konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Pierwsze objawienie

Myślałam, że już wszystko stracone. Drogi, którą Pan Bóg dla mnie przeznaczył, nie mogłam znaleźć. Przez czas dłuższy byłam bardzo przygnębiona. Pocieszałam się myślą, że zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, aby zostać zakonnicą. Od dziecka miałam wielkie nabożeństwo do dusz czyśćcowych. Nasza matka często mawiała: "Jeżeli macie wielką potrzebę, zwróćcie się do dusz czyśćcowych, to są wdzięczne pomocnice".
Pierwsza dusza czyśćcowa przyszła do mnie w 1940 roku. Obudziły mnie w nocy czyjeś kroki w pokoju, spojrzałam i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Strach był dla mnie uczuciem obcym. Ponieważ nie znałam tego człowieka, ostro zapytałam go: "Jak wszedłeś do mojego pokoju? Coś tu zgubił?" Udawał, że mnie nie słyszy i dalej chodził po pokoju tam i z powrotem. Pytam: "Ktoś ty?" Znów nie odpowiada. Wyskoczyłam więc z łóżka i próbowałam go złapać, ale ręce trafiły w próżnię. Mężczyzna zniknął. Położyłam się i zobaczyłam go znowu, słyszałam też, jak chodził po pokoju. Wyraźnie przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że nie śpię, dlaczego więc nie mogę go złapać. Raz jeszcze wyskoczyłam z łóżka, żeby to zrobić i znowu zniknął. Zrobiło mi się nieswojo, położyłam się, była czwarta godzina nad ranem, nie mogłam więcej zasnąć. Po Mszy Św. poszłam do mojego kierownika duchowego i opowiedziałam mu wszystko. Pouczył mnie, abym zapytała, jeżeli ten człowiek znowu przyjdzie, nie kim jest, ale czego żąda. Kiedy rzeczywiście przyszedł on następnej nocy i na moje pytanie czego żąda, odpowiedział: "Postaraj się o trzy Msze Św. za mnie, a będę wybawiony", poznałam, że to dusza pokutująca w Czyśćcu. To potwierdził mi również mój spowiednik. Od 1940 do 1953 przychodziły co roku dwie lub trzy dusze czyśćcowe, najczęściej w listopadzie. Nie dopatrywałam się w tym szczególnego zadania Bożego; zawsze też informowałam o tym mojego proboszcza, ks. Alfonsa Matta. Poradził mi, abym żadnej duszy nie odrzucała i każdą chętnie przyjęła.Pierwsze objawienie

Myślałam, że już wszystko stracone. Drogi, którą Pan Bóg dla mnie przeznaczył, nie mogłam znaleźć. Przez czas dłuższy byłam bardzo przygnębiona. Pocieszałam się myślą, że zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, aby zostać zakonnicą. Od dziecka miałam wielkie nabożeństwo do dusz czyśćcowych. Nasza matka często mawiała: "Jeżeli macie wielką potrzebę, zwróćcie się do dusz czyśćcowych, to są wdzięczne pomocnice".
Pierwsza dusza czyśćcowa przyszła do mnie w 1940 roku. Obudziły mnie w nocy czyjeś kroki w pokoju, spojrzałam i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Strach był dla mnie uczuciem obcym. Ponieważ nie znałam tego człowieka, ostro zapytałam go: "Jak wszedłeś do mojego pokoju? Coś tu zgubił?" Udawał, że mnie nie słyszy i dalej chodził po pokoju tam i z powrotem. Pytam: "Ktoś ty?" Znów nie odpowiada. Wyskoczyłam więc z łóżka i próbowałam go złapać, ale ręce trafiły w próżnię. Mężczyzna zniknął. Położyłam się i zobaczyłam go znowu, słyszałam też, jak chodził po pokoju. Wyraźnie przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że nie śpię, dlaczego więc nie mogę go złapać. Raz jeszcze wyskoczyłam z łóżka, żeby to zrobić i znowu zniknął. Zrobiło mi się nieswojo, położyłam się, była czwarta godzina nad ranem, nie mogłam więcej zasnąć. Po Mszy Św. poszłam do mojego kierownika duchowego i opowiedziałam mu wszystko. Pouczył mnie, abym zapytała, jeżeli ten człowiek znowu przyjdzie, nie kim jest, ale czego żąda. Kiedy rzeczywiście przyszedł on następnej nocy i na moje pytanie czego żąda, odpowiedział: "Postaraj się o trzy Msze Św. za mnie, a będę wybawiony", poznałam, że to dusza pokutująca w Czyśćcu. To potwierdził mi również mój spowiednik. Od 1940 do 1953 przychodziły co roku dwie lub trzy dusze czyśćcowe, najczęściej w listopadzie. Nie dopatrywałam się w tym szczególnego zadania Bożego; zawsze też informowałam o tym mojego proboszcza, ks. Alfonsa Matta. Poradził mi, abym żadnej duszy nie odrzucała i każdą chętnie przyjęła.

Cierpienie zastępcze

Dusze czyśćcowe prosiły mnie następnie, abym za nie cierpiała. Były to ciężkie cierpienia. iedy jakaś dusza przychodzi, budzi mnie czy to przez pukanie, wołanie czy też szarpnięcie. Obudzona pytam zaraz: "Czego chcesz?" albo "Co mogę zrobić dla ciebie?" i wtedy dopiero może taka dusza powiedzieć, co jej brakuje, l tak zapytała mnie pewnego razu jedna z nich: "Czy mogłabyś za mnie cierpieć?" Pytanie to było nieco dziwne, po raz pierwszy proszono mnie o to, zaraz powiedziałam: "Co mam robić?" Otrzymałam odpowiedź: "Przez trzy godziny będziesz miała bóle w całym ciele, ale po upływie tego czasu będziesz mogła wstać i pracować, jak gdyby nic nie zaszło. Odbierzesz mi tym 20 lat Czyśćca". Zgodziłam się. Natychmiast opanowały mnie tak straszne cierpienia, że wiedziałam zaledwie, gdzie jestem i pozostała mi tylko świadomość, że przyjęłam je jako pokutę za duszę czyśćcową i że to ma trwać trzy godziny. Wydawało mi się, że czas ten dawno upłynął i że minęło już co najmniej parę dni lub tygodni. Kiedy skończyło się wszystko i spojrzałam na zegarek, stwierdziłam, że cierpienia moje trwały dokładnie trzy godziny. Zdarzało się często, że wystarczyło 5 minut cierpienia, a jakże ten czas wydawał się długi.

Co dusze czyśćcowe wiedzą o nas?

Dusze czyśćcowe wiedzą o nas i o tym, co się dzieje więcej, niż myślimy. Wiedzą, np., kto bierze udział w ich pogrzebie i czy tylko idzie, aby inni go widzieli. Wiedzą, kto wysłuchał za nich Mszy Św., bo dla umarłych pobożne wysłuchanie Mszy Św. ma większe znaczenie, aniżeli towarzyszenie zwłokom na cmentarz. Wiedzą również dusze czyśćcowe, co się o nich mówi i co się dla nich robi. Są bliżej nas, niż myślimy: są całkiem blisko nas.

Co pomaga duszom czyśćcowym?

Najwartościowszą pomocą dla dusz pokutujących jest Msza Św., ale tylko w tym stopniu, jak sobie dana dusza ceniła ją za życia, l tu spełnia się powiedzenie: Co się sieje, to się zbiera. Wielkie mają znaczenie Msze Św. wysłuchane w dni powszednie, a więc nie tylko te obowiązkowe w niedziele i święta. Oczywiście nie każdy może wysłuchać Mszy Św. w dzień powszedni, ma pracę zawodową i obowiązki, a spełnienie ich ma w dnie powszednie bez szkody dla swoich obowiązków, np.pierwszeństwo. Niejeden emeryt przecież mógłby chodzić na Mszę Św., szczególnie jeżeli jest zdrów i mieszka blisko kościoła. Cóż, kiedy on tak sobie mówi: "W niedziele jestem obowiązany pójść na Mszę Św., ale nie w dzień powszedni, więc nie idę". Kto myśli tak i postępuje, długo musi po śmierci czekać, zanim mu się jakaś Msza Św. dostanie, bo ją sobie za życia mało cenił. Jeżeli sami nie możemy brać udziału w nabożeństwie, posyłajmy przynajmniej dzieci szkolne i to jak najczęściej. W wielu miejscowościach nie ma w ogóle dzieci na Mszy Św. w dni powszednie. Gdyby wiedziano, jak wielką wartość dla wieczności posiada wysłuchanie jednej Mszy Św., kościoły byłyby pełne nie tylko w święta. W chwili śmierci, za życia wysłuchane Msze Św., są dla nas wielkim skarbem i mają większą wartość od ofiarowanych Mszy Św. za dusze po śmierci. Rodzice i wychowawcy skarżą się, że dzisiejsze dzieci są ordynarne i nie chcą słuchać starszych. Nic dziwnego. Dawniej uczęszczały dzieci szkolne co dzień na szkolną Mszę Św. Modlitwa oraz Komunia Św. dawały im siłę do tego, że były posłuszne i obowiązkowe. Ani ojciec, ani matka, ani katecheta nie potrafią włożyć dziecku w duszę tego, co Zbawiciel przez łaskę daruje dziecku we Mszy i Komunii Św. Pytano mnie, czy ma sens i wartość palić świece i lampki oliwne. Naturalnie że ma, zwłaszcza jeżeli są poświęcone. A chociażby i nie były, należy pamiętać, że świece te czy oliwa są kupione z miłości dla zmarłych, a każdy akt miłości posiada wartość. Podobnie i woda święcona ma wartość, osobliwie jeżeli używamy jej z wiarą i ufnością. Obojętne jest, czy całą dłoń, czy kroplę dajemy duszom czyśćcowym, lepiej jednak kroplę wraz z aktem strzelistym. Niestety, w dzisiejszych czasach często w ogóle nie ma przy drzwiach kropielniczki z wodą święconą. Pragnę wyjaśnić, że w Vorarlbergu wchodzący do domu czy wychodzący żegnają się wodą święconą, zaś resztkę kropli z palca strzepują na ziemię z aktem strzelistym za dusze czyśćcowe. Nazywa się to dać duszom czyśćcowym wodę święconą.


Jak cierpią dusze czyśćcowe?

Jest tyle różnych rodzajów Czyśćca, ile dusz. Każdą duszę trapi tęsknota za Bogiem i to powoduje najboleśniejsze ze wszystkich cierpienie. Poza tym jest każda dusza tak karana, jak grzeszyła. To samo jest na ziemi, gdzie kara idzie w ślad za występkiem. Kto grzeszy obżarstwem, dostaje bólu żołądka i staje się otyły, kto za dużo pali, dostaje zatrucia nikotyną albo i raka płuc itp. Żadna dusza nie chciałaby wrócić na ziemię i nadal żyć, ponieważ posiada poznanie, o którym my pojęcia nie mamy. Dusze pokutujące w Czyśćcu Pragną oczyszczenia. Czy możemy sobie wyobrazić dziewczynę, która odważyłaby się przyjść na pierwszy bal w brudnej sukience i nie uczesana? Dusza w miejscu oczyszczenia, czyli w Czyśćcu, posiada tak świetlane pojęcie o Bogu, że przedstawia się jej Bóg w oślepiającej piękności. Żadna siła nie zdołałaby jej zmusić, aby stanęła przed Jego Obliczem, jeżeli najdrobniejsza skaza nie została z niej jeszcze zmazana. Tylko doskonale czysta dusza odważy się stanąć przed Bogiem, aby oglądać Go twarzą w twarz.

Stuletnia staruszka na ulicy

Było to w 1954 roku. Około godziny 14.30 po południu szłam do sąsiedniej wioski Marul. Na drodze spotkałam staruszkę wyglądającą na przeszło sto lat. Pozdrowiłam jągrzecznie, na co mi odpowiedziała pytaniem: "Dlaczego pozdrawiasz mnie? Mnie już nikt nie pozdrawia". Wyjaśniłam więc: "Jesteś godna pozdrowienia, jak każdy inny człowiek". Wtedy zaczęła skarżyć się, że nikt nie ma dla niej zrozumienia, nikt nie daje nic do zjedzenia i że musi spać na ulicy. Pomyślałam, że jest to niemożliwe, a może na skutek starości stała się tak nieznośna i z tego powodu nikt nie chce jej mieć u siebie. Powiedziałam wobec tego, że zapraszam ją do swojego domu, gdzie dostanie i jeść, i spanie. "Ale ja nie posiadam pieniędzy, aby zapłacić". Na to odpowiedziałam: "To nic nie szkodzi, będziesz musiała przyjąć to, co mam, gościnnego pokoju nie posiadam, ale zawsze lepsze to niż spanie na ulicy". Podziękowała mi wtedy: "Bóg zapłać, obecnie jestem wybawiona", i znikła. Nie zauważyłam dotąd, że była to dusza czyśćcowa. Widocznie za życia odmówiła komuś potrzebującemu pomocy i dlatego teraz czekać musiała, aż ktoś dobrowolnie zaofiaruje jej gościnę.

Spotkanie w pociągu

Pewna dusza czyśćcowa zapytała mnie, czy ją znam. Musiałam zaprzeczyć. "Ale wiesz o mnie, bo towarzyszyłam ci w pociągu, kiedy jechałaś do Hali". Przypomniałam sobie wtedy, że był to mężczyzna, który głośno wygadywał na Kościół i religię. Miałam wtedy zaledwie 17 lat. Powiedziałam mu, że nie jest dobrym człowiekiem, skoro tak bezcześci rzeczy święte. "Jesteś zbyt młoda, abyś mnie pouczała" -odpowiedział. "Mimo to jestem mądrzejsza od ciebie", odcięłam się. Spuścił głowę i nie odezwał się więcej. Kiedy wysiadł, prosiłam Pana Boga, by nie pozwolił tej duszy zginąć. "Twoja modlitwa uratowała mnie, inaczej byłby marny mój koniec" - przyznał.

Wskazania dusz czyśćcowych

Otrzymuję często od dusz czyśćcowych wskazówki i praktyczne pouczenia. A więc, że Najświętszy Sakrament nie jest dostatecznie czczony. W wielu kościołach dzisiaj Eucharystia nie stanowi centralnego punktu nabożeństwa. Często obrazy i figury świętych uwłaczają raczej temu, co przedstawiają. Większą troską należy otaczać Różaniec, bo jest on wielką potęgą. Maryja Panna jest Wspomożeniem Wiernych i Matką Miłosierdzia Dusz Czyśćcowych. Dusze czyśćcowe napominają, abyśmy sporządzili testament w odpowiednim czasie. Brak tego dokumentu lub źle sporządzony jest powodem wielu kłótni i nieporozumień w rodzinie. Ważną rzeczą jest, aby każdy pomagał budować Królestwo Boże. Jeżeli rodzice nie wciągają dzieci do tej pracy, odpowiadają za to przed Bogiem. Młodzież ponosi winę, jeżeli dla wygody zaniedbuje dobre uczynki.

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Amen.

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Jakieś dowody? A skąd wiadomo, że "duszy wiedzą np. kto był na pogrzebie"? Serio pytam. No jak wiadomo, co 'duszy wiedzą'?

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Tommi P.:
Jakieś dowody? A skąd wiadomo, że "duszy wiedzą np. kto był na pogrzebie"? Serio pytam. No jak wiadomo, co 'duszy wiedzą'?

Wiedzą co sie dzieje na ziemi:

19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". 27 Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". 29 Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" 30 "Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". 31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

A te dowody gdzie? Podajesz cytat z książki nienaukowej. Jaka była metodyka badania istnienia duchów? Aparatura? Środowisko badawcze? Warunki atmosferyczne, jeśli miało to wpływ na badanie? Żadnych dowodów na cokolwiek nie podałaś. Na tej zasadzie można udowodnić istnienie wampirów i innych stworów, bo przecież istnieje książka, w której są opisane... Bez sensu.

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Tommi P.:
A te dowody gdzie? Podajesz cytat z książki nienaukowej. Jaka była metodyka badania istnienia duchów? Aparatura? Środowisko badawcze? Warunki atmosferyczne, jeśli miało to wpływ na badanie? Żadnych dowodów na cokolwiek nie podałaś. Na tej zasadzie można udowodnić istnienie wampirów i innych stworów, bo przecież istnieje książka, w której są opisane... Bez sensu.

Rzeczywiście słabo z tymi dowodami. Tyle, że... nikt z wierzących ich nie potrzebuje:-) Pan się bardzo trudzi nadaremne, żeby pokazać nam, że nasza wiara nie ma żadnych podstaw naukowych. Proszę Pana my to doskonale wiemy. Jeśli jeszcze pragnie Pan sobie popisać, że Boga nie można zważyć, zmierzyć ani sfotografować to proszę, ale to na prawdę jest z Pana strony sztuka dla sztuki.Marcin Z. edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 19:02

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Dziękuję :) Fakt - osoby wierzące dowodów nie potrzebują. Dowodów które by mnie przekonały też nikt przedstawić nie może (przynajmniej na razie?). Fakt też, że ta rozmowa jest 'dla sztuki'. Ja Pana nie chcę przekonać do czegokolwiek, szczególnie na forum, dla Pana istotnej tematyce (dla mnie nie). Chciałbym tylko - TYLKO - takiego samego szanowania, traktowania ze strony przedstawicieli (przedstawicielki) poglądów odmiennych od moich na forum o istotnej dla mnie tematyce.
Pozdrawiam Pana

konto usunięte

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Tommi P.:
Dziękuję :) Fakt - osoby wierzące dowodów nie potrzebują. Dowodów które by mnie przekonały też nikt przedstawić nie może (przynajmniej na razie?). Fakt też, że ta rozmowa jest 'dla sztuki'. Ja Pana nie chcę przekonać do czegokolwiek, szczególnie na forum, dla Pana istotnej tematyce (dla mnie nie). Chciałbym tylko - TYLKO - takiego samego szanowania, traktowania ze strony przedstawicieli (przedstawicielki) poglądów odmiennych od moich na forum o istotnej dla mnie tematyce.
Pozdrawiam Pana

Nie mogę powiedzieć, że ja nie chciałbym Pana przekonać:-) Wiem, że to nie leży w moich możliwościach, tylko Tego, którego nie można zmierzyć ani zważyć.
Również Pana pozdrawiam
Grzegorz B.

Grzegorz B. copywriter;
ghostwriter

Temat: Maria Simma "Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi"

Marcin Z.:
Tommi P.:
A te dowody gdzie? Podajesz cytat z książki nienaukowej. Jaka była metodyka badania istnienia duchów? Aparatura? Środowisko badawcze? Warunki atmosferyczne, jeśli miało to wpływ na badanie? Żadnych dowodów na cokolwiek nie podałaś. Na tej zasadzie można udowodnić istnienie wampirów i innych stworów, bo przecież istnieje książka, w której są opisane... Bez sensu.

Rzeczywiście słabo z tymi dowodami. Tyle, że... nikt z wierzących ich nie potrzebuje:-) Pan się bardzo trudzi nadaremne, żeby pokazać nam, że nasza wiara nie ma żadnych podstaw naukowych. Proszę Pana my to doskonale wiemy. Jeśli jeszcze pragnie Pan sobie popisać, że Boga nie można zważyć, zmierzyć ani sfotografować to proszę, ale to na prawdę jest z Pana strony sztuka dla sztuki.Marcin Z. edytował(a) ten post dnia 01.10.09 o godzinie 19:02

Marcinie. Trudno nie przyznac Ci racji. Jest tylko jeden szkopuł. Jeśli nie masz dowodów, to nie twierdź, że wiesz lepiej i że ja jestem ubogi. I że tylko Ty jesteś jedynym godnym szczęścia i najbliższym poznania prawdy.

Krótko mówiąc - szanuję to, że wierzysz, Ty zas szanuj, że ja nie wierzę. I wtedy obaj będziemy szczęśliwi.

Oczywiście - post mój nie odnosi się do Ciebie bezpośrednio. Raczej jako do "przykładowego" katolika. Ty mi oczywiście niczego złego nie uczyniłeś. Niestety, nie każdy taki jest.



Wyślij zaproszenie do