Adam Mickiewicz Student, Technikum
Temat: Pierwsza Miłość....
Witam....Mam 18 lat, chce pozostać anonimowy. Nie wiem czemu pisze na tym forum, czy oczekuje porady, czy po prostu mam chęć wyżalenia się, wygadania , wyrzucenia nerwów i smutków z siebie....
Moja historia zaczęła się w gimnazjum.. Poznałem pewną dziewczynę, po bardzo krótkim okresie zakochałem się, ona też. Iskrzył między nami ogień miłości....Byliśmy 7 miesiecy... Po pewnym czasie zacząłem męczyć się związkiem, moja partnerka chciała ciągłych dowodów miłości, robiła jakieś śmieszne głupie testy, przed towarzystwem kazała mi robić różne upokarzające rzeczy które miały okazać się dowodem miłości. Ja zakochany byłem w nią zapatrzony, nie widzialem poza nią świata... Po pewnym czasie moja cierpliwość się skonczyła, miałem przez nią strasznie zniszczoną psychikę. Wieczne kłótnie z jej strony o nic, ciągłe groźby że mnie zostawi, ma takich jak ja na pęczki... nie wytrzymałem. Zostawiłem ją... :( Czułem do niej bardzo wielki żal i nienawiść... Prawda jest , że też nie byłem idealny, byłem dzieciakiem. Nie myślałem racjonalnie. Ona walczyła o mnie całe 3 lata, zawsze gdzieś się przewijała w moim życiu, mielismy ze sobą praktycznie cały czas kontakt.. ale ja po prostu nie umiałem do niej wrócić, nie mogłem.. Pewnie był to strach przed "powrotem do przeszłośći" Nie mogłem jej wybaczyć tego jak mnie traktowała :( Jednak cały czas ją kochałem... ale nie umiałem :( Byłem strasznie głupi, z dziecinnych powodów odrzucałem miłość. Po czasie znalazła chłopaka, była z nim 10 miesiecy... zawsze jak ich widziałem razem było mi strasznie przykro, uczucie pustki , w sercu kłucie... Po czasie zmądrzałem, moje priorytety w życiu się zmieniły.. zrozumiałem że to ta pierwsza jedyna i na zawsze miłość... Po prostu ją kocham, nie moge spojrzeć na inną dziewczynę. Wiem że to ona..Przez 3 lata dosyć mocno nią krzywdziłem, powracałem do niej, zostawiałęm ją. Po prostu nie mogłem... Mimo że kochałem... Jakieś 3 miesiace temu po dłuższym niekontakcie, minęlismy się przy sklepie... Gdy ją ujrzałem wiedziałem że musze coś zrobić jednak się bałem , wstydziłem... Tego wieczoru chciałęm do niej zadzownić, napisać. Nie mogłem , stwierdziłem że to już i tak pewnie się skonczyło i z jej strony nie będzie żadnych chęci naprawy tego uczucia... No i wtedy ona się odezwała. Na następny dzień się spotkaliśmy , rozmawialiśmy, uczucie wróciło, czułości też. Przez ostatnie 3 miesiące cały czas z nią jestem, jakiś miesiac temu zostawiła chłopaka dla mnie, cały czas zastanawiała się kogo wybrać, wybrała mnie. Jestem z nią , jesteśmy szczęśliwi, widze w jej oczach miłość. Na początku czuła do mnie wielki żal za te krzywdy które jej wyrzadziłęm przez 3 lata, w jej oczach bawiłem się jej uczuciem. Ale tak nie bylo Zmieniły się moje priorytety , wartości w życiu. Już wiem co jest naprawdę ważne i czego chce od życia, a napewno chce je przeżyć godnie z nią.. tego jestem pewny na 100%:( Od ostatniego czasu jest coraz lepiej, dogadujemy się, czasem są kłotnie i w tym problem... Wiem że mnie kocha, spędzamy każdą wolną chwile razem, lecz Przez jej zastanowianie się miedzy mną a nim w mojej psychice też uroiło się coś dziwnego... Wiem że mnie kocha, jest ze mną zostawiła byłego i spedza każdą chwile, ale ja cały czas żyje z myśla że moze mnie dla niego zostawić, że jej sie odwidzi, zmieni zdanie. Stwierdzi że byłego kochała bardziej, bo wiem że do niego czuła mocne uczucie, sama mi to mówiła. Był to jej jedyny poważny chłopak w życiu po mnie... Ona jednak cały czas utrzymuje z nim jakiś tam kontakt, piszą do siebie smsy, czasami sie spotkają porozmawiać, Zapewnia mnie że już jej minęło, nic nie czuje do niego, i traktuje go jak dobrego kolege...Stałem się chyba chorobliwie zazdrosny, czasem sprawdzałem jej telefon, były tam przykre dla mnie smsy ostatnimi czasy. Jakieś 2 tygodnie temu pisała smsy z buziaczkami do niego że ma przyjechać po nią do pracy i jej nie zawieść, mi powiedziała że przyjechał po nią ojciec. Gdy zobaczyłem te smsy ostro się zdenerwowałem, ona zaczęła mnie zapewniać że chciała sie z nim spotkac aby to wszystko raz na zawsze skończyć,lecz nie powiedziala mi o tym bo się bała... Mowie jej cały czas że mnie to boli, że utrzymuje z nim kontakt, że boje się iż przez to zepsuje się jej uczucie do mnie, ona wtedy na mnie się unosi że cały czas się czepiam a do niego nic nie czuje... lecz ja już przez to nie daje rady, cały czas dręczą mnie myśli czy mnie zostawi, czy jeśli nie ma jej obok to jest z nim, czy pisząc mi smsa że idzie spać to pisze znim... bo takie sytuacje też były... o 22 potrafiła napisać smsa że idzie spać a pisała zbyłym chłopakiem do 3 wnocy... ja już nie daje rady, popadam w depresje i chorobliwą zazdrość lecz nie mogę jej stracić, wiem że to ta jedyna jestem tego pewien. Lecz psychicznie jestem wyczerpany, nie moge spać po nocach, ciągle o niej myślę zadręczam sie myślami wręcz. Generalnie gdyby nie jej były chłopak nie miałbym zadnych problemów, wszystko bylo by pięknie i kolorowo, ale przez ich kontakty nie daje rady, cały czas też do niej mam żal, jeśli próbuje z nia o tym porozmawiać to sie na mnie wscieka i mowi ze to zepsuje, nie wiem co robić, tlumacze jej że przez byłego jest taka sytuacja ona nie chce nic z tymzrobić.. cały czas powtarza że to nic nie zmieni, że nic do niego juz nie czuje i kocha mnie, Wiem że mnie kocha to napewno, ale zastanawiam się czy kocha też drugiego... Ja nie wyobrażam sobie życia bez niej... :( Poznala mnie na nowo z rodzicami , jestem mile widzany w jej domu. Czasami jest dla mnie chłodna i nie okazuje uczuć , a jeśli jej mowie pytam o co chodzi to jest na mnie zła... Przepraszam że tekst jest nieogarniety i zaniedbany ale inaczej nie umiem, nie umiem zebrać słów, jestem roztrzęsiony a psychicznie toczy sie we mnie wielka wojna..powoli chyba staje się uczuciowym emocjonalnym i psychicznym wrakiem.. sam nie wiem,
Dziękuje tym co przeczytali , nie oczekuje nic, chyba chciałem się wygadac w tym przypadku akurat wypisać...Pozdrawiam, nie zaniedbujcie pierwszej miłości, ona jest wieczna :)... :(