od swoich mężów rolę głowy rodziny. Być może zaspokaja to ich ambicję lub próżność? Nie wiem, wiem jednak, że po pewnym czasie mają problemy z psychiką, nie dają rady, poddają się. Najczęściej wtedy dochodzi do rozwodu. Dziwne? Nie. Po prostu nie zostały stworzone na głowę rodziny; nie są do tego biologicznie (psychicznie i fizycznie) przystosowane.
Większość moich znajomych z "tradycyjnego modelu" (mężczyzna jest "głową") jest już dawno po rozwodzie lub w trakcie separacji. O czym to więc świadczy? Że ci mężczyźni nie zostali stworzeni na głowę rodziny? Czy, że to te kobiety nie zostały stworzone na odpowiednią dla tych mężczyzn pomoc?
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Dlaczego decyzji w małżeństwie nie można podejmować wspólnie? Jeżeli skutki decyzji podejmowanych w małżeństwie ponoszą dwie osoby, to i podejmować tę decyzję powinny dwie osoby.

Oczywiście, że decyzje można, a nawet powinno podejmować się wspólnie. Problem pojawia się, gdy małżonkowie są odmiennego zdania. Oczywiście nie myślę o decyzjach typu: iść do kina, czy zostać w domu. Kto ma podjąć decyzję, gdy chodzi o to, czy sprzedać mieszkanie, czy nie sprzedawać. Czy kupić ten dom, czy tamten. Wyprowadzić się do innego miasta, czy zostać. Posłać dziecko do tej szkoły, czy do innej. Myślę, że tego typu decyzje - jeśli nie ma jednomyślności - powinna podejmować głowa rodziny. Oczywiście też ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.
Decyzja jednak to nie wszystko, pozostaje jeszcze jej wykonanie. Decyzje można wykonać na kilka sposobów - wtedy też za każdym razem potrzebna jest dyskusja? Jeśli jednak ustalimy sposób wykonania decyzji, to ktoś powinien pokierować wykonaniem. Znowu wspólnie?
Ja widzę sytuację w rodzinie jak w samochodzie: ustalamy dokąd jedziemy. Jeśli nie jesteśmy zgodni co do celu podróży, to ktoś musi podjąć decyzję. Jak już decyzja podjęta, to ustalamy kto siada za kierownicą. Nie jest możliwa sytuacja, że dwie osoby - równorzędni partnerzy - trzymają za kierownicę i naciskają na gaz i hamulec kiedy zechcą. Oczywiście pasażerowie (rodzina) w czasie jazdy maja wpływ na jazdę, postoje, zmianę trasy, etc. Jednak to kierowca podejmuje decyzje i odpowiada za to, by pasażerowie (rodzina) dotarli bezpiecznie do celu.
„Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego”. (1 Moj 2,18)
Z cytatu wynika, że to ma być pomoc dla człowieka, a nie dla mężczyzny, więc może to ma być pomoc dla konkretnej kobiety (jej "druga połówka"). No chyba, że przyjmiemy, iż człowiekiem jest tylko mężczyzna, a kobieta "istotą pomocniczą" ;-)

Zapewne wiesz, że powyższe słowa zostały wypowiedziane przy okazji stworzenia Ewy z żebra Adama. :)
Ten werset pokazuje, że mężczyzna sam jest słaby i bezradny wobec problemów życia, więc jest zdany na pomoc drugiej osoby. Powyższy werset wyklucza jednocześnie równość.

To wszystko zależy od interpretacji zacytowanego wersetu. :-)

Jasne - pokusisz się na inną interpretację? Z przyjemnością ją poznam. :)
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Może każde małżeństwo powinno samo zdecydować jaki "model" wybiera i nam oceniać, jakie małżeństwo jest normalne, prawidłowe. Jeżeli dwoje ludzi jest x lat ze sobą i są szczęśliwi, to znaczy, że ich małżeństwo funkcjonuje efektywnie. Dla otoczenie nie powinno to mieć żadnego znaczenia, że jest tam "jedna głowa" (i czy jest nią kobieta czy mężczyzna) czy "dwie głowy".

Oczywiście, że każdy ma prawo decydować, cy chce żyć w rodzinie z jedna głową, czy z dwiema głowami.
Większość moich znajomych z "tradycyjnego modelu" (mężczyzna jest "głową") jest już dawno po rozwodzie lub w trakcie separacji. O czym to więc świadczy? Że ci mężczyźni nie zostali stworzeni na głowę rodziny? Czy, że to te kobiety nie zostały stworzone na odpowiednią dla tych mężczyzn pomoc?

Po pierwsze to świadczy o nowym podejściu do życia i problemów. Moja mama powiedziała kiedyś, że moi rodzice są z pokolenia, które wszystko naprawiało gdy się popsuło: buty, pralkę, małżeństwo ... Dzisiaj młodzi ludzie nic nie naprawiają - jak się psuje to rzucają i szukają nowego. Ponieważ wszystko, nawet najnowsze, czasem się psuje to już po 2-5 latach rozwód i kolejne małżeństwo. Oczywiście ludzie w średnim wieku też już często tak postępują.

Po drugie, to zapewne kobieta przed zamążpójściem nie zastanawiała się, czy dla tego mężczyzny będzie odpowiednią pomocą, a mężczyzna nie zastanowił się, czy ta właśnie kobieta będzie dla niego odpowiednią pomocą w życiu.

Po trzecie, to może też świadczyć o tym, że rodzice nie przygotowali młodzieńca by był głową rodziny lub rodzice dziewczyny nie przygotowali jej do roli odpowiedniej pomocy.

Po trzecie może też świadczyć o tym, że państwo - z niewiadomych mi przyczyn - propaguje model rodziny o dwóch głowach.Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.07.15 o godzinie 19:05

konto usunięte

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Po pierwsze to świadczy o nowym podejściu do życia i problemów. Moja mama powiedziała kiedyś, że moi rodzice są z pokolenia, które wszystko naprawiało gdy się popsuło: buty, pralkę, małżeństwo ... Dzisiaj młodzi ludzie nic nie naprawiają - jak się psuje to rzucają i szukają nowego.
Aj tam zaraz naprawiało. Raczej tkwiło się w nieudanym małżeństwie z braku alternatywy, "dla dobra dzieci" lub z obawy przed wykluczeniem. Rozwód powoli przestaje być powodem do wstydu - jasne że powodem do dumy też nie jest - ale w małżeństwach bezdzietnych nie jest on żadną tragedią. Gdy są dzieci, nie ma dobrego wyjścia. I rozwód i życie w obłudzie są jednakowo złe.
Po drugie, to zapewne kobieta przed zamążpójściem nie zastanawiała się, czy dla tego mężczyzny będzie odpowiednią pomocą, a mężczyzna nie zastanowił się, czy ta właśnie kobieta będzie dla niego odpowiednią pomocą w życiu.
A nawet jakby oboje się zastanawiali i po namyśle uznali, że to właśnie ten/ta, to i tak może nie wyjść.
Po trzecie, to może też świadczyć o tym, że rodzice nie przygotowali młodzieńca by był głową rodziny lub rodzice dziewczyny nie przygotowali jej do roli odpowiedniej pomocy.
Otóż to. A potem żeni się mamisynek z przebojową dziewczyną od początku uczoną samodzielności i dziwią się, że nie wyszło.
Po trzecie może też świadczyć o tym, że państwo - z niewiadomych mi przyczyn - propaguje model rodziny o dwóch głowach.
Państwo propaguje (a przynajmniej powinno propagować) równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Ubocznym skutkiem tego równouprawnienia jest zachwianie tradycyjnego modelu rodziny.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Dlaczego decyzji w małżeństwie nie można podejmować wspólnie? Jeżeli skutki decyzji podejmowanych w małżeństwie ponoszą dwie osoby, to i podejmować tę decyzję powinny dwie osoby.

Oczywiście, że decyzje można, a nawet powinno podejmować się wspólnie. Problem pojawia się, gdy małżonkowie są odmiennego zdania. Oczywiście nie myślę o decyzjach typu: iść do kina, czy zostać w domu. Kto ma podjąć decyzję, gdy chodzi o to, czy sprzedać mieszkanie, czy nie sprzedawać. Czy kupić ten dom, czy tamten. Wyprowadzić się do innego miasta, czy zostać. Posłać dziecko do tej szkoły, czy do innej. Myślę, że tego typu decyzje - jeśli nie ma jednomyślności - powinna podejmować głowa rodziny. Oczywiście też ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.
Jeżeli w ważnych sprawach nie ma w małżeństwie jednomyślności (i żadna ze stron nie jest w stanie przekonać drugiej do "swoich" racji), to takie małżeństwo moim zdaniem nie ma racji bytu. :-)
Właśnie w tych ważnych sprawach daleko idące konsekwencje ponoszą obie strony i dlatego decyzję powinny podejmować obie strony.
Decyzja jednak to nie wszystko, pozostaje jeszcze jej wykonanie. Decyzje można wykonać na kilka sposobów - wtedy też za każdym razem potrzebna jest dyskusja? Jeśli jednak ustalimy sposób wykonania decyzji, to ktoś powinien pokierować wykonaniem. Znowu wspólnie?
Dla mnie jest oczywiste, że wspólnie.
Podam może przykład kupna mieszkania. Gdy 3 lata temu zdecydowaliśmy się na kupno mieszkania, wspólnie tego mieszkania szukaliśmy, wspólnie je wybraliśmy i wspólnie je kupiliśmy (każde z nas jest notarlialnym współwłaścicielem mieszkania, każde z nas jest współkredytobiorcą).
Ja widzę sytuację w rodzinie jak w samochodzie: ustalamy dokąd jedziemy. Jeśli nie jesteśmy zgodni co do celu podróży, to ktoś musi podjąć decyzję. Jak już decyzja podjęta, to ustalamy kto siada za kierownicą. Nie jest możliwa sytuacja, że dwie osoby - równorzędni partnerzy - trzymają za kierownicę i naciskają na gaz i hamulec kiedy zechcą. Oczywiście pasażerowie (rodzina) w czasie jazdy maja wpływ na jazdę, postoje, zmianę trasy, etc. Jednak to kierowca podejmuje decyzje i odpowiada za to, by pasażerowie (rodzina) dotarli bezpiecznie do celu.
Gdyby to brać z przykład, to w moim małżeństwie musiałaby sama o wszytskim decydować, bo mój mąż, ze względów zdrowotnych nie ma prawa jazdy ;-)
Adam S.

Adam S. Właściciel, SMP

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Postawię takie pytanie: czy rodzinie potrzebna jest głowa rodziny?
Oczywiście. Głowa rodziny to wspólny front w wychowaniu dzieci i zarządzaniu budżetem.
Decyzje o wydatkach podejmuje się wspólnie ale już zakupy poszczególnych rzeczy osobno.
Jeżeli kobieta nie ma pojęcia kuchenkach gazowych, klimatyzatorach czy autach, pozostawia to mężczyźnie. A o kolorach ścian, firanek itede. decyduje na przykład kobieta :)
Pełna specjalizacja.
Problemy zaczynają się, kiedy jedno stara się decydować o wszystkim bo na wszystkim zna się najlepiej. Albo kiedy jedno nie zna się na niczym a nie chce przyjąć tego do wiadomości i miesza.
Równouprawnienie nie znaczy : ja mogę wszystko co może mężczyzna. Ano nie może. Górnikiem nie zostanie.
Dlatego tak ważny w związku jest rozsądek i pokora :)
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Jeżeli w ważnych sprawach nie ma w małżeństwie jednomyślności (i żadna ze stron nie jest w stanie przekonać drugiej do "swoich" racji), to takie małżeństwo moim zdaniem nie ma racji bytu. :-)

Jeśli jednak raz na kilka, kilkanaście lat brak zgody w ważnej dla rodziny kwestii to co? Rozwód?
Właśnie w tych ważnych sprawach daleko idące konsekwencje ponoszą obie strony i dlatego decyzję powinny podejmować obie strony.

Konsekwencje ponoszą obie strony, a jeśli są dzieci, to także dzieci. Oprócz konsekwencji, jest jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność (niemodne ostatnio słowo). Sukces ma wielu rodziców, porażka jest sierotą.
Chyba, że uznamy, iż ważne są tylko decyzje (najlepiej jednomyślne) i konsekwencje, a pominiemy odpowiedzialność.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Jeżeli w ważnych sprawach nie ma w małżeństwie jednomyślności (i żadna ze stron nie jest w stanie przekonać drugiej do "swoich" racji), to takie małżeństwo moim zdaniem nie ma racji bytu. :-)

Jeśli jednak raz na kilka, kilkanaście lat brak zgody w ważnej dla rodziny kwestii to co? Rozwód?
Jeżeli strony nie potrafią dojść do porozumienie i do wspólnej decyzji, to oczywiście jedynym wyjściem jest rozwód.
Właśnie w tych ważnych sprawach daleko idące konsekwencje ponoszą obie strony i dlatego decyzję powinny podejmować obie strony.

Konsekwencje ponoszą obie strony, a jeśli są dzieci, to także dzieci. Oprócz konsekwencji, jest jeszcze coś takiego jak odpowiedzialność (niemodne ostatnio słowo). Sukces ma wielu rodziców, porażka jest sierotą.
Chyba, że uznamy, iż ważne są tylko decyzje (najlepiej jednomyślne) i konsekwencje, a pominiemy odpowiedzialność.

Odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Może każde małżeństwo powinno samo zdecydować jaki "model" wybiera i nam oceniać, jakie małżeństwo jest normalne, prawidłowe. Jeżeli dwoje ludzi jest x lat ze sobą i są szczęśliwi, to znaczy, że ich małżeństwo funkcjonuje efektywnie. Dla otoczenie nie powinno to mieć żadnego znaczenia, że jest tam "jedna głowa" (i czy jest nią kobieta czy mężczyzna) czy "dwie głowy".

Oczywiście, że każdy ma prawo decydować, cy chce żyć w rodzinie z jedna głową, czy z dwiema głowami.
I nie nam decydować, która "wersja" jest prawidłowa/normalna.
Może się bowiem okazać, że ta z dwiema funkcjonuje znacznie lepiej niż ta z jedną. To wszytsko zależy od ludzi, którzy tworzą dany związek, a przecież każdy z nas jest niepowtarzalną indywidualnością, ma inne potrzeby i preferencje. Dlatego też związki nie mogą być zunifikowane.
Większość moich znajomych z "tradycyjnego modelu" (mężczyzna jest "głową") jest już dawno po rozwodzie lub w trakcie separacji. O czym to więc świadczy? Że ci mężczyźni nie zostali stworzeni na głowę rodziny? Czy, że to te kobiety nie zostały stworzone na odpowiednią dla tych mężczyzn pomoc?

Po pierwsze to świadczy o nowym podejściu do życia i problemów. Moja mama powiedziała kiedyś, że moi rodzice są z pokolenia, które wszystko naprawiało gdy się popsuło: buty, pralkę, małżeństwo ... Dzisiaj młodzi ludzie nic nie naprawiają - jak się psuje to rzucają i szukają nowego. Ponieważ wszystko, nawet najnowsze, czasem się psuje to już po 2-5 latach rozwód i kolejne małżeństwo. Oczywiście ludzie w średnim wieku też już często tak postępują.
Przypuszczam, że w pokoleniu rodziców też zdarzały się rozwody. Oczywiście było ich mniej, gdyż kobiety nie były tak niezależne jak są dzisiaj, a także podejście społeczeństwa do rozwodu było inne.
Pytanie tylko czy było to dla danych ludzi lepsze czy nie.
Po drugie, to zapewne kobieta przed zamążpójściem nie zastanawiała się, czy dla tego mężczyzny będzie odpowiednią pomocą, a mężczyzna nie zastanowił się, czy ta właśnie kobieta będzie dla niego odpowiednią pomocą w życiu.
Czy uważasz, że kiedyś ludzie się nad tym zastanawiali (szczególnie w czasach, gdy małżeństwa były aranżowane przez rodziny)?
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Właściwie zastanawiam się czy powinnam brać udział w tej dyskusji, bo moje wypowiedzi są subiektywne. Zawsze będą odnosiły się do mojego własnego ponad 31-letniego małżeństwa. Małżeństwa z "dwoma głowami". :-)
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami.

Tutaj się nie zgadzam. Może być, ale nie zawsze jest. Ba, najczęściej są konsekwencje, tylko jakoś trudno ustalić, kto jest odpowiedzialny. :)
Ponadto wspominałem, że w wielu rodzinach konsekwencje ponoszą także dzieci, nie ponosząc jednocześnie odpowiedzialności.
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Właściwie zastanawiam się czy powinnam brać udział w tej dyskusji, bo moje wypowiedzi są subiektywne. Zawsze będą odnosiły się do mojego własnego ponad 31-letniego małżeństwa. Małżeństwa z "dwoma głowami". :-)

Nie moją rzeczą jest oceniać, co powinnaś, ale proszę, byś brała udział we wszystkich dyskusjach.
Prośba wynika z egoizmu - lubię poznawać różne punkty widzenia. :)
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami.

Tutaj się nie zgadzam. Może być, ale nie zawsze jest. Ba, najczęściej są konsekwencje, tylko jakoś trudno ustalić, kto jest odpowiedzialny. :)
Ponadto wspominałem, że w wielu rodzinach konsekwencje ponoszą także dzieci, nie ponosząc jednocześnie odpowiedzialności.

Ale dzieci ponoszą konsekwencje decyzji rodziców bez względu na to czy ta decyzja jest podejmowana wspólnie przez oboje rodziców czy tylko przez jednego z nich. :-)
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Katarzyna Z.:
Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami.

Tutaj się nie zgadzam. Może być, ale nie zawsze jest. Ba, najczęściej są konsekwencje, tylko jakoś trudno ustalić, kto jest odpowiedzialny. :)
Ponadto wspominałem, że w wielu rodzinach konsekwencje ponoszą także dzieci, nie ponosząc jednocześnie odpowiedzialności.

Ale dzieci ponoszą konsekwencje decyzji rodziców bez względu na to czy ta decyzja jest podejmowana wspólnie przez oboje rodziców czy tylko przez jednego z nich. :-)

To oczywiste. Pisałem, że dzieci nie ponoszą odpowiedzialności, czyli odpowiedzialność nie jest "ściśle związana z konsekwencjami". :)
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Krzysztof D.:
Katarzyna Z.:
Odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami.

Tutaj się nie zgadzam. Może być, ale nie zawsze jest. Ba, najczęściej są konsekwencje, tylko jakoś trudno ustalić, kto jest odpowiedzialny. :)
Ponadto wspominałem, że w wielu rodzinach konsekwencje ponoszą także dzieci, nie ponosząc jednocześnie odpowiedzialności.

Ale dzieci ponoszą konsekwencje decyzji rodziców bez względu na to czy ta decyzja jest podejmowana wspólnie przez oboje rodziców czy tylko przez jednego z nich. :-)

To oczywiste. Pisałem, że dzieci nie ponoszą odpowiedzialności, czyli odpowiedzialność nie jest "ściśle związana z konsekwencjami". :)

Ale ponieważ tematem dyskusji jest kobieta i mężczyzna (czyli osoby dorosłe) w małżeństwie, to tutaj odpowiedzialność jest ściśle związana z konsekwencjami. :-)

P.S. Chociaż w niektórych przypadkach dotyczącech dzieci (np. wybór szkoły), to również one powinny mieć prawo podejmowania decyzji, co w naturalny sposób jest związane z ponoszeniem przez nie konsekwencji (i odpowiedzialności). Tylko w taki sposób, stopniowo mogą się nauczyć właśnie odpowiedzialności za własne życie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.07.15 o godzinie 20:55
Krzysztof Dalasiński

Krzysztof Dalasiński Trener - freelancer

Temat: Kobieta i mężczyzna w małżeństwie.

Dominika G.:
Aj tam zaraz naprawiało. Raczej tkwiło się w nieudanym małżeństwie z braku alternatywy,
Alternatywa była i to często wykorzystywana. Potem ktoś był wdową lub wdowcem. ;)
Po drugie, to zapewne kobieta przed zamążpójściem nie zastanawiała się, czy dla tego mężczyzny będzie odpowiednią pomocą, a mężczyzna nie zastanowił się, czy ta właśnie kobieta będzie dla niego odpowiednią pomocą w życiu.
A nawet jakby oboje się zastanawiali i po namyśle uznali, że to właśnie ten/ta, to i tak może nie wyjść.
Zgoda.
Po trzecie, to może też świadczyć o tym, że rodzice nie przygotowali młodzieńca by był głową rodziny lub rodzice dziewczyny nie przygotowali jej do roli odpowiedniej pomocy.
Otóż to. A potem żeni się mamisynek z przebojową dziewczyną od początku uczoną samodzielności i dziwią się, że nie wyszło.
Nie powinien się dziwić, bo nie mogło wyjść. :)
Po trzecie może też świadczyć o tym, że państwo - z niewiadomych mi przyczyn - propaguje model rodziny o dwóch głowach.
Państwo propaguje (a przynajmniej powinno propagować) równouprawnienie kobiet i mężczyzn. Ubocznym skutkiem tego równouprawnienia jest zachwianie tradycyjnego modelu rodziny.
Podobno rodzina jest fundamentem państwa. Skoro zachwianiu ulega rodzina, to co z państwem?

Następna dyskusja:

Kobieta z brodą.




Wyślij zaproszenie do