konto usunięte
Temat: problem z matką
Witam.Mam problem w domu a właściwie problem z moja matką.Jakiś czas temu żona mnie zdradziła,pisałem o tym tu:
http://www.goldenline.pl/forum/2198658/jak-zapomniec-o...
moja matka widziała że coś jest między nami nie halo zwłaszcza że mieszkamy razem i naciskała abyśmy jej wyjaśnili co się dzieje,doszło do sytuacji kiedy postanowiła że albo ja jej powiem co się dzieje albo weźmie w obroty moją żonę a wtedy będzie biedna,wiem jaka potrafi być jak się wścieknie wiec w trosce o żonę wyjawiłem jej co się stało.
TO BYŁ POWAŻNY BŁĄD !!!!!!!
Jednak od początku byłem po stronie żony,wyjaśniłem jej że po prostu popełniła błąd i żałuje tego,że chce wszystko naprawić i stało się tak też z mojej winy,rutyna w związku itp. matka przyznała mi rację że zaniedbałem trochę żonę,ale....no właśnie,od tamtej pory wszystko się spier...
Matka ciągle chodzi z podpuchniętymi oczami,płacze przy byle okazji,wystarczy że moja żona wróci z pracy i wejdzie do domu bez uśmiechu na twarzy to ona zaraz popada w doła i właściwie nie wiadomo o co jej chodzi,całymi dniami się nie odzywa.
Między mną a żoną sytuacja się poprawia,wszystko zmierza w dobrym kierunku,obojgu nam zależy na związku,żona robi wszystko aby naprawić swój błąd,również w oczach mojej matki.
Sytuacja krytyczna zaczęła się jak zaczęliśmy myśleć o wyprowadzeniu się,krótko mówiąc na swoje.
Teraz to się dopiero zaczęło,matka twierdzi że to na pewno pomysł mojej żony,że najpierw nabroiła a teraz po prostu chce uciec,zabrać jej mnie a co najgorsze córkę,czyli jej ukochaną,najukochańszą wnusię i zostawić ją samą jak palec.
Ona nie przyjmuje do wiadomości że już najwyższy czas abyśmy od niej odeszli,że mimo że tak dużo nam daje,pomaga jak może to już czas abyśmy zaczęli żyć własnym życiem.
Oczywiście jak przeważnie jest w takich sytuacjach wspólne mieszkanie z rodzicami ma swoje plusy ale też wiele minusów,właściwie nigdy się nie jest samemu i nigdy tak naprawdę u siebie,zawsze znajdzie się coś co komuś nie pasuje.
Odkąd powiedzieliśmy jej o zamiarze wyprowadzenie się ona ma totalnego doła,nie można wo gule do niej dotrzeć,najbardziej przeżywa myśl o tym że straci wnuczkę,jest tak bardzo zaangażowana że czasami mam wrażenie że to ona ją wychowuje a nie my,rzuciła nawet propozycję że jak się wyprowadzimy to ona zostanie z nią a my będziemy zabierać ją na weekendy,normalnie obłęd.
Nawet jak jedziemy na wakacje to od razu pyta czy zabieramy Olę,oczywiście że zabieramy i znowu się zaczyna,całe dnie chodzi jak by jej ktoś harmonią przywalił.
Normalnie to już się chore robi,zaczynam mieć tego dość,ale bardzo trudno do niej dotrzeć aby co kolwiek jej wytłumaczyć,wyjaśnić.
Ogólnie nie wiem jak już mam się do tego zabrać,aby jej wyjaśnić że nasza córka to nasza córka a dla niej wnuczka i to my jesteśmy jej rodzicami.Ona oczywiście może nam pomagać ale niech jej za nas nie wychowuje.
Każda próba rozmowy,dosłownie r o z m o w y kończy się na na wielkich pretensjach"bo wy mnie macie w d....,tak mi się odpłacacie za wszystko co dla was robię,za to że jestem taka dobra,za to że wam tyle pomagam,chcecie mnie teraz zostawić samą, a ja dla was wszystko" itd. itd.
Kobieta po prostu nie rozumie że jesteśmy jej za to wszystko cholernie wdzięczni i kocham ją za to jak tylko można kochać matkę.Ale już najwyższy czas się oderwać od maminej spódnicy i pójść na swoje.
Poza tym że zrobiła/robi dla nas wiele dobrego robi tez wiele złego wtrącając się zbytnio w nasze sprawy i obowiązki,ale oczywiście tego nie dostrzega.Przyjęła rolę takiej utrapionej matki Teresy i ani myśli coś zmienić,jak by było jej dobrze w tej roli.
Trudno mi znaleźć wyjście z tej sytuacji,jak jej wytłumaczyć że nikt jej nie zostawia,nie opuszcza,nie zabiera nikogo,że nadal będziemy rodziną.
Nie mogę po prostu postawić jej w sytuacji podbramkowej/dokonanej bo jak ją znam to się załamie na tyle że źle się to skończy.
Jak zmienić jej nastawienie do tego wszystkiego.Marcin Browarny edytował(a) ten post dnia 14.02.11 o godzinie 14:23