Temat: artykuł na temat "katalogowców"
Grzegorz O.:
Projekt budowlany wraz z wykonawczym powinien kosztować 4,5-8% wartości inwestycji.
Załóżmy, że mówimy o budynku o pow. 150m2 - 150m2 x ok. 3000zł/m2 = 450 tys zł w stanie pod klucz. Więc projekt powinien kosztować 36 tys zł. Taka cena zapewnia możliwość dobrego wykonania dokumentacji. To wytyczne SARP i Izby Architektów.
Jak kupujesz projekt za 2-3 tysiące to nie możesz oczekiwać cudów. Zwłaszcza gdy durni Inwestorzy uważają, że mogą zmieniać projekt podczas realizacji bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia.
Architekt ma więc do wyboru:
- albo robić wraz z branżystami szybkie tanie w kosztach wytworzenia dokumentacje,
- albo czekać na klienta, który uczciwie zapłaci za ich pracę co przy obecnych warunkach na rynku jest mało prawdopodobne.
Jakimś rozwiązaniem mogły być projekty katalogowe, ale pod warunkiem, że taki projekt sprzeda się szybko z 10 razy i pokryje koszty jego wytworzenia...
Niestety Polak oszczędza na wszystkim i z tego powodu musi płacić kilka razy za swoje głupie decyzje. Buduje potworki deformując pierwotny projekt, a potem zwala winę na projektantów, wykonawców, itd. Prawda jest jednak taka, że to on sam psuje swoją inwestycje życia, bo na początku oszczędza na projekcie, potem na nadzorze i materiałach. W efekcie powstają buble autorstwa właścicieli, którzy na wszystkim znają się lepiej od fachowców.
Nie zgadzam się!
Projekt katalogowy powinien spełniać te same wymagania, jak indywidualny. Cena? Rynkowa, a nie ustalona przez SARP!!!! To jakieś kpiny, żeby SARP i Izba ustalały cenę projektu. Natomiast autorzy projektu, wymienieni z nazwiska, adresu, telefonu i uprawnień, powinni być odpowiedzialni za realizację projektu, od A do Z! Wtedy też skończyłyby się projekty za 1000 zł, bo nikt by za tyle nie chciał się podłożyć np. w Muratorze. A jeśli już by to zrobił, to z pełną premedytacją i np. w celu promowania swojej osoby, pracując za pół darmo.
Natomiast inwestor powinien praktycznie zapomnieć o problemach natury konstrukcyjnej. Tylko czy SARP, pisząc o cenie36-40 tysi za projekt dopuszcza coś takiego, jak prawo popytu i podaży? Czy architekci chcieliby wziąć na siebie ryzyko, że jeśli ściana zacznie się obsuwać/pękać to oni będą odpowiadać za to? Jestem pewien, że nie!!
Dlatego z punktu widzenia inwestycji nie ma dla mnie znaczenia, czy katalog, czy indywidualny. I tak będę musiał sam czuwać nad budową. Nawet w przypadku podpisania umowy o nadzorze autorskim jestem pewien, że architekt by się wykpił, że to nie jego wina, że przecież nie może spać na budowie, że mówił, ale wykonawca/inwestor zrobił po swojemu, itp. A umowy cywilno-prawne w tym kraju nic nie gwarantują, więc są to pieniądze wyrzucone w błoto.
Bez zmiany prawa nic się tu nie zmieni, a ludzie mając świadomość, że i tak są pozostawieni sami sobie, będą brali projekty z katalogu. Podkreślam: dla mnie estetyka budynków, to nie jest kwestia katalog/indywidualny, ale kwestia MPZP, warunków zabudowy i generalnie dziwacznego podejścia do tej kwestii wiodących architektów nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. I MA SIĘ NIJAK DO POCHODZENIA PROJEKTU. Natomiast kwestie jakości projektu nie powinny się różnić, bo dotyczy to zdrowia i życia ludzi (mam tu na myśli możliwość katastrof budowlanych). Kiedyś było coś takiego, jak polskie normy, czy KNR. Każdy się tego trzymał jak biblii. A teraz? Każdy sobie rzepkę skrobie. Chyba to nie tylko wina słabego prawa, ale i kwestia niskiej jakości kształcenia "specjalistów".
Krzysztof Kamiński edytował(a) ten post dnia 30.08.12 o godzinie 11:28