Dominika
Swodział
Student, Uniwersytet
Wrocławski
Temat: Nie radzę sobie z odmową. Seks w związku.
Marcela K.:>
Dominiko, z logicznego punktu widzenia masz naprawdę wiele możliwości rozwiązania tej sytuacji:
- zmienić swoje przekonanie, że on powinien to i to, a tobie się należy to i to i w sposób całkowicie naturalny, bez analiz czy to często, czy rzadko, czy masz prawo, czy nie masz, czy to twoja kolej, czy jego, inicjować kontakt zawsze kiedy masz na to ochotę, ale nie odbierać jego NIE jak lekceważenie, braku miłości, niesprawiedliwość, itd. i jak się uda to dobrze, a jak się nie uda, to trudno;
Pytanie, co jest dla ciebie najważniejsze, bo nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.
Co z tego już robiłaś i jaki przyniosło to efekt?
Które rozwiązanie wydaje ci się najlepsze, możliwe do zastosowania?
Co jeszcze mogłabyś zrobić aby rozwiązać problem?
Marcelo, najbardziej odpowiadałoby mi rozwiązanie powyższe. BARDZO. Odpowiadałoby mi, gdybym umiała wcielić je w życie. Niestety, traumy wyniesione z poprzedniego małżeństwa ( pt."nie zasługujesz na seks"), wpływają na mnie paraliżująco.
Dodatkowo, boję się, że mógłby odczuwać to jako presję, gdybym zaczęła okazywać zainteresowanie zawsze wtedy, kiedy mam na to ochotę. Byłoby to codziennie - na "dobranoc", tudzież "dzień dobry", a ja obawiam się, że by go to przeraziło. I straciłby ochotę zupełnie.
A na razie twierdzi jedynie, że widzę kłopoty i "duchy" w tej sferze, bo "ich wcale nie ma".
Mówił, że "ma ochotę zawsze, ale rzeczywiście często jest tak, że przychodzi za późno do łóżka i już jest pora jedynie na spanie". A później jeszcze powiedział, że "Nie ma nic przeciwko, żebym inicjowała seks - co w tym złego..?" - Moja myśl - "Jak to co w tym złego, skoro i tak mi odmawiasz?".
A dalej: "nie mam nic przeciwko stosunkom każdego dnia przez parę dni, ale seks codziennie jest nie dla mnie. To byłoby przyzwyczajenie, bez pasji, a ja tak nie chcę".
Bądź mądry - i pisz wiersze. Dla mnie powyższe zdanie jest sprzecznością.
To jest przeciwko ? Czy będzie bez pasji i mechanicznym przyzwyczajeniem ?
Ogólnie życzyłabym sobie, żeby odmowa spływała na mnie, jak "po kaczce".
Do tego chciałabym mu powiedzieć, że mam ochotę kupić sobie wibrator, ale... nie chcę go urazić. Boję się go przestraszyć, a ja po prostu szukam rozwiązań... I to mogłabym zrobić, żeby rozwiązać problem.
Mogłabym też brać tabletki antykoncepcyjne, żeby obniżyć libido, ale on nie chce o tym słyszeć.
Co z powyższego zrobiłam - i jaki przyniosło efekt.
Ano:
1.) Liczyłam, że sam wykaże inicjatywę, po czym nie dawałam niczego po sobie poznać.
2.) Liczyłam, że sam wykaże inicjatywę, po czym chodziłam wściekła, a on nie miał pojęcia, o co chodzi.
3.) Liczyłam, że sam wykaże inicjatywę, po czym wyrzucałam, że na to liczyłam - skończyło się rozmową, że MAM MÓWIĆ, o co mi chodzi.
4.) Próbowałam więc wykazać inicjatywę, on odmówił, skutek => ja się gotowałam z wściekłości i nadmiaru ciśnienia.
5.) Próbowałam wykazywać inicjatywę, po czym "coś" było. ( ale jednocześnie nie czułam się najlepiej z tym, że to JA wykazałam tę inicjatywę. To dla mnie potworny stres. ).
To tak w skrócie, co przychodzi mi do głowy. Chciałabym poczuć nieco tej dzikości, "czegoś więcej", stosunku spontanicznie...A najgorsze jest to, że kiedy na niego patrzę, to autentycznie zaczynam odczuwam poczucie winy, że w ogóle mi takie myśli chodzą po głowie :-(