Weronika
K.
Student, Akademia
Ekonomiczna im.
Karola Adamieckiego
w K...
Temat: Proszę o pomoc
Witam serdecznie.Czytając niniejsze forum i opinie niektórych osób stwierdziłam, iż może Państwo są w stanie mi pomóc.
To pewnie kolejna z wielu miłosnych opowiastek z drobnym "ale", niemniej moja historia czasem i mnie zadziwia...
Może od początku...
W czasach liceum zakochałam się w pewnym chłopaku. Przez całe 3 lata oprócz zwykłego koleżeństwa nic między nami nie było.
Gdy rozpoczęłam studia on - jak gdyby nigdy nic - wyznał mi miłość i zapytał czy będziemy parą. Byłam wówczas przeszczęśliwa - moja pierwsza miłość chciała ze mną być.
Ten związek był typowy, normalny... Byliśmy o siebie zazdrośni, ale nie chorobliwie, kochaliśmy się, ale mieliśmy też do siebie maciupki dystans, ufaliśmy sobie- on spotykał się z koleżankami, ja z kolegami...
Pewnego razu gdy pojechałam do niego do akademika na kilka dni, to on wyszedł na uczelnie - ja miałam na niego czekać. Miał włączone gg i chociaż jestem ostatnia do szpiegowania kogoś, to weszłam na jego archiwum z uśmiechem myśląc, że na pewno opowiadał wszystkim dookoła jak się kochamy... Otóż nic bardziej mylnego. Na pytanie siostry czemu ze mną jest, a w latach liceum nie, stwierdził, że "tylko krowa nie zmienia poglądów", ponadto z kolegą obgadywał koleżankę z kierunku, którą (jego słowa pisane) - niezobowiązująco można by przelecieć.
To, co przeczytałam, zostało tylko w moim sercu, ale czułam, że nasz związek zaczyna się sypać. Po niedługim czasie zerwał ze mną. Stwierdził, że tylko mnie lubił, że miał ze mną wiele tematów do rozmów, ale się pomylił. Ponadto pragnę dodać, iż jego przyjaciel był zawsze zazdrosny o to, że spędzam z ukochanym dużo czasu kosztem spotkań z nim. Podejrzewam, że mógł maczać palce w naszym rozstaniu.
Będąc w totalnej duchowej rozsypce po prawie pół roku poznałam Jego.
Kolega z pracy, który ani wyglądem ,ani moimi marzeniami nie pasował do mojego ideału. I choć początkowo nie chciałam mu zaufać i powierzyć mu mojego wyjątkowo emocjonalnego i kochającego serca - zrobiłam to. Był zupełnie z innej bajki i z perspektywy już ponad 1,5 roku stwierdzam, że bardzo go kocham. Ale...
I tu zaczyna się problem.
Mam wciąż w sercu to, że zostałam bezczelnie, bez słowa wyjaśnienia i z dnia na dzień zostawiona przez pierwszą miłość. Paraliżuje mnie to do tego stopnia, że nie potrafię mojej obecnej miłości zaufać w 100 %. Wiem, że mnie bardzo kocha, wielu jego kolegów mówiło mi niejednokrotnie, że zmieniłam go na lepsze, że zaimponowało mu to, że pracuję, studiuję i pnę się coraz wyżej z dnia na dzień, chciał mi dorównać, z chłopaka z blokowisk stał się eleganckim, oczytanym mężczyzną:-) Niemniej jednak mam w sercu blokadę z przeszłości, nie mogę przeżyć nocy bez łez gdy wiem, że idzie z kolegą na piwo, przeglądam mu pocztę elektroniczną (raz znalazłam na niej adres strony porno, chciał się chyba na niej zarejestrować, przepraszał mnie potem wielokrotnie i więcej to się nie powtórzyło...), nie raz próbowałam zdobyć hasło do jego konta na nk, gg... Bo się boję, że znajdę tam coś, co mnie utwierdzi w chorym przekonaniu, że wszyscy są tacy jak mój ex :-/ Wiem, że pomyślicie, że jestem głupiutka, ale on właśnie jest na wieczorze kawalerskim brata, a ja mam w głowie myśli, że jakaś śliczna cycata blondynka będzie go podrywać I WIECZNIE MAM TAKIE MYŚLI W GŁOWIE. Nigdy mnie nie zdradził, ba, wiem, że się zdradą brzydzi i nigdy by jej nie wybaczył, ja mam zresztą podobne podejście.
Kocham go bardzo, on mnie również, ale nie mogę mu zaufać. Sny o tym, że ma inne i śmieje mi się szyderczo w twarz mówiąc, że "chyba nie myślałaś, że z Tobą będę" mnie nawiedzają niemalże noc po nocy.
Nie chcę go stracić, bo jest wspaniały, ale niszczę siebie, wmawiając sobie, że znów się skończy tak jak wtedy...
Pomóżcie proszę :-(