Temat: Dom pasywny - opinie, doświadczenia
Jakub D.:
Sławomir Kuziak:
Biorąc pod uwagę koszty eksploatacyjne (często ukryte w rachunkach za prąd) i żywotność "pasywnych" gadżetów, koszty pasywniaka nigdy się nie zwracają przed okresem eksploatacji.Miom zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest budynek, którego dodatkowe koszty związane z poprawieniem parametrów energetycznych zwrócą się w ciągu 2-3 lat. To z reguły standard 20-25 kW/m2 i wydatki o 5-15% wyższe od tradycyjnych + wiedza projektanta i wykonawców.
Maty elektryczne mają rację bytu w normalnych, wolnych krajach a nie w autonomii zwanej polską.
W Polszy 1kW energii z węgla jest 3x tańszy niż z prądu.
Panele fotovoltaiczne nic tu nie zmienią, bo znacząca ilość energii z prądu pozyskiwana jest latem, kiedy jej nie potrzeba a zimą panele albo są zawalone śniegiem albo jest pochmurno i licznik prądowy szaleje ;)
Koszty eksploatacyjne nie są wcale wysokie. Nowe energooszczędne urządzenia - jak rekuperator, pompy obiegowe, pompy ciepła do cwu - nie pobierają aż tak dużo prądu.
Tak, jasne.
Standardem w reku są dogrzewnice elektryczne o mocy 2 kW. + wiatraki i sterowanie o mocy łącznej 400 W.
Biorąc pod uwagę że średnie zapotrzebowanie na energię w dobrze docieplonym budynku wynosi przeciętnie 5-8kW a cena energii z węgla jest 3xtańsza niż z prądu, okazuje się, że reku jest bardzo kosztownym gadżetem. Koszt jego instalacji nigdy się nie zwróci a biorąc pod uwagę fakt, że trzeba wymieniać filtry, serwisować i po kilku lub kilkunastu latach zmienić na nowy, wychodzi na to że to bardzo droga inwestycja bez uzasadnienia ekonomicznego.
>"Gadżety" pasywne
można w niektórych przypadkach pominąć, godząc się na małe mostki termiczne, wyrównując cały bilans dodatkowym ociepleniem całego budynku (np. 40 zamiast 36 cm wełny - U ściany na poziomie 0,09 - 0,1 W/m2K).
Kolejna bzdura bez pokrycia w rzeczywistości.
Wystarczy przeanalizować lambdę na przykład styropianu.
Przy 20cm grubości krzywa przewodzenia ciepła przechodzi w prostą i powyżej tej grubości nie opłaci się już dawać, bo to strata kasy na materiały, zupełnie niepotrzebna i nigdy się nie zwróci.
Podobnie jest z każdym dociepleniem, trzeba wyliczyć optymalne i racjonalne grubości.
Dwa razy grubsza wena wcale nie oznacza dwa razy mniejszej utraty ciepła.
W szkieletówce mostki powodowane przez belki drewniane (0,14 W/mK) nie stanowią takiego problemu jak mostki w budownictwie murowanym - z Isokorbu przy montażu płyty balkonowej z betonu (2,3 W/mK) bym nie zrezygnował. Szczelność budynku, która jest niezmiernie istotna jest łatwo do osiągnięcia, wykonując prace dokładnie i rzetelnie. Dobrze położony tynk jest szczelny, tak samo jak dokładnie zaklejona folia na połączeniach i w rogach.
Największy problem stanowią okna, ponieważ nie wierzę, że za 10, 15, 20 lat będą one nadal szczelne i gaz się nie ulotni.
Nie rozszczelni. O wiele ważniejszy jest prawidłowy ich montaż i tu usze powiedzieć że zaledwie 20-30% montażystów robi to prawidłowo.Cała reszta to partacze.
Większość Inwestorów nie wymaga certyfikatu budynku pasywnego, więc przeważnie stosuję okna bez certyfikatu, ale o współczynniku 0,85 W/m2K i o połowę niższej cenie.
Certyfikaty można sobie w pościel wsadzić, jedyna z nich korzyść.
Nawet najpiękniejsza laurka i ozony w szybach nie pomogą, jak montażysta spierdzieli regulację i będzie zwyczajnie wiało do środka.
Bardzo istotne jest położenie względem stron świata i dopasowanie wielkości i ilości okien na danych elewacjach. Zyski solarne w słoneczne, ale mroźne dni, mogą być dość spore, dlatego przydałoby się więcej dni słonecznych w Polsce. :-) I humory byłyby lepsze...
Nie w naszym klimacie ;)
Solary to nieporozumienie i tyle. Tylko dzięki dotacjom straty nie są ogromne, ale jednak są, zwłaszcza jeśli uwzględnimy wszystkie koszty z nimi związane, czyli wyższy koszt zasobnika, miedziane rury, prąd do pompek obiegowych i sterowania oraz żywotność i sprawność solara wynosząca zaledwie 10-12 lat.
Do tego dochodzą poważne problemy z nadmiarem ciepła latem a zimą czyszczenie solara spod zasp śniegu...
Nie mamy co porównywać palenie węglem w piecu lub drewnem w kominku z pompą ciepła lub matami elektrycznymi. W tym porównaniu pompa ciepła nigdy się nie zwróci, a maty elektryczne wyjdą drożej w eksploatacji. Pelety jednak nie wychodzą już tak tanio.
W ostatnich 5 latach technika poszła zdecydowanie do przodu i są dopieszczane nowe piece z zasobnikami i podajnikami retortowymi. Można palić nawet miałem węglowym kupowanym po 500pln za tonę. Znam przypadek gdzie facet od lat pali samymi pestkami z wiśni, rolnicy palą owsem po 300pln za tonę itp.
Ale musimy też wziąć pod uwagę komfort użytkowania i komfort cieplny. Ściana w domu pasywnym posiada prawie temperaturę powietrza, szyba w dobrym oknie ma temperaturę powierzchni wewnętrznej w okolicach 16-18 stopni.
Następnym punktem jest wentylacja i jakość powietrza...
I tu się w pełni zgadzamy.
Kosztowne duperele typu reku i solar nigdy się nam nie zwrócą ale za to dają pewną wygodę.
Nie trzeba raz na dwa tygodnie czyścić pieca i dosypywać węgiel do zasobnika a przy reku powietrze jest zdecydowanie lepsze.
W najlepszym wypadku w domu pasywnym nie potrzebujemy dodatkowego źródła ciepła - wentylacja z nagrzewnicą w zupełności wystarczy. Ja stosuję zawsze jeszcze dodatkowo maty elektryczne, szczególnie w pomieszczeniach "nie-południowych", z racji na ich niski koszt zakupu (ca 200-600 zł za sztukę) i jako zabezpieczenie w zimne dni, mniej korzystne położenie względem stron świata i "słabe" użytkowanie domu - mało domowników, mało sprzętu elektronicznego, nie częste gotowanie, etc. Maty są użytkowane tylko sporadycznie, ponieważ zapotrzebowanie na ciepło jest niskie, więc koszt eksploatacyjny nie jest wysoki i maty się sprawdzą. Inwestycja w inny system grzewczy jest nieopłacalna.
Paneli fotowoltaicznych jak i kolektorów słonecznych nie stosuję, chociaż od następnego roku ma być skupowany prąd przez zakłady energetyczne (prace nad ustawą trwają), więc będzie można się zastanowić na fotowoltaiką.
Zapomnij. Procedury, zezwolenia i inne formalności są tak kosztowne i upierdliwe, że przeciętny człowiek nie powinien sobie tym zawracać głowy. Same ustrojstwa konieczne aby podłączyć instalację do sieci też sporo kosztują.
Zamiast kolektorów słonecznych wolę stosować powietrzne pompy ciepła - one działają przez cały rok, również w pochmurne dni. A ich COP w ciepłe dni jest fantastyczny. Ale jak mam dach pokryty blachą płaską, kładę wąż poliuretanowy (odporny na wysokie temperatury) pod całą południową powierzchnią dachu i połączam go z systemem cwu. W ciepłe i gorące dni mamy ciepłą wodę prawie za darmo - blacha nagrzewa się nawet do 120 stopni, a woda w wężu do 80 (przeważnie do 60). Koszt takiej instalacji (do 1.000 zł) i eksploatacyjny pompy obiegowej jest znikomy. Dachówka ceramiczna się niestety nie nadaje, ponieważ wąż do niej nie przylega i powietrze (niestety nie stojące tylko przepływające) pod dachówką ogrzewa wodę w wężu max. do 30-35 stopni.
wooow, nie wpadłem na to :)
A chyba warto to przemyśleć.
Mam niestety ceramikę ale może w takim razie walnę rurki na dach zamiast pod dach? :)