Michał Szybalski

Michał Szybalski Architekt Systemów
IT, Comarch S.A

Temat: Halo, tu dworzec autobusowy w Krakowie. Czyli Warszawie

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,11478930,e.html
"Gdy dzwonimy na infolinię Regionalnego Dworca Autobusowego w Krakowie, słuchawkę podnosi pracownik... w Warszawie. W dodatku za kilka minut rozmowy, podczas której niczego się nie dowiemy, płacimy jak za audiotele.
Pan Grzegorz, czytelnik "Gazety", przysłał nam taki oto list: "Święta niebawem, w rodzinne strony czas wyruszyć. Chcę się zorientować w kursach do mojego Biłgoraja. Wchodzę na stronę Regionalnego Dworca Autobusowego w Krakowie, szybkie wyszukiwanie, mam połączenie na piątek na 20.20. Fajnie. Tylko ciekawe, czy są bilety. Wygooglałem sobie telefon 12 393 52 57. Dzwonię. Cisza. Wchodzę znów na stronę RDA i cóż tam widzę? A to: Informacja telefoniczna 0703 40 33 40, koszt połączenia 2,10 zł netto, czyli 2,56 zł z VAT za każdą rozpoczętą minutę połączenia.

Szok. Informacja dworca zbudowanego za pieniądze podatników i minuta połączenia 2,56 zł. Prawie jak audiotele albo sekstelefon. Jako że potrzeba pilna, wybieram ten numer. Melodyjka, powitanie, po minucie zgłasza się konsultant:

- Słucham, w czym mogę pomóc?

- Proszę pana, mam pytanie, czy są jeszcze wolne bilety na kurs z Krakowa do Biłgoraja w najbliższy piątek o godz. 20.20?

- Niestety, nie mam informacji o stanie biletów.

- A gdzie mogę takie uzyskać?

- W kasach dworca.

- Można prosić jakiś numer telefonu do kas?
- Tak, proszę bardzo: 12 422 11 70. Taki mam podany, ale nie gwarantuję, że jest aktualny.

- A do której kasy są czynne?

- Nie wiem, proszę pana.

- To gdzie pan pracuje? Nie w informacji? Nie w Krakowie?

- W Warszawie.

Czas rozmowy: 2 minuty 8 sekund. Koszt połączenia: 7 zł 44 gr.

Dzwonię pod podany numer 12 422 11 70. W słuchawce słyszę: Abonent czasowo niedostępny..."

Tyle pan Grzegorz. Postanowiliśmy sprawę zbadać. Zadzwoniliśmy do Marcina Wnuka, kierownika Biura Zarządu RDA.

"Gazeta": - Nasz czytelnik chciał się dowiedzieć, czy ma po co przychodzić na dworzec, czyli: czy kupi jeszcze bilet na autobus. Pod podany na stronie internetowej numer się nie dodzwonił...

- Wasz czytelnik może dzwonić na infolinię.

- Tak też później zrobił. Zapłacił ponad 7 zł za rozmowę, ale niczego się nie dowiedział. Dlaczego wasz pracownik z Warszawy mu nie pomógł?
- Bo nie ma dostępu do systemu.

- A kto ma dostęp? O czym infolinia informuje?

- Infolinii zmieniać nie będziemy. Ale umówmy się na telefon za 10, góra 20 minut. Wszystko wyjaśnię.

Czekamy cierpliwie, skracając sobie czas lekturą komunikatu na stronie RDA o infolinii: "Dworcowa informacja autobusowa służy wiadomościami na temat przyjazdów, odjazdów, szczegółów połączeń autobusowych, cen biletów oraz dostępności miejsc w autobusach".

Kierownik Wnuk oddzwania, rzeczywiście minęło góra 20 minut. - Słuszność absolutna! Wasz czytelnik nie mógł się dowiedzieć, czy bilet jeszcze kupi, ponieważ firma odpowiadająca za infolinię nie ma dostępu do naszego systemu. Więc bardzo szybko zmienimy informację na naszej stronie WWW o tym, czego można się dowiedzieć, dzwoniąc na infolinię, a czego nie. Zmodyfikujemy ją, żeby nie wprowadzać w błąd podróżnych.

"Gazeta" - To co ma zrobić nasz czytelnik?

- Teraz nic.

- Jak to?

- W tym roku nasza strona internetowa będzie już mogła pobierać dane o dostępności biletów, dostosujemy ją. Póki co czytelnik może po prostu przyjść do kasy i zapytać, czy jest jeszcze bilet. A jak w kasie nie będzie, to dowie się tego z głośników dworcowych. Ale to nie jest dramat, bo bilety przeważnie są jeszcze u kierowcy.

Rozłączamy się z Marcinem Wnukiem i oddajemy się lekturze witryny RDA. Można tam przeczytać m.in., że infolinia służy również "innymi interesującymi podróżnych informacjami"."