Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

http://bryla.gazetadom.pl/blogi/whateverworks/2011/08/...

Zapraszam do kolejnej dyskusji.Jakub D. edytował(a) ten post dnia 06.09.11 o godzinie 16:02
Adam Pawliczek

Adam Pawliczek Usability expert, UX
designer,
Interaction
specialist

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Nie ma co dyskutować, bo chyba wszystko tam o nas to prawda. Dobranoc ;)
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Jeden akapit przypadł mi szczególnie do gustu:

"Prawdopodobnie pod względem ilości projektów katalogowych Polska nie przegoniła tylko Stanów Zjednoczonych. Tylko prawdopodobnie. Co jest natomiast pewne, to fakt, że architektonicznie, jakościowo nasze projekty wypadają okropnie słabo."
Adam Pawliczek

Adam Pawliczek Usability expert, UX
designer,
Interaction
specialist

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Jakub D.:
architektonicznie, jakościowo nasze projekty wypadają okropnie słabo."
W sensie że autor jest delikatny w słowach? ;) Bo chatę Gargamela jako przykład wrzucił...
Wojciech M.

Wojciech M. architekt ,
wolny strzelec,
współwł. coworkingu

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Pozostaje podpisać się dwiema rękami pod artykułem i czekać aż rzeczeni inwestorzy wymrą... ech.
Rafał Szanser

Rafał Szanser Studio Rafał Szanser

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Wojciech M.:
Pozostaje podpisać się dwiema rękami pod artykułem i czekać aż rzeczeni inwestorzy wymrą... ech.
Wymrą i urodzą się nowi. Niestety. Problem polega na tym, że ludzie bez porady kupują mierny produkt. Architeci "popełniajacy" - bo przecież trudno nazwać to projektowanie - te produkty liczą na szybkie, łatwe pieniądze
i osiągają swój cel dzięki bezguściu klienteli. Przerażające jest własnie podejscie do swojej pracy. Klientela jest tutaj najmniej winna. Klienetela nie siedziała na studiach 5-6 lat i nie uczyła się o proporcjach, funkcjonalności, doborze barw i wielu innych rzeczach.
My to robilismy. Jeśli nasi koledzy robią takie paskudztwa, to chyba pomylili się z zawodem, są niedouczeni lub kompletnymi ignorantami. Tu jest problem.
Jeśli któryś z moich inwestorów miał nawet jakieś "fantastyczne" pomysły, to zawsze udało mi się go przekonać lub tak przekazac mu moją idee, ze w końcu projekt na tym nie ucierpiał. Trzeba tylko chcieć i potrafic rozmawiać z inwestorem. Kupujący gotowca, jesli nie mają architekta wśród swoich znajomych lub rodzinie, rozmawiają z najbliższymi, znajomymi. Później rzeczywistość wygląda, tak jak wygląda.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Boże, ale ci inwestorzy to prostaki - takie bezguścia. Aż trzeba im śmierci życzyć.

Żyjecie z ich pieniędzy Panowie i za ich pieniądze zamierzacie realizować swoje artystowskie (bo przecież nie artystyczne) projekty - proszę bardzo - zawalczcie o rynek czymś więcej niż prostackimi wypowiedziami.

Pamiętajcie, że podpisujcie się własnymi nazwiskami pod takimi wypowiedziami :

Wojciech M.:
Pozostaje podpisać się dwiema rękami pod artykułem i czekać aż rzeczeni inwestorzy wymrą... ech.


Brawo. Może macie pojęcie o projektowaniu, ale o marketingu, szacunku dla potencjalnych Klientów i własnego nazwiska/firmy , że o pojęciu nt. budowania wizerunku - nie macie za grosz.

Powiem tak : dla mnie zachowujecie się żenująco. I prędzej ręka mi uschnie niż zamówię u takiego kogoś jak Wy projekt indywidualny.
Do niedawna myślałam, że bucowatość w tej branży przytrafiła sie tylko mnie i był to przypadek. Utwierdzacie mnie w przekonaniu, że to norma.

Pozdrawiam i życzę owocnej współpracy - ale tu, na tej grupie, to chyba już Wasza kariera się kończyła.

P.s. nie znam żadnej innej branży w której opluwa się swoich kolegów po fachu tak ochoczo. Gratuluję.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 07.09.11 o godzinie 22:20
Wojciech M.

Wojciech M. architekt ,
wolny strzelec,
współwł. coworkingu

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Oj, oj, nie tak dosłownie - więcej dystansu!
Dagmara D.:

Oczywiście, że nikt nikomu śmierci nie życzy (a w cytowanej wypowiedzi jest nadzieja dotrwania do lepszych czasów), także opluwaniu kogokolwiek jestem daleki.

Wracając do tematu - problem jest dużo głębszy, dotyczy niemal całej sfery publicznej, reklamy (i tej wielkoformatowej i tej malutkiej na każdej szybie i każdym trawniku), telewizji, ogólnie "kultury" popularnej itp, itd. Niestety jest to samonapędzająca się machina popytu i podaży z tendencją do ciągłego obniżania jakości. Architektura ma jednak tę cechę że trwa. W teorii jest szansa, że się opamiętamy i w którymś momencie reklamy, seriale czy handel łóżeczkowo-krzesełkowy zniknie. Budynki jednak zostaną na dziesięciolecia. Dobrze więc, że powstają takie artykuły - znaczy to bowiem, że są jeszcze ludzie którzy zauważają JAKOŚĆ WSPÓLNEJ PRZESTRZENI. W rzeczywistości nie łudzę się, że problem da się rozwiązać w jakikolwiek sposób od ręki - tu potrzebna jest edukacja począwszy od przedszkola. I rozumiem to dosłownie.
Ryszard S.

Ryszard S. Wolny strzelec

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Rafał Szanser:
Wojciech M.:
Pozostaje podpisać się dwiema rękami pod artykułem i czekać aż rzeczeni inwestorzy wymrą... ech.
Wymrą i urodzą się nowi. Niestety. Problem polega na tym, że ludzie bez porady kupują mierny produkt. Architeci "popełniajacy" - bo przecież trudno nazwać to projektowanie - te produkty liczą na szybkie, łatwe pieniądze
i osiągają swój cel dzięki bezguściu klienteli.

Znaczy, że bezguście projektantów niektórych gotowców wychodzi naprzeciw bezguściu klientów (też niektórych)? Więc w czym problem, skoro obie strony są zadowolone?

Porady przed zakupem projektu? Od kogo je dostanę? Od architekta lub projektanta, który zrobi wszystko, żeby mnie zniechęcić do zakupu indywidualnego projektu? Zresztą ja i kilku moich znajomych budowaliśmy domy na podstawie gotowców, które wymagały adaptacji i zmian. Żaden z nas nie miał żadnych propozycji ze strony projektantów na temat co by można zmienić, poprawić. Te adaptacje to taka sama taśmowa robota jak gotowce. A jaka jest gwarancja, że ten tzw. indywidualny projekt to nie przeróbka czegoś, co już było zrobione przez projektanta?

I na koniec w sprawie stękania o bezguściu itd. Co "środowisko" uczyniło w tej sprawie? Łoi kapuchę i tyle.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Wojciech M.:
Oj, oj, nie tak dosłownie - więcej dystansu!

Więcej dystansu ? A może więcej rozumu ? Zanim się coś napisze najlepiej - szczególnie o swoich przyszłych KLientach. Warto się zastanowić zachowując więcej dystansu.
W rzeczywistości nie łudzę się, że problem da się rozwiązać w jakikolwiek sposób od ręki - tu potrzebna jest edukacja począwszy od przedszkola. I rozumiem to dosłownie.
Właśnie widzę. Proponuję zacząć od edukacji samego siebie w temacie budowania własnej marki (proponuję zacząć od prostych rzeczy - kultury osobistej - i przejść stopniowo np. do strony internetowej), bo nie dość , że przedstawiasz żenująco samego siebie, ale wystawiasz świadectwo swojej firmie i dalej - branży.

Przypomnę na jakiej grupie jesteśmy :

O grupie

Grupa dla wszystkich osób, które budują lub planują budowę swojego własnego domu.
Opinie na temat biur projektowych, wykonawców, dyskusje na temat kredytów hipotecznych itp.

Dla mnie EOT.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 07.09.11 o godzinie 23:11
Wojciech M.

Wojciech M. architekt ,
wolny strzelec,
współwł. coworkingu

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Dagmara D.:
Właśnie widzę. Proponuję zacząć od edukacji samego siebie w temacie budowania własnej marki (proponuję zacząć od prostych rzeczy - kultury osobistej - i przejść stopniowo np. do strony internetowej), bo nie dość , że przedstawiasz żenująco samego siebie, ale wystawiasz świadectwo swojej firmie i dalej - branży.

Bardzo merytoryczna wypowiedź - dziękuję za dyskusję i dobranoc.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Wojciech M.:
Dagmara D.:
Właśnie widzę. Proponuję zacząć od edukacji samego siebie w temacie budowania własnej marki (proponuję zacząć od prostych rzeczy - kultury osobistej - i przejść stopniowo np. do strony internetowej), bo nie dość , że przedstawiasz żenująco samego siebie, ale wystawiasz świadectwo swojej firmie i dalej - branży.

Bardzo merytoryczna wypowiedź - dziękuję za dyskusję i dobranoc.
Podobnie jak Twoja. Była wysoce merytoryczna. Proszę uprzejmie.

konto usunięte

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Dagmara D.:
Wojciech M.:
Oj, oj, nie tak dosłownie - więcej dystansu!

Więcej dystansu ? A może więcej rozumu ? Zanim się coś napisze najlepiej - szczególnie o swoich przyszłych KLientach. Warto się zastanowić zachowując więcej dystansu.
W rzeczywistości nie łudzę się, że problem da się rozwiązać w jakikolwiek sposób od ręki - tu potrzebna jest edukacja począwszy od przedszkola. I rozumiem to dosłownie.
Właśnie widzę. Proponuję zacząć od edukacji samego siebie w temacie budowania własnej marki (proponuję zacząć od prostych rzeczy - kultury osobistej - i przejść stopniowo np. do strony internetowej), bo nie dość , że przedstawiasz żenująco samego siebie, ale wystawiasz świadectwo swojej firmie i dalej - branży.

Przypomnę na jakiej grupie jesteśmy :

O grupie

Grupa dla wszystkich osób, które budują lub planują budowę swojego własnego domu.
Opinie na temat biur projektowych, wykonawców, dyskusje na temat kredytów hipotecznych itp.

Dla mnie EOT.
Pani Dagmaro, wiele pocieszenia w Pani słowach dla mnie i mojej rodziny. Kupiłem typowy projekt za 1900 zł z katalogu i po wielu przeróbkach spełnia moje wymagania co do potrzeb i funkcjonalności. Dla wyszukanych specjalistów będzie to nadal badziewie, ale za to z pompą ciepła . Coś za coś. Jeśli Pani pozwoli, to zaprosimy Panią na parapetówkę, a nie po to, by oceniła Pani moje bezguście. W ramach usług barterowych współpracuje z "nieuprawnioną" architektką wnętrz i chętnie pokażę na jakim jestem etapie. Po Pani słowach zachciało się żyć:)
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Dariusz Dułowicz:
.
Pani Dagmaro, wiele pocieszenia w Pani słowach dla mnie i mojej rodziny. Kupiłem typowy projekt za 1900 zł z katalogu i po wielu przeróbkach spełnia moje wymagania co do potrzeb i funkcjonalności. Dla wyszukanych specjalistów będzie to nadal badziewie, ale za to z pompą ciepła . Coś za coś. Jeśli Pani pozwoli, to zaprosimy Panią na parapetówkę, a nie po to, by oceniła Pani moje bezguście. W ramach usług barterowych współpracuje z "nieuprawnioną" architektką wnętrz i chętnie pokażę na jakim jestem etapie. Po Pani słowach zachciało się żyć:)
Pamiętam o garnkach na indukcję - najpierw Wy u mnie :):) Pompy nie mam (chyba, że liczy się klimatyzacja). I zamierzam się definitywnie pochwalić moim bezguściem. Co prawda kilku architektów zapiało nad nim, ale najwyraźniej chcieli być mili. Nie wiem czy projekt gotowy , ktory sprzedał się w ilości sztuk 1 w Polsce to jeszcze gotowy czy już nie ....

Nieuprawnione architektki wnętrz są najlepsze (moja był tylko po architekturze i akademii sztuk pięknych, więc nie wiem czy nie za cienko...) ale papierów na ten zawód nie miała bidulka ... Myślę, że to jest większy problem branży niż niewyedukowani inwestorzy bez gustu.
Także zaproszenie aktualne :) I bardzo dziękuję za zaproszenie - chętnie obejrzę tę "katastrofę" :)Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 08.09.11 o godzinie 00:08
Adam Pawliczek

Adam Pawliczek Usability expert, UX
designer,
Interaction
specialist

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Ja bym to ujął tak:
- wiesza się psy na katalogowcach nie dlatego, że to gotowe projekty (a przecież gotowe produkty mogą być super) a dlatego że są w znacznej części brzydkie (to opinia architektów?). Tymczasem nie tak trudno znaleźć architekta, który też potrafi zaprojektować koszmar. Z wielu wypowiedzi na GL wynika, że każdy projekt na zamówienie będzie perełką... bo przecież to na zamówienie.
- wina za taki stan rzeczy (brzydkie projekty) moim zdaniem jest w 60% po stronie klienta, bo to klient decyduje czy wybuduje koszmar czy nie, bo to gust klienta ma znaczenie i to klient wybiera. Zanim zamówiłem własny projekt z katalogu (który przerobiłem na stodołę) przeglądałem wiele projektów i znalazłem także te nieudziwnione. Jestem ciekaw czy ktoś ma dane na temat tego, jakie projekty gotowe się najlepiej sprzedają...

PS. Włączcie sobie radio i posłuchajcie tych kretyńskich reklam leków albo produktów bankowych: jakiś marketingowiec ten chłam wymyślił, to fakt, ale na litość boską, klient to zaakceptował!!!
Janusz S.

Janusz S. projektowanie

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Problemlezy w systemie uprawnien obowiązującym w Polsce. Architekci okopali się na pozycji monopolistów i biadola jak to w Polsce brzydko i przy okzaji nic z tym nie robią. W innych panstwach nie ma takich zakazow jak u nas. W UK projektować moze każdy. Nawet inwestor. Jezeli uważa że pociągnie temat to może to zrobić samodzielnie. Sam bierze za to odpowiedzialność. Z kolei Niemcy - obiekty mniejze projektuja absolwenci architektury i budownictwa bez uprawnień czy też mistrzowie robót. Jakos tam tragedii nie widze. U nas funkcjonuje przekonanie architektów o pewniej nadrzędnosci do wszystkich i trzymanie wszystkich pod sobą - w końcu wszyscy to "idioci". Czasy komuny i nakazów minely. Pora raczej otwierac zawód niz go zamykać. Kto wogóle wymyślił uprawnienia do uprawiania sztuki? Rozumiem konstruktor- tutaj mamy bezpieczeńśtwo życia ludzkiego. Ale uprawnienia do estetyki? To zróbmy uprawnienia dla grafikow, malarzy i innych.

Jeżeli w Polsce jest zapotrzebowanie na mizerne typowki i takie sie stawia to znaczy, że społeczeństwo to akceptuje i na takim poziomie "nadaje". Tak jak pisze p. Rafał - problem leży gdzie indziej i zamiast ograniczać projektowanie tylko do architektow trzeba raczej podnościc poziom samego społeczeństwa i uwalniać mozliwośc projektowania. System uprawnień architektow nie daje tutaj absolutnie nic poza regulacją ilości projektantów na rynku przy okazji wysadzając z zawodu inzynierow budownictwa. PRzeciez wiadomo ze mamy jeden z najniższych odsetek architektów /1000 mieszkańcow w Europie i jestesmy na szarym końcu.
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Przeczytałem wszystkie dotychczasowe wypowiedzi...niestety nic się nie zmieniło - każdy broni swojej strony. A ja bym oczekiwał więcej zrozumienia i przemyśleń.

Miałem nadzieję, że po przeczytaniu artykułu niektóre osoby zrozumieją, że tu nie chodzi o zarozumiałość architektów, którzy się udzielają na tym forum, tylko o estetykę budynków - w tym przypadku katalogowców.

Architektura w Polsce jest bardzo słaba i to nie jest wina projektujących architektów ani też klientów, którzy wybierają. Moim zdaniem jest to wina małej grupy osób - nie koniecznie architektów (bardziej biznesmenów) - która niestety nie miała / nie ma pojęcia o sztuce, innowacyjności i totalnie ignoruje resztę świata. Jest to grupa ignorantów, która miała / ma dobre wejścia i znajomości i znalazła sposób na dużą kasę.

Nikt się z Was nigdy nie zastanawiał nad tym skąd się wzięły te katalogowce?

Katalogowce nie zostały stworzone w Polsce po to, aby stanowić rozwiązanie dla osób mniej zamożnych. Jakby tak było, to jakość i forma budynków byłaby zupełnie inna - forma byłaby bardziej prosta, użyte materiały tańsze, itd...są też takie projekty, ale jest ich mało i nie są do końca przemyślane.

Katalogowce stanowią dobry biznes. Niestety wyszło tak, że w tej chwili stanowią one również wyznacznik architektury w Polsce, ponieważ prawie całe społeczeństwo stawia takie domy. Błąd został popełniony raz i ciągnie się teraz za nami jak ogon u psa.

Zastanówmy się nad faktem, który jest dobrze ujęty w artykule, że na całym świecie nie ma tak dużo domów gotowych, jak w Polsce. To chyba o czymś świadczy.
Jak dla mnie śmierdzi to korupcją. Próbowałem rozmawiać na ten temat z przedstawicielami Izby Architektów, którzy moim zdaniem, powinni się angażować w ochronę estetyki, ale był to dla nich tylko ciężki temat i żadnych słusznych argumentów nie usłyszałem - "to nie ich sprawa!".
Pisałem również komentarze na stronach sprzedających projekty gotowe, które w ciągu paru minut znikały. Na maile, dlaczego tak na prawdę w ofercie jest tylko 20 domów, które zostały "przemalowane" lub odwrócone, a nie 500 jak to widnieje na reklamie, nie dostałem odpowiedzi.

Mam też koleżankę, która pracowała u "producenta katalogowców", która mi przybliżyła ten temat. Opowiadała jak powstają takie projekty i jak studenci lub architekci świeżo po studiach są wykorzystywani. Dla mnie to nie ma nic wspólnego z etyką zawodową.

Nie będę tutaj snuł jakiś teorii spiskowych, ale niech każdy to sobie przemyśli.

Ja wiem dla mnie tylko jedno - nie adaptuję żadnych katalogowców, chociaż mam co pewien czas takie zapytanie, ostatnio nawet od dewelopera, znajomego mojego konstruktora, który chce postawić parę takich domków. Zarobiłbym na tym nawet sporo bez dużego wysiłku, ale ja się pod tym nie podpiszę.
Tak jak Dagmara pisała, to jest nasze nazwisko i nasza marka!

Ale jedną rzecz chciałbym w Waszych wypowiedziach skrytykować:
Nie każdy zna się na sztuce i na estetyce! Nie każdy architekt jest w tym dobry i nie każdy inwestor jest w tym zły! Ale ogólnie jest to domena architektów i prosiłbym o więcej szacunku dla osób, które projektują, ponieważ nie jest to zawsze proste zadanie, jak ma się pomysły inwestora, budżet i wz lub mpzp do spełnienia. Miałem inwestorów, którzy mieli - moim zdaniem - fantastyczny gust, ale byli też tacy, którym niestety musiałem odmówić dalszej współpracy, ponieważ nie mogłem zaprojektować takiej chaty Gargamela i się pod nią podpisać.

Większość inwestorów słucha i są wdzięczni za rady, chociaż prawie za każdym razem słyszę na początku zdanie: "a co powiedzą na to nasi sąsiedzi?" - i to właśnie w tym tkwi problem. Kierujemy się sąsiedztwem i tym, co znamy, zamiast otworzyć się, posłuchać i przede wszystkich popatrzeć!

Januszu, w Twoich wypowiedziach widzę bardzo dużo frustracji. Nie wiem kim jesteś z zawodu - architektem czy inżynierem budowlanym? Sądzę konstruktorem.
Ale nie uważam, że każdy powinien móc projektować! Podajesz przykłady krajów, gdzie uprawnienia nie są konieczne. Ale dlaczego nie piszesz o tym, że przeważnie w tych krajach projektują mimo to architekci, ponieważ urzędnicy są architektami z wykształcenia i oceniają jakość projektów.
Ja mam uprawnienia w Polsce, Austrii i Niemczech i wiem jaką one niosą za sobą odpowiedzialność - szczególnie w Austrii, gdzie architekt może pełnić funkcję kierownika budowy i za wszystko odpowiadać.

Wszyscy wiemy, że Polak wszystko potrafi, ale skupmy się może na tym co robimy na co dzień i to powinniśmy robić najlepiej.
Janusz S.

Janusz S. projektowanie

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Jakub D.:
Przeczytałem wszystkie dotychczasowe wypowiedzi...niestety nic się nie zmieniło - każdy broni swojej strony. A ja bym oczekiwał więcej zrozumienia i przemyśleń.

Miałem nadzieję, że po przeczytaniu artykułu niektóre osoby zrozumieją, że tu nie chodzi o zarozumiałość architektów, którzy się udzielają na tym forum, tylko o estetykę budynków - w tym przypadku katalogowców.
Musisz jednak przyznać ze zarozumiałośc środowiska architektonicznego jest w naszym kraju wyjątkowo ogromna. I potwierdzi to wiele osób. w tym też innych projektantów, zwykłych ludzi czy artystów.

Nie kazdy obiekt potrzebuje architekta. To również wynika z artykulu. W większosci zagraniczne typówki to kilka obiektów dostosowanych do tradycji lokalnej architektury. A wiec architektura średniej jakości w większości powielana. To daje przyjemny efekt i ład przestrzeni. Takie mogą swobodnie projektować niearchitekci czyli np. inżynierowie budownictwa czyli element "rzemieslniczy". Naprawdę nie trzeba do każdego zadania architekta. A to ze w Polsce nie udało sie stworzuć stylu narodowego to juz inna sprawa. I nie ma nawet rozmow na ten temat ani w iarp ani w sarp.

Architektura w Polsce jest bardzo słaba i to nie jest wina projektujących architektów ani też klientów, którzy wybierają. Moim zdaniem jest to wina małej grupy osób - nie koniecznie architektów (bardziej biznesmenów) - która niestety nie miała / nie ma pojęcia o sztuce, innowacyjności i totalnie ignoruje resztę świata. Jest to grupa ignorantów, która miała / ma dobre wejścia i znajomości i znalazła sposób na dużą kasę.

Nikt się z Was nigdy nie zastanawiał nad tym skąd się wzięły te katalogowce?
Własnie to głownie wina klientow. Problem lezy u podstaw swiadomosci społecznej Polakow. Jakośc architektury odzwierciedla poziom świadomości społecznej na aspekty piękna otaczającej przestrzeni. Zadne ograniczenia zapisane w prawie tego nie zmienia (zreszta obowiazujące rozporzadzenie jest niezgodne z prawem polskim i unijnym). Zwłaszcza w stosunku do np. inżynierow budownictwa. Nie zaklinaj proszę prawdy. Obecnie widzimy silne działania architektow, ktorzy chcą zmonopolizować rynek projektowy i narzucac klientom obowiązej korzystania z ich usług. Takze jezeli klient nie potrzebuje doznan estetycznych i szukania piękna w swoim budynku to odzwierciedla to jego poziom potrzegania i wrazliwości. I nie masz prawa mu tego zabraniac i czegokolwiek narzucać a na pewno na siłe kształcić. Zyjemy w kraju wolnorynkowym i nie można tez komuś zakazać sprzedawania typowek. Zreszta chyba typówki też architekci podbijają? Czy może nie?

Katalogowce nie zostały stworzone w Polsce po to, aby stanowić rozwiązanie dla osób mniej zamożnych. Jakby tak było, to jakość i forma budynków byłaby zupełnie inna - forma byłaby bardziej prosta, użyte materiały tańsze, itd...są też takie projekty, ale jest ich mało i nie są do końca przemyślane.

Katalogowce stanowią dobry biznes. Niestety wyszło tak, że w tej chwili stanowią one również wyznacznik architektury w Polsce, ponieważ prawie całe społeczeństwo stawia takie domy. Błąd został popełniony raz i ciągnie się teraz za nami jak ogon u psa.

Zastanówmy się nad faktem, który jest dobrze ujęty w artykule, że na całym świecie nie ma tak dużo domów gotowych, jak w Polsce. To chyba o czymś świadczy.
Jak dla mnie śmierdzi to korupcją. Próbowałem rozmawiać na ten temat z przedstawicielami Izby Architektów, którzy moim zdaniem, powinni się angażować w ochronę estetyki, ale był to dla nich tylko ciężki temat i żadnych słusznych argumentów nie usłyszałem - "to nie ich sprawa!".
Pisałem również komentarze na stronach sprzedających projekty gotowe, które w ciągu paru minut znikały. Na maile, dlaczego tak na prawdę w ofercie jest tylko 20 domów, które zostały "przemalowane" lub odwrócone, a nie 500 jak to widnieje na reklamie, nie dostałem odpowiedzi.

Mam też koleżankę, która pracowała u "producenta katalogowców", która mi przybliżyła ten temat. Opowiadała jak powstają takie projekty i jak studenci lub architekci świeżo po studiach są wykorzystywani. Dla mnie to nie ma nic wspólnego z etyką zawodową.

Nie będę tutaj snuł jakiś teorii spiskowych, ale niech każdy to sobie przemyśli.

Ja wiem dla mnie tylko jedno - nie adaptuję żadnych katalogowców, chociaż mam co pewien czas takie zapytanie, ostatnio nawet od dewelopera, znajomego mojego konstruktora, który chce postawić parę takich domków. Zarobiłbym na tym nawet sporo bez dużego wysiłku, ale ja się pod tym nie podpiszę.
Tak jak Dagmara pisała, to jest nasze nazwisko i nasza marka!

Ale jedną rzecz chciałbym w Waszych wypowiedziach skrytykować:
Nie każdy zna się na sztuce i na estetyce! Nie każdy architekt jest w tym dobry i nie każdy inwestor jest w tym zły! Ale ogólnie jest to domena architektów i prosiłbym o więcej szacunku dla osób, które projektują, ponieważ nie jest to zawsze proste zadanie, jak ma się pomysły inwestora, budżet i wz lub mpzp do spełnienia. Miałem inwestorów, którzy mieli - moim zdaniem - fantastyczny gust, ale byli też tacy, którym niestety musiałem odmówić dalszej współpracy, ponieważ nie mogłem zaprojektować takiej chaty Gargamela i się pod nią podpisać.
Nie każdy sie na tym zna, ale też nie wolno wprowadzać uprawnień do uprawiania estetyki czy sztuki. Czy projektanci przedmiotów użytkowych muszą posiadac uprawnienia? A architekci wnętrz? Chyba nie. Podobnie jest z tworzeniem architektury. Posiadanie uprawnien "architektonicznych" nie zapewnia żadnej jakości estetycznej wykonanego projektu.
Januszu, w Twoich wypowiedziach widzę bardzo dużo frustracji. Nie wiem kim jesteś z zawodu - architektem czy inżynierem budowlanym? Sądzę konstruktorem.
Ale nie uważam, że każdy powinien móc projektować! Podajesz przykłady krajów, gdzie uprawnienia nie są konieczne. Ale dlaczego nie piszesz o tym, że przeważnie w tych krajach projektują mimo to architekci, ponieważ urzędnicy są architektami z wykształcenia i oceniają jakość projektów.
Ja mam uprawnienia w Polsce, Austrii i Niemczech i wiem jaką one niosą za sobą odpowiedzialność - szczególnie w Austrii, gdzie architekt może pełnić funkcję kierownika budowy i za wszystko odpowiadać.
Nie frustracji. Zwyczajnie pokazywania prawdy. Jestem Projektantem. Nie architektem czy konstruktorem, ale inżynierem budownictwa lądowego. I zajmuję się projektowaniem - nie mozna tego podzielić na jedno czy drugie. Przyklad UK podałem, aby udowodnić ze jednak można inaczeji nigdzie na zachodzie nie dyskrymiuje się inzyniera tak jak w Polsce przy projektowaniu budynków. JA wiem ze sztywne uregulowania prawne są korzystne dla architektów ale niestety dzieje sie to kosztem inżynierów budownictwa i jakosci polskiej architektury. Architektom nie zalezy na jakości i estetyce przestrzeni bo i tak będa mieli wyłacznośc na projektowanie. Jakos nie wiedze zeby izba architektow dzialala na rzecz stworzenia jakiegos mechanizmu kontroki estetyki budynku czy obowiazku zatrudnienia na stanowisku urzednika zatwierdzającego dokumentację architekta. Podobnie jest miejscowymi planami czy warunkami zabudowy. Z jednej strony krzyczycie ze sa slabe, a z drugiej ze nie pozwalają na swobodne projektowanie bo są obostrzenia sa duze. A kto te plany opracowuje? No chyba architekci. I tak mamy full kolor osiedla i kazdy domek wyjety z innej bajki bo inwesotr ma taki zamysł, a architekci płaczą ze jest be.

Zuważ jeszcze jedną rzecz. "Architekt" to obecnie nei jest ten historyczny architekt. Funkcja się zdewaluowała. Obok architekta powstał szereg specjalistów i tak naprawdę dzisiejszemu "architetowi" pozostal jako wiądący jedynie wątek estetyki. Przy okazji zapewnia sobie monopol na koordynację projektu i zakres ogólnobudowlany. To jest chore i musi się zmienić. Pewnie czytałeś manifest inżynierów, artykuły na muratorze czy pismo studentów do Sejmu w sprawie ograniczenia uprawnien. Jeśli nie to polecam.
Wojciech M.

Wojciech M. architekt ,
wolny strzelec,
współwł. coworkingu

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Skoro udało się wrócić do treści, ja nie mam wątpliwości, że katalogi są potrzebne - są przecież najprostszą i mimo swoich wad (lepiej może ograniczeń), najtańszą formą pozyskania dokumentacji. Z założenia jednak jako typowe i powtarzalne domy takie powinny być w miarę tanie, proste i uniwersalne - mają przecież pasować wszędzie - niestety dziś pełno w katalogach domów o przedziwnych formach, które nie wynikają ani z kontekstu miejsca, ani z potrzeb przyszłego mieszkańca - bo te przecież nie są znane. Rzeczywiście można tutaj obarczać winą projektantów, ale czy aby na pewno to jedyna rada? Nie miałem bezpośredniej styczności z projektantami takich katalogów, ale skoro jest podaż to musi istnieć i popyt. Są więc dwie strony.

A druga strona to odbiorcy - inwestorzy. Dobrze wybrać może tylko ten kto ma ku temu jakieś podstawy. W każdej dziedzinie wybór to pochodna wiedzy wybierającego. I nie wystarczy wyłącznie świadomości własnych potrzeb mieszkaniowych (też zresztą często schematyczna). Przy projekcie indywidualnym jest szansa dyskusji inwestor-architekt i nawet jeśli późniejszy efekt może się wydawać na pierwszy rzut oka dziwny to zapewne jest on wynikiem odpowiedzi na konkretne uwarunkowania (działki, otoczenia, potrzeb, przyzwyczajeń itp). W przypadku projektu katalogowego nie ma możliwości takiej dyskusji - wybór projektu następuje na podstawie lukrowanych wizualizacji, schematycznego planu (niekiedy nawet bez zachowania proporcji np. umeblowania), a tzw adaptacja to przecież procedura niemal wyłącznie formalna.

Dlatego właśnie pisałem, że potrzebna jest społeczeństwu edukacja estetyczna od przedszkola. Zresztą widzę że Janusz pisze podobnie. Dopóki jednak w większości (nie wszędzie na szczęście) jedynym wzorcem jest kwiatek na parapecie i firanka na oknie nie ma mowy o edukacji. I nie dlatego, że kwiatek czy firanka jest zła - po prostu nie może być jedynym wzorcem. A przecież czym skorupka za młodu nasiąknie...

Polskim miastom i miasteczkom potrzeba dobrej tzw. architektury tła - nie indywidualnych fajerwerków i domy katalogowe są tu dobrym rozwiązaniem. Jeśli obie strony będą potencjalnie dobrze przygotowane to szansa że nieświadomy inwestor wybierze kiepski projekt marnego architekta znacznie maleje.
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: artykuł na temat "katalogowców"

Dariusz Dułowicz:
Kupiłem typowy projekt za 1900 zł z katalogu i po wielu przeróbkach spełnia moje wymagania co do potrzeb i funkcjonalności. Dla wyszukanych specjalistów będzie to nadal badziewie, ale za to z pompą ciepła .

Pompiarze kontra antypompiarze - to jest dopiero rzeź na forach :-)

Pozdrawiam

Następna dyskusja:

Aromatyczny temat - likwida...




Wyślij zaproszenie do