konto usunięte

Temat: RAD-zaburzenia więzi

Gośka J.:
Mnie zawsze zastanawiał ten fenomen ludzkiego dążenia do całkowitej destrukcji tego, co dla niego jest ponoć najwazniejsze, do całkowietej destrukcji siebie samego, do świadomej destrukcji co najbardziej tragiczne...

Zawsze mi się wydawało, że miłość, związek to przede wszystkim bliskość, poczucie bezpieczeństwa, dawanie i otrzymywanie odpowiedzi na swoje potrzeby emocjonalne, że jest to ludzka potrzeba bycia dla drugiej osoby najważniejszą częścią jego życia itd...Każdy chce byc kochany, wspierany. Każdy potrzebuje kogoś kto w chwilach trudnych chwyci nas pod ramię i będzie z nami szedł przez życie...

Co ma na celu wiązanie się z kimś kto jest totalnym tego zaprzeczeniem to raz, a dwa: otwarcie się do tego przyznaje, że odtrąca bliskie sobie osoby? Czy to ma być relacja kobieta-męzczyzna, czy relacja lekarz-pacjent, czy psychoterapeutka-pacjent?

Gdyby mi ktoś powiedział: sorry, ale odtrącam bliskie sobie osoby, zamykam się na ich potrzeby, pokazuję im swoją pogardę i brak zainteresowania ich potrzebami, generalnie mam ich gdzieś, to bym się poważnie zastanowiła.

Jestem ciekawa kto w tym przedstawieniu jest bardziej zagubiony? On (nie sądzę. Ba wydaje mi się nawet, że jest mu raczej dobrze), czy Ty świadomie wchodząc dosłownie na linię ognia.

Poza tym już ni o tym ni po tym moja teściowa zwykła mawiać: "Popatrz jak mężczyzna traktuje swoją matkę, bo tak będzie traktował Ciebie". I to jest prawda. Jeśli odtrąca własną matkę, odtrąci kiedyś Ciebie. I ten fakt się dokona niestety.

Kolejna rzecz jest taka, iż ja uważam, że psychologia jest niebezpieczna w rękach nieodpowiednich ludzi. Psychologia tworzy pewne definicje po to, by uporządkować rzeczywistość i nazwać niekóre rzeczy po imieniu. Nie może jednak stać się "rozgrzeszeniem" chamstwa, braku taktu, odtrącania drugich ludzi, nieradzenia sobie ze samym sobą, agresji itd...
Bo co to jest RAD dla tego człowieka? To jego wybór tak jak alkoholizm dla alkoholika, narkotyki dla narkomana. To jego wybór po to, by się za nim chować w chwilach, gdy zachce mu się znów kogoś zranić.
I takie są fakty. Taka jest prawdziwa rzeczywistość. Czy dziecko matki, która się całe życie nad nim znęcała musi znęcać się nad innymi? Nie musi. Ba...może być nawet jej zaprzeczeniem. A zależy to od wyboru jakiego dokona wchodząc we własne dorosłe życie. Człowiek dokonuje takiego wyboru, jaki jest dla niego wygodny do funkcjonowania.
Zaburzenie więzi to wybór. To nie jest coś, co funkcjonuje poza nim ani niezależnie od jego woli.
nie znam się na tym, bo nie mam stosownego wykształcenia, ale wydaje mi się, ze trudno jest aby ktoś panicznie wystraszony mógł przestać się bać, bo tak postanowił. wydaje mi się, że nie jest to takie proste i nie dzieje się ot tak-na pstryknięcie palcami. oczywiście byłoby cudownie, gdyby się okazało, ze nie mam racji i jest to jak nabardziej możliwe.

konto usunięte

Temat: RAD-zaburzenia więzi

Witam. Moi rodzice około 2,5 roku temu złożyła papiery do ośrodka adopcyjnego. Wszystko świetnie, super po kilku miesiącach rozpoczęły się warsztaty. bardzo się cieszyliśmy, gdyż ja chciałem mieć rodzeństwo, a nie mogłem mieć biologicznego gdyż moja mama 2 razy poroniła i usłyszała od lekarzy że już więcej nie zajdzie w ciążę. Wracając do tematu, kiedy rozpoczęły się warsztaty nie było ANI JEDNEGO słowa o tym gównie - RAD. Uwierzcie, wiem co mówię. Po zakończonych warsztatach, jakiś miesiąc po nich rodzicom została przedstawiona karta dziecka. Dziewczynka, lat 7 !!!!!!!( ja miałem wówczas 16, za duża różnica wieku) bez ŻADNYCH zaburzeń. Wszystko było świetnie. Przyjechała razem z rodziną zastępczą. Poznaliśmy się, i od razu powinno nam dać to do myślenia - zaczęła mówić do moich rodziców mamo i tato po kilku zaledwie minutach !! Już wtedy ośrodek pozwolił nam wziąć dziewczynkę do domu na noc, co było bardzo nie profesjonalne, gdyż było to nielegalne. Kilka tygodni minęło, została już zaadoptowana przez nas. Po dokładnie dwóch miesiącach zaczęły się problemy i jeszcze wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że wywołają one całą lawinę dziwnych spraw. Był to wrzesień poszło o ... właściwie nie pamiętam o co, ale to nieważne. Później grudzień, święta i nowy rok były do d***y. Zniszczyła wszystko. W święta wszyscy się kłóciliśmy, a ona siedziała sobie i patrząc na bajki śmiała się. Którę normalne dziecko to robi ?
W nowy rok stwierdziła , że chce jechać do swojej biologicznej matki. Najgorsze przyszło później. Robiła wszystko, aby oddzielić mnie od mamy. Chciała ją mieć na wyłączność, tylko dla siebie. Mój tata często wyjeżdżał do Niemiec do pracy - wiadomo, w dzisiejszych czasach ciężko o dobre pieniądze. Kiedy zostawaliśmy sami z mamą i z nią, często spaliśmy razem, w jednym łózku i oglądaliśmy filmy do późnej nocy, oczywiście tylko w weekendy. była jedna taka noc, której nie zapomnę. Wchodząc do sypialni rodziców, zobaczyłem, że moja "siostra" zaczyna się masturbować. Myślałem, że zemdleję. Kiedy zapytałem ją co robi, ona odparła - "Nic, to normalne". Mijały kolejne miesiące i było coraz gorzej. Kiedy coś jej nie pasowało, od razu zaczynała krzyczeć, jak gdyby opętał ją szatan. Posunęła się również do rękoczynów - zrzuciła babcię ze schodów, pluła mojego dziadka w twarz. Jeszcze przed tym, moja mama dowiedziała się, że jest w ciąży. Wszyscy cieszyliśmy się jak nie wiem. Powiedziawszy o tym "siostrze" ona odparła "Ale ja nie chcę !! Ja już mam brata !!!". Zaczęliśmy się jej bać. Potrafiła wstać w nocy z łózka (swojego) i iść do sypialni mamy i stać nad jej głową, mówić "Kocham Cię, mamo", a robiła to z ogromnym spokojem, tak jakby po tych słowach, chciała ją zabić. Kiedy szliśmy do znajomych, bądź w szkole była jak normalne dziecko - nie sprawiała żadnych kłopotów, w związku z tym nikt nie chciał nam uwierzyć, co dzieje się u nas w domu. Po jakimś czasie rodzice zdecydowali, że pójdą do specjalisty, i okazało się, że ma ona poważne zaburzenia więzi RAD, które nie wytworzyły się pomiędzy nią, a jej biologiczną matką. Zaczęła być coraz bardziej nie bezpieczna, zaczęła kraść w szkole. Tego, co przeżywaliśmy, nie życzę najgorszemu wrogowi.Teraz jest ona w specjalistycznej, toczy się sprawa w sądzie o rozwiązanie adopcji. Nikt z nas nie potrafi się otrząsnąć. Wszyscy po sobie wrzeszczą, w tym domu są już tylko kłótnie, wszystko wygasło, a ona ? je sobie teraz obiad i opowiada na nasz temat niestworzone rzeczy, takie jak opowiadała nam o rodzinie zastępczej w której mieszkała. RAD to gówno i lepiej trzymać się od tego z daleka, a z tego co wiem, w żadnych ośrodku adopcyjnym nie ma nawet słowa o RAD.
Anna K.

Anna K. specjalista ds.
wizerunku,
copywriter,
marketing,
naming,...

Temat: RAD-zaburzenia więzi

Znam osobę dorosłą z RAD - zrujnowane, często na "własne życzenie" (jeśli można tak to ująć) życie prywatne, osobiste, rodzinne, ale też zawodowe. Trudności z kontaktami, nawet z dziećmi, najbliższymi, unikanie więzi, bliskości, wieczne kłamstwa i wymówki, unikanie odpowiedzialności, brak lojalności wobec najbliższych, oziębłość, czasem wręcz na granicy psychopatii i znęcania się psychicznego, świadome ranienie i przyglądanie się krzywdzonym osobom, brak skruchy i samokrytycyzmu. Z tego co wiem od osób żyjących z taką osobą - szanse na zmianę są marne, kilka procent ludzi z tego wychodzi i to po terapii która trwa sporo i musi być podjęta świadomie.
Moim zdaniem i z obserwacji - to osoby z którymi trudno zbudować zdrową relację, zawsze będzie cos nie tak lub zrobią coś, sprowokują, żeby ta relacja, czy sytuacje były chore lub mieć wytłumaczenie dla swoich zachowań. Taka osoba MUSI sama widzieć problem, zobaczyć i chcieć szczerze to zmienić, pracować nad tym, nie tylko kiedy inni zabiegają - a to rzadkość...

Mam też przyjaciółkę po rozwodzie z takim partnerem, 5 lat terapii i żadnych zmian, wręcz wyparcie problemu i jeszcze gorsze zachowania (powiązane z innymi zaburzeniami osobowości). Strata nerwów, czasu, życia... Niestety.

Następna dyskusja:

czy moje dziecko ma zaburze...




Wyślij zaproszenie do