Temat: Zgłaszam nowego właściciela grupy
Zdaję sobie sprawę, iż w historii było wiele prób określenia pojęcia wiary i religii. Osobiście znajduję punkt odniesienia w określeniu, które poznałem przed laty w teologii moralnej:WIARA TO ODPOWIEDŹ CZŁOWIEKA NA PEŁNE MIŁOŚCI OBJAWIENIE SIĘ BOGA WRAZ Z PRZYJĘCIEM WSZYSTKICH KONSEKWENCJI, JAKIE TO OBJAWIENIE NIESIE.
RELIGIA - z etymologicznego punktu widzenia to sposób wybrany przez człowieka dla dawania owej odpowiedzi. Stąd badacze zjawiska religii jako indywidualnej bądź zbiorowej relacji do Boga/bóstwa /wskazują na wyższe bądź tzw.niższe formy religijności.
Teraz dopiero mozna dyskutować co jest wyższą, a co niższą formą.W toku lektury Objawienia / tak bibliści nazywają jednym słowem całą treść Biblii /poznaję, co w religijności człowieka jest podyktowane wolą samego Boga Jahwe czy Chrystusa. Nauka Kościoła ma za zadanie ciągłą refleksję nad Ta wolą i poszukiwanie mozliwie najdoskonalszych form jej spełniania adekwatnie do czasów, w których żyje człowiek.Wszystko inne, a zatem pojedyńcze postawy religijności są już tylko prywatnym świadectwem. Z pewnością przykłady, które wskazaliście z życia np. codziennych katolików nie zawsze wskazują na wyższą formę religijności. Całe szczęście z opisu stworzenia i Objawień Boga wnioskujemy, że w czasach Kościoła tj.Nowego Przymierza nie ma mowy o tzw odpowiedzialności zbiorowej. Tylko indywidualna.Fakt, że utożsamiam się ze społecznością, która podziela to samo pojęcie wiary nie implikuje obowiązku przyjmowania odpowiedzialności za brzemię czyjegoś grzechu . Grzech jest zawsze plamą, skazą, powoduje bliznę w pamięci, ale niczegonie zmienia w uzdolnieniu patrzących nań do wiary-odpowiedzi pieknej i prawdziwej.Dlatego mowa o osłabieniu wiary pod wpływem czyjegoś grzechu nie wydaje mi się słuszną. Jesli tak, to prawdopodobnie ten, kto tak twierdzi myli wiarę ze zwykła filozofią, swiatopoglądem, który może osłabnąc w swej argumentacji- zazwyczaj nie do końca dopracowanej, jesli stworzonej na bazie czystego ratio.Sam doświadczyłem tego wielokrotnie na sobie - tam, gdzie mowa o Bogu, wieczności- tam rozum musi uklęknąc w pokorze wobec pytań na które nigdy nie znajdzie odpowiedzi, bo przekraczaja one jego czaso przestrzenne możliwości.Dlatego w moim odczuciu wielką pomocą w tworzeniu własnej postawy wiary i jej przejawów w religijności jest zawsze postawa uniżenia przed Bogiem.To jest dla mnie gwarantem otrzymania nieprzewidywalnej przez rozum formy łaski- działania samego Boga. Wtedy zmienia się spojrzenie i na ludzi. Nie razi słowo Chrystusa:"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni", bo postrzegam je jako pomocną uwagę wzmagającą mój respekt wobec godności i piękna każdego- czasem bardzo innego człowieka. Czasem wiara pobudza mnie do niepopularnych zwrotów typu:"błądzisz", których tez bać się nie wolno zwłaszcza, gdy mówione są z miłością i troską o człowieka. Jęsli więc dyskutujemy o religijności ludzi, to czy wtedy, gdy jest ona niedoskonała, można ich oskarżać, gdy nie ma świadomości wiary, ale tylko przyzwyczajenie? A może jest jeszcze zwykła Bojaźń Boża przyćmiewana brakiem świadoności i zwykłą bezmyslnością w parze z odrętwieniem, jako skutkiem lenistwa w kształtowaniu sumienia?