Temat: Problem z kontrolowaniem swoich emocji, strach, lek,...
Rafał Winnicki:
Wow.....
Aż nie wiem od czego zacząć.... Może od tego że bardzo Ci współczuję i doskonale rozumiem sytuację w której się znalazłaś.... Sytuacja jest paskudna i istnieje duże prawdopodobieństwo że wyjdziesz z niej bardzo "poobijana życiowo". To są takie momenty w życiu, o których opowiadamy do końca życia, które jeszcze po latach budzą emocje i o których opowieść kończymy "wiele mnie to nauczyło o życiu o ludziach i mnie samej"....
Ja, kiedy znajdę się w trudnej sytuacji robię sobie "mind-mapping" - Rozrysowuję sytuację w której się znalazłem, rozrysowuję na przyczyny i na skutki, rozrysowuję na sytuację obecną i potencjalne możliwe przyszłe wydarzenia, które mogą wynikać z obecnych wydarzeń.... Pozwala mi to "objąć" całość, objąć zagrożenia, zobaczyć możliwości i drogi wyjścia, zobaczyć czego mi ewentualnie brakuje i co muszę zdobyć żeby wyjść cało z sytuacji kryzysowej. Czasem po rozrysowaniu widzę że sytuacja jest beznadziejna i jedynym wyjściem jest poddanie się i ewakuacja. Już samo to proste działanie pozwala zmniejszyć trochę panikę.... i poczucie "przygniecenia" problemem i chaosu w głowie..... Twoje problemy zostają uwięzione na kartce, a Ty masz czysty umysł gotowy do ich rozwiązania. Gorąco polecam.
Sprobuje dzis usiasc i cos takiego zrobic. Zreszta chyba stosuje ta metode kazdego dnia, rozpisujac sobie obowiazki, by ich nadmiar w mojej glowie nie spowodowal narastajacego uczucia 'nie podolam'.
Na napady paniki, kłopot z koncentracją pomaga mi liczenie oddechów.... Kiedy masz kłopot.... na chwilę dobrze żebyś zmieniła miejsce na bardziej ustronne albo poszła na spacer kilkunastominutowy spacer..... choćby do bufetu czy sklepu za rogiem ;) W trakcie którego zaczynasz oddychać przeponą (brzuch musi się podnosić w trakcie wdechu i opuszczać w trakcie wydechu) Metod liczenia jest wiele.... możesz liczyć każdy wydech od 1 do 4 zaczynać od początku.... albo na modłę wschodnią w myślach w trakcie oddychania powtarzać (wdech - mówisz sobie Oh........ wydech Ah........ pogłębienie wydechu Huuuum....) To ostanie polecam bo uczy oddychać i naprawdę uspokaja. Mechanizm jest taki że głębokie oddychanie poprawia dotlenienie, a jego rytmiczność stabilizuje pracę serca, tętno.... czyli te czynniki które po zdestabilizowaniu odczuwasz jako panikę i stres....
Wiem co masz na mysli. Praktykuje taniec oparty o techniki Yogi, wiec tam oddychanie polega na pracy miesniami przepony. Mimo iz zasada bardzo prosta, zapominam, ze to najlatwiejszy sposob opanowania paniki...rowny oddech.
Było technicznie teraz merytorycznie....
Z Twojego listu wyłania się kilka wątków, kilka czynników wpływających na obecną sytuację:
Rozwinięcie (moje subiektywne, sama dopisz resztę...):
A. Czynniki zewnętrzna:
A1. Czynniki na które masz wpływ:
A1.1. Asertywne zachowanie wobec promotorki
Warto tutaj opisac sytuacje, od ktorej to wszystko sie zaczelo. Gdy powiedziala mi, ze jestem zerem, ze nie zasluguje by nazywac sie magistrem a juz na pewno nie inzynierem...i inne tego typu okreslenia odpowiedzialam jej dosc stanowczo: "jestem tylko czlowiekiem, popelnilam blad, zdarza sie. Teraz chcialabym Ci pokazac, ze jednak nie masz racji i taki osad nie jest zgodny z rzeczywistoscia". Pewnie, mialam ochote sie poryczec i uciec z jej gabinetu natychmiast, tylko co by to dalo? Raczej nic dobrego. Pozwolilam sobie na to dopiero w domu. Pragne dodac, ze pierwszy raz w zyciu sie tak zachowalam i mimo iz okolicznosci byly fatalne, czulam, ze zaszla we mnie pewna zmiana. Kiedys nalezy troche sie uspokoic emocjonalnie, to chyba dobry moment...
A1.2. Selekcja znajomych
Nie mam potrzeby bycia na przyjacielskiej stopie ze wszystkimi. Traktuje wszystkich uprzejmie, towarzysko i sadze, ze to wystarczy. Ciesze sie, ze mam tego jednego znajomego, na ktorego moge liczyc. Sadze, ze jest to osoba, ktora mi ufa i ktorej ja rowniez moge zaufac. Chyba nigdy tak nie jest, ze ze wszystkimi jestesmy na bardzo dobrej stopie? Chociaz kiedys psycholog mi zadal pytanie czy w szkole mialam paczki znajomych czy tylko jedna osobe z ktora sie trzymam razem. Nie wiem co to oznacza, ale chyba znow jest ten schemat jednoosobowy.
A1.3. Decyzja o powrocie do kraju i zaczęciu doktoratu gdzie indziej
Nie chce wracac. Jest ciezko, ale po to tutaj zalozylam watek by jakos sprobowac sie poukladac.
A1.4. Zwiększenie niezależności finansowej
Jestem niezalezna finansowo.
A1.5. Asertywna postawa wobec opinii i postaw innych ludzi
A1.6. Asertywna rozmowa z mamą
Asertywnosci troszke mam. nie za wiele. Bardziej chodzi o to, ze moja mama zacznie sie denerwowac, ze nie moze mi pomoc, gdy ja mam problem tutaj. Dlatego probuje z nia nie rozmawiac o tym... i tak cale zycie wspierala mnie w kazdym depresyjnym stanie, a bylo ich wiele.
A2. Czynniki na które nie masz wpływu
A2.1. Twoja promotorka to mobbigngująca suka, mobbinguje Ciebie dla reszty pozostając normalna, co zwiększa Twoje osamotnienie i poczucie niezrozumienia przez otoczenie.
Problem w tym, ze ja wlasnie nie postrzegam jej jako takie oosby. Dlatego tym trudniej jest mi zrozumiec, dlaczego mam z nia tak skomplikowana relacje. Probowalam przedstawic problem innej dziewczynie, ktora z nia pracuje. Polka, wiec nie ma powodow do niezrozumienia przez jezyk. probowalam zupelnie bez emocji zacytowac jej wypowiedzi szefowej. Powiedziala, ze nigdy nie slyszala by sie tak do kogos odnosila, a juz na pewno nigdy nie stosowala takich okreslen do niej. Dlatego nie wiem czy klopot ktwi we mnie, chociaz nie sadze. To nie jest moj pierwszy szef i dotychczas takich klopotow nie mialam.
A2.2. Obecnie słaba znajomość języka.
Pilnie nad tym pracuje. Potrafie juz sie dogadac w sklepie, na poczcie, z innymi inzynierami, potrafie opowiedziec, zrelacjonowac krotko co robilam, gdzie, z kim itd. Czesto sie jednak zdarza, ze nie rozumiem odpowiedzi, jednak Francuzi rozumieja, co ja mam im do przekazania.
A2.3. Martwiąca się w domu mama i jej oczekiwania wobec Ciebie
Z mama mam swietny kontakt, to moze warto tutaj zaznaczyc. Zawsze moge na nia liczyc, jednak gdy widze, w jakim stopniu ona sie przejmuje - probuje ten problem zachowac dla siebie. Ona ma druga corke teraz zdajaca egzamin do liceum, ma swoja prace, sadze, ze nie potrzebuje wysluchiwac, ze jej najstarsza corka ma problemy z osobowoscia...
A2.4. Rozdzielenie fizyczne z chłopakiem i bliskimi w kraju
A2.5. Obecne zasoby finansowe
To wlasnie nie stanowi zadnego problemu. Jestem niezalezna finansowo, zadowolona na dodatek z tego jak zarabiam. Nie jest to szal jakis, ale jak na poczatek po studiach, nie moge wybrzydzac.
A2.6. Opinie innych ludzi o Tobie jako o człowieku
A2.7. Opinie innych ludzi o Twoich zachowaniach np o przerwaniu doktoratu, o podaniu się, o relacjach z przełożoną,
Jak nie przejmowac sie opiniami innych? Jezeli nie wierze we wlasna wartosc, jest mi niezmiernie trudno nie uzalezniac swojej samooceny na podstawie opinii innych ludzi. Cale zycie nad tym pracuje, ale nie wiem jak mam sobie z tym poradzic. Sadzilam, ze troche tutaj sie zmienilam. Naprawde odczulam przyplyw sil, wlasnej wartosci (patrz. historia z punktu A1.1). Ale w tym momencie znow gdzies to zgubilam.
B. Czynniki wewnętrzne
B1. Czynniki na które masz wpływ
B1.1. Reakcja na słowa przełożonej (co za suka!)
B1.2. Zmiana przekonania, że jeśli będziesz się bardziej starać to coś zmieni w relacjach z przełożoną (tą suką, która czerpie radość z nękania Cię)
nie wiem jak tego dokonac. Zwlaszcza, ze nie chce jej postrzegac jako suki. Ja sie jej po prostu boje i to jest glowny problem. Dlatego chyba probuje pracowac wiecej, by sama zrozumiala, ze nie warto sie tak do mnie odnosic. Pytanie czy faktycznie to cos zmieni...
B1.3. Zmiana przekonania, że jeśli czegoś nie umiesz to "po całości" jesteś beznadziejna i jesteś nic nie wartym śmieciem.
Byloby cudownie, tylko jak tego dokonac? Probowalam metody malych kroczkow - doceniania sie po drobnostkach - np dobrze zrobiony posilek, dobrze napisany raport, owocny dzien, czyli nic szczegolnego, ale jednak istotnego. Niestety nie pomoglo. Czy jest jakas inna skuteczna metoda?
B1.4. Zmiana przekonania, że odpowiadasz za samopoczucie Twojej mamy i masz obowiązek zrealizować jej oczekiwania względem Ciebie
Moze troche niejasno sie wyrazilam o co chodzi, ale opisalam troche ten problem w pkt A2.3
B1.5. Zmiana przekonania że jesteś Tym co myślą / mówią o Tobie inni ludzie
B1.6. Zmiana przekonania, że wycofanie się z podjętej decyzji o doktoracie w nieznanym języku jest tak kompromitujące w oczach Twoich, Twoich znajomych i całego świata, że gdyby do tego doszło to nie zasługujesz już na dalsze życie, a Twoja rodzina zostanie przeklęta po 13 pokolenie.
Wiem, ze innym korona z glowy nie spadnie. Ale ja chyba bede miala problem z zaakceptowaniem faktu, ze nie dalam rady. Wiem, ze to w duzej mierze moj problem, byc moze stawiam sobie za wysoka poprzeczke. Nie wiem tylko jak ja obnizyc.
B1.7. Zmiana przekonania, że za wszystko co dzieje się "nie tak" wokół Ciebie Ty odpowiadasz (chyba że jesteś Bogiem..... jak tak to soooory), (mail powyżej.... chyba źle napisałam maila skoro wasze odpowiedzi są bez sensu)
Smialo moge powiedziec, ze na drugie imie mam Amelia. Mam wrazenie, ze jestem przyczyna calego zla, ciagle chodze i przepraszam. Nie wiem rowniez jak to zmienic. i przede wszystkim z czego to wynika! z niskiej samooceny? latwiej by mi bylo gdybym znala geneze moich klopotow.
B1.8. Zmiana BARDZO neurotycznego przekonania że we wszystkim za co się bierzesz od razu jestem mistrzem świata (a kiedy cokolwiek jest nie tak, albo ktoś Ci zwróci uwagę na błąd - w pierwszym odruchu reagujesz agresją w obronie fałszywego przekonania, a jak nie uda Cię jednak obronić... reagujesz myślami samobójczymi.... (Choć muszę się z Tobą zgodzić, że nie jest wart życia ktoś kto po 5 miesiącach nie opanował języka francuskiego na poziomie tak elementarnym jak specjalistyczne słownictwo potrzebne do doktoratu.... to oczywista oczywistość)
Staram sie nie reagowac agresja, zreszta jestem osoba dosc spokojna z kontaktach z innymi ludzmi. Problem zaczyna sie, gdy wracam do domu. Jezeli ktos mi zwroci uwage, powiem 'ok popracuje nad tym','nie patrzylam na to od tej strony, masz racje, warto sie nad tym zastanowic' - zreszta w taki sposob rozmawiam tez z moja szefowa. jezeli zwraca mi uwage, ze cos zrobilam zle, to nie bronie mojego stanowiska jak lwica, tylko przyznajre racje, ze nie dopracowalam i ze skorzystam z jej rady. Natomiast jak wracam do domu, gdzie nie ma juz nikogo wpadam w czarna rozpacz, ze nie dam rady, ze na pewno to koniec swiata. Fakt faktem, ze kilku psychologow u ktorych bylam probowali ze mna nad tym pracowac, tylko jak na razie bez efektow. Zreszta metody, ktore stosowali wybitnie mi nie odpowiadaly. nie podobalo mi sie to, ze okreslili mnie 'beznadziejnym przypadkiem, ktorego da sie wyleczyc tylko prochami' NIE ZGADZAM SIE. moze i mam problemy, ale nie bede cale zycie na antydepresantach, bo czlowiek to silna jednostka...trzeba tylko wiedziec jak podejsc do poszczegolnych problemow. Ja chyba jeszcze nie znalazlam odpowiedniej metody. A uwierzcie, cale zycie nad soba pracuje. Mam takie klopoty odkad pamietam. Nawet w pierwszych klasach podstawowki mialam klopoty z tym jak mnie inne dzieci ocenialy, nieakceptowaly, i juz wtedy probowalam jakos sie zmienic by dopasowac sie do srodowiska. To co, ze oni sie ze mnie smiali, pewnie za moment zapomna a ja juz wiem jacy sa i jak mam sie zachowywac by sie z nimi bawic, a nie smiac. szczerze to nigdy jakos sie gleboko nad tym nie zastanawialam, ale moze to ja wtedy popelnilam blad i on ciagnie sie do tej pory?
I mam nadzieje, ze ta uwaga o znajomosci francuskiego jest jednak ironiczna. Bo jezeli tak, to chyba faktycznie jestem zbyt glupia. Bo nie opanowalam jezyka tak, by bezproblemomo opisac moja teze po francusku. Mimo iz slownictwo podobne jest do angielskiego...
B1.9. Zmiana przekonania, że nie możesz zmienić przekonań ;)
bardzo chce zmienic, ale probuje dlugie lata i brak efektow mnie tak bardzo zniecheca...wiecie, dwa lata temu mialam nawet wyjsc za maz. Ale wszystko sie rozsypalo na miesiac przed slubem. Malo tego, dowiedzialam sie nawet, ze powodem bylo moje ciagle poczucie beznadziejnosci. Nie chce popelnic ponownie tego bledu. Miotam sie miedzy probami zachowania zimnej krwi, opanowaniu lekow a jednoczesnie im bardziej sie staram tym bardziej czuje, ze sie dusze, ze znow wszystko sie posypie, ze nic mi sie nie uda osiagnac. DLatego dodatkowym czynnikiem, ktory mnie paralizuje, jest fakt, ze moj facet ma sie do mnie przeprowadzic w lipcu. Z jednej strny bardzo tego chce, a z drugiej nie wiem czy fakktycznie. Chcialabym najpierw sie ulozyc, uspokoic, DOROSNAC na tyle by kontrolowac swoje zachowanie w 100%.
B1.10.... nie mam na więcej siły.... teraz Twoja kolej.... No może jeszcze zmiana przekonania że powinnaś leczyć lęki i paranoje zamiast skopać komuś porządnie tyłek (nie mówię tutaj o samoskopaniu sobie tyłka)
B2. Czynniki na które nie masz wpływu:
B2.1. Epizod depresyjny,
B2.2. Wiek i płeć
B2.3. Twoje przeszłe doświadczenia.
RaV
jak do zaistnialej sytuacji ma sie moj wiek i plec? Masz na mysli, ze jeszcze jestem za mloda i adaptacja do takiej sytuacji jest po prosut ciezka? A plec? hormony daja sie we znaki? Moge sie z tm zgodzic, ale nie jestem przeciez jedyna...
Dziekuje za wszystkie informacje, ktore cierpliwie do mnie piszecie. Pomagacie mi spojrzec z innej perspektywy na niektore elementy. Czasem, nawet jezeli cos jest dla mnie oczywiste, zapominam o tym. Wylania sie z tego kilka istotnych elementow. Nad wiekszoscia z nich pracowalam. Tylko w takich momentach jak ten, wszystko diabli bierze i musze zaczac na nowo. Czy potrafilibyscie wskazac mi droge, ktora nalezy podarzac by uwierzyc w siebie? To niby takie proste, ale w tej chwili zupelnie nie wiem od czego zaczac. Wypisywanie plusow i minusow na kartce nie pomoglo, poniewaz bardzo ciezko mi znalezc plusy. sadze, ze jak uwierze w siebie, zniknie problem tego co inni mysla i mowia, zniknie problem niedogadania sie z szefowa - bo nawet jak popelnie jakis blad, to przeciez ludzkie. Przejde nad tym do porzadku dziennego, po prostu trzeba bedzie to poprawic i juz. NAwet nie macie pojecia jak bardzo bym tego chciala!
Joanna C. edytował(a) ten post dnia 10.03.11 o godzinie 12:56