Temat: Prawda i kłamstwo
Nie wiem czemu, ale kampania nienawiści komunistów w stosunku do księdza Jerzego Popiełuszki przypomina mi kampanię nienawiści "naszego" rządu w stosunku do ś.p. Lecha Kaczyńskiego ....
Przeczytajcie sami ...
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100605&typ=...
....
Kampania nienawiści
Istotnym impulsem rozkręcania propagandowej spirali nienawiści względem osoby ks. Jerzego Popiełuszki był artykuł L. Toporkowa zamieszczony 12 września 1984 r. w moskiewskich "Izwiestiach" pt. "Lekcja na darmo" ("Urok nie wprok"), w którym wymieniono z nazwiska i napiętnowano Księdza Jerzego, a także wyraźnie wskazywano towarzyszom w Polsce możliwe kierunki pracy operacyjnej. Sowiecki korespondent Toporkow pisał m.in.: "W czasie nabożeństwa w kościele św. Stanisława Kostki, przekształconego w wiec polityczny, rozległy się okrzyki z bezczelnym żądaniem oddania Wilna i Lwowa. Te prowokacyjne antyradzieckie wypady mają na celu sianie ziarna niezgody, rzucanie cienia na braterską przyjaźń i wzajemnie korzystną współpracę naszych narodów. (...) Niedawno - kontynuował - w tym samym kościele wojowniczy ksiądz Popiełuszko zwrócił się do amnestionowanych z wezwaniem, którego sens był następujący: odpoczęliście, a teraz czas do roboty. Tylko energicznie, sprytniej niż dotąd. Najważniejsze to nie bać się. Sam ksiądz, sądząc ze wszystkiego, nie boi się. Zmienił swoje mieszkanie w magazyn nielegalnej literatury. Ściśle współpracuje z zajadłymi kontrrewolucjonistami. Z ambony jakby czytał nie kazania, a ulotki pisane przez Zbigniewa Bujaka, aż bije od nich nienawiść do socjalizmu".....
......
Bezpośrednią kontynuacją sowieckiej akcji propagandowej był artykuł ówczesnego rzecznika rządu Jerzego Urbana, opublikowany pod pseudonimem Jan Rem, 19 września 1984 r. (a więc zaledwie tydzień po tekście Toporkowa, a miesiąc przed porwaniem ks. Jerzego), w tygodniku "Tu i teraz" - pod znamiennym tytułem "Seanse nienawiści". Autor, odwołując się do określeń Gombrowicza, starał się także błysnąć własnym propagandowym talentem, bez skrępowania dobierając epitety. Szkalując posługę kapłańską księdza Popiełuszki w kościele św. Stanisława Kostki, pisał m.in.: "Co więc tam robi natchniony polityczny fanatyk, Savonarola antykomunizmu? Daje on świadectwo ideowej i intelektualnej degeneracji części inteligentów formacji żoliborskiej, dowodzi uwiądu tegoż Żoliborza. (...) W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści. (...) Wyznawcy sfanatyzowanego ks. Popiełuszki nie potrzebują argumentów, dociekań, dyskusji, nie chcą poznawać, spierać się, zastanawiać się i dochodzić do jakichś przekonań. Chodzi tylko o zbiorowe wylanie emocji. Ks. Jerzy Popiełuszko jest więc organizatorem sesji politycznej wścieklizny". Piszący wyraził nadzieję, że: "Upiory, które żoliborski magik polityczny wypuszcza spod ornatu, same pozdychają". Były szef Urzędu ds. Wyznań i lektor KC PZPR Kazimierz Kąkol, w specjalnym liście skierowanym do redakcji "Tu i teraz" stwierdził, że określenia Jana Rema pod adresem ks. Popiełuszki użyte zostały "Po stokroć słusznie". Korelowało to z inną sentencją wygłoszoną przez cytowanego już Josepha Goebbelsa, który twierdził, że "Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą". Sączone i permanentnie powtarzane propagandowe kłamstwa na trwałe ukształtowały wiele umysłów zarówno w odniesieniu do kapłanów, jak i Kościoła postrzeganego jako wspólnota ludzi wierzących. W trakcie procesu toruńskiego kpt. Grzegorz Piotrowski, który uprowadził księdza Popiełuszkę i doprowadził do Jego śmierci, wykorzystał propagandową aktywność Urbana, wyznając, że czyny jego były inspirowane wypowiedziami rzecznika rządu.
Dlatego też w 1985 r. historyk Peter Raina zarzucał Urbanowi, że dokonał "aktu słownego zabójstwa" na ks. Popiełuszce, gdyż kampanią nienawiści jako rzecznik rządu przygotował "podłoże dla morderców"..... Jerzy N. edytował(a) ten post dnia 05.06.10 o godzinie 21:23