Temat: Szukam samca buldożka francuskiego
Barbara Kawa:
nie każdego stać na psa z hodowli
owszem wiem że te psy są lepsze ale to duży koszt
ktoś kto kocha tą rasę i może dać psiakowi ciepły dom to czemu nie
ja też gdybym miała odpowiedni budżet to wzięłabym z hodowli z rodowodem
ale nie mam
...
nie wiem czy wiesz, ale większość ciąż u bf kończy się cesarskim cięciem, więc zacznij zbierać już na ewentualny zabieg i koszty opieki nad ciężarną suką, a potem karmiącą i szczeniakami (podkłady, starter, lampę, przeglądy, odrobaczanie, szczepienia, zabawki itp, jeśli wiesz co mam na myśli)...
Jeśli wydaje Ci się, że to dobry sposób na zarobek, to przeanalizuj koszty jeszcze raz, bo biorąc pod uwagę, że mioty bf są zazwyczaj nieliczne ok. 4 sztuk (ze względu na rozmiary i problematyczną główkę) to możesz do tego biznesu dołożyć, bo nierodowodowego szczeniaka nie sprzedasz za więcej niż tysiąc złotych... przy założeniu, ze żaden nie padnie przy porodzie, albo tuż po i suka przeżyje, bo odpowiednio wcześniej zgłosisz się do weta, żeby zrobił konieczną cesarkę...
Jeśli wydaje Ci się, że robisz to z dobroci serca (bo znajomym podoba się Twój buldożek i chcieli by mieć szczeniaczka po nim...) to zastanów się, co będzie jak buldożków urodzi się przypadkiem więcej niż zachwyconych znajomych, resztę pewnie sprzedasz przypadkowym osobom, przedstawiającym się za miłośników rasy, a wierz mi, że bf to bardzo popularna rasa w pseudohodowlach (bo podaż mocno reaguje na popyt - kiedyś każdy marzyl o yorku, dziś coraz więcej osób chce mieć bf...)
nie będę już podnosić argumetnu, iż kryjąc nierodowodowym psem nie masz bladego pojęcia co on ze sobą niesie (w sensie jakie geny i schorzenia) a wierz mi, że buldogi to jedna z najbardziej chorowitych ras (problemy z kręgosłupem, z oddychaniem, z podniebieniem, z trzecią powieką, z sercem, co drugi jest alergikiem, uczulenia, nużyce i tak można wymieniać, bo czasem to skarbonka bez dna). Przypadkowy reproduktor po pierwsze nie daje gwarancji, że to będzie bf (nie wiesz czy w którymś pokoleniu nie miał wśród przodków jakiegoś burka, którego gen stanie się dominujący akurat w Twoim miocie) i wyjdzie Ci coś na kształt uciekającej wiewiórki ze spłaszczoną mordką, a po drugie narażasz przyszłe maleństwa na niepotrzebne choroby lub wady genetyczne...
Jeśli dalej uważasz swój pomysł za dobry, to życzę Ci, aby starczyło Ci oszczędności i wszystkie okazy zdrowia trafiły w najlepsze ręce (osób które znają rasę i mają świadomość problemów z nią związanych).... i trochę więcej rozsądku.
ps. ja też mam bf nierodowodowego z odzysku... rok walki z zagrzybionym uchem, alergia pokarmowa, dwa razy do roku niedomaga na kręgosłup, jest biały ale całe szczęście nie głuchy (choć czasem się zastanawiam czy aby jednak... ;] ), kochamy go mocno, ale nigdy w życiu nie pokryłabym nim, bo jestem odpowiedzialną osobą i zdaje sobie sprawę z konsekwencji jakie niesie taki czyn. Jeśli znajomi koniecznie chcą mieć bf bez rodowodu niech poszukają np. na adopcjebuldozkow.pl tam są same bidy do wzięcia, które w którymś pokoleniu zaczęły swoją historię właśnie od tak niewinnego krycia...