konto usunięte

Temat: Zwątpienie...

Nie wiem od czego zacząć.. W skrócie mogę napisać, że jestem nieszczęśliwa.
W podstawówce miałam koleżanki, choć pamiętam okresy w których byłam odtrącana, kiedy nikt nie chciał ze mną rozmawiać, a ja chodziłam i prosiłam się o to, by ktoś się do mnie odezwał.
W gimnazjum przyjaźniłam się z bardzo ładną dziewczyną, ona miała wielu wielbicieli, ja przy niej byłam szarą, cichą myszką. Kiedyś jakiś chłopak nazwał mnie King Kongiem, choć nigdy gruba nie byłam.
W szkole średniej też miałam znajomych, nadal nikt się mną specjalnie nie interesował, a ja czułam się taka.. niepewna, bałam się tamtych ludzi. W tym czasie cały czas się w kimś zakochiwałam (jedna szkoła- jeden facet- kolejna nieszczęśliwa miłość).
Potem zaczęłam pracę i zaoczne studia- praca w fast foodzie, żadnej satysfakcji nie dawała, kolejny facet, który namieszał mi w głowie i mnie olał. Pojawił się problem braku ludzi, z którymi mogłabym spędzać czas. Koleżanki po kolei zakochiwały się, wyjeżdżały na wakacje ze swoimi partnerami, a ja ciągle sama.
Chciałam zmienić pracę, lecz nikt mnie nie chciał. Ciągle chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne i ciągle ktoś mnie odrzucał. Potem wreszcie udało mi się zmienić pracę, zdobywałam doświadczenie, lecz zarabiałam marne grosze. Skończyłam studia, które nic mi nie dały. Na studiach było dużo starszych ode mnie ludzi, z nikim specjalnie się nie zaprzyjaźniłam. Nadal żaden mężczyzna nie zwracał na mnie uwagi. I tak żyłam przez kolejne lata pragnąć miłości, lepszej pracy i tego, by mieć z kim spędzać wakacje, sylwestra czy mieć po prostu parę na wesela. Dalej chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne, kiedyś trafiłam na HR-owca, którego chyba zapamiętam do końca życia. Po rozmowie ze mną, gdzie musiałam wypełniać najróżniejsze zadania, stwierdził, że w ogóle w siebie nie wierzę, i że za szybko się poddaję. Stwierdził też, że mam coś co przyciąga i on nie rozumie, dlaczego kompletnie w siebie nie wierzę. I zakwalifikował mnie do drugiego etapu. Drugi etap był już z szefostwem, którego oczywiście nie przeszłam.
3 lata temu zaczęłam się odchudzać. Schudłam, wyglądałam jak kościotrup i zachorowałam na bulimię. Od kilku miesięcy jestem "czysta". Gruba nie jestem, chuda też nie, ot normalna. Ale nie wiem, czy ta choroba nie wróci, już sobie nie ufam.
Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem, obroniłam się na 5, zdałam jakiś państwowy egzamin, kupiłam samochód, wreszcie zmieniłam pracę i jestem z niej zadowolona, tylko co z tego? Niby powinnam się cieszyć, że to mam, ale nie potrafię- bo nikt mnie nie kocha. Nie mam dla kogo żyć, a dla siebie nie umiem, nie chcę.
Jestem zazdrosna o moją kuzynkę, kilka lat temu umówiłam się z nią, że pojedziemy razem do rodziny w sierpniu. Wzięłam urlop, a ona stwierdziła (dla kaprysu), że pojedzie w lipcu- ja urlopu nie mogłam zmienić, a ona.. namówiła moją mamę, by z nią pojechała. Moja mama oczywiście zgodziła się- chociaż wiedziała, że to ja chciałam jechać i że boję się w tym czasie zostać sama w domu. Do dzisiaj nie potrafię się z tym pogodzić i przy każdej kłótni wypominam to mamie.
Gdy byłyśmy dziećmi, moi rodzice zawsze na wakacje zabierali mnie i ją- bo jej rodziców nie było na to stać. Gdy dorosłyśmy, kuzynka nigdy nie proponowała mi wspólnych wyjazdów, choć wiedziała że chcę- a zabierała moje koleżanki. Teraz ona ma narzeczonego, dobrą pracę i śmieje się ze mnie, że ja jestem sama. Że nikt mnie nie chce. Mieszkamy obok siebie, widzimy się codziennie. Za miesiąc idziemy na wesele. Ja oczywiście nie mam z kim, a że kuzynki facet nie tańczy ona wymyśliła sobie, że pójdę na wesele z jej przyjacielem i wtedy ona będzie tańczyła z nim, a ja będę siedziała przy stole z jej facetem. Z tą propozycją zadzwoniła do mnie jej mama. Strasznie się zawiodłam.
Przez całe swoje 26letnie życie miałam jednego faceta z którym byłam niecałe pół roku. Rozstaliśmy się przeze mnie. Nie doceniłam tego co mam i w końcu mnie olał. Oczywiście wtedy to zabolało. Potem spotykałam się z różnymi facetami i albo trafiałam na totalnego kretyna (naprawdę) albo na normalnego faceta, wobec którego miałam jakieś nadzieje, a który mnie olewał.
Pół roku temu zakochałam się w facecie, który jest moim totalnym przeciwieństwem, w dodatku manipulował mną, a ja mu wszystko wybaczałam. Ostatecznie oczywiście mnie zostawił.
Staram się zmienić, uwierzyć w siebie, stworzyłam sobie nawet zeszycik w którym zapisuję pozytywne cytaty, motywacje, komplementy na swój temat które usłyszałam, ale w głowie i tak dużo częściej siedzi tekst kolegi, którego nie lubię "jesteś obrażoną księżniczką która do piękności nie należy". A przecież powinnam bardziej pamiętać komplementy innych kolegów, które naprawdę były i są miłe, fajne.
Ostatnio jestem strasznie niecierpliwa, rozgoryczona, zawiedziona, jest we mnie mnóstwo złych emocji. Od dawna nie doceniam życia. Codziennie płaczę. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Pewnie powinnam pójść do psychologa, ale powstrzymuje mnie przed tym strach i brak wiary, że ktoś kto może mi pomóc..
Myślę, że pomóc mogłoby mi tylko to, gdyby ktoś mnie POKOCHAŁ. Gdyby ktoś mnie przytulił, gdybym była dla kogoś ważna. Ale wiem też, że tak się nie stanie- dopóki ja w siebie nie uwierzę.

konto usunięte

Temat: Zwątpienie...

Daria K.:
Myślę, że pomóc mogłoby mi tylko to, gdyby ktoś mnie POKOCHAŁ. Gdyby ktoś mnie przytulił, gdybym była dla kogoś ważna. Ale wiem też, że tak się nie stanie- dopóki ja w siebie nie uwierzę.
Nie, nie uważam tak. Myślę, ze gdybyś stała się sympatyczniejsza- uśmiechnięta, rozmowna, uczynna, milsza, bardziej pomocna, udająca pewną siebie osobę to szybko by Ci się życie zmieniło.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Zwątpienie...

Daria K.:
>

zeszycik w którym zapisuję pozytywne cytaty, motywacje, komplementy na swój temat które usłyszałam, ale w głowie i tak dużo częściej siedzi tekst kolegi, którego nie lubię "jesteś obrażoną księżniczką która do piękności nie należy". A przecież powinnam bardziej pamiętać komplementy innych kolegów, które naprawdę były i są miłe, fajne.
Ostatnio jestem strasznie niecierpliwa, rozgoryczona, zawiedziona, jest we mnie mnóstwo złych emocji. Od dawna nie doceniam życia. Codziennie płaczę. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Pewnie powinnam pójść do psychologa, ale powstrzymuje mnie przed tym strach i brak wiary, że ktoś kto może mi pomóc..
Myślę, że pomóc mogłoby mi tylko to, gdyby ktoś mnie POKOCHAŁ. Gdyby ktoś mnie przytulił, gdybym była dla kogoś ważna. Ale wiem też, że tak się nie stanie- dopóki ja w siebie nie uwierzę.
Daria..80% naszych niepowodzen i porazek wynika własnie z tego,ze w siebie nie wierzymy..dobrze,ze zapisujesz sobie te optymistyczne mysli i rózne poztywy..spróbuj jeszcze afirmacji czyli powtarzania sobie w kólko,ze jesteś wartościowa, wazna, madra etc etc i najwazniejsze - nawet jesli ktos cie pokocha - to niczego nie zminei jesli nie zmienisz podejscia do siebie. Postaw sytuacje na odwrót - jestem wartościowa i wspaniała ktos mnie pokochał bo na to zasługuje a nie - jesli ktoś mnie pokocha tzn,ze jestem tego warta. Nie uzalezniaj nigdy szcześcia od drugiej osoby tylko odnajdź je w sobie, jesli pokochasz samą siebię - ktos Cie pokocha nie na odwrót.
Pisz i mysl o tym co było w Twoim zyciu dobre a pamiętaj ze porazke mozna przekuć w sukces - np facet mnie zostawił ale to dobrze bo nabyłam nowego doswiadczenia i odtad bede wiedziała czego na pewno nie chce. Odrzucaja mnie ludzie i to dobrze bo to znaczy,ze nie marnuje czasu na byle jakie znajomosci.'

konto usunięte

Temat: Zwątpienie...

Dziękuję za odpowiedź. Masz rację, ale to strasznie trudne. Brakuje mi podstaw, żeby tak uważać.
Afirmacji próbowałam, nawet jeszcze w portfelu mam jakąś, tylko gdy pojawia się "dół" - już nie jestem konsekwentna..
Joanna Małgorzata W.:
Daria K.:
>

zeszycik w którym zapisuję pozytywne cytaty, motywacje, komplementy na swój temat które usłyszałam, ale w głowie i tak dużo częściej siedzi tekst kolegi, którego nie lubię "jesteś obrażoną księżniczką która do piękności nie należy". A przecież powinnam bardziej pamiętać komplementy innych kolegów, które naprawdę były i są miłe, fajne.
Ostatnio jestem strasznie niecierpliwa, rozgoryczona, zawiedziona, jest we mnie mnóstwo złych emocji. Od dawna nie doceniam życia. Codziennie płaczę. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Pewnie powinnam pójść do psychologa, ale powstrzymuje mnie przed tym strach i brak wiary, że ktoś kto może mi pomóc..
Myślę, że pomóc mogłoby mi tylko to, gdyby ktoś mnie POKOCHAŁ. Gdyby ktoś mnie przytulił, gdybym była dla kogoś ważna. Ale wiem też, że tak się nie stanie- dopóki ja w siebie nie uwierzę.
Daria..80% naszych niepowodzen i porazek wynika własnie z tego,ze w siebie nie wierzymy..dobrze,ze zapisujesz sobie te optymistyczne mysli i rózne poztywy..spróbuj jeszcze afirmacji czyli powtarzania sobie w kólko,ze jesteś wartościowa, wazna, madra etc etc i najwazniejsze - nawet jesli ktos cie pokocha - to niczego nie zminei jesli nie zmienisz podejscia do siebie. Postaw sytuacje na odwrót - jestem wartościowa i wspaniała ktos mnie pokochał bo na to zasługuje a nie - jesli ktoś mnie pokocha tzn,ze jestem tego warta. Nie uzalezniaj nigdy szcześcia od drugiej osoby tylko odnajdź je w sobie, jesli pokochasz samą siebię - ktos Cie pokocha nie na odwrót.
Pisz i mysl o tym co było w Twoim zyciu dobre a pamiętaj ze porazke mozna przekuć w sukces - np facet mnie zostawił ale to dobrze bo nabyłam nowego doswiadczenia i odtad bede wiedziała czego na pewno nie chce. Odrzucaja mnie ludzie i to dobrze bo to znaczy,ze nie marnuje czasu na byle jakie znajomosci.'
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Zwątpienie...

Daria K.:
Dziękuję za odpowiedź. Masz rację, ale to strasznie trudne. Brakuje mi podstaw, żeby tak uważać.
Afirmacji próbowałam, nawet jeszcze w portfelu mam jakąś, tylko gdy pojawia się "dół" - już nie jestem konsekwentna..
Dlaczego nie pamietasz?
Sama napisałaś,ze koledzy Cie komplementowali.
To pamietaj takie miłe rzeczy i powtarzaj sobie.
Każdy w swoim zyciu usłyszał nie raz cos miłego na swój temat, warto to pamietać a obelgi i ze słowa zapomnieć.



Wyślij zaproszenie do