Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Chiny - podróżowanie

Podróż z punktu A do punktu B w Chinach

Chiny, podróżowanie

Podróżować po Chinach można na wiele sposobów, a każdy z nich jest na swój sposób odmienny od tego, czego można oczekiwać będąc Europejczykiem. Wybrałam kilka, po to żeby przedstawić szeroki wachlarz możliwości komunikacyjnych tego kraju.
1. Autobus z miejscami leżącymi – mój ulubiony. Tak się nieszczęśliwie składa, że we wschodnich rejonach Chin przez dużą część roku występuje zjawisko nawiewania pyłów z pustynnych terenów na zachodzie kraju. Naturalną konsekwencją tego zjawiska jest to, że Chińczycy ze wschodnich części kraju mają problemy z drogami oddechowymi. A radzą sobie z tym jak mogą, czyli wykorzystują prastarą pewnie metodę odkrztuszania flegmy. I czynią to wszędzie. Określenie ‘odkrztuszanie’ jest daleko idącym eufemizmem, a każdy kto podróżował drogowymi środkami komunikacji wie, że symfonia odgłosów towarzyszących temu zjawisku może przyprawić o mdłości. Estetom zatem stanowczo nie polecam korzystania z ww. środków transportu, zwłaszcza że często produkt owego odkrztuszania ląduje na podłodze autobusu. Do meritum przechodzę – autobus z miejscami leżącymi, trzy rzędy prycz, każdy rząd trzypiętrowy, prycza o rozmiarze umożliwiającym sen standardowemu Chińczykowi. Ja jestem niewysoka, jakieś 156, ale trudno mi było wygodnie usadowić się na łożu o szerokości 50 cm. Trasa: Yangshuo – Shenzen. Zaraz po wejściu do autobusu należy zdjąć buty (!) i trzymać je w foliowym woreczku do końca podróży. Ze smutkiem zauważam, że jako jedna z ostatnich pasażerek nie mogę umieścić plecaka w luku bagażowym. Na moim łożu ledwo ja się mieszczę, więc plecak ląduje na podłodze. Gasną światła, bo to autobus nocny i rozpoczyna się koncert odkrztuszania i plucia pestkami i łupinami. Leżę w ciemności i obliczam trajektorię lotu produktów ww. czynności i myślę sobie, że mój plecak polegnie na tej wojnie. Rano pewnie rozpłaczę się jego stanem. Ale. Jakież było moje zdziwienie o poranku! Udało im się ominąć mój plecak!!! Jestem zachwycona precyzją Chińczyków.
2. Pociąg – w Chinach istnieją 4 kategorie ‘siedzeń’ w pociągach: hard seat, soft seat, hard sleeper i soft sleeper. Różnic chyba nie trzeba objaśniać. Ceny najwyższej klasy soft sleeperów porównywalne są z cenami biletów lotniczych na tej samej trasie. O ile kupno biletu jest zwykle nie lada wyzwaniem organizacyjnym (trudność w komunikowaniu się), o tyle sama organizacja podróży jest perfekcyjna. Przykład: Podróż na trasie Szanghaj – Xi'an, miejsce hard sleeper, pociąg coś w rodzaju naszego pospiesznego, czas podróży: jakieś 20 godz. Po pierwsze: na dworcu w Szanghaju prześwietla się bagaże, jak na lotnisku. Po drugie: na dworzec nie można wejść, jeśli nie ma się aktualnego biletu. Na samym dworcu jest kilkanaście poczekalni, każda specjalnie dedykowana do określonej destynacji. Poczekalnie mają zamknięte bramki strzeżone przez jakieś zmilitaryzowane osoby, więc na peron nie można wejść, zanim pociąg nie przyjedzie bądź nie zostanie ‘podstawiony’. Po trzecie: pociąg. W każdym wagonie jest osoba – instytucja, tzw. wagonowy. Odbiera bilet przy wsiadaniu i dba o to, żeby pasażer wysiadł w miejscu docelowym wręczając mu u kresu podróży jego własny bilet, który bywa niezbędny do opuszczenia dworca. Ważna uwaga: przy wybieraniu miejscówki dla klasy hard sleeper szczególnie polecam środkową pryczę. Na dolnej w ciągu dnia siedzą wszyscy pasażerowie, a na górnej klimatyzacja może głowę urwać. Mnie urzekła kompleksowość usług świadczonych na pokładzie pociągu. Sprzątanie co parę godzin, w jeszcze większej częstotliwości przejazd wózków z jedzeniem na ciepło, pochody sprzedawców przekąsek, lodów, a nawet przejazd pełnowymiarowego wózka do produkcji pop-cornu. Czasem przeszedł pan z gazetami, ale największe wrażenie wywarł na mnie człowiek, który oferował wypożyczenie mini-telewizora na czas podróży. Władał angielszczyzną, a to rzecz nader nieczęsta w Chinach, i na moje obiekcje dotyczące nieznajomości chińskiego, co znacznie utrudniałoby odbiór chińskich programów zapewnił, że na tym mini-telewizorku można odbierać CCTV-9. Ten jest kanałem angielskojęzycznym, ale ja w hotelach wcześniej zapoznałam się z jego ofertą programową i nadto mi trącała socjalistycznymi reportażami z lat 80, więc z oferty nie skorzystałam. Pociąg do celu dotarł o czasie i bez przeszkód.
3. Samolot – przy olbrzymiej rozległości kraju oraz chęci zobaczenia jak najwięcej w krótkim czasie warto skorzystać z tego środka lokomocji. Trzeba tylko pamiętać o jednym – bilety lotnicze należy kupować w oficjalnych placówkach linii lotniczych, a nie w agencjach turystycznych. Skorzystanie z tego drugiego punktu sprzedaży skutkuje wyższą ceną biletu, usztywnieniem negocjacyjnym sprzedawców, którzy nieczuli są na jakiekolwiek propozycje zniżek. W oficjalnych placówkach można uzyskać ceny niższe od tych, które sugerują przewodniki. Dane mi było trzykrotnie skorzystać z usług lotniczych w Chinach i za każdym razem byłam mile zaskoczona poziomem usług. Przed pierwszym lotem liniami wewnętrznymi (trzeba pamiętać, że loty wewnętrzne w Chinach odbywają się na odległościach powiedzmy, wewnątrzeuropejskich) miałam obawy, że z punktu A do punktu B przemieszczać się będę jakimś Antonowem, coś jak Indiana Jones, z kurami na pokładzie. Nic podobnego. Za każdym razem był to Boeing 747. Kolejny stereotyp obalony.
4. Statek – warto odbyć sześciogodzinny rejs statkiem po rzece Li z Guilin do Yangshuo. Tyle, że za tę przyjemność cudzoziemców zwykle obciążają znacznie wyższą kwotą, niż autochtonów. Ale można czasem kupić bilet dla Chińczyka, tylko trzeba liczyć się z konsekwencjami. Będąc jedynym ‘białym’ na pokładzie nie ma co liczyć na jakąkolwiek możliwość porozumienia się. Absolutnie nie przeszkadza to w doznawaniu uroków rejsu, ale może stworzyć problem przy zamawianiu jedzenia podczas lunchu. Panie z kuchni dwoiły się i troiły przynosząc do ‘okazania’ produkty zamawiane przeze mnie na chybił-trafił z listy zapisanej w chińskich ‘krzaczkach’. W efekcie zjadłam najdroższy i … najgorszy posiłek w czasie mojego całego pobytu w Chinach.

źródło: Saturday, 19. August 2006, 23:22:13
http://my.opera.com/%20kania/blog/index.dml/tag/Chiny