Beata Zalewska

Beata Zalewska Trener, właściciel -
Warsztaty Rozwoju
Osobistego DKA
Tre...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Prowadzę szkolenie dla trenerów wewnętrznych dla dużego (wymagającego)klienta. Na miejsce przyjeżdżam dzień wcześniej, przygotowuję salę (wyposażoną w bardzo wygodny rzutnik zamontowany pod sufitem), ustawiam krzesła, rozkładam materiały,itp.. W trakcie tego pojawia się pan z obsługi i pokazuje jak sterować żaluzjami, światłem, klimatyzatorem, włącza rzutnik (wystarczy tylko podłączyć do niego laptopa).Nie podłączam laptopa na próbę(wszystko tu działa jak trzeba)tylko spokojnie idę spać. Rano przychodzę na salę godzinę wcześniej (mam do podłączenia tylko rzutnik:), a tu okazuje się, że nie działa (żadną metodą)! Proszę Panią z recepcji, ona nie wie, powie dyrektorowi i "marketingowi" , ale ich jeszcze nie ma (szkolenie zaczyna się o godz.8).Interweniuję, ale dyrektor wyraźnie się przed mną ukrywa. Czas niebłagalnie upływa, zaczynają przychodzić uczestnicy, nagle pojawia się pani z marketingu,już przy uczestnikach pijących kawę zaczyna mi "pomagać", przychodzi pan z ochrony ( bo się zna!) też pomaga. W końcu muszę im podziękować bo nadszedł czas rozpoczęcia (RZUTNIK NIE ZASKOCZYŁ). Zaczynam od słów: "Moi Państwo właśnie odbieracie pierwszą lekcję tego czego trener nie powinien robić, a mianowicie nie powinien nigdy, ale to nigdy, nawet w takim profesjonalnym hotelu jak ten, ufać, że wszytko zadziała jeśli tego nie sprawdził. Wczoraj sprawdziłam wszystko poza podłączeniem laptopa do rzutnika i efekt widzimy. Z rzutnikiem zaczniemy pracować od modułu po przerwie kiedy przyniosę swój z pokoju". Było to, (dziś zakończyłam druga turę)jedno z moich lepszych szkoleń choć oczywiście wiedziałam, że drugiego strzału w kolano juz nie mam.
Małgosia N.

Małgosia N. Sukces nie jest
przedsięwzięciem
solowym- fajnie jest
go ...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Właśnie na weekend przeżyłam najgorsze szkolenie na jakim byłam- jako uczestnik a nie trener. Porażka- trenerka- psycholog, terapeuta, wykładowca wyższej uczelni nie potrafiła ani nawiązać kontaktu z grupą, ani nie prowadziła zajęć. szczerze to nawet nie wiem jak to opisać- bo serio brak słów na to co tam było.
A skończyło się na tym, że jako, że temat szkolenia był z mojej dziedziny to ... uczestnicy poprosili żebym ratowała sytuację- poprowadziłam warsztaty za Panią trener, a ona siedziała grzecznie.

chyba na jakiś czas daruję sobie udział w szkoleniach;)

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Dorota Hyska:
Trudne sytuacje, z którymi sobie nie poradziłam, czyli chyba "wpadki"

- pijani uczestnicy, gdy nie istnieje możliwość wysłania faksu do organizatora, skoro się samemu organizuje
- niumyci uczestnicy - przepocone ubranie itp.
- agresywni uczestnicy - koszmarnie wulgarni i nieprzyjemni

Pewnie zabrzmię nieprofesjonalnie, ale nie radzę sobie z takimi sytuacjami. Jedyne co mi przychodzi do głowy, uciekać ;/


Na szkolenie w terenie - wcześniej podałem ekwipunek niezbędny do szkolenia) przybyły 3 sekretarki w miniówkach i szpilkach.

Okazało się , że nie zabrałem wtedy zapasowych mundurów... no i panny były wtedy ewakuowane na prowizorycznych noszach. I jakoś dziwnym trafem wielokrotnie spadały .. hmmm... no widok był nieziemski ... ledwo udawało mi się zachować powagę.

Ale na głośny krzyk :

" uważajcie jak mnie niesiecie , bo mi stringi w d... wchodzą , to już nie wytrzymałem i ryczałem ze śmiechu jak bawół.

Moim błędem było niesprawdzenie , czy panienki zabrały to co powinny już na miejscu zbiórki , a nie dopiero w lesie.

A co do nietrzeźwych .... mają "opcję 10 minut"

Czyli mają 10 minut na spakowanie się , po czym samochód dyżurny odwozi delikwenta na najbliższy przystanek PKS.
W tym samym czasie telefon do dyrekcji , a po szkoleniu pisemne powiadomienie firmy o powodach usunięcia kursanta.
W kontrakcie mam zastrzeżenie , że mam prawo tak zrobić , bez możliwości zwrotu kosztów usuniętego uczestnika , oraz dodatkowo , że w razie takich zachowań mam prawo natychmiast przerwać szkolenie.

Jakos żaden klient nie ma do tego zastrzeżeń.

PS. Kilku pijanych już miałem okazję wywalić. i to zwykle w środku nocy.

Efekt piorunujący.... dla reszty zwłaszcza.

konto usunięte

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Uczestnik szkolenia jest w pracy i co do trzeźwości obowiązują na szkoleniu te same przepisy.
Paweł Kaczmarek

Paweł Kaczmarek Coach efektywności,
trener coachingu
narzędziowego,
trene...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Problemy z niedyspozycją uczestników, rozwiązaliśmy poprzez opracowanie standardu zachowania się na szkoleniu - kontrakt w kilku punktach został rozesłany do pracowników, którzy podpisem potwierdzili swoją zgodność :)
Taka forma kontraktu raz na zawsze zakończyła problemy klubu AA i wieczne dyskusje o tym dlaczego szkolenie odbywa się w pt-sobota.

Co do śmiesznych wpadek, kiedy zaczynałem coaching sprzedaży, miałem nieprzemakalnego uczestnika. Taki trochę rutyniarz, miał się za idealnego sprzedawcę a popełniał szkolne błędy, niestety z otwartością na zmianę było różnie. Rozmowę handlową zaczynał standardowym:
- piszemy coś ?

Nie bez wysiłku natrudziłem się aby go przekonać do modyfikacji i z pełnym poszanowaniem naturalnego dla niego stylu, uzgodniliśmy wersję :
- CO dziś piszemy ?

Jako że byłem wtedy początkującym, zapewne nie dość skutecznym, w efekcie koleś najbardziej zapamiętał sobie jedynie "CO", czego efektem było :

- to CO, piszemy coś ?
Andrzej Niemczyk

Andrzej Niemczyk właściciel/trener,
Andrzej Niemczyk
Doradztwo i
szkolenia...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

To jest dopiero drugi humorystyczny wpis w dyskusjach tej grupy :) Jako jej moderator, proszę wszystkich o podążanie tą drogą!
Robert R.

Robert R. Prywatny detektyw;
trener windykacji,
doktorant n.
prawnych.

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Kilak lat temu szkolenie "w Polsce"
Hotel i sala wynajęta - 35 razy upewniam się, że wszystko jest flip, rzutnik (choć to nie była moja działka ale jako trener czułem się zobowiązany) .
Doprecyzowuję rzutnik multimedialny - odpowiedź tak multimedialny.

Zajeżdżam na szkolenie, a "rzutnik multimedialny" okazuje się być rzutnikiem do folii (takim jak w szkołach). Przetrzymałem kolegę odpowiedzialnego za szkolenie do "za 5 minut szkolenie" i dopiero wtedy poszedłem do samochodu po swój. Co się spocił to jego. A był za to odpowiedzialny.

Druga sytuacja była z "kawałkiem białej ściany" - tak mają miejsce idealne.
Tylko, że w rogu był malunek na ścianie (jakieś wzorki, kwiatki) a kolor ściany był nie oznaczalny dla faceta (na pewno nie biały podpadał pod "łososiowy" jak się dowiedziałem potem).
Trzeba było iść do samochodu po ekran.
Aneta R.

Aneta R. Trener i audytor
RODO, prawa pracy i
rachunkowości,
IOD...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Mnie się zdarzyło 2 miesiące temu też "doznać przykrości" ze strony sprzętu, który nie zadział i co ciekawe w hotelu ( 3 gwiazdki) gdzie było szkolenie,
nie było nikogo, kto potrafił by uruchomić laptop i rzutnik (własnośc hotelu).

Wybrnęłam, bo zamiast prelekcji i szkolenia zrobiłam warsztaty praktyczne, na szczęście miałam mnóstwo wzorów dokumentow w wersji papierowej, które posuzyły do ćwiczeń.

I nauczona doświadczeniem też wożę ze sobą na wszystkie szkolenia swój prywatny sprzęt, laptop i rzutnik.Aneta R. edytował(a) ten post dnia 29.05.12 o godzinie 16:43
Robert R.

Robert R. Prywatny detektyw;
trener windykacji,
doktorant n.
prawnych.

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

z innych ciekawych to nauczyłem się wozić ze sobą:
- kabel RGB 5m
- przedłużacze w ilości hurtowej
- czasami własny .... telewizor :)
Aneta R.

Aneta R. Trener i audytor
RODO, prawa pracy i
rachunkowości,
IOD...

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Robert R.:
z innych ciekawych to nauczyłem się wozić ze sobą:
- kabel RGB 5m
- przedłużacze w ilości hurtowej
- czasami własny .... telewizor :)
Robert - jeszcze łóżko lub materac dmuchany i ..kocher - i nic więcej nie trzeba do szczęścia -;)
Robert R.

Robert R. Prywatny detektyw;
trener windykacji,
doktorant n.
prawnych.

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Aneta R.:
Robert - jeszcze łóżko lub materac dmuchany

mam materac dmuchany w aucie :)
i śpiwór
i poduszki

czasem się przydają jak łamie człowieka na trasie.
i ..kocher - i nic więcej nie trzeba do szczęścia -;)

wolę McDonalda lub Ikea rano :)
Jak się dużo po świecie jeździ to czasem trzeba się kimnąć w aucie.
Witold S.

Witold S. Solidny człowiek

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

To ja może o "wpadce", z której nie udało mi się wybrnąć.

Ze wspólnikiem zorganizowaliśmy szkolenie. Wysłałem informację o spotkaniu organizacyjnym je poprzedzającym do wszystkich z grona znajomych w GoldenLine. Jednej "znajomej" się to nie spodobało. Tak, że postanowiła opisać to na forum popularnej grupy o szkoleniach działającej w tym serwisie. ;-)

Oczywiście publiczne wyrażenie swojego niezadowolenia była to trochę emocjonalna i bardzo logiczna konsekwencja. Trafiła we mnie jako sprawcę tego, jak źle, podle i niegodnie zachowałem się wysyłając do "znajomej" prywatną wiadomość z informacją o spotkaniu (czyt. spam).

Jedyne co mi pozostało, to przeprosić dwa razy i usunąć "znajomą" z grona znajomych. By uchronić przed kolejnymi przykrościami.
Mam wrażenie, że to jednak wciąż za mało.Witek Szwedkowski edytował(a) ten post dnia 07.07.12 o godzinie 15:39
Dominik K.

Dominik K. Talent Aquisition
Partner

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Małgosia N.:
Właśnie na weekend przeżyłam najgorsze szkolenie na jakim byłam- jako uczestnik a nie trener. Porażka- trenerka- psycholog, terapeuta, wykładowca wyższej uczelni nie potrafiła ani nawiązać kontaktu z grupą, ani nie prowadziła zajęć. szczerze to nawet nie wiem jak to opisać- bo serio brak słów na to co tam było.
A skończyło się na tym, że jako, że temat szkolenia był z mojej dziedziny to ... uczestnicy poprosili żebym ratowała sytuację- poprowadziłam warsztaty za Panią trener, a ona siedziała grzecznie.

chyba na jakiś czas daruję sobie udział w szkoleniach;)


mocne :)
Robert R.

Robert R. Prywatny detektyw;
trener windykacji,
doktorant n.
prawnych.

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Szkolenie 2 dniowe.
Pierwszy dzień bez rewelacji za wyjątkiem tego, że okazało się, że firmą faktycznie dyrygowała Pani Wandzia - kadrowa, która trzymała wszystko żelazną ręką. Ręka ta była twarda i razem z pozostałą częścią p. Wandy składała się na jakieś 130 kg prawdziwej sfrustrowanej kadrowej.

Okazało się jednak, że w ośrodku obok jest kolega, maniak paralotni, który przyjechał polatać.
Więc jak po 4 rano przysłał sms-a "super wiatr ma być, latamy" nie byłem specjalnie zły na porę tej wiadomości.
Obliczenia moje były proste. Szkolenie zaczyna się o 10. Polatamy do 8, dwie godziny na prysznic, przebierkę, sprawdzenie sali i śniadanie.

Wracam zaraz po 8 na parking, niosę glajta w ręku, a naprzeciwko mnie wybiega zdenerwowana sekretarka firmy i coś gestykulując tłumaczy, że awantura, wszyscy na sali a Wanda wściekła. Oczy zrobiłem wielkie, ale lecę na salę.

Ale aby to zrozumieć trzeba się cofnąć do tego co się działo pod moją nieobecność w ośrodku (znam z opowieści).

p. Wanda zerwała wszystkich 6:30 i karnie na 7:00 zaprowadziła wszystkich na śniadanie. Część osób wykazywała jeszcze oznaki pozostawania w Matrixie po wypiciu bezbarwnej wody, za to mocno gorzkiej. Kazała wszystkim jeść, po czym zagoniła wszystkich na salę. Część z Matrixa nie powróciła.
Nastała 8:00 czyli godzina o której wg. p. Wandy miało się zacząć szkolenie, a potem 8:10 a trenera nie ma.
Zapytała wiec sekretarkę gdzie ja jestem, na co ta odpowiedziała "gdzieś tu lata".
Więc Wanda postanowiła przy wszystkich udzielić ostrej reprymendy sekretarce, że ta nawet nie wie gdzie ja jestem wygłupia się, opowiada jakieś pierdoły o "gdzieś tu lataniu" itp. i ... kazała mnie znaleźć.
Więc ta wybiegła na parking, gdzie mnie znalazła.

Wracamy biegiem na salę, ja z tego wszystkiego nie pozbyłem się sprzętu, więc wpadam na salę (paralotnia w reku), razem z nieszczęsną sekretarką a 80 ludzi ryknęło śmiechem, część pospadało z krzeseł.
Nie śmiała się tylko Wanda (ale za to przybrała kolor purpurowy) i ja nie wiedząc za bardzo o co chodzi.

Dopiero sekretarka przez łzy spowodowane śmiechem powiedziała mi o co chodzi i dlaczego wszyscy tak ryknęli tym śmiechem - rzeczywiście latałem :)

A szkolenie miało być o 10:00 tylko p. Wandzi coś się pomieszało - zresztą 10:00 było jak się okazało jej sugestią.
Dominik K.

Dominik K. Talent Aquisition
Partner

Temat: "Wpadki" trenerów - ciekawa kazuistyka

Robert R.:
Szkolenie 2 dniowe.
Pierwszy dzień bez rewelacji za wyjątkiem tego, że okazało się, że firmą faktycznie dyrygowała Pani Wandzia - kadrowa, która trzymała wszystko żelazną ręką. Ręka ta była twarda i razem z pozostałą częścią p. Wandy składała się na jakieś 130 kg prawdziwej sfrustrowanej kadrowej.

Wracamy biegiem na salę, ja z tego wszystkiego nie pozbyłem się sprzętu, więc wpadam na salę (paralotnia w reku), razem z nieszczęsną sekretarką a 80 ludzi ryknęło śmiechem, część pospadało z krzeseł.
Nie śmiała się tylko Wanda (ale za to przybrała kolor purpurowy) i ja nie wiedząc za bardzo o co chodzi.

Dopiero sekretarka przez łzy spowodowane śmiechem powiedziała mi o co chodzi i dlaczego wszyscy tak ryknęli tym śmiechem - rzeczywiście latałem :)

A szkolenie miało być o 10:00 tylko p. Wandzi coś się pomieszało - zresztą 10:00 było jak się okazało jej sugestią.

he he dobre,
szkoda że nie byłem na tej sali z uczestnikami, widok musiał być nieziemski ;)

Następna dyskusja:

Mega-wpadki!




Wyślij zaproszenie do