Temat: Piękno biżuterii Izy Kozłowskiej
Co do twórczości, to wychodząc z mianownika samej akcji tworzenia, to rzeczywiście nie ma co się kłócić, ale i wtedy z całym szacunkiem, pan, który naprawia pralke, jest też twórcą.
Gdy mysleć o twórczości w ramach dawania ujścia swojej duszy, to także niezależnie od tego, co się robi, jak sie robi, ani przede wszystkim po co się robi, grupa twórców w tym znaczeniu jest szeroka jak świat i zawiera także, znów z całym szacunkiem, panią, która wkłada całą swoją duszę i serce w siedzenie na portierni, bądź (nikogo nie chcąc deprecjonować) na najwyższym pietrze wieżowca Super Banku. Mozna dojść i do absurdu, bowiem pan, który lubi po prostu przesiadywac, spedza tak całe dnie siedząc na ławce w parku i karmiąc gołębie, też jest twórcą. A czy jest w istocie?
Twórcą czy artysta nazywa się też potocznie człowieka wykonującego wolny zawód plastyka.
A Twórca plastyk, hobbysta, artysta, rzemieślnik, projektant, wykonawca etc. to są różne zawody.
W świecie biżuterii istnieje rozróżnienie na projektanta i wykonawcę. I nie mówię tu o wielkich domach mody zza oceanu, tylko o naszym ogródku, gdzie konkursy złotnicze w regulaminie mają punkt zezwalający na współpracę tych dwóch osób i zgłoszenia jednej wspólnej pracy.
Czy np. każdy po akademii sztuk pięknych jest artystą? Nie, rzeczowo rzecz biorąc, magistrem sztuki. Artystami zostaje niewielu. A ilu się nimi zowie to już inna sprawa. :)
Jeszcze nie tak dawno ludziom nie w głowie było nazywać biżuterię niewykonywana technikami złotniczymi, biżuterią artystyczną Postmodernizm wszedł i do nomenklatury. Sklepy z rękodziełem nazywane są Galeriami i prezentują Twórczość Projektantów, biżuteria niewymagająca więcej niż nawleczenia kupionego kamienia (jakiejkolwiek szlachetności by nie był, jest kupiony, nikt go ręcznie samemu nie szlifuje) na drucik, doczepienia kupionej zawieszki posrebrzanej nazywana jest projektem, biżuterią artystyczną, autorską. Dziwne, bo w tym galimatiasie nie ma już miejsca na biżuterię nazwana wyżej "bizuterią od podstaw" w srebrze. Może to kwestia i ubigiego polskiego słownictwa (goldsmithing, silversmithing, hand made, craft etc - chociażby po ang), po polsku wszystko jest biżuterią artystyczną. A co za tym idzie nie ma świadomosci nie tyle technicznej nomenklatury sztuki, ale i teorii sztuki.
Twórczość uwzględnia wg mnie coś niemierzalnego, czym jest tzw. wartość dodana. Uwzględnia akt kreacji, który jest świadomym użyciem techniki (bądź świadomym jej zaprzeczeniem) wobec celu, jaki chcemy osiągnąć. Także oryginalnośc tego, co chcemy powiedzieć i jak to robimy, po co to robimy, dla kogo, czy to wprowadza coś nowego do rozumienia sztuki, zadań, jakie sztuka sobie stawia, pytania, jakie wobec sztuki zadajemy. etc etc.
Najwieksza miarą dojrzałości tak wewnetrznej jak i opartej na wiedzy praktyczno-technicznej jest nazwanie siebie szczerze wedle stanu rzeczy. Mam znaiomego, który po najlepszej, swiatowej rangi szkole złotniczej w niemczech, po praktykach w wielu pracowniach, pracach wykonywanych technikami złotniczymi wystawianych w największych galeriach w Polsce i wielu galeriach na świecie, po wspólpracy z tymi galeriami na różnych poziomach, nazywa sam siebie rzemieślnikiem. A wielu ze współcześnie samozwańczych artystów czy twórców nie wie połowy z tego, co on wie. Taka szczerośc jest godna podziwu, choć neizrozumiała w postmodernistycznej Polsce.
ufff