Temat: Pogubiłam się

Mój problem to że boję się nie kochać. Mój związek przeszedł już bardzo wiele. Przechodziliśmy go i poddaliśmy wielu próbom. Moje uczucia teraz to niechęć, smutek, poczucie winy i przywiązanie.

Nie potrafię powiedzieć koniec. Nie wiem czy cokolwiek jeszcze czuje. Tyle lat.
Rodzina mówi, wyjdź za mąż, najwyżej się rozwiedziesz jak będzie źle, ale do mnie to nie przemawia. Zapisałam się do psychologa, ale do tego czasu potrzebuję Was by jakoś dotrwać.

Co mi przeszkadza? Jego nerwowość, wieczne naciski na zbliżenia , brak ciepła. Ja jestem wrażliwą osobą, a on dość twardo stąpa po ziemi. Bardzo chciałam byśmy w końcu coś kupili, mieszkanie, dom, cokolwiek po wielu latach można już podjąć taki krok. Zrobiłam w tym kierunku wiele, a on nie umie się zdecydować. Do tego ja zarabiam mniej, ale potrafiłam kupić samochód. On ni nie ma ochoty na wspólne kupno mieszkania, ni kupno swojego samochodu, ale jak przychodzi wknd to jak zawsze są już plany gdzie mamy jechać i ciągle wszystko jest na mojej głowie. Nie podoba mu się gdy chcę jechać gdzieś sama, bo co "on będzie robił"?

Eh... no i ciągle mu się coś we mnie nie podoba.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Pogubiłam się

Kolejny raz czytam jak fajna kobieta jest z kims kto nie potrafi dac Jej tego czego potrzebuje..
Po co Ci ktoś kto nie spełnia podstawowych potrzeb i oczekiwań, przy kim czujesz sie gorsza, niepotrzebna? Tak nie wyglada prawdziwa miłosc, która akceptuje człowieka takim jakim jest.
Co z Twoim poczuciem własnej wartosci? Nie potrafisz byc sama? Nie potrafisz nie kochac jak sama piszesz to dlaczego samą siebie traktuesz tak po macoszemu?
Myslę,ze psycholog będzie próbował pomóc Ci w odnalezieniu siebie i pokochaniu siebie samej. Jesli sami siebie nie kochamy nie mozemy oczekiwac tego od innych.

Temat: Pogubiłam się

Smutne to, ale ja nie rozumiem tego sama.
Mój mężczyzna chce dzieci i ślubu, bo jak uważa jest już stary. Rozumiem tę potrzebę, ale ja w ogóle nie mogę sobie wyobrazić go w roli ojca i męża.

Dość często pojawia się alkohol. Co wknd imprezy. Oczywiście w gronie ludzi społecznie uznawanych za "na poziomie".

Naciskanie na bliskość.

Wiecznie skrzywiona mina.

Brak przyjaźni.

;-(

A co jeśli to moja wina? Może on jest taki przeze mnie ;-(?

konto usunięte

Temat: Pogubiłam się

Obwinianie siebie za to że ktoś (ukochany - niekochany) jest sobą
a nie jakimś wspaniałym człowiekiem
to droga przez mękę ... w dół
On taki jest, jak Ci nie odpowiada
to poszukaj fajniejszego
który będzie chciał budować z Tobą
wasze wspólne gniazdko.
Masz prawo do realizacji we wspólnym życiu swoich potrzeb
i życia przynoszącego satysfakcję, czy radość,
a nawet wspólne smutki.Ten post został edytowany przez Autora dnia 17.02.14 o godzinie 16:34

konto usunięte

Temat: Pogubiłam się

Kalina, wasza sytuacja wygląda mi na typowy związek tzw. "przechodzony". Każda miłość ma swoje fazy, nie można tkwić bez końca na etapie romantycznego zauroczenia i namiętności, z upływem czasu coraz więcej powinno być między dwojgiem ludzi poznania się nawzajem (od tej ciemnej strony też) i zrozumienia dla wad drugiego... Bo kocha się pomimo, a nie za coś.

Jednocześnie, jeśli związek ma się rozwijać i te kolejne etapy osiągać, nie można odkładać w nieskończoność ważnych decyzji - jakich? Zależy jakie kto ma oczekiwania i priorytety, ale standardowo jest to wspólne mieszkanie, często zobowiązania finansowe, ślub, dzieci... Jeśli zbyt długo zostanie się na etapie radosnego narzeczeństwa, wpadnie się w śmiertelną pułapkę - bo znać się będziecie coraz lepiej, narosną między wami żale i pretensje o różne rzeczy, a zabraknie tych fundamentów budowanych wspólnie, aby wyjść z kolejnych kryzysów obronną ręką.

Musisz podjąć teraz decyzję: daję temu człowiekowi szansę, albo nie. Przypomnij sobie, dlaczego zaczęłaś z nim być i za co go pokochałaś. Jeśli widzisz jakąkolwiek szansę na to, że jeszcze go kochasz i chcesz z nim być, to wyjdź za niego i spróbujcie wykonać te kolejne kroki w byciu razem (jest duża szansa, że jeśli tego nie zrobisz, zawsze będziesz żałować). Może, gdy zbudujecie wreszcie ten solidny fundament, wasz związek ożyje i rozkwitnie na nowo. Może też zdarzyć się zupełnie na odwrót, nie unikniesz ryzyka.

A zaczęłabym chyba od szczerej rozmowy z chłopem. Po poukładaniu sobie samej w głowie tego wszystkiego, oczywiście.

Bardzo trudna sytuacja, ale wieloletni związek to kapitał ogromny i choćby przez szacunek do samego siebie nie wyrzuca się go na śmietnik ot - tak.

Temat: Pogubiłam się

Ja już nie wiem co dokładnie czuje. Niechęć miesza się z chęcią.
Możliwe że nasze priorytety się w pewnym momencie się rozeszły. Ja bardziej chciałam kroków materialnych, bo brak swojego miejsca i ciągłe życie na systemie imprezowo wyjazdowym mnie nie motywowało. On znowu ubolewa nad brakiem dzieci i ślubu. Ja mogłabym mieć już dziecko i ślub, tylko nie chcę żyć z rodzicami i nim pod jednym dachem.

No i do tego dochodzi seria kłótni i napięcia.

Jak powinna wyglądać konstruktywna rozmowa? Zdawało mi się że każda z rozmów była z mojej strony próbą konwersacji, ale może popełniałam błędy. nie wiem.

konto usunięte

Temat: Pogubiłam się

Kalina N.:
Ja już nie wiem co dokładnie czuje. Niechęć miesza się z chęcią.

To naturalne, ponieważ znalazłaś się na rozdrożu i wyczerpałaś swoje sposoby radzenia sobie z sytuacją.
Możliwe że nasze priorytety się w pewnym momencie się rozeszły. Ja bardziej chciałam kroków materialnych, bo brak swojego miejsca i ciągłe życie na systemie imprezowo wyjazdowym mnie nie motywowało. On znowu ubolewa nad brakiem dzieci i ślubu. Ja mogłabym mieć już dziecko i ślub, tylko nie chcę żyć z rodzicami i nim pod jednym dachem.

Wasze cele są zbieżne i się nawzajem uzupełniają, przeczytaj jeszcze raz to, co napisałaś. :) Tyle, że każde z was podchodzi do tego od innego końca / strony - ty chcesz najpierw zabezpieczenia materialnego, on skupia się bardziej na relacjach (ślub, dziecko).
No i do tego dochodzi seria kłótni i napięcia.

Tak, bo przestaliście się rozumieć i zapewne też słuchać.
Jak powinna wyglądać konstruktywna rozmowa? Zdawało mi się że każda z rozmów była z mojej strony próbą konwersacji, ale może popełniałam błędy. nie wiem.

To jest bardzo dobre pytanie. :) Nie wiem nic ani o tobie, ani o twoim partnerze, jakimi jesteście osobami, o jakich temperamentach, a przede wszystkim - jak bardzo jesteście na siebie nawzajem "zjeżeni".

Wydaje mi się, że optymalnym rozwiązaniem jest podkreślić, że ta rozmowa jest wiążąca, specjalna i oczekujesz, że on cię wysłucha i potraktuje to, co mówisz, poważnie, a potem ty obiecujesz jego wysłuchać.

Szczerość zdaje egzamin w większości przypadków, więc na nią bym postawiła. Powiedz mu dokładnie to, co nam, tylko uporządkuj to sobie i wyjmij z tego pretensje, żale itd. Powiedz mu o swoich oczekiwaniach, obawach, nadziejach. Ale staraj się mówić jak do kogoś bliskiego, z kim wspólnie chcesz ten problem rozwiązać, a nie do wroga.

A potem wysłuchaj, co on ma do powiedzenia.

I nic na gorąco, cokolwiek się wydarzy. Daj sobie potem np. nocny sen na ochłodzenie emocji. Spokojnie.

Temat: Pogubiłam się

Czego chcę? Ciepła, troski, spokoju i wspólnego realizowania celów. No, ale tak ogólnie rzecz przekazując to pewnie nie osiągnę rezultatu. Szczegółowo np., "Mów, że jestem kochana, wartościowa, nie naciskaj tak na zbliżenia, zacznijmy działać wspólnie, zaprzyjaźnijmy się...itd.

Co jeśli te przechodzenie kosztowało już zbyt wiele? Zdarzyło się dużo rzeczy. Nawet nie pamiętam dlaczego chciałam z nim być, bo początek kosztował mnie wiele nerwów. Czułam się niepewnie, był hazard, to wszystko przetrwałam i nie mam tego "wspaniałego początku" do którego mogłabym wracać myślami. Mam tylko efekty moich starań, że w końcu mnie pokochał.

Temat: Pogubiłam się

Ah, pierwsza wizyta u psychologa za mną. Dziś byłam na zajęciach fitness i trochę się odstresowałam, ale nie mogę chować konfliktów pod dywan, bo wypełzają i mnie atakują w najmniej spodziewanym momencie.

Przechodzony związek. Ewidentna prawda. Bez dwóch zdań przeszliśmy go.

No i co? Siedzę i myślę...myślę, myślę i staję się co raz głupsza. Analizowanie męczy mnie i chcialabym wyrwać się z tego koła. Ja zawsze się o niego starałam i wszystko znosiłam, bo tak byłam nauczona.

Myślałam że jestem w stanie wszystko znieść, a czuję że robiłam to dla poprawności i starania się by on mnie zaakceptował. Mam co chciałam, chce ze mną być, mieć ze mną dzieci, ale tak długo się starałam o te uczucie, że już nie mogę go w sobie znaleźć. Siedzę w domu i nie chcę do niego jechać. Mam złosć do siebie. Powinnaś przecież, rób wszystko by ratować cos co budowałaś tyle lat. No ale co ja budowałam? Nie ma tam przyjaciela, który mnie zrozumie, tylko ktoś kogo pomimo tak wielu lat obawiam się. Boję się że on mi zabiera siebie samą.

Wszystko mu się nie podoba. Ja nie wiem co? Dlaczego?
Ja mam przyjeżdżać, bo on nie zmotoryzowany. Gdy pytam dlaczego nie kupi samochodu to z przekąsem mówi,że od tego uzależniam bycie z nim (patrz. jesteś materialistką) . Nonsens, ale mnie to męczy, że dorosły mężczyzna żyje z dnia na dzien. Ah, rwę włosy z głowy,.
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: Pogubiłam się

A może poczekaj? Ochłoń, daj sobie chwile na oceny, a potem na decyzje?
Pozwól przewalić się przez swoją głowę tym wszystkim myślom, które Cię zewsząd atakują. Mają prawo.
Daj im (myślom) taką możliwość, płacz, wątp....... a potem wszystko Ci się ułoży. I zrób wtedy tak jak Twoje sumienie Ci nakaże.

Trzymaj się.

Temat: Pogubiłam się

Tak, czekam. Czekam już rok, ale nic nie układa się a to już chyba długi czas? Stąd mój post, psycholog i zdezorientowanie.

Sumienie bardzo długo kierowało moim życiem. Może nie sumienie, ale poczucie winy.
Mam nadzieje, że rozpocznie się niedługo mój proces zdrowienia. Zauważyłam, że problem dotyczy wszystkich kobiet z rodziny.

Temat: Pogubiłam się

witam,
jeśli po długim czasie ze sobą nie widzisz w swoim partnerze kandydata na głowę rodziny i ojca Twoich dzieci to wyrwij się z tego, zostaw go i poszukaj sobie partnera, który zadba o Ciebie. Myślę, że dawno zakończyłabyś ten związek ale boisz się samotności albo, że wpadniesz z deszczu pod rynnę.

Temat: Pogubiłam się

Terapia pozwala zauważyć pewne fakty.
Tak właśnie dowiaduję się, że pierwsze co muszę wyrzucić z życia to OGROMNE poczucie winy. Całe życie byłam kształtowana na zasadzie, albo zrobię co chce mama, albo ona się obrazi. Miłość równała się podporządkowaniu. To przeszło bardzo na moją osobę i to zarówno w niezdrowym obiorze krytyki (najgorsze było uczucie ze przestanę być lubiana), jak i związkach. Partner również był pod moją surową oceną, bo jak kocha to powinien...A,B,C,D
Zmywała się granica pomiędzy moimi potrzebami, a wystawianiem mojego partnera na "próby kochania" tzn na sprawdzaniu czy liczy się z moim zdaniem. W konsekwencji powtarzam schemat mojej matki, bo moje zdanie ma być ważne. W rzeczywistości wynika to z mojej słabości, z lat zmuszania do podporządkowywania się, do zaniedbań w uczeniu mnie prawa do własnego zdania, z tego że dopiero teraz sama udałam się do psychologa, a można było pomyśleć wcześniej! Teraz znów kipię z żalu, do władnej matki, choć żal nie jest rozwiązaniem- ale jestem na nią za to wszystko zła!!!. Tak jak rozumiem, że i ona jest zła na swoją matkę!.

Czuję, że mam do przejścia miliony kilometrów po nieznanym gruncie. Tak widzę swoją terapie! Rozpoczęcie, wychowywania w wieku średnim- mnóstwo pytań, czy oby starego psa można nauczyć nowych sztuczek?

Pozdrawiam,



Wyślij zaproszenie do