konto usunięte
Temat: Trauma po pracy i jej utracie
Witam,Chciałbym prosić o radę, ponieważ ostatnio nie radzę sobie w życiu zawodowym.
Moja historia jest nieco długa, ale myślę, że bez naświetlenia całości sprawy nie będzie można zdiagnozować problemu:
Jeszcze przed obroną pracy magisterskiej udało mi się znaleźć ciekawą i rozwojową pracę w dużej firmie. Początki były dla mnie bardzo trudne, ponieważ musiałem od podstaw poznać branżę i skomplikowany produkt. Co więcej trafiłem pomiędzy współpracowników, którzy poczuli się zagrożeni moją obecnością i niejednokrotnie dawano mi to odczuć. Początek kariery był dla mnie bardzo stresujący, ale ostatecznie uporałem się z tym problemem i jakoś wytrwałem 3 lata zyskując ostatecznie akceptację współpracowników i nawiązując bardzo dobre relacje ze swoimi klientami. Następnie pojawił się globalny kryzys i moja praca z dnia na dzień stawała się koszmarem. Problemy firmy odbijały się głównie na relacjach międzyludzkich. W tym samym czasie narzeczona otrzymała intratną ofertę pracy w innym regionie Polski i zdecydowaliśmy się przeprowadzić. Przez kilka miesięcy żyłem w dwóch miejscach na raz, pracując w starym miejscu i znosząc jednocześnie różne nieprzyjemne sytuacje w firmie, i mieszkając "weekendowo" w nowym. Ostatecznie znalazłem ciekawą pracę w nowym miejscu zamieszkania. Firma była dużo mniejsza, ale wydała się nowocześniejsza, bardziej elastyczna, finansowo też było dla mnie trochę lepiej, a nowi koledzy i bardzo młodzi przełożeni wydawali się bardzo sympatycznymi i przyjaźnie nastawionymi ludźmi. Poczułem wtedy wiatr w żaglach, pojechałem na targi międzynarodowe, gdzie szybko przełożeni docenili moje umiejętności. Niestety po pewnym czasie zorientowałem się, że w firmie panuje układ towarzyski tworzony przez moich przełożonych i ich bliskich współpracowników. Zasugerowano mi nawet po której stronie powinienem się określić. Zauważyłem, że mój przełożony sprawdza informacje o mnie w internecie, ba, nawet szukał zdjęć satelitarnych mojego rodzinnego domu! Trochę mnie to zaniepokoiło, ale uznałem to za zwykłą ciekawość przełożonego. Jednocześnie zauważyłem tendencję u przełożonych do obgadywania innych współpracowników "spoza uprzywilejowanej grupy" za ich plecami. Na moich oczach próbowano nawet doprowadzić do zwolnienia jednego z członków zarządu, ponieważ w jakiś sposób naraził się grupie. Dwulicowość, a także próby wyciągania różnych informacji na temat mojego życia prywatnego przez przełożonych i ich otoczenie sprawiły, że zacząłem zamykać się w sobie próbując skupiać się wyłącznie na pracy. W końcu stałem się outsiderem. W momencie gdy do zespołu dołączyły dwie nowe osoby przeniesiono mnie do innego pokoju razem z nimi, tak bym nie był już świadkiem rozmów grupy (do tej pory pracowałem w jednym pokoju z zarządem firmy). Nowe osoby równie szybko zorientowały się, że w firmie źle się dzieje na płaszczyźnie relacji przełożeni i ich klika kontra reszta firmy. Samoistnie zaczęły się tworzyć dwa obozy tzn. nasza trójka kontra przełożona i jej świta przyjaciół z firmy. Czuliśmy, że jesteśmy obgadywani, otrzymywaliśmy polecenia, które nie powinny dotyczyć działu sprzedaży itp., dawano nam odczuć na różne sposoby, że jesteśmy gorsi, nie jesteśmy blisko zarządu, nie jesteśmy w grupie "tych fajnych" (jak to określił kiedyś mój przełożony podczas wyjazdu służbowego), ale oficjalnie udawano, że jesteśmy super zespołem i świetnie się dogadujemy. Cała ta sytuacja sprawiła, że straciłem wszelki entuzjazm do pracy. Wykonywałem bezwiednie swoje obowiązki marząc o tym by jak najprędzej się z nimi uporać i wyjść na czas do domu. Któregoś dnia zostałem wezwany przez przełożoną na rozmowę. Wręczono mi wypowiedzenie. Usłyszałem, że nie wpasowałem się w zespół i nie wzorowałem się na moim kierowniku i jego dziewczynie (która szefowała działowi marketingu, który non stop obarczał mój dział swoimi obowiązkami, podczas gdy jego szefowa razem z naszą przełożoną i kierownikiem spędzała czas w biurze obok naszego na pogawędkach nie związanych z pracą - wszystko było u nas słychać!!!). Podczas wręczania mi wypowiedzenia odłączono mój komputer, nie pozwolono pożegnać się nawet ze współpracownikami z innych działów, a jednej z nowych koleżanek kazano się zastanowić po której jest stronie bo zauważono, iż się ze mną zaprzyjaźniła... Zasugerowano jej, że mogą nie przedłużyć jej umowy o pracę (była na okresie próbnym wówczas, szukała wcześniej pracy przez wiele miesięcy). Miałem dość. Podpisałem pokornie wypowiedzenie umowy o pracę, spakowałem się i na polecenie opuściłem natychmiast biuro.
W poniedziałek dowiedziałem się, że na moje miejsce przyszła "na praktyki" koleżanka jednego z wiceprezesów firmy będącego w bliskich relacjach z przełożonymi, który nota bene też udawał mojego kolegę i często "doradzał" mi i prawił różne morały (człowiek młodszy ode mnie...). Ostatnio dowiedziałem się, że dziewczyna jednak się nie sprawdziła i firma poszukuje w tej chwili kogoś konkretnego na moje miejsce, a zaraz po moim zwolnieniu zarząd firmy wertował moje profile na portalach społecznościowych i GL, głośno i złośliwie komentując moje kwalifikacje. Bałem się nawet, że będą chcieli mi zaszkodzić, bym nie dostał nowej pracy, więc usunąłem wszystkie konkretne dane o sobie i praktycznie zniknąłem ze społeczności internetowej. Wcześniej na imprezie integracyjnej nakręcili kompromitujący mnie film (opowiadam na nim jakiś nieprzyzwoity dowcip w gronie, jak mi się wtedy wydawało dobrych kolegów i koleżanek) i często ten film pokazywali bez mojej zgody innym współpracownikom, również tym, których nie znałem osobiście. Dotarły również do mnie plotki, iż przełożona mówi o mnie w innych działach firmy cyt.: „miał być czarnym koniem działu, a jest wielkim niewypałem”.
Ale do rzeczy. Od miesiąca nie mam pracy, byłem na kilku rozmowach i mam problem z podjęciem decyzji. Otrzymałem bardzo ciekawą ofertę pracy, bardzo korzystną finansowo, chociaż mniej rozwojową, ale za to w zagranicznym koncernie. Niestety mam lęk przed podjęciem nowego wyzwania. Boję się, że trafię znów na ludzi, którzy obrzydzą mi skutecznie pracę i jeszcze bardziej zaniżą poczucie mojej wartości. Co więcej już sam nie wiem, czy problem leży we mnie, w strachu, że nie podołam, czy w tym, że tak bardzo się sparzyłem na ostatniej firmie. Zwolnienie bardzo odchorowałem. Nie mogłem spać po nocach, do tej pory zdarza mi się brać leki nasenne, czasami budzę się z bólami brzucha, lub nie mam ochoty wstać z łóżka. Moja ostatnia praca wraca czasami do mnie w koszmarach sennych. Mało tego, parę miesięcy przed wręczeniem mi wypowiedzenia, zdiagnozowano u mnie początki choroby wrzodowej żołądka (nie piję, nie palę, raczej staram się zdrowo odżywiać, więc przyczyną może być stres). Mam trudności z wyobrażeniem sobie siebie samego w nowym miejscu pracy. Ogarnia mnie lęk, że coś na pewno zawalę i wolę po prostu nie przyjąć tej oferty i nie ryzykować. Narzeczona i rodzina martwią się o mnie, a ja jestem na siebie wściekły, że tak dałem się zapędzić w kozi róg, zgnębić, zniknąć i schować, ale jednocześnie strach jest silniejszy ode mnie. Użalam się nad sobą, wciąż nie odchorowałem do końca tego jak mnie potraktowano w poprzedniej firmie. Chcę wyjść z tego stanu, chcę podjąć nową pracę i iść śmiało przez życie tak jak to do tej pory robiłem, ale nie wiem jak się uporać z ostatnimi doświadczeniami. Czuję wielką niesprawiedliwość, czuję, że przegrałem, a źli ludzie wygrali i są z siebie dumni. Nie mogę się tego pozbyć z moich myśli. Przestaję ufać ludziom. Boję się, że już żadna praca nie przyniesie mi satysfakcji. Pomimo tego, że nie pracuję, czuję się wciąż zmęczony i zniechęcony do wszystkiego. Nie spędzam całych dni w domu. Uczę się kolejnego języka obcego, chodzę na kurs tańca towarzyskiego i studiuję podyplomowo. Mimo to złe myśli i strach powracają. Jak się z tym uporać? Za chwilę przejdzie mi koło nosa świetna oferta, a ja nie jestem w stanie się na nią zdecydować. Proszę o radę.