Dariusz
Wyspiański
PSYCHOLOGIST,
ACADEMIC LECTURER;
BUSINESS COACH &
TRAINER...
Temat: Skuteczność SZTUK WALK w warunkach realnej konfrontacji
Moi Drodzy,Dyskusja na temat praktycznej efektywności sztuk walk, należy już do „klasycznych”.
Debaty sugerujące, iż sztuka X jest efektywniejsza od sztuki Y trwają chyba od zarania dziejów, w czasach współczesnych przyjmując często postać wieloaspektowych rozważań, prowadzących nierzadko do kuriozalnych wniosków.
W tej sytuacji, ja także pozwolę sobie na wyrażenie swego skromnego zdania.
W moim przekonaniu, nie da się odpowiedzieć w sposób wiążący i logiczny na pytanie :
- Która(y) ze sztuk/systemów/sportów walki jest najskuteczniejsza(y) w obliczu realnej konfrontacji ?
Oczywiście można spotkać mnóstwo artykułów, których autorzy z mniejszym lub większym „znawstwem” dowodzą, iż ulubiony przez nich system jest tym „jedynym”, najlepszym….
Z zasady nie podejmuję polemiki z tak postawionymi tezami, wychodząc z założenia, iż każdy ma prawo do własnego poglądu. Nie zapominajmy przy tym, iż w wielu przypadkach „debaty” o skuteczności sztuk walk inspirowane są względami czysto komercyjnymi i stanowią formy mniej lub bardziej finezyjnej autopromocji.
Pewna część argumentów – z mojej perspektywy – jest kompletnie nie do przyjęcia. Mam tu na myśli wątki „sił nadprzyrodzonych” uwikłanych rzekomo w poszczególne systemy.
Rozumiem oczywiście historyczny kontekst przesłania jakie niesie „jikiden” (przekaz) i to akceptuję, jako element dziedzictwa kulturowego sztuk walk. Jeśli jednak tego rodzaju wątki pojawiają się w kontekście sztuk powstałych w ubiegłym wieku, to traktuję je raczej jako „ciekawostkę kulturową” nie zaś argument w dyskusji.
Znaczna liczba poważnych debat na temat praktycznej przydatności sztuk walk w kontekście samoobrony, toczy się od lat w USA, co raczej nie dziwi zważywszy na skalę przestępczości w tym kraju i poczucie zagrożenia jakie cechuje przeciętnego obywatela.
Czytając liczne artykuły amerykańskich specjalistów w dziedzinie sztuk walk, trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż aspekt „ulicznej” skuteczności jest jednym z podstawowych argumentów dla rzeszy ludzi podejmujących decyzję o uprawianiu danej sztuki/sportu walki.
Jest to zgoła odmienne od podejścia Japończyków, którzy sztuki walki traktują przede wszystkim jako sposób poznania swego dziedzictwa historycznego oraz drogę wszechstronnego doskonalenia i rozwoju.
Przesycony japońskim duchem sztuk walk, w pełni podzielam ten pogląd !
Wracając do kwestii głównej, twierdzę, iż nie sposób określić, który z systemów jest efektywniejszy, skuteczniejszy, bardziej przydatny. Wszystko zależy od umiejętności ADEPTA, który reprezentuje dany styl.
Spotykam niekiedy opinie, iż zbyt niska pozycja w realnej walce może być niebezpieczna….
Jeśli niską pozycję przyjmuje doświadczony zapaśnik, spędzający kilka godzin dziennie na macie, to pozycja ta okaże się niebezpieczna tylko dla potencjalnego agresora …
Podobnie, panuje obiegowa opinia, iż wysokie kopnięcia są nieefektywne ponieważ można je „łatwo” zablokować/wyłapać. Jeśli te techniki w sytuacji samoobrony zastosuje doświadczony Adept TAEKWONDO – wierzcie mi, że „uliczny” przeciwnik nawet nie kiwnie palcem, przed ostatecznym nokautem ….
Zaprezentowane powyżej, dwa najprostsze przykłady ilustrują mój pogląd na kwestie praktycznej samoobrony. To nie „magiczne” systemy, ale konkretne osoby podejmują walkę, i tylko od ich INDYWIDUALNYCH UMIEJĘTNOŚCI oraz DUCHA WALKI zależy jej ostateczny wynik.
Nieprzypadkowo amerykańscy eksperci akcentują znaczenie MENTALNEGO PRZYGOTOWANIA do sytuacji konfrontacji. W mojej ocenie jest to klucz powodzenia skutecznej samoobrony.
Ktoś znający tematykę sztuk walk, może w tym miejscu zadać pytanie – Czy w takim razie systemy combatowe mają sens ?
Moja odpowiedź jest twierdząca. Atutem systemów combatowych jest ich skondensowana forma techniczna. Oczywiście aby być skutecznym w realnym starciu trzeba regularnie trenować, toczyć sparringowe walki itd. Istnieje sprzężenie zwrotne pomiędzy poziomem przygotowania atletycznego a umiejętnościami technicznymi. Nie istnieje żaden inny sposób, poza mozolnym treningiem w drodze do efektywnego opanowania technik, wyczucia właściwej odległości w walce, panowania na powierzchnią pola walki, budowaniem własnej strategii prowadzenia walki.
Nie dajcie się zwieść propagandzie sugerującej bezwzględną skuteczność „zabójczych technik” które poznaje się z dnia na dzień, raz na zawsze …..
Tylko solidny trening, praca nad sobą uczy i wzmacnia nie tylko fizycznie, ale i buduje umiejętność bycia wyczulonym na potencjalne zagrożenia (jap.„Zanshin”).
Tak więc, podsumowując: SKUTECZNOŚC W REALNYM STARCIU TO POCHODNA JAKOŚCI TRENINGU, PRZYGOTOWANIA ATLETYCZNEGO, MENTALNEGO i TECHNICZNEGO.
Myśląc o ulicznych konfrontacjach miej w pamięci kilka zasad :
• Nie zachowuj się prowokacyjnie,
• Unikaj konfrontacji fizycznej, wierny japońskiej maksymie: – „Prawdziwym zwycięstwem jest triumf bez konieczności podejmowania walki..”
• Pamiętaj, iż : „Nie przegranie walki jest także zwycięstwem..” (samurajska maksyma XVI w)
• Nie atakuj pierwszy, ale w sytuacji gdy jesteś prowokowany pokazuj, że nie czujesz żadnego lęku i nerwowości
• Jeśli zostaniesz zaatakowany, działaj zdecydowanie, bez zahamowań, gdy przeciwnik odczuje Twoją determinację i doświadczy bólu, jego zdolność do walki maleje z każdym otrzymanym ciosem …..
Wszystkim Czytelnikom, życzę by nie musieli odwoływać się w praktyce do powyższych zasad !
Z Szacunkiem
Dariusz Wyspiański