konto usunięte
Temat: Moja historia, jeśli nikogo nie znudzi to proszę czytać,...
Od trzech lat rozwodzę się z mężem, nasze małżeństwo na początku było w miarę udane do póki mąż nie trafił do więzienia za rozbój z użyciem ciężkiego narzędzia. 9 miesięcy spędził na sankcji po czym wyszedł rok przesiedział w domu i wrócił do więzienia na kolejny rok wyroku, w sumie dostał 3 lata kary, wyszedł wcześnie za dobre sprawowanie. Jak wyszedł z sankcji zaczęło się doszukiwanie moich ,,zdrad'', odzyskiwanie danych z komputera i takie tam, fakt że jak siedział to na gadu prowadziłam rozmowy z jednym chłopakiem, nawet się z nim raz spotkałam ale do niczego nigdy nie doszło, nie mogłabym go zdradzić, wiedziałam że naprawdę cierpi w więzieniu. Tylko zdałam sobie sprawę dopiero po jakimś czasie że nie widzi w sobie skruchy, ani nie przyjmuje do wiadomości że zrobił coś złego, w trakcie sprawy obarczał winą niewinnego człowieka próbując zbić kare że niby nikomu nie groził ciężkim narzędziem, nie wiem czy go to usprawiedliwia ale ze mną był szczery, a robi to dla nas bo chce dostać jak najniższą karę i wrócić do nas bo nas bardzo kocha tęskni bardzo za córką wierzyłam mu. czułam sie winna że gadalam z tym chlopakiem, jak poszedł na wyrok czekalam na niego pracowałam najpierw na cały etat, ale Amelka zaczęła mieć problemy z aklimatyzacją w przedszkolu, to znalazłam pracę na pół etatu, woziłam mu ciężkie paczki do więzienia, co dwa tygodnie zabierałam córkę i chodziłam na widzenia. jak siedział na wyroku w Bieszczadach przyjeżdzałam do niego, pisałam listy, odkładałam każdy grosz na naszą przyszłość. obiecywał mi złote góry, że znajdzie dobra pracę, będziemy miec jeszcze jedno dziecko, będziemy szczęsliwi itp. Po wyjściu pracy nawet nie szukał, bez żadnego wykształcenia informatycznego, stwierdzil że będzie robił portal internetowy, wierzyłam, te odłożone pieniążki dałam w modernizacje komputera, domenę, wypozycjonowanie portalu, na prawo jazdy dla mnie i dla niego, niestety on nie zdał. Ten portal to było dla niego takie chobby nic nigdy nie robił żeby on zarabiał, wiele osób mu mowiło żeby poszukał reklamodawców ale mu się nie chciało, imponowało mu że chodzi z aparatem robi zdjęcia, ludzie patrzą na niego w inny sposób. Może nie wiem podcinałam mu skrzydła bo chciałam żeby poszedł do normalnej pracy nawet na pół etatu i cokolwiek dokładał się do domu, wspomnę że mieszkaliśmy u jego rodziców u których co mogłam to wyremontował, pokój pobieżnie, podczas ciężkich boi wywalczylam kuchnię na górze, na początku musiałm schodzić na dół do teściowej, po schodach drabinie 2 razy spadłam z tych schodów raz z dzieckiem na rękach. siostra przysłała mi na lodówkę i kuchenkę. bo przecież on na ochronie nie będzie pracował ma wyższe aspiracje(to bylo jeszcze przed więzieniem). Tak kiedys powiedział że poszedł na ten włam dla mnie bo za dużo chciałam. A ja tylko chciałam normalnego życia!!!!!Ale wracając do tego co dzialo sie po więzieniu, ciągłe awantury o to żeby poszedł do pracy choć na pół etatu, albo żeby pomagal w domu, sprzątal ugotował, cokolwiek nieraz nawet mu mówiłam żeby cociaż udawal że cos robi żebym nie musiala się denerwować, ja wtedy pracowałam, (ktoś musiał) nie raz 2 dni po 12 godzin wracałam do domu wszędzie syf, pleśń w szklankach na stole sterty naczyń w zlewie, nic nie robił. Nocami słuchanie muzyki, świecenie światła, mieliśmy jeden pokój, czasami zasłaniałam żyrandol szmatkę żeby był półmrok i mogłybyśmy z Amelką się wyspać. Na moję prośby o cokolwiek wielokrotnie słyszałam jak ci się nie podoba to wypierdalaj, to był jego dom zaczęłam się tam czuć jak intruz, jak płakalam to mówił że moje łzy na niego nie działają wyśmiewał się ze mnie. Po jednej z takich awantur po kolejnym wypierdalaj spakowałam kilka rzeczy zabrałam Amelkę pojechałam do siostry. Na drugi dzień pojechałam po kilka rzeczy dla Amelki, niestety zamki w drzwiach były zmienione nie mogłam wejść do domu. Dzwoniłam do niego kilka razy żeby otworzył powiedział że nie ma go i nie otworzy, zagroziłam policją, powiedział, że mogę gwardię narodową wezwać i tak nie otworzy. Musiałam wezwać policję, cos we mnie wtedy pękło nie mogłam do niego wrócic, wynajęłam mieszkanie, zaczęłam układać sobie życie na nowo, było bardzo ciężko, Amelka daleko miała do szkoły, siostra pożyczała mi samochodu i ją zawoziłam, nie chciałam jej przenosić, nie wiem dlaczego chyba ciągle głupia wierzyłam że się pogodzimy, nawet parę razy przychodził, ale postawiłam warunki ma iść do pracy, zaczniemy terapię małżeńską, i zamieszkamy razem zdala od jego rodziny, tylko my i córka, żeby nam nikt nie bruzdził, był okropnie zniesmaczony tymi warunkami, stwierdził że pracę ma to nic że nic nie zarabia, na terapi to tylko mi udowodni że to wszystko moja wina, a mieszkanie możemy wynająć ale ja muszę płacić za wszystko bo on nie ma pieniędzy. Po tym odcięłam się od niego poznałam kogoś może trochę za wcześnie ale chciałam zapomnieć, nie wracać do niego, złożyłam pozew o rozwód, wystąpiłam o alimenty, oczywiście nie płacił bo nie miał z czego, no to komornik, fundusz alimentacyjny, zaczął mnie znów nachodzić, niby się godzić, nie chciałam to zaczął Amelkę nastawiać ,,jaka mamusia okropna tatuś tak ją kocha a ona nie chce wrócić”, ,,rozbiła naszą rodzinę” a jak się dowiedział że mam kogoś wpadł w szał, dziecku tak mącił tak gadał, nagle super tata rowery wycieczki, spacery obiadki wszystko, a ja musiałam chodzic do pracy odbierał ją po szkole spędzał mnóstwo czasu, nie mówiłam jej takich rzeczy jak on bo po co mącić dziecku w główce. Teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo dwa tygodnie przed sprawą zabrał ją mówił że na wakacje ale dziecko już nie chciało do mnie wrócić a ja nie wiedziałam co się dzieje dlaczego, nie chciała nawet spojrzeć na mnie na ulicy to był straszne!! Ale mówiłam do siebie nie martw się na sprawie na pewno wygrasz dziecko wróci do ciebie bo przecież żaden sąd w Polsce nie da dziecka bezrobotnemu kryminaliście, niestety stało się inaczej sad jego wyznaczył na tymczasowego opiekuna Amelki, uzasadniając że ja pracuję i nie mogę sprawować pelnej opieki nad dzieckiem. Już dwa lata jest u niego sprawy odwleka w nieskończoność, mi przyznano alimenty, cały czas składa wnioski o nieudolność sądu niekompetencję sędziego i tak w kółko akta są w kielcach potem lądują w Krakowie w sądzie apelacyjnym, kontakt z Amelką mam okropny dziecko robi wszystko pod jego dyktando, ustalone mam wizyty z dzieckiem tylko rzadko dochodzą do skutku, a to ona nie chce, a to tata wymyśla że musi zjeść, posprzątać albo coś innego czasami czekałam pod domem zziębnięta z godzinę. Od jakiegoś czasu dzwonie i pytam czy chce jak nie to nie przyjeżdzam, ale nasze kontakty są bardzo rzadkie. Ostatnio na polecenie taty bez mojej wiedzy wyniosła laptopa z mojego domu, stwierdziła że laptop jest jej i po prostu zabrała swoją własność. Czasami przychodzi jest wtedy bardzo miła, ale kolejno giną mi rzeczy z mieszkanie jakieś głupie drobiazgi to perfumy, to róż do policzków, ale boli sam fakt że nie zapyta nie poprosi czy może wziąć. Rozwód ciągnie się w nieskończoność, on stwierdził że chce rozwodu z orzekaniem o mojej winie bo to ja go ,,zdradzałam i odeszłam do innego”, dla mnie to i tak nie ważne bo czuję się jak bym straciła moje dziecko bezpowrotnie. Mój związek z facetem z którym się związałam niestety nie przetrwał tego wszystkiego, czego również nie mogę przeboleć, myślałam że nam się uda, kilkakrotnie ze mną zrywał, ja wracałam, a jak się okazało że międzyczasie wrócił do byłej, to serce mi pękło, nie mogę sobie poradzić z tym wszystkim, nie mogę się odnależć i nie mam nadzieii że kiedykolwiek będę szczęśliwa.