Lena Kol Barista
Temat: Zrozumiec zachowanie partnera ktoremu oddalo sie cale...
Witajcie....W koncu odwazylam sie do was napisac , dlugo sie zbieralam az w koncu sie przelamalam. Chcialam opowiedziec wam swoja historie . Mam nadzieje ze chociaz troche pomozecie mi zrozumiec dlaczego tak sie stalo wlasnie a nie inaczej w moim zwiazku. Kube poznalam 5 lat temu , bylam wtedy kilka tygodni po rozstaniu z narzeczonym na miesiac przed slubem dowiedzialam sie ze mnie zdradza. Postanowilam cos zmienic w swoim zyciu ,poszlam na prawo jazdy , zaczelam inwestowac w siebie. I wlasnie tam go poznalam. Nie musze juz chyba mowic ze byl moim instruktorem. Na poczatku wszystko bylo normalnie pozniej jednak zakochalismy sie w sobie. MIala to byc tylko zabawa ale przerodzilo sie w wieksze uczucie. Nie potrafilismy juz bez siebie zyc. Pol roku pozniej zareczylismy sie , zamieszkalismy razem. Na poczatku bylo cudownie . Zaczynalismy od zera , poczatki byly ciezkie ale nie poddawalismy sie , dla nas bylo wazne ze mieszkamy ze soba , ze jestesmy razem a cala reszta miala przyjsc pozniej. Gdy Kuba stracil prace utrzymywalsmy sie z mojej wyplaty zyjac od 10 do 10. Czasami bylo juz na prawde cięzko do tego nie skonczony remont mieszkania. Przez rok czasu mieszkalismy bez lazienki , cieplej wody ale dla nas wtedy to nie bylo wazne. Wazne ze sie kochalismy.KIlka miesiecy pozniej i ja stracilam prace, redukcja etatow. Zaczely sie schody i problemy . Do tego wieczne klotnie przez jego matke ktora we wszystko nam sie wtracala a on nci jej nie potrafil powiedziec. W koncu znalazl prace. trzy zmianowa na produkcji , dobrze platna . Ucieszylam sie , wiedzialam ze niedlugo i ja znajde i bedzie nam sie lepiej zylo. Dwa lata pozniej coraz czesciej zaczelismy sie klocic ,moja rodzina wyremontowala nam cale mieszkanie , wszystkie instalacje . Moj ojciec siedzial u nas dzien i noc zebysmy w koncu tylko zyli jak ludzie. Michal sie zmienil stal sie zupelnie innym czlowiekiem niz znalam wtedy . Wczesniejsze wyzwiska pod moim adresem , wyzywanie sie po mnie po powrocie z pracy wszystko tlumaczyl ze to przez ta prace ze jest zmeczony ze ciagle tylko nacisk na niego jest i ze ma dosc. Wybaczalam mu to bo go kochalam . Obrazal moich rodzicow , wiecznie mial jakies pretensje a oni starali sie jak mogli , zrobili zakupy na swieta za 300zl a on powiedzial ze to nic takiego ... przy nich strasznie przykro mi sie zrobilo i glupio... oczywiscie wybaczylam...Doszly pozniej problemy z sasiadami , wieczne jego sprzeczki z nimi , wiadomo stawalam w jego obronie w koncu mieszkalismy razem kochalam go i bronilam. Klamalam dla niego na policji. Zaszlam w ciaze , niespodziewanie , nie planowana .. poczatkowo szok , jak przeciez pigulki ? ale jednak... mimo wszystko ucieszylismy sie . Ale Kubie nie przeszkadzalo pozniej nawet ze jestem w ciazy strasznie sie klocilismy , po sprzeczce zawsze wysluchiwalam jaka to ku su itd ze mnie .... najgorsze ze to wszystko zawsze na trzezwo bo on nie pil . KIedys podczas klotni zanim zaszlam jeszcze w ciaze oplul mnie w twarz... wybaczylam mu po jakims czasie , wybbaczylam jeszcze bardzo duzo.... Siedzialam i zastanawialam sie dlaczego on taki jest ?? przychodzi do domu zawsze mial posprzatane ugotowane , zawsze obiad , deser , masaz ....do tego pracowalam ...nie potrafilam tego zrozumiec. Ale wracajac, ktoregos dnia pojechalismy na zakupy , oczywiscie poklocilismy sie w autobusie , do tego okazalo sie ze wsiedlismy nie do tego co mielismy i nas wywiozl do innego miasta wysiasc nie mozna bylo bo jechalismy dosc dlugo autostrada . Wysiedlismy , po wymianie kilku zdan , Zostawil mnie tam sama , byla niedziela 20 , padal deszcz , a ja w ciazy w krotkim rekawie , w obcym miescie tak bardzo sie balam wtedy ...kolejny autobus mialam dopiero o 22:45 . Po drugiej stronie byl zlot mocyklistow , pelno mlodziezy , pili cpali zadzwonilam po taksowke ale jak mi powiedzieli cene to zrezygnowalam.. pozostalo mi tam czekac az przyjedzie autobus. O 23:30 bylm juz w domu , zamiast martwic sie o sobie martwilam sie o kube nie bylo go jeszcze w domu , nie jechal tez tym samym autobusem . Pamietam zadzwonilam wtedy do mamy ktora jeszcze mnie skrzyczala ze jeszcze nim sie przejmuje. Nagle dostalam strasznych skurczy , Kuba wrocil do domu obrazony na calego, jeszcze mial pretensje do mnie , zobaczyl ze cos sie dzieje i nagle sie mna zainteresowal ale ja nie chcialam jego pomocy , udawalam pozniej ze spie . Rano poszlam do pracy , doszly krwawienia , zwolnilam sie do domu , jeszcze sie okompalam zrobilam obiad , Kuba wrocil do domu powiedzialam mu zeby wyszedl z psem bo ja nie dam rady ze mam straszne skurcze 15 min pozniej wywiozla mnie karetka na sygnale...Poronilam. Nawet w szpitalu poklocil sie z moja mama , wzajemnie sie obwiniali , wstalam krzyknelam i wyprosilam ich ze szpitala... mialam dosc, bylam obolala czekalam na zabieg... widzialam moje malenstwo 14 tygodniowe ktore ze mnie wypadlo... mialo juz raczki , nozki , kregoslupek... to byl dla mnie szok a oni sie klocili o to czyja to wina...Przyszedl z wielkim misiem pozniej , przepraszal.... ale co to dalo ?? kilka dni pozniej stracilam prace , problemy zdrowotne nie pozwolily mi pracowac musialam zrezygnowac. No i wtedy sie juz posypalo lawinowo ... klotnia za klotnia do tego podniosl reke ...wyppominanie ze nie pracuje ze on zmeczony i wieczne pretensje ... 3 miesiace pozniej po powrocie z pracy , gotowalam wtedy obiad , wzial mnie na rece i powiedzial ,, kochanie zrobmy sobie dzidziusia" patrzylam na niego jak na wariata , jakiego dzidziusia ?? teraz?? ale od slowa do slowa , przekonal mnie uwierzylam ze dziecko scementuje nasz zwiazek... ale tak sie niestety nie stalo , pierwsze 4 miesiace klotnie , sprzeczki... ile przeplakalam w ciagu tego zwiazku dni i nocy...ost 2 miesiace minely cudownie , spedzalismy razem czas , wyjezdzalismy na wycieczki , grile na ogrodku bylo .. tak jak dawniej. Niestety wszystko sie zmienilo po porodzie. Sam porod trwal 14h wywolywali go bo mialam skurcze ktore zanikaly , po 13h meczarni i probie naturalnego porodu i braku postepu z powodu zaklinowania malej glowka lekarze zadecydowali cesarke , malej slablo serce a ja mdlalam tam juz z wycienczenia . 2 dni pozniej bylam juz w domu , bylismy tacy szczesliwi ale 4 DNI po porodzie zaczelo sie pieklo...Lenka miala kolki, plakala po 16h , nie pomagalo nic , DO tego sprzeczki , klotnie z Kuba , przeszkadzal mu placz malej , nie wysypial sie , wyzywal po mnie. W koncu powiedzial mi ze mam isc do pracy a mala damy do zlobka bo on nas wszystkich nie wyzywi. 5 dni po porodzie mialam isc do pracy!! zaczelismy sie klocic powiedzialam mu ze jest nienormalny chyba , padly wyzwiska pod moj adres i to bardzo ostre do tego nie chcial zajac sie mala. Nie wytrzymalam zadzwonilam po ojca wyprowadzilam sie. Nie chcialam juz wracac do niego ale wbaczylam mu , zostalam u rodzicow ... i tak klocilismy sie i wracalismy .po kolejnej klotni mialam juz dosc zlozylam pozew o alimenty. Po jego otrzymaniu spotkal sie ze mna zeby porozmawiac prosil zebym wrocila zebym wycofala sprawe , powiedzialam nie. Dostalam w twarz, poleciala krew a on uciekl.Wrocilam do domu nie poszlam na policje nie potrafilam na ojca swojej corki...dzisiaj wiem ze powinnam i ze duzo rzeczy zle zrobilam. Za jakis czas wybaczylam mu obiecal ze sie zmieni ze pojdzie sie leczyc ze to przez ta prace. Zmienil sie ?? tak na jakis czas , mala wychowalam sama jak byla juz wieksza to o jaka ona slodka itd , niedzielny tatus . Po kolejnych sprzeczkach znowu wyzwiska a pozniej przepraszam nie chcialem to bylo w nerwach. Ktoregos dnia pojechalam do naszego bylegoo mieszkania . mielismy w 3 spedzic czas mala miala juz 15 miesiecy. Mialo byc milo , wlasnie mialo.. ale byla klotnia za klotnia . Kompletnie byl nie odpowiedzialny , zostawil noz na stole bo niby ino na chwile wyszedl pozniej zostawil wlaczny grzejnik i mala sama w pokoju , jak to zobaczylam juz nie wytrzymalam powiedzialam mu co o tym sadze a on wtedy wpadl w szal kazal mi sie wynosic ale bez dziecka , przylozyl mi noz do gardla krzyczal ze mnie zabije ze ma mnie juz dosc , wszystko na oczach malej , wyszlam zadzwonilam po policje , bo nie chcial mi corki oddac. Miesiac pozniej prosil mnie zebym mu pozwolila wziasc na godzine mala do mamy , zgodzilam sie .Zeszlam z nia na dol wlozylam do samochodu zapielam , godzine pozniej zeszlam na dol do sklepu , mialam szczescie bo wlasnie podjechali pod dom , przezylam szok , moja 16 miesieczna corka siedziala na przed nim siedzeniu bez pasow bez krzeselka . A on mi na to ze chcial jej tylko pokazac jak to jest byc doroslym ze ona strasznie plakala i nie wiedzial co ma zrobic i ze ino 100m z nia tak jechal ze ja trzymal. Wpadlam w zlosc i powiedzialam mu ze wiecej malej nie zobaczy , a on do mnie ze mam przestac sie drzec ,, pyskata suko" Peklam.Na prawde Peklam juz wtedy , powiedzialam sobie dosc... Od tam tego czasu (listopad)corki nie widzial , nie mam z nim kontaktu nie dzwoni nie pisze nie pyta co u malej , nawet nie zadzwonil na swieta , wzial paczke w pracy dla malej na swieta nie przyniosl jej ja ...ani on ani jego rodzice nie odzywaja sie. Z jednej strony sie ciesze ale z drugiej ... Moze i on ma cos z glowa ale jego rodzice?? Boli mnie troche ich zachowanie... Ale coz nic na sile. Teraz mysle nad odebraniem mu praw rodzicielskich.Do tego musialam isc do komornika bo nie dal mi w tych miesiacach alimentow , zostawil na swieta bez grosza. Wie dobrze ze nie pracuje b o narazie nie moge. Pewnie zastanawiacie sie jak moglam z nim byc ?? Sama nie wiem ... Moze to milosc... slepa dzisiaj juz wiem ze jednokierunkowa
A NAJGORSZE JEST TO ZE CZUJE SIE WINNA TEGO ROZSTANIA...DLACZEGO ON TAKI JEST ? CHOROBA?Lena Kol edytował(a) ten post dnia 29.12.12 o godzinie 23:53