Marta
Konieczna
recepcjonistka,
Novotel
Temat: Pantoflarz...
Witam,z gory wielkie sorry jesli pisze w nie tym dziale co trzeba.Ale chce sie poradzic,a musze przyznac ,ze juz kiedys Wasze rady mi pomogly wiec przejde do rzeczy.
Jak temat sugeruje jestem w zwiazku z pantoflarzem.Nie cierpie tego slowa ale chyba czas spojrzec prawdzie w oczy po 2 i pol roku.
Nie bede dokladnie opisywac jaki jest moj partner.Zbedne,bo po prostu pasuje jak ulal do definicji pantoflarza.
Nie bardzo mi to pasuje,liczylam na to,ze to sie zmieni( jest to w ogole mozliwe??...). I teraz targaja mna emocje,zadaje sobie szereg pytan. Oczywiscie,kocham go i to nie ja go uczynilam takim jaki jest.Taka jego natura widocznie.Ale .... no wlasnie,wielkie ALE .
Czy mozna liczyc na zmiane? Czy jest fair w ogole myslec o zmianie czlowieka ,ktorego sie badz co badz kocha za to jakim jest? Przytlacza mnie to strasznie. Chwilowo nie wiem co wiecej napisac,prosze pytac jesli w ogole pojawi sie ktos,kto chcialby na ten temat zabrac glos.
Dzieki,pozdrawiam