konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Witam. Widziałam już tutaj taki temat, ale dodany został ze dwa lata temu, więc nie wiem czy ktoś by go przeczytał. A chciałabym napisać o swojej sytuacji.
Mam prawie 19 lat i najprawdopodobniej jestem uzależniona od rodziny. Chodzę do psychoterapeuty, która wyciągnęła taki właśnie wniosek. Mam dość niską samoocenę, obniżone poczucie własnej wartości, czuję, że nie powinnam być dobrze traktowana. Zachowuję się jak ofiara, jak mówi moja terapeutka. Od kiedy pamiętam, rodzice tylko powtarzali, że jestem zła, beznadziejna, że nie nadaję się do niczego i z niczym sobie w życiu nie poradzę. W tym roku skończyłam szkołę, z wyróżnieniem, pod względem wysokości średnich byłam druga w szkole. Zawsze świadectwa mialam z paskiem , zawsze uczyłam się jako jedna z najlepszych i rok w rok właściwie słyszałam, że jestem beznadziejna itp. Wszystko zmienić się miało w tym roku, podjęłam bowiem decyzję o tym, ze chcę wyjechać na studia daleko od swojej mieściny i zacząć normalne życie. W tamtym mieście mieszka mój chłopak, niestety jest to związek na odległość, trwa dwa lata, widziałam się z nim 4 razy w życiu... dzięki mojej rodzinie, która powiedziała, że "on się ma tutaj nie pokazywać" i po prostu ze strachu mówiłam mu za każdym razem kiedy miał możliwość przyjechać do mnie, żeby tego nie robił. Rodzice mną manipulują, jak chcą, a ja się im podporządkowywuję, we wszystkim. Źle się czuję, kiedy wychodzę na spotkanie z koleżanką , bo im się to zazwyczaj nie podoba [lepiej , żebym siedziała w domu]. mam więc ogromne poczucie winy za każdym razem, kiedy opuszczam dom na jakąś godzinę czy dwie. robię właściwie wszystko co mi każą, bez względu na to jak się z tym czuję, czy mi to odpowiada , czy też nie. Tak też stało się w piątek. Nie wytrzymywałam już napięcia w domu, ciągłych krzyków ze nie mogę wyjechać, że mam tu zostać, różnych gróźb, wyzywisk, oszczerstw na mój temat i poprosiłam chłopaka by przyjeżdżał i zabrał moje dokumenty na uczelnię do jego miasta. W piątek rano wyszłam z domu zdecydowana. Zaledwie kilka minut po tym, jak zobaczyłam się z moim chłopakiem zaczęły wydzwanianie- babka, matka, siostra. żebym została, nie oddawała dokumentów. Nie wiem, jakim cudem znów się zgodziłam, jakim cudem znów się podporządkowałam. Co więcej, moja matka podjechała pod uczelnię i czekała aż złożę te papiery a później sama poszła się pytać kogoś tam, czy na pewno je złożyłam... Byłam dziś u mojej psychoterapeutki ale mnie zdenerwowała , bo spojrzała na mnie zirytowana i spytała czy ja mam 5 lat czy 19. wiem, że mam duży problem. nie potrafię się przeciwstawić. Nie potrafię, po prostu nie mogę. studia trwają 3,5 roku i wczoraj ojciec powiedział, że nie chce mnie za te trzy i pół roku nawet na oczy widzieć. bo mimo tego, że tak się uparli przy tym żebym została, to traktują mnie strasznie. ciągłe awantury, o to, że mam "bałagan w pokoju", nawet o to że nie mam ochoty na jedzenie, to już słyszę krzyki. nie mogę za bardzo wychodzić z domu, bo mam to straszne poczucie winy, że ich zostawiam, nie mogę nic zrobić dla siebie, bo to dla mnie jest za dużo... Najbardziej boli mnie poczucie kontrastu, jaki zauważyłam w piątek po spotkaniu z moim chłopakiem. Mimo tego, że mamy taki kontakt jaki mamy, to dobrze się dogadujemy i naprawdę jesteśmy w porządnym związku. Po prostu sposob w jaki mnie traktował, zadziwił mnie.. mogłam chyba po raz pierwszy w życiu zobaczyć, jak powinna zachowywać się osoba, która kocha drugiego człowieka. nigdy nie doznałam takiego uczucia szacunku, takiego wsparcia, nigdy nie czułam się tak dobrze, dał mi poczucie, że jestem naprawdę wspaniała... i żałuję, tak strasznie żałuję, że przez swoją bezsilność zdecydowałam się na kolejne trzy i poł roku wysłuchiwania krzyków, wyzwisk pod moim adresem, zamiast wybrać poczucie bycia szanowaną i docenianą... W dodatku moi rodzice strasznie mnie kontrolują, zawsze wiedzą gdzie jestem , z kim jestem i co robię. nigdy nie robię niczego złego, nawet nie umiałabym nic złego zrobić, bo od początku przyzwalali mi tylko na robienie czegoś co przez nich uważane jest jako dobre, nie mam właściwie swojej żadnej, jakiejkolwiek prywatności , bo znaleźli jakiś sposób na kontrolę mnie , cytują np. moje smsy do innych osób podczas gdy telefon zawsze trzymam przy sobie.
Nie rozumiem swojego zachowania. Jest dla mnie bez sensu. Grożą mi, wyzywają mnie [od latarnic i gorzej] a ja dalej się ich słucham, zamiast chciec uciec i to zrobić, to wciąż pozostaję z nimi, wciąż robię literalnie WSZYSTKO czego zażądają. Nie mam wsparcia w innych członkach mojej rodziny, nie rozumiem dlaczego moja babka i moja siostra są DOKŁADNIE takie same jak moi rodzice, nie rozumiem dlaczego tylko ja tutaj myślę inaczej, dlaczego tylko ja mam inne zdanie na jakieś tematy, powiedziałabym: zdrowe zdanie, takie jak inni ludzie.
Boję się teraz o wszystko. jestem bardzo zła na siebie, że tak postąpiłam. wiem jednak, że nie potrafię inaczej. Na razie. Nie jestem też pewna, czy da się mnie jakoś z tego wyleczyć bo czuję , że to uzależnienie jest okropnie silne. Boję się, że mój związek się rozwali. Mój chłopak jest odpowiedzialny, mimo tego że ktoś może powiedzieć że nasz wiek jest młody [jest rok starszy ode mnie] to naprawdę chcemy być razem na zawsze, ale boję się, że przez związek na odległość to się wszystko posypie , jeszcze dołączając do tego fakt że moja rodzina go nie znosi [nie znosi każdego z kim rozmawiam, niezależnie od płci] i zabrania mi kontaktów z nim [a ja nie czuję się na siłach by wyrwać się 500km stąd by się z nim spotkać]. mój chłopak jest moją jedyną przepustką do normalności, gdyby nie on, psychicznie bym siadła, żyję tylko dla niego i ze względu na niego, on mnie podtrzymuje, strasznie mi pomaga, uspokaja mnie, tłumaczy mi wszystko, rozmawia ze mną normalnie, nie tak jak oni... wydaje mi się, że bez niego znów próbowałabym sobie coś zrobić... bez przerwy myślę o nim i tylko to pomaga mi wytrzymać kolejny dzień. tutaj u siebie w mieście mam tylko jedną koleżankę, miałam drugą, to moja babka poszła do jej domu kilka dni temu i jej nagadała to i tamto... [bo rzekomo mnie buntuje!] i już nie chce ze mną mieć nic do czynienia, nie dziwię jej się w sumie... nie chcę też nawiązywac nowych znajomości, mam z tym problemy, nie chcę nikogo nowego poznawać na studiach. boję się, że się nie wyleczę i za trzy i pół roku znowu zostanę w domu i tak w kółko... Czuję po prostu, że marnuję te trzy i pół roku swojego życia. I nie jestem pewna, czy nie zmarnuję więcejTen post został edytowany przez Autora dnia 15.07.13 o godzinie 12:41

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

no cóz....
Tomasz P.

Tomasz P. Store Manager

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyno, oprócz wylania żali nie napisałaś czego konkretnie oczekujesz. Mam jednak pewne przekonanie, że cokolwiek by to nie było, "pomoc" zdalna, pokazanie Ci rozwiązań czy wytyczenie celów na nic się nie zda.
W Twoim wywodzie jest od groma rzeczy nad którymi trzeba najpierw popracować, zanim przejdzie się do wprowadzania zmian i rozwiązań.
Proponuję skonsultować się z innym terapeutą i ewentualnie wybrać się do psychiatry.

... i zmień opis pod imieniem, bo robisz sobie kiepską instalację i tożsamość.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Chyba wlasnie chodzi o to ze nie wiem jaka pomoc otrzymac powinnam zebym moglla dzialac nie patrzac na nich wiec uznalam ze napisze troche o calej sytuacji zeby ktos ja skomentowal
Dlaczego psychiatra?
Tomasz P.

Tomasz P. Store Manager

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Dlaczego psychiatra?

Ponieważ:
Chyba wlasnie chodzi o to ze nie wiem jaka pomoc otrzymac powinnam (...)

Czasami warto spojrzeć na daną sytuację z pozycji różnych "szkół" i specjalizacji, bo jedni widzą to co innym mogło umknąć.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Chyba wlasnie chodzi o to ze nie wiem jaka pomoc otrzymac powinnam zebym moglla dzialac nie patrzac na nich wiec uznalam ze napisze troche o calej sytuacji zeby ktos ja skomentowal
Dlaczego psychiatra?
cała moc jest w Tobie. Nie ma żadnej magicznej rady którą można by tu zastosować, a zachowanie rodziców się zmieni. Tylko Ty możesz coś z robić z tą sytuacją.
Przede wszystkim stopniowo rodziców przyzwyczajaj do tego, ze wychodzisz, czy masz znajomych. Raz wyjdź na 2 godziny, raz na trzy. Dzwoń do koleżanki, niech ona dzwoni do Ciebie. Trenuj ich i siebie. Najpierw będą wrzeszczeć a potem ucichną, jeśli zobaczą, że nic sobie z tego nie robisz :)

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Z tego co się orientuję nie ma u mnie w mieście darmowych a niestety pieniędzy nie mam :/ kurczę, nie wiem co tu ze sobą zrobić, terapeutka mówi że to wymaga czasu i tak dalej, wiem to, ale nie jesttem pewna czy pomoże mi wyjść z tgo.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Karolina Ł.:
Justyna M.:
Chyba wlasnie chodzi o to ze nie wiem jaka pomoc otrzymac powinnam zebym moglla dzialac nie patrzac na nich wiec uznalam ze napisze troche o calej sytuacji zeby ktos ja skomentowal
Dlaczego psychiatra?
cała moc jest w Tobie. Nie ma żadnej magicznej rady którą można by tu zastosować, a zachowanie rodziców się zmieni. Tylko Ty możesz coś z robić z tą sytuacją.
Przede wszystkim stopniowo rodziców przyzwyczajaj do tego, ze wychodzisz, czy masz znajomych. Raz wyjdź na 2 godziny, raz na trzy. Dzwoń do koleżanki, niech ona dzwoni do Ciebie. Trenuj ich i siebie. Najpierw będą wrzeszczeć a potem ucichną, jeśli zobaczą, że nic sobie z tego nie robisz :)

Nie umiem próbować. już to robiłam i nic z tego nie wyszlo , bez pomocy nie dam rady

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Nie umiem próbować. już to robiłam i nic z tego nie wyszlo , bez pomocy nie dam rady
Co to znaczy, że probowałaś i co to znaczy, że nie wyszło? podaj przykład proszę takiej nieudanej próby.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Wychodzilam z domu na caly dzien kilka razy w tygodniu, dzwonilam do znienawidzonego przez nich chlopaka przy nich, kiedy zaczynali krzyzcec wychodzilam z domu i tez dlugo, jak na mnie, nie wracalam, nawet w koncu zdecydowalam sie przeciez na przyjazd chlopaka- skonczylo sie to prawie pobiciem mnie
Sebastian Sadowski-Romanov

Sebastian Sadowski-Romanov CEO | ITRO Export
Solutions

Temat: uzależnienie od rodziny

TWOJEGO życia nie przeżyje za Ciebie twoja rodzina.

Jedyne rozwiązanie tej sytuacji to wzięcie odpowiedzialności za samą siebie.

Więcej wiary w siebie, więcej optymizmu i uśmiechu na twarzy i więcej odwagi. Bo na końcu będziesz mogła mieć pretensje TYLKO DO SAMEJ SIEBIE!

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Tak jak mówi moja terapeutka i jak ja sama to widzę-zdaję sobie z tego wszytstkiego sprawę doskonale na poziomie intelektualnym, natomiast jeżeli chodzi o uczucia to całkowicie polegam.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Tak jak mówi moja terapeutka i jak ja sama to widzę-zdaję sobie z tego wszytstkiego sprawę doskonale na poziomie intelektualnym, natomiast jeżeli chodzi o uczucia to całkowicie polegam.

To olej uczucia i przejdź przez to intelektualnie.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Wychodzilam z domu na caly dzien kilka razy w tygodniu, dzwonilam do znienawidzonego przez nich chlopaka przy nich, kiedy zaczynali krzyzcec wychodzilam z domu i tez dlugo, jak na mnie, nie wracalam, nawet w koncu zdecydowalam sie przeciez na przyjazd chlopaka- skonczylo sie to prawie pobiciem mnie
ale to nie jest tak, że zrobisz to raz czy dwa razy i rodzice odpuszczą. Musisz na stałe zmienić swoje nawyki. 3 miesiące będziesz wychodzić do koleżanki, to w 4. miesiącu rodzice dadzą spokój lub będą wrzeszczeć dopiero gdy nie będzie Cię sześć godzin.
Masz 19 lat- czy nie możecie z chłopakiem zamieszkać razem i pracować?

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Karolina Ł.:
Masz 19 lat- czy nie możecie z chłopakiem zamieszkać razem i pracować?

przecież to chodzi o to, że ja nie potrafię się z tego domu wyrwać, reszta jest do zrealizowania, tylko nie potrafię opuścić domu...

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Karolina Ł.:
Masz 19 lat- czy nie możecie z chłopakiem zamieszkać razem i pracować?

przecież to chodzi o to, że ja nie potrafię się z tego domu wyrwać, reszta jest do zrealizowania, tylko nie potrafię opuścić domu...
tzn nie potrafisz spakować walizki i wyjść?
to wiesz, siłą nikt Cię nie wyciągnie. Nie pojawi się też nikt, to Cię z tego domu fizycznie wydobędzie. Nie zdarzy się również nic, co spowoduje, że się z domu wyrwiesz. TYLKO TY możesz się zdecydować i wyjść.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Nie musisz mi tego mówić, mówiłam już że zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego ale przerasta mnie stach i milion innych uczuć.

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Nie musisz mi tego mówić, mówiłam już że zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego ale przerasta mnie stach i milion innych uczuć.
no ale nie rozumiesz, że nikt Ci strachu nie wyłączy? idź do psychiatry, niech włączy leki przeciwlękowe to może poczujesz się bardziej komfortowo.
edit: nie da rady nic poradzić na strach, jak wziąć byka za rogi i zmierzyć się z lękiem. Boisz się? no to ok, nie zastanawiaj się na strachem, nie rozbieraj go na czynniki pierwsze, nie wahaj się, czy zrobić tak, czy tak, tylko działaj. Spakuj walizkę i wyjedź. Bez zastanawiania się, rozmyślania, rozmieniania na drobne- to tylko osłabia wolę walki. Znajdziecie pracę, mieszkanie- nawet na początek pokój w większym mieszkaniu. Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.07.13 o godzinie 12:30

konto usunięte

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Karolina Ł.:
Masz 19 lat- czy nie możecie z chłopakiem zamieszkać razem i pracować?

przecież to chodzi o to, że ja nie potrafię się z tego domu wyrwać, reszta jest do zrealizowania, tylko nie potrafię opuścić domu...

Pakujesz się wychodzisz, zmieniasz numer telefonu i do przodu. Przejdzie im i docenią za jakiś czas, sama zobaczysz że jak będziesz daleko zmieni się ich stosunek patrzenia i bardziej Cię docenią. Pomyśl sobie że oni Cię w ten sposób mobilizują, żeby działać , być samodzielna, niech to będzie Twoja motywacja zrobię im na złość i dam radę , zrobię to .
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: uzależnienie od rodziny

Justyna M.:
Z tego co się orientuję nie ma u mnie w mieście darmowych a niestety pieniędzy nie mam :/ kurczę, nie wiem co tu ze sobą zrobić, terapeutka mówi że to wymaga czasu i tak dalej, wiem to, ale nie jesttem pewna czy pomoże mi wyjść z tgo.

A co by było Justyno, gdybyś podjęła trudną decyzję o odejściu od rodziców. Czy Twój chłopak mógłby Ci w tym zakresie pomóc? Czy mogłabyś znaleźć pracę, podjąć studia zaoczne i wyprowadzić się z domu?
Co by było, gdybyś nie odbierała telefonów od Twojej rodziny?Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.07.13 o godzinie 20:05



Wyślij zaproszenie do