Temat: Problem z kontrolowaniem swoich emocji, strach, lek,...
Joanna C.:
Sprobuje dzis usiasc i cos takiego zrobic. Zreszta chyba stosuje ta metode kazdego dnia, rozpisujac sobie obowiazki, by ich nadmiar w mojej glowie nie spowodowal narastajacego uczucia 'nie podolam'.
"Spróbuję" to takie wredne słówko, którego uczy nas mama ;)
- Kochanie "spróbuj zjeść jeszcze łyżeczkę" (wiem że nie masz ochoty i nie obrażę się i nie zdziwię jak wszystko wyplujesz...)
- Dobrze mamusiu spróbuję..... bleeeeee....fluuuup.... (spróbowałam, tak bardzo się starałam ale nie wyszło. Od razu wiedziałam że nie zjem ale nie chciałam sprawiać ci przykrości odmową)
Kiedy nie chcemy z jakiś powodów czegoś zrobić, ale nie chcemy się do tego przyznać przed innymi albo SOBĄ (!) Mówimy spróbuję..... ;)
Często mówisz sobie albo innym "spróbuję"?
Warto tutaj opisac sytuacje, od ktorej to wszystko sie zaczelo.
/ciach/ Pragne dodac, ze pierwszy
raz w zyciu sie tak zachowalam i mimo iz okolicznosci byly fatalne, czulam, ze zaszla we mnie pewna zmiana.
Brawo, zachowałaś się asertywnie i dorośle.... a zachowanie tej pani kolejny raz potwierdza że mamy do czynienia z mobbingiem i manipulacją. Zrobiłaś coś źle..... zdrowe podejście: Jak myślisz co zrobiłaś źle? Co Tobą kierowało że właśnie tak zrobiłaś, co zrobisz następnym razem żeby było lepiej? Podejście mobbingujące: Zrobiłaś coś źle TY JAKO OSOBA W CAŁEJ ROZCIĄGŁOŚCI jesteś zła, beznadziejna i zasługujesz na zdeptanie, a TWOJA BEZNADZIEJNOŚĆ utwierdza mnie w przekonaniu jaki "ja mobber" jestem mądry i wspaniały.... najlepiej jeśli zostaniesz do tego zgnojona przy świadkach, ewentualnie w cztery oczy z zaznaczeniem - "nie mów o tym nikomu, krytykuję Cię dla twojego dobra"
Kiedys nalezy
troche sie uspokoic emocjonalnie, to chyba dobry moment...
Tego zdania nie zrozumiałem......
A1.3. Decyzja o powrocie do kraju i zaczęciu doktoratu gdzie indziej
Nie chce wracac. Jest ciezko, ale po to tutaj zalozylam watek by jakos sprobowac sie poukladac.
Spróbować...... powiadasz.... poznaliśmy już to słówko wyżej..... ;)
Sama tylko sobie odpowiedz na pytanie czy czy nie chcesz wracać "bo tak chcesz" czy nie chcesz wracać bo powrót jest NIE_DO_POMYŚLENIA.... Jeśli znajdziesz się w sytuacji w której JEDNOCZEŚNIE zdasz sobie sprawę, że nie radzisz sobie i marzysz o powrocie, bo pobyt tam NISZCZY CIĘ..... a jednocześnie nie możesz wrócić bo w TWOIM PRZEKONANIU powrót do kraju byłby przyznaniem się do porażki, a jak już wcześniej pisałem KAŻDA NAJMNIEJSZA PORAŻKA dyskwalifikuje Cię jako kogoś nie godnego tego by żyć..... - Znajdziesz się w tzw "patologicznym /schizoidalnym podwójnym wiązaniu" - mówiąc po ludzku - każda decyzja będzie zła. Jeśli jeszcze to sobie uświadamiasz to pół biedy..... Ale zazwyczaj jest tak że nasz mózg nie radzi sobie z tego rodzaju sprzecznościami i jedną z możliwości bagatelizuje, racjonalizuje lub wypiera.... więc ŚWIADOMIE albo myślisz sobie "zostaję, jakoś dam sobie radę..." albo "wracam do Polski, z poczuciem przegranej jakoś dam sobie radę"...... a co na to podświadomość? Ano podświadomość dalej tkwi w klinczowej pozycji bez wyboru, zużywając coraz więcej zasobów energetycznych do utrzymania Cię w stanie samookłamywania.....że jakoś daś radę..... Skutek.... DEPRESJA.
Dość skomplikowany ten kawałek mi wyszedł, ale jest bardzo ważny dla zrozumienia zagrożenia w jakim się znalazłaś.
Jak sobie radzić? Najważniejsze jest uświadomienie sobie sytuacji w jakiej się znaleźliśmy i z mechanizmów jej ukrywania przed sobą.... Lepiej zdać sobie sprawę że jesteśmy w czarnej D==ie.... niż okłamywać się idąc na skróty w stronę depresji....
Rozwalić swoje przekonania dotyczące swojej omnipotencji..... "Muszę być w każdym calu doskonała - inaczej nie zasługuję na to by żyć".... Zazwyczaj za takie przekonania odpowiadają nasi rodzice niezadowoleni z najmniejszego nawet minusika przy piątce......
A2. Czynniki na które nie masz wpływu
A2.1. Twoja promotorka to mobbigngująca suka, mobbinguje Ciebie dla reszty pozostając normalna, co zwiększa Twoje osamotnienie i poczucie niezrozumienia przez otoczenie.
Problem w tym, ze ja wlasnie nie postrzegam jej jako takie oosby.
Przyznaję, że tym zdaniem mnie rozwaliłaś..... choć przyznaję że słyszałem już posiniaczonych kobietach, które święcie wierzą że mąż bije je z miłości....
Dlatego tym trudniej jest mi zrozumiec, dlaczego mam z nia tak skomplikowana relacje. Probowalam przedstawic problem innej dziewczynie, ktora z nia pracuje. Polka, wiec nie ma powodow do niezrozumienia przez jezyk. probowalam zupelnie bez emocji zacytowac jej wypowiedzi szefowej. Powiedziala, ze nigdy nie slyszala by sie tak do kogos odnosila, a juz na pewno nigdy nie stosowala takich okreslen do niej. Dlatego nie wiem czy klopot ktwi we mnie, chociaz nie sadze. To nie jest moj pierwszy szef i dotychczas takich klopotow nie mialam.
Więc dokładnie to co napisałem powyżej:
"...mobbinguje Ciebie dla reszty pozostając normalna, co zwiększa Twoje osamotnienie i poczucie niezrozumienia przez otoczenie"
Co to jest mobbing?
W myśl art. 943 K.p., mobbingiem są wszelkie działania lub zachowania dotyczące bądź skierowane przeciwko pracownikowi, które polegają na jego uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu oraz:
wywołują u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej,
powodują lub mają powodować poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
przeczytaj to koniecznie:
http://www.prawo.egospodarka.pl/34966,Mobbing-definicj...
sadze, ze nie potrzebuje wysluchiwac, ze jej najstarsza corka ma problemy z osobowoscia...
Skąd u Ciebie to przekonane że masz problemy z osobowością? Z tego co piszesz masz mega problemy....ale są to REALNE problemy z sytuacją w jakiej się znalazłaś..... Jedynym Twoim problem z osobowością jaki widzę jest to że "uważasz że masz problemy z osobowością" Choć tak naprawdę to problem z osobowością ma Twoja promotorka.....
Jak nie przejmowac sie opiniami innych? Jezeli nie wierze we wlasna wartosc, jest mi niezmiernie trudno nie uzalezniac swojej samooceny na podstawie opinii innych ludzi. Cale zycie nad tym pracuje, ale nie wiem jak mam sobie z tym poradzic. Sadzilam, ze troche tutaj sie zmienilam. Naprawde odczulam przyplyw sil, wlasnej wartosci (patrz. historia z punktu A1.1). Ale w tym momencie znow gdzies to zgubilam.
No cóż jeden z podziałów charakterologicznych dzieli ludzi na tych którzy szukają potwierdzenia swojej wartości wśród innych i takich którzy szukają jej wyłącznie w sobie.... Dwa typy w skrajnych położeniach mają swoje plusy i minusy... Są to skrajne pozycje..... przeważająca większość ludzi jest mieszanką tych skrajnych pozycji na różnych polach.... np na polu zawodowym potrzebują potwierdzenia u innych, a na polu np hobby już odnoszą się wyłącznie do siebie.....
A jak to wygląda u Ciebie? Na jakich polach potrzebujesz "błogosławieństwa innych" żeby uwierzyć że dobrze coś robisz, a na jakich wystarczająco ufasz swojemu zdaniu? I tu ważne: Krytyczne zdanie jakich ludzi budzi w Tobie negatywne emocje i zgodę na ich krytykę, a jakich ludzi negatywne opinie spływają po Tobie jak po kaczce.... Gdyby podszedł do Ciebie 5 latek i powiedział że jesteś głupia to by Cię to ruszyło? A gdyby powiedział że jesteś brzydka.....? Czy ważniejsze jest CO ktoś mówi czy KTO to mówi?
nie wiem jak tego dokonac. Zwlaszcza, ze nie chce jej postrzegac jako suki. Ja sie jej po prostu boje i to jest glowny problem. Dlatego chyba probuje pracowac wiecej, by sama zrozumiala, ze nie warto sie tak do mnie odnosic. Pytanie czy faktycznie to cos zmieni...
Powtórzę jeszcze raz.... ona Cię mobbinguje.... ma ze sobą problem.... czuje się tym lepiej im gorzej Ty się czujesz..... chcesz jej zabrać tą radość? No na Boga bądź człowiekiem ;)
B1.3. Zmiana przekonania, że jeśli czegoś nie umiesz to "po całości" jesteś beznadziejna i jesteś nic nie wartym śmieciem.
Byloby cudownie, tylko jak tego dokonac? Probowalam metody malych kroczkow - doceniania sie po drobnostkach - np dobrze zrobiony posilek, dobrze napisany raport, owocny dzien, czyli nic szczegolnego, ale jednak istotnego. Niestety nie pomoglo. Czy jest jakas inna skuteczna metoda?
Praca praca praca.... nad sobą..... może metody bardziej na skróty.... hipnoza, NLP.... Pierwszy krok już zrobiłaś.... uświadomiłaś to Sobie.
Wiem, ze innym korona z glowy nie spadnie. Ale ja chyba bede miala problem z zaakceptowaniem faktu, ze nie dalam rady. Wiem, ze to w duzej mierze moj problem, byc moze stawiam sobie za wysoka poprzeczke. Nie wiem tylko jak ja obnizyc.
Dobrze że zdajesz sobie z Tego sprawę..... może jej nie obniżaj.... ważne abyś znalazła się z drugiej strony..... może przystaw drabinę, może ją obejdź....
Zadałaś sobie fundamentalne pytanie "po mi doktorat?"
B1.7. Zmiana przekonania, że za wszystko co dzieje się "nie tak" wokół Ciebie Ty odpowiadasz (chyba że jesteś Bogiem..... jak tak to soooory), (mail powyżej.... chyba źle napisałam maila skoro wasze odpowiedzi są bez sensu)
Smialo moge powiedziec, ze na drugie imie mam Amelia. Mam wrazenie, ze jestem przyczyna calego zla, ciagle chodze i przepraszam. Nie wiem rowniez jak to zmienic. i przede wszystkim z czego to wynika! z niskiej samooceny? latwiej by mi bylo gdybym znala geneze moich klopotow.
Klasyka mówi, że źródłem nadodpowiedzialności jest dzieciństwo.... i błędy rodziców.... można się w tym grzebać.... ale Klasyka mówi też że "wiedzieć dlaczego to za mało żeby zmienić"..... więc może lepiej zamiast spędzić drugą połowę życia na zastanawianiu się co się robiło w pierwszej połowie życia....pójść na skróty i zastanowić się jakim i kim chciałoby się być..... i podjąć działania aby się takim stać.....
Choć muszę się z Tobą zgodzić, że nie jest wart życia ktoś kto po 5 miesiącach nie opanował języka francuskiego na poziomie tak elementarnym jak specjalistyczne słownictwo potrzebne do doktoratu.... to oczywista oczywistość)
Hmmmm żart był nader sarkastyczny.... a Ty mało nie uwierzyłaś.....
Mam takie klopoty odkad pamietam. Nawet w pierwszych klasach podstawowki mialam klopoty z tym jak mnie inne dzieci ocenialy, nieakceptowaly, i juz wtedy probowalam jakos sie zmienic by dopasowac sie do srodowiska. To co, ze oni sie ze mnie smiali, pewnie za moment zapomna a ja juz wiem jacy sa i jak mam sie zachowywac by sie z nimi bawic, a nie smiac. szczerze to nigdy jakos sie gleboko nad tym nie zastanawialam, ale moze to ja wtedy popelnilam blad i on ciagnie sie do tej pory?
Wyobraź sobie że budzisz się i masz kompletny zanik pamięci..... nie ma luster w domu..... dzwoni telefon, a głos w słuchawce pyta ile masz lat? Co byś odpowiedziała?
I mam nadzieje, ze ta uwaga o znajomosci francuskiego jest jednak ironiczna. Bo jezeli tak, to chyba faktycznie jestem zbyt glupia. Bo nie opanowalam jezyka tak, by bezproblemomo opisac moja teze po francusku. Mimo iz slownictwo podobne jest do angielskiego...
Ja bym chodził dumny jak paw, wszystkim się chwalił i uważał za mistrza świata..... w nauce języków ;)))))
B1.9. Zmiana przekonania, że nie możesz zmienić przekonań ;)
bardzo chce zmienic, ale probuje dlugie lata i brak efektow mnie tak bardzo zniecheca...
Próbuję, spróbuję, popróbuję...... może spróbuj próbować dalej.... ;)
wiecie, dwa lata temu mialam nawet wyjsc za
maz. Ale wszystko sie rozsypalo na miesiac przed slubem. Malo tego, dowiedzialam sie nawet, ze powodem bylo moje ciagle poczucie beznadziejnosci. Nie chce popelnic ponownie tego bledu. Miotam sie miedzy probami zachowania zimnej krwi, opanowaniu lekow a jednoczesnie im bardziej sie staram tym bardziej czuje, ze sie dusze, ze znow wszystko sie posypie, ze nic mi sie nie uda osiagnac. DLatego dodatkowym czynnikiem, ktory mnie paralizuje, jest fakt, ze moj facet ma sie do mnie przeprowadzic w lipcu. Z jednej strny bardzo tego chce, a z drugiej nie wiem czy fakktycznie. Chcialabym najpierw sie ulozyc, uspokoic, DOROSNAC na tyle by kontrolowac swoje zachowanie w 100%.
A ile Ty właściwie masz lat? Skąd będziesz wiedziała, że DOROSŁAŚ....
jak do zaistnialej sytuacji ma sie moj wiek i plec? Masz na mysli, ze jeszcze jestem za mloda i adaptacja do takiej sytuacji jest po prosut ciezka? A plec? hormony daja sie we znaki? Moge sie z tm zgodzic, ale nie jestem przeciez jedyna...
Nieee.... raczej była to figura retoryczna, kontrast do rzeczy na które masz wpływ.... ale fajnie że nasunęło Ci to dodatkowe przypuszczenia ;)
Dziekuje za wszystkie informacje, ktore cierpliwie do mnie piszecie. Pomagacie mi spojrzec z innej perspektywy na niektore elementy. Czasem, nawet jezeli cos jest dla mnie oczywiste, zapominam o tym. Wylania sie z tego kilka istotnych elementow. Nad wiekszoscia z nich pracowalam. Tylko w takich momentach jak ten, wszystko diabli bierze i musze zaczac na nowo.
A to jakaś gra w chińczyka, że WSZYSTKO diabli wzięli i musisz zacząć WSZYSTKO od nowa?
Czy potrafilibyscie
wskazac mi droge, ktora nalezy podarzac by uwierzyc w siebie? To niby takie proste, ale w tej chwili zupelnie nie wiem od czego zaczac.
Książki, terapia, autoanaliza.... zamiast próbowania - konsekwencja w działaniu.
Wypisywanie plusow i minusow na kartce nie pomoglo,
poniewaz bardzo ciezko mi znalezc plusy.
Nie znając Cię:
- robisz doktorat
- studenci wybrali Cię na przewodniczącą
- jesteś niezależna finansowo
- w tak młodym wieku znasz już 1,5 języka
- masz faceta (możesz się podobać)
- masz dobry kontakt z mamą
- stać Cię na asertywność
sadze, ze jak uwierze w
siebie, zniknie problem tego co inni mysla i mowia, zniknie problem niedogadania sie z szefowa - bo nawet jak popelnie jakis blad, to przeciez ludzkie. Przejde nad tym do porzadku dziennego, po prostu trzeba bedzie to poprawic i juz. NAwet nie macie pojecia jak bardzo bym tego chciala!
Gdyby Twoja najbliższa przyjaciółka nie potrafiła uwierzyć w siebie co byś jej poradziła?
RaV