Monika
Wełna
Mama trojga dzieci,
kobieta upadła...
Temat: Zdradziłam męża i teraz rozpada mi się małżeństwo.
Piszę do Was, ponieważ sama już nie mam pomysłu co i jak zrobić, żeby ratować ten związek.Wszystko zaczęło się od tego, że mąż trafił do ZK. Tak- to chyba był początek końca.Splotu zdarzeń, które teraz finalizują się moim a może i naszym dramatem.
Po tym, jak męża zabrano zostałam sama z dziećmi. W koszmarnej sytuacji zarówno psychicznej, jak i materialnej.. Najbliższa rodzina raczej się nami nie interesowała. Albo mieli nas w nosie, albo ograniczali się do pomocy materialnej w stopniu nie pozwalającym nam na śmierć głodową. O pracy mogłam tylko pomarzyć- córeczka jest mała, chorowita- nie dało rady podjąć zatrudnienia. Więc bieda aż piszczała po kątach. Zasiłki z MOPS-u były absolutnym minimum. Słowem dno i kupa mułu.
Było mi skrajnie ciężko, ale już mi się wydało, że się "ogarnęłam" psychicznie ( choć nie obce mi były myśli samobójcze) znalazłam sobie "cel"- sprawić, żeby mąż otrzymał przerwę w odbywaniu kary- w sumie jedyny nasz ratunek przed upadkiem na samo dno ekonomiczne.
I wtedy stało się tak, że pieniędzy nie było, dzieci były, w domu znów obudziła się nędza i zjawił się "on".
Chyba wyczuł "łatwą ofiarę", bo zaproponował "układ"...
Wiadomo- coś za coś...
A ja- jak ostatnia idiotka na to poszłam.
Spotkaliśmy się cztery razy.
On miał co chciał, ja miałam za co kupić najpotrzebniejsze rzeczy do domu, czym w piecu napalić....
A później mąż dostał tą wymarzoną przeze mnie i wyśnioną przerwę.
i już następnego dnia dowiedział się o tym...
Przyznaję się- kłamałam. umniejszałam swoją winę, nie chciałam o wszystkim powiedzieć.
A on drążył i drążył. Teraz wie o wszystkim.
I teraz po ponad trzech miesiącach wszystko się sypie.
On widzi tylko sam fakt i to, co zrobiłam.
Ja widzę też powody, które mnie do tego skłoniły.
Dla niego są to tylko czcze wymówki, bo " mogłam przecież coś wymyślić" Nie musiałam zrobić z siebie pani lekkich obyczajów.
Rozumiem go. Bo to nie jest łatwe ani proste. Zmagam się z poczuciem winy,
Teraz on mówi o rozwodzie.
Pewnie i ma rację i prawo tak zrobić. Ale ja go przecież kocham...
I już nie wiem co zrobić, żeby odwrócić bieg wydarzeń...