Marcin Nowak Handel B2B
Temat: Czwarty raz w tym roku w Chinach zdecydowano się podnieść...
Niejasna retoryka FED22.08.2007, 11:56
Wzrost w USA w lipcu tego roku o 93% w porównaniu z tym samym okresem 2007 r. liczby domów podlegających egzekucji .Czwarta w tym roku podwyżka stóp procentowych w Chinach, od dziś główna stopa to 7,02%. Interwencja Banku Anglii dostarczająca środków do brytyjskiego systemu finansowego. Spadek indeksu zaufania ZEW, mierzącego oczekiwania analityków i inwestorów instytucjonalnych co do wzrostu gospodarczego Niemiec, w sierpniu do minus 6,9 pkt. To wynik gorszy od oczekiwań.
Przebieg obu giełdowych sesji tego tygodnia dla wielu inwestorów jest zapewne rozczarowaniem, choć tak naprawdę nie może zaskakiwać. Z jednej strony, piątkowa zwyżka kursów po nieoczekiwanej obniżce stopy dyskontowej w USA, dawała nadzieje na mocniejsze odreagowanie. Z drugiej strony, trudno było liczyć na zupełną odmianę nastrojów na parkietach. Decyzja Fed nie tyle potwierdzała determinację w przeciwdziałaniu dalszemu rozszerzeniu się negatywnych kłopotów amerykańskiego rynku nieruchomości, co umacniała w przekonaniu, że sytuacja jest rzeczywiście bardzo zła. Strach o przyszłość jest więc cały czas obecny.
Nie pozwala on na wyraźniejsze odbicie. Straty naszego rynku, licząc od lipcowej górki są więc w dalszym ciągu pokaźne. WIG jest blisko 17% niżej, a indeksy mWIG40 i sWIG80 tracą po prawie 24%. Co gorsza, kolejne napływające na rynek wiadomości nie są krzepiące. Czwarty raz w tym roku w Chinach zdecydowano się podnieść koszty pieniądza. Ma to schłodzić koniunkturę gospodarczą w Państwie Środka, co przy obecnej atmosferze na rynkach, powinno zostać odebrane jako negatywny sygnał dla notowań surowców, szczególnie metali i ropy. Do nadzwyczajnych działań został zmuszony wczoraj Bank Anglii. Tak, jak wcześniej Fed i EBC, zdecydował się na uruchomienie dodatkowych środków w odpowiedzi na zapotrzebowanie na pieniądz ze strony banków komercyjnych. Wreszcie z USA napłynęły wiadomości o gwałtownym wzroście liczby domów podlegających egzekucjom. W lipcu było ich ponad 90% więcej niż rok wcześniej. Taka sytuacja to pochodna kłopotów ze spłatą kredytów hipotecznych i dodatkowe wyzwanie z punktu widzenia przyszłych cen na rynku nieruchomości. Większa podaż stwarza naturalną presję na ich spadek. W efekcie utrzymujące się od początku roku obawy, że niższa wartość nieruchomości spowoduje ograniczenie wydatków konsumpcyjnych Amerykanów, znów powinny przybrać na sile.
Na warszawskim parkiecie pod największą presją pozostawały walory mniejszych przedsiębiorstw. Indeks średnich spółek mWIG40 zniżkował o 1,6%, a sWIG80, obrazujący koniunkturę w segmencie małych firm, stracił 2,3%. WIG20 poszedł w dół „tylko” o 0,9%. Taki przebieg zdarzeń potwierdza pęknięcie nadmuchanej w pierwszej połowie roku bańki w segmencie spółek o mniejszej kapitalizacji. Jeśli rzeczywiście taka diagnoza jest prawidłowa i w zwyżce małych i średnich spółek z pierwszej połowy roku więcej było spekulacji niż fundamentów, to konsekwencje przekłucia balonu będą dużo bardziej bolesne niż można to sobie dziś wyobrażać. W tym segmencie szczególne znaczenie będzie miało zachowanie uczestników funduszy małych i średnich spółek. Jeśli zaczną realizować zyski, zmuszając zarządzających do sprzedaży akcji, to przy ograniczonej płynności tego segmentu rynku, nietrudno sobie wyobrazić dalsze kłopoty.
Osłabienie siły huraganu Dean po minięciu meksykańskiego półwyspu Jukatan przyczyniło się do zniżki cen ropy naftowej. W USA baryłka wczoraj po południu kosztowała mniej niż 70 USD, najmniej od początku lipca. To dobra wiadomość dla giełd. Jednak „żyją” one przede wszystkim doniesieniami dotyczącymi rynków nieruchomości. Dlatego dużo lepiej przez inwestorów odbierane są informacje odnośnie do możliwości cięcia głównej stopy procentowej w USA.
Rosnąca różnica między rentownością 2-letnich i 10-letnich obligacji w USA wskazuje na duże nadzieje na taki ruch. O tym, że nie są pozbawione podstaw przekonały słowa szefa senackiego Komitetu Bankowego Christophera Dodda, który stwierdził wczoraj, że szef Fed zgodził się wykorzystać wszystkie dostępne narzędzia, by ustabilizować rynki finansowe.
Nasza giełda nadal znajduje się pod wpływem wydarzeń na świecie i trudno poszukiwać lokalnych czynników kształtujących koniunkturę. Ten tydzień jest do tego dość ubogi w informacje makroekonomiczne. To wszystko sprzyja stabilizacji notowań. Powinna trwać przynajmniej do piątku, kiedy po południu w USA zostaną opublikowane dane o sprzedaży domów na rynku pierwotnym w lipcu. Potwierdzeniem słabej passy rynków wschodzących, czyli takich jak Polska, było wczorajsze osłabienie lokalnych walut. Ucierpiał na tym również złoty.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : expander
źródło: http://www.finanse.egospodarka.pl/24197,Niejasna-retor...