Temat: pomoocy

Witam,
mam pewien problem... zacznę od początku. Jestem w szczęsliwym związku od 6 lat, w czerwcu wyszłam za mąż. Dwa i pół roku temu wyprowadziłam się od rodziców razem z mężem(wtedy jeszcze narzeczonym) i tu zaczął się problem... moja mama robiła po prostu wszystko żebym się nie wyprowadzała, zabraniała, prosiła, płakała... jednak ja nie chciałam mieszkać w małym miasteczku (żadnych perspektyw na przyszłość)tłumaczyłam jej, chciałam iść na studia, do pracy, usamodzielnić się i zamieszkać z tym jedynym. Wyprowadziłam się z domu i tu zaczął się prawdziwy problem, mama wpadła w depresję, była smutna przygnębiona, schudła, mówiła, że nie ma dla kogo żyć. Ona jest kobietą schorowana(na rencie), ale nie tak, żeby sobie sama nie poradziła, chociaż twierdzi, że ona niedługo wyląduje na wózku, mówi,że nogi ją bolą, że nie ma siły na nic. Jej jedynym zadaniem jest ugotowanie obiadu, mieszczka teraz z ojcem, który jest alkoholikiem, nie pił jakieś 3 lata przed moją wyprowadzką i szczerze myślałam, że zmądrzał na starość i nie zacznie pić, a tu dwa tygodnie tamu zaczął pić i codziennie zalewa się w trupa... mama kompletnie się załamała, lezy cały czas w łóżku, płacze, nie mozna do niej dotrzeć już w sumnie od dawna, ale teraz się wszystko pogłębia tym bardziej, ze straciła jeszcze taką dorywczą pracę. Z tego co wiem chodzi do psychologa. Mam pytanie... Czy powinnam się do niej z powrotem wprowadzić po pierwszych sygnałach tego załamania psychicznego?? zostawić narzeczonego?? gnębi mnie to, bo je czuję się winna teraźniejszego jej stanu
Agnieszka Zalewska

Agnieszka Zalewska
www.psychoanaliza.co
;
www.mobbingwpracy.pl

Temat: pomoocy

Witam,
to co Pani opisuje to prawdopodobnie zespół współuzależnienia. Choroba alkoholowa dotyka całą rodzinę, jeśli popatrzymy na rodzinę jak na system naczyń połączonych to zaobserwujemy zjawisko uszkodzenia jakiejś części systemu pod wpływem nowych (innych od dotychczasowych) okoliczności.
Pani zdecydowała się opuścić dom rodzinny i rozpocząć nowe życie, takie są naturalne etapy życia. Obawia się Pani, że te nowe okoliczności zakłócą funkcjonowanie rodziny, martwi się Pani o zdrowie i życie rodziców. Oni być może w ten sposób starają się poradzić sobie z brakiem (syndrom pustego gniazda). Pani mama straciła obiekt (Panią), na którym mogła się skupić i oprzeć, ojciec powrócił do destrukcyjnych zachowań zalewając powstały brak alkoholem.
To, co może Pani zrobić to porozmawiać z rodzicami i zapewnić ich, że nadal są dla Pani ważni, że martwi się Pani o nich i myśli. Zastanawia się Pani nad powrotem do domu, to stanowi ryzyko naruszenia rodziny, którą teraz próbuje Pani budować.

Temat: pomoocy

Jest to bardzo trudna i delikatna sytuacja i to nie dlatego, że nie wiadomo co powinnaś w tej sytuacji zrobić. Przeciwnie sprawa jest oczywista. Rodzice, w twoim przypadku mama, nie mają prawa zabraniać, czy też ograniczać dorosłym dzieciom możliwości życia na własny rachunek i dokonywania własnych niezależnych wyborów. Jako dziecko, oczywiście masz obowiązek wspierania i pomagania rodzicom, ale nie za wszelką cenę i absolutnie nie na zasadzie wzięcia na swoje barki ich problemów, a do tego miałoby się to przecież sprowadzać, gdybyś miała się do nich znowu wprowadzić. Problem jednak polega na tym, że twoja matka nie dojrzała do roli matki i zamiast pomóc ci opuścić "gniazdo", próbuje cię za wszelką cenę do niego przywiązać. Jej absolutnie niewłaściwe postępowanie na pewno ma bardzo destruktywny wpływ na twoją psychikę. Dlatego uważam, że obie potrzebujecie profesjonalnej pomocy. Ona musi nauczyć się samodzielnego radzenia sobie z problemami i zaakceptować fakt, że musi "stanąć na własnych nogach", a ty potrzebujesz wsparcia kogoś, kto da ci wiarę i siłę, że walcząc o niezależność i prawo do własnego życia, nie jesteś wyrodną córką.
Agnieszka Biegluk

Agnieszka Biegluk EMEA Practice Lead,
Talent Acquisition
at Infosys

Temat: pomoocy

Kinga T.:
Czy powinnam się do niej z powrotem wprowadzić po pierwszych sygnałach tego załamania psychicznego?? zostawić narzeczonego?? gnębi mnie to, bo je czuję się winna teraźniejszego jej stanu

To bardzo trudna sytuacja, ale, nie.. nie powinnas..
Twoja Mama przechodzi przez ciezki okres i, jak najbardziej, badz dla niej najlepszym wsparciem, jakim potrafisz, ale nie badz jej matka.
Porozmawiaj z nia o psychologu, do ktorego chodzi. Moze to 'nie ten' psycholog, 'nie ten' rodzaj terapii? Poradz sie kogos, jaki rodzaj terapii moglby Twojej Mamie pomoc. Buduj zdrowe relacje, badz blisko Twoich rodzicow, angazuj ich w swoje zycie, pytaj o rady, zeby czuli sie docenieni, ale nie przejmij roli Rodzica w stosunku do nich.

Nie jestes niczemu winna. Twoja Mama nie radzi sobie ze swoimi problemami. Mozesz poszukac kogos (psychologa, grupy terapeutycznej), kto jej pomoze sie znimi uporac - Ty ich nie rozwiazesz.

To drastyczna opcja, ale jesli spytalabys, czy ona chce, zebys zaryzykowala rozpad Twojej rodziny, utrate mezczyzny, ktorego kochasz i ktory jest dla Ciebie oparciem, zrezygnowala z wlasnego zycia, z pracy i z mozliwosci osiagniecia szczescia, zeby siedziec z nia w domu, to co by odpowiedziala? czy odpowiedzialaby, ze wolalaby, zebys zyla bez milosci i stabilizacji i starzala sie samotnie przy jej boku? Prawdopodobnie zalalaby sie jeszcze wiekszymi lzami i wpadla w jeszcze wieksza depresje. To pytanie nie zostanie zadane, ale to, co ono uswiadamia, to istota sprawy.. Twoja Mama potrzebuje pomocy w rozwiazaniu jej problemow. Twoja obecnosc byla wygluszaczem, ktory sprawial, ze na problemy siedzace w rodzinie i we wlasnej psychice/zyciu Twoja Mama mogla nie zwracac uwagi. Nie jestes niczemu winna i to bardzo nie fair, ze slyszysz od Twojej Mamy, ze nie ma juz dla kogo zyc. To nieprawda. Ma siebie, meza (z ktorym pomimo wszystko wciaz jest - a to jednak jest jakas decyzja, niezaleznie od powodujacych ja motywow), ma dorosla corke, ktora jest w szczesliwym zwiazku, niedlugo pewnie bedzie miala wnuki. Przerzucanie na Ciebie odpowiedzialnosci za nie rozwiazywanie wlasnych problemow jest bardzo nie w porzadku.

Twoj powrot do domu nie rozwiaze jej problemu, tylko go zasloni. Pomoz jej, nie wplatujac sie w uklad toksycznych uzaleznien, ktory ona w tej chwili tworzy i przerzuca na Ciebie. Powrot Twojego Taty do picia tez moze byc wynikowa sytuacji w domu. On tez sobie z czyms nie radzi, prawda? Alkohol jest rodzajem ucieczki. Moze sie myle, ale placzaca zona, mowiaca, ze nie ma dla kogo zyc, dolujaca atmosfera w domu, itp to nie sa czynniki, ktore pomagaja zostac w trzezwosci, niezaleznie od tego, czy sie zmadrzalo na stare lata, czy nie.

Niech odpowiedni specjalista pomoze Twojej Mamie. Moze Ty tez moglabys pojsc do kogos takiego, zeby zrozumiec, jak lepiej pomoc i sobie i jej.
Przejecie roli rodzica wlasnych rodzicow nie rozwiazuje problemu.
Dobrze by bylo, po raz pierwszy, sprobowac wprowadzic w Rodzinie rownowage.Agnieszka Biegluk edytował(a) ten post dnia 07.09.11 o godzinie 11:30

Temat: pomoocy

No staram się jej pomóc jak tylko mogę, ale już nie mam siły... wczoraj zaprowadziłam ją do psychiatry, chciałam z nią wejść, ale nie chciała, weszła sama i jak wyszła, to stwierdziła, że niepotrzebnie tu przyjechała i że jej lekarz nie pomoże.Już jej tłumaczyłam, żeby się zapisała na jakieś zajęcia wyszła do ludzi, a nie siedziała w domu, bo to ja jeszcze bardziej przytłacza. Staram się dzwonić dość często, jeździć do niej jak tylko mogę, wymyślam jakieś wyjazdy, na zakupy chcę ją zabrać, na spacer, ale ona nie bardzo chce wychodzić. Jak się wyprowadziłam to była u mnie całe 3 może 4 razy. Dużo by tu odpowiadać... nie potrafię jej pomóc, zainteresować ją czymś, nawet nie potraię już z nią rozmawiać, bo większość słów jakie mówi to "a nie wiem", bądź słucham o jej chorobach, nie radzeniu sobie, o braku pieniędzy, o tym, że życie nie ma sensu i, że sobie coś niedługo zrobi...
Jak jej pomóc?? już nie mam pmysłów, a jedynym pomysłem i ratunkiem już chyba została wprowadzka chociaż do jej miasta i opieka na nią
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: pomoocy

Kinga, a może sama też pójdź na jakąś grupę wsparcia, albo indywidualną terapię? Dziewczyny bardzo mądrze Ci wyjaśniły jak działa współuzależnienie i dlaczego Ty nie możesz być odpowiedzialna za swoich rodziców.

To nie jest tak, że Ty "zdradzasz" Mamę, kiedy chcesz się zająć własym życiem. Taka jest po prostu naturalna kolej rzeczy. Rodzice dali Tobie, ale wcześniej wzięli od swoich rodziców. Ty też dasz swoim dzieciom, a one swoim. Co innego wdzięczność wobec rodziców, a co innego rewanż. Rodzice nie powinni oczekiwać od swoich dzieci rewanżu za swoje starania. To tak nie działa.

Ja rozumiem, że teraz czujesz bezsilność, że usiłujesz być silna za dwoje i szukasz usprawiedliwienia słuszności swoich wyborów. Ale tak naprawdę, to nie musisz się usprawiedliwiać przed nikim, gdyż jesteś dorosła i samowystarczalna. Rodzice mogą (a i to w ograniczonym sensie..) oczekiwać od swoich dzieci posłuszeństwa, kiedy dzieci są od nich zależne, czyli nieletnie. Potem, to nie dość, że jest to nadużycie ze strony rodziców, to na dodatek do terapeutyzowania u dorosłych dzieci. Nadopiekuńczość i nadmierne poczucie zobowiązania wcale nie pomagają nikomu.

Teraz masz swoją rodzinę i ona powinna być centrum Twojego zainteresowania.

Jeśli psychiatra zapisał Mamie leki, to po paru tygodniach zażywania powinna się wyrównać na tyle, żeby zobaczyła sens w psychoterapii i żeby zniknęły czarne myśli. To tylko parę tygodni. Być może ciężkich... Ale parę tygodni mija szybko, a decyzje o zmianie miejsca zamieszkania, pracy (jeśli będzie w ogóle możliwe..) to są decyzje na lata.

Zrobiłaś wszystko co było po Twojej stronie. Teraz musisz poczekać na działanie leków i na trzeźwe decyzje swojej Mamy jak zaczną one działać.

Temat: pomoocy

Kinga T.:
No staram się jej pomóc jak tylko mogę, ale już nie mam siły... wczoraj zaprowadziłam ją do psychiatry, chciałam z nią wejść, ale nie chciała, weszła sama i jak wyszła, to stwierdziła, że niepotrzebnie tu przyjechała i że jej lekarz nie pomoże.
To oczywiste, że to powiedziała, bo....... ma depresję. I tak dobrze, że w ogóle poszła na spotkanie. Napisałaś, że mama nie zgodziła się, abyś z nią weszła, ale nie napisałaś, czy później spotkałaś się i porozmawiałaś z tą lekarką o stanie mamy i o jej zaleceniach co do dalszej terapii? Właśnie tu potrzebne jest twoje wsparcie. Ktoś rozsądny, ktoś kto nie ma depresji, a przez to nieulegający nastrojom powinien dopilnować, aby mama poddała się PROCESOWI leczenia. I to nie do chorego należy ocena przydatności, konieczności czy też skuteczności zastosowanej metody.
Jak jej pomóc?? już nie mam pmysłów, a jedynym pomysłem i ratunkiem już chyba została wprowadzka chociaż do jej miasta i opieka na nią
"Naprawianie" ludzkiej duszy to żmudny i długotrwały proces. Ludzie latami "kaleczą" i "wypaczają" swoje zachowania, relacje, emocje, więc nic dziwnego, że trzeba równie długiego okresu, aby to wszystko odwrócić. Niestety w pierwszym, najtrudniejszym okresie choroby, mało kto jest wstanie sam o siebie zadbać. Depresja to deficyt optymizmu, deficyt wiary, że jest i że będzie dobrze, więc to na najbliższych spoczywa obowiązek dopilnowania, aby chory nie wycofał się, nie zrezygnował.

To, że nie od razu będzie widać efekty, a nie będzie widać, nie oznacza, że zaraz trzeba szukać kolejnych, nowych pomysłów. Jeżeli tobie też brakuje siły. Jeżeli sama masz problemy z cierpliwością i wiarą w powodzenie terapii. Jeżeli jesteś zmęczona, zniechęcona, a masz do tego prawo, to oznacza to, że też potrzebujesz pomocy. Może nie psychiatry ale np. psychologa. Zadbaj o siebie, aby mieć siły na pomoc mamie.
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: pomoocy

Kinga T.:
No staram się jej pomóc jak tylko mogę, ale już nie mam siły... wczoraj zaprowadziłam ją do psychiatry, chciałam z nią wejść, ale nie chciała, weszła sama i jak wyszła, to stwierdziła, że niepotrzebnie tu przyjechała i że jej lekarz nie pomoże.Już jej tłumaczyłam, żeby się zapisała na jakieś zajęcia wyszła do ludzi, a nie siedziała w domu, bo to ja jeszcze bardziej przytłacza. Staram się dzwonić dość często, jeździć do niej jak tylko mogę, wymyślam jakieś wyjazdy, na zakupy chcę ją zabrać, na spacer, ale ona nie bardzo chce wychodzić. Jak się wyprowadziłam to była u mnie całe 3 może 4 razy. Dużo by tu odpowiadać... nie potrafię jej pomóc, zainteresować ją czymś, nawet nie potraię już z nią rozmawiać, bo większość słów jakie mówi to "a nie wiem", bądź słucham o jej chorobach, nie radzeniu sobie, o braku pieniędzy, o tym, że życie nie ma sensu i, że sobie coś niedługo zrobi...
Jak jej pomóc?? już nie mam pmysłów, a jedynym pomysłem i ratunkiem już chyba została wprowadzka chociaż do jej miasta i opieka na nią

Dziewczyny już chyba napisały w pigułce wszystko to, co najważniejsze dla Ciebie, więc nie będę powielać ich rad. Myślę, że obojętnie, co byś teraz zrobiła i tak nie rozwiąże to problemu. Jeśli wrócisz do domu rodzinnego zaryzykujesz rozpad Twojej nowej rodziny a w rezultacie staniesz się nieszczęśliwa. Twoje nieszczęście zadziała na rodziców i ich jeszcze bardziej przytłoczy. W efekcie wpadniesz w spiralę współuzależnienia jeszcze Ty.
Twój tata będzie dalej pił, Ty będziesz miała pretensje do matki o zburzenie Twojego świata, życia. Nikt ostatecznie nie będzie szczęśliwy. To, co robi Twoja mama to najczęstszy chwyt, by Cię ściągnąć do domu ale tylko tyle. Nawet, jeśli wrócisz nie rozwiąże to ich problemów a dojdą nowe. Prócz męża alkoholika, będziesz kolejną osobą, której nieszczęście spadnie na Twoją matkę i doprowadzić może do pogłębienia się jej stanu. Czy Ty jako mama byłabyś w stanie z czystym sumieniem patrzeć jak córka rozpacza z powodu utraty tego, co kocha (mąż, rodzina, życie zawodowe)?. Nie byłabyś szczęśliwa. I Twoja mama też nie będzie. Ona teraz nie zdaje sobie sprawy z przyszłych konsekwencji jej zachowania. Patrzy jednotorowo o krótkowzrocznie. Nie widzi teraz niczego prócz swoich potrzeb. Nie da się uszczęśliwić każdego. Nie możesz też uszczęśliwiać rodziców kosztem rezygnacji ze swoich potrzeb. Twoja mama musi poradzić sobie z tym problemem samodzielnie.
Możesz jej w tym towarzyszyć. Nie obwiniaj się o to, że ona odmawia terapii. Zrobiłaś i robisz wszystko, co możesz, by jej pomóc, ale jeśli ona tą pomoc odrzuca to nie masz za dużego wyboru jak tylko zająć się swoim życiem i zapewniać mamę, że ją kochasz i że jest dla Ciebie ważna. Nic więcej zrobić nie możesz dla niej a skoro nie da się już nic zrobić to warto się zająć tym, co możesz zrobić jeszcze dla siebie: być szczęśliwą, realizować swoje plany i marzenia, zająć się własną rodziną. Bo to możesz teraz zrobić. To jest osiągalne. Trzeba sobie stawiać realne cele. A takim celem jest teraz Twoje życie. Mama albo to zaakceptuje albo i nie, ale wybór należy do niej. Ty możesz się sama udać na spotkania osób z rodzin z problemem alkoholowym. Tam spotkasz osoby, które mają te same dylematy, co Ty i tam dostaniesz odpowiedź jak żyć, by się tymi problemami nie zadręczać.
Oczywiście nikt Cię tutaj nie zapewni, że to będzie proste i szybkie. Czasem trwa to latami, ale warto to dla siebie zrobić, dla własnego zdrowia psychicznego. Również pomyśl o Twoim mężu, dla którego jesteś najważniejsza. On też Cię potrzebuje. W życiu tak bywa, że czasem trzeba wybierać między dwoma równoważnymi rzeczami, osobami. Ty biorąc ślub tego wyboru dokonałaś.
Agnieszka Biegluk

Agnieszka Biegluk EMEA Practice Lead,
Talent Acquisition
at Infosys

Temat: pomoocy

Kinga T.:
No staram się jej pomóc jak tylko mogę, ale już nie mam siły... wczoraj zaprowadziłam ją do psychiatry, chciałam z nią wejść, ale nie chciała, weszła sama i jak wyszła, to stwierdziła, że niepotrzebnie tu przyjechała i że jej lekarz nie pomoże.Już jej tłumaczyłam, żeby się zapisała na jakieś zajęcia wyszła do ludzi, a nie siedziała w domu, bo to ja jeszcze bardziej przytłacza. Staram się dzwonić dość często, jeździć do niej jak tylko mogę, wymyślam jakieś wyjazdy, na zakupy chcę ją zabrać, na spacer, ale ona nie bardzo chce wychodzić. Jak się wyprowadziłam to była u mnie całe 3 może 4 razy. Dużo by tu odpowiadać... nie potrafię jej pomóc, zainteresować ją czymś, nawet nie potraię już z nią rozmawiać, bo większość słów jakie mówi to "a nie wiem", bądź słucham o jej chorobach, nie radzeniu sobie, o braku pieniędzy, o tym, że życie nie ma sensu i, że sobie coś niedługo zrobi...
Jak jej pomóc?? już nie mam pmysłów, a jedynym pomysłem i ratunkiem już chyba została wprowadzka chociaż do jej miasta i opieka na nią

Nie chce, zeby to zabrzmialo, jak brak szacunku dla Twojej Mamy, bo tu nie o szacunek chodzi, a o pewne obserwacje. Twoja Mama, pomimo generalnego obrazu bezsilnosci, smutku i braku sensu zycia, nie jest tu biedna, zmeczona zyciem ofiara.. Ona jest strona dominujaca, ktora manipuluje Toba, Twoimi uczuciami. Otwarcie Cie szantazowala przed wyprowadzka i szantazuje teraz.
Kingo, czy Twoja Mama powiedziala Ci, co by jej pomoglo przelamac ten stan?
Czy myslisz, ze w momencie Twojego powrotu do domu wyzdriowialaby natychmiast i bylaby szczesliwa? Wydaje mi sie, ze jej stan moglby sie wrecz poglebic, bo musialaby w jakis sposob przyciagnac jeszcze wiecej Twojej uwagi i poswiecen? Mam wrazenie, ze zaczela sie tu pewnego rodzaju gra...

Czy mozesz odwrocic problem i jej powiedziec, ze jest Ci przykro, bo ona Ciebie odrzuca? Tak sie starasz, wymyslasz inicjatywy, zeby byc z nia, a ona ich nie podejmuje. Niby mowi, ze teskni, a odrzuca Ciebie i grozi Ci (bo tego typu slowa nie sa zwierzeniem, tylko szantazem), ze sobie moze cos zrobic. Czy jej na Tobie w ogole zalezy? Bo jesli tak, to przeciez powinna sie cieszyc, ze przyjezdzasz i dzwonisz i powinna sie starac przyjemnie z Toba spedzac wspolny czas. Moze ona nie chce, zebys przyjezdzala?
Sprobuj zrzucic na nia odpowiedzialnosc za jej wlasne slowa.. Jak Ty bedziesz zyla, jesli ona sobie cos zrobi? Przeciez mowila, ze jestes wartoscia w jej zyciu, a teraz ma Ciebie i Twoje uczucia gdzies. Jak ona moze mowic, ze nie ma po co i dla kogo zyc? No przeciez to jest odrzucanie Ciebie? Jestes jej corka, kochasz ja, a ona ma Twoje uczucia za nic? (przerzucenie odpowiedzialnosci) Czy ona zastanawia sie, jak bardzo Ciebie krzywdzi takimi slowami? Czy ona chce, zebys Ty byla nieszczesliwa, czy chce zebyscie razem znalazly mozliwosc zdrowej, cieplej i pelnej zrozumienia relacji matka-corka?

Odrzuca Twoje inicjatywy, zeby byc blizej, potem mowi, ze niedlugo cos sobie zrobi, a Ty robisz wszystko, zeby jej ‘pomoc’ - bawisz sie z nia na JEJ zasadach - bez czegokolwiek, co Ty proponowalas – bez wychodzenia, rozwiewania ciemnych chmur i cieszenia sie soba.
Kingo, Twoja Mama powinna wziac odpowiedzialnosc za to, co mowi. Tak, pewnie jest tam depresja, ale jest tez podrecznikowy szantaz emocjonalny.

Przeprowadzka, zeby sie nia opiekowac, pomoc.. Nie jestes osoba wyedukowana, przeszkolona do opieki/terapii osob w depresji. Poza tym wielu metod juz wyprobowalas – bezskutecznie. Jesli sie do Mamy przeprowadzisz, to Twoja pomoc bedzie polegala na nadskakiwaniu jej, byciu z nia 24h na dobe (z czasem zacznie sie kolejna faza depresji, bo mieszkasz tak blisko, a prawie Ciebie nie ma, bo mieszkasz w oddzielnym mieszkaniu, bo masz chlopaka i jej zycie juz nie ma sensu - tworze ciemne scenariusze, ale one sa bardzo realne). Ty nie wyleczysz jej depresji. To nie brak Ciebie w domu jest jej powodem.

Co do psychiatry - Twoja Mama mogla klamac. Jesli jej 'nic nie pomaga', to pewnie nie powiedziala psychiatrze o problemach i samopoczuciu, a nawet jesli powiedziala, to nie powtorzyla Tobie jego/jej opinii. Takie przypadki zdazaja sie czesto. Watpie, zeby psychiatra osobie, w stanie jaki opisujesz, powiedzial, ze jej nie pomoze / nie moze pomoc. Polecilby cos w zamian, powiedzial, ze to nie problem psychiatryczny, ale ze moze sie udac np. do ...
Mysle, ze nie mozesz ufac Twojej Mamie. Ona Toba manipuluje.
Na poczatku byly prosby i lzy, potem coraz ciezsza sytuacja zdrowotna (napisalas, ze jest schorowana, ale nie jest az tak zle), potem depresja, ktorej Twoja Mama w zasadzie nie chce leczyc, teraz szantaz samobojstwem.
A Ty wciaz z nia w te gre grasz. Ona otrzymuje od Ciebie czesc tego, czego chce - dlatego stosuje kolejne triki.
Nie pomozesz jej skutecznie. Jestes osoba z kregu, ktory dziala na niezdrowych zasadach.

Problem Twojej Mamy jest tak samo wyjatkowy, jak wielu innych ludzi. Psycholog, psychoterapeuta, psychiatra moze pomoc. Czy ona bedzie – dla siebie samej i dla Ciebie – z psychologiem, psychoterapeuta wspolpracowac? Bo jezeli nie, to raczej nic na to nie poradzisz. To dorosly czlowiek, ktory wie i przezyl wiecej niz Ty. Jesli czuje sie dobrze w poczuciu bycia nieszczesliwym (tak moze byc), to nie bedzie walczyl o szczescie. Tylko, ze jezeli ona wybiera stan nieszczescia i depresji, to nie powinna miec juz wiecej Twojego zabiegania. Jesli walczy o siebie i wspolpracuje, to pomoc jej sie nalezy. Jesli nie chce wyjscia z tej sytuacji, to "pomoc w czym"?
To Ty jestes tutaj ofiara.
Jesli bardzo chcesz jej pomoc, znajdz jej specjaliste (moze nawet 'wymus' zeby to ona umowila wizyte, zeby byla wspolodpowiedzialna) i nie daj sie zbyc. Nie pozwol jej sklamac jemu ani Tobie. Mozesz powiedziec, ze tez masz problem do przedyskutowania, wymyslic cos, zeby wejsc z nia; mozesz do niego pojsc wczesniej sama i wytlumaczyc, jaka jest sytuacja, ale nie daj Twojej Mamie mozliwosci schowania problemu i stanu. I z czasem Twoja mama bedzie musiala tam chodzic tez sama.

PS. Na pewno przydalaby Ci sie terapia, Kingo. Nieswiadomie Ty pozwalasz swojej Mamie sie tak zachowywac. To nie Twoja wina, ze jestes aktorem w jej teatrzyku, natomiast grasz tak, jak ona tego chce. Moze rowniez to jest powodem, ze ona wpada glebiej i glebiej. Popracuj nad swoimi emocjami i relacjami w rodzinie z kims niezaleznym. To pomoze calemu ukladowi rodzinnemu. Bardzo wierze, ze rowniez Twojej Mamie.

PPS. Wiez emocjonalna i notoryczny szantaz matki na pewno sa bardzi silnymi kajdankami, ale zobacz, ze kilka osob powiedzialo Ci w zasadzie to samo. Co to dla Ciebie znaczy?Agnieszka Biegluk edytował(a) ten post dnia 07.09.11 o godzinie 16:05

konto usunięte

Temat: pomoocy

Podobny przypadek miała moja znajoma, tam było jednak jeszcze gorzej. Kobieta razem z dziećmi po rozwodzie zamieszkała z matką, w momencie gdy poznała kogoś i chciała się wyprowadzić rozpoczął się szantaż emocjonalny na niej ale i również straszenie dzieci.
Tak więc w twoim przypadku radziłbym ci się zastanowić czy warto ryzykować utratę własnej rodziny(jesteś dorosłą osobą mającą prawo do własnego życia).
Choroba to jedno ale tak działa właśnie szantaż emocjonalny.
Agnieszka Zalewska

Agnieszka Zalewska
www.psychoanaliza.co
;
www.mobbingwpracy.pl

Temat: pomoocy

Witam serdecznie Pani Kingo,
mam wrażenie, że dostała Pani bardzo dużo 'ciężkich' zwrotów na swojego posta. Może się Pani czuć przeciążona, może proszę spróbować napisać jak Pani to przeżywa, to pomoże odbarczyć się trochę i poczuć lżej.az

PS Koledzy i koleżanki polecają psychoterapię, zalety jej są także takie, że nie pozostaje Pani pozostawiona sama sobie i ma pani czas i możliwości na przepracowanie wszystkiego w swoim rytmie. Tutaj wydaje mi się, że sporo się na Panią zwaliło w krótkim czasie.

Następna dyskusja:

do Shannon i pomoocy :)




Wyślij zaproszenie do