Temat: Dania wigilijne
Piotr Hawryłkiewicz:
Darek, rozwiń trochę ten "kiszony barszczyk czerwony"
Kiszony barszcz jest odpowiednikiem wody z kiszonych ogórków, tylko smak ma inny:-)
Potrzebne składniki:
- jakiś wielki słój lub inne naczynie szklane
- buraki świeże
- dwa, trzy ząbki czosnku
- piętka z chleba (nie mylić z pięta Achillesa)
Obrane buraki trzeba pokroić na kostkę, niezbyt drobno, można ciachać byle jak. Do słoika z nimi. Od razu można je zalać przegotowaną wodą, najlepiej chłodną, byle nie gorącą.
Daję wody tyle, aby przykryła buraki i jeszcze jakiś kilkucentymetrowy zapas. Do tego wrzucam całe ząbki czosnku (można przekroić) i całą piętkę z chleba na wierzch.
Nakrywam, odstawiam w ciepłe miejsce. Parapet nad kaloryferem w zimie jest super. Wszystko to kisi się przez kilka dni. Zwykle 3-5, zależy od temperatury.
Po kilku dniach badam organoleptycznie wyciągając łyżką trochę cieczy:
- jak mdła i klarowna to leży dalej
- jak mdła (albo ma nieprzyjemny smak) i traci klarowność, to coś poszło nie tak (można trafić na kiepskie buraki), więc czekam aż się wyjaśni po następnym dniu lub od razu wylewam
- jak "kopie", czyli ma taki fajny, ostry smak, to już jest OK (im dłużej leży tym bardziej staje się ostry, ja lubię solidnie ukiszony)
Gotowy barszcz wędruje na sitko, aby pozbyć się buraków. Po odlaniu jest mocno czerwony, klarowny, ale może mieć trochę osadów.
Kilka dni spokojnie poleży w lodówce. Pić można zimny na surowo (mniam), można zagotować z różnymi przyprawami i mieć fajny barszcz kiszony np. z jajkiem, z uszkami, itd... Można dodać do normalnego barszczu aby normalny dostał intensywnego smaku i koloru. Można też rozcieńczać z wodą, gdy ktoś nie lubi ostrego.
Można wprowadzać modyfikacje i np. już na etapie kiszenia dodawać jakieś przyprawy. Niektórzy dodają szczyptę cukru aby szybciej się skisiło.