Temat zamknięty.

Mąż odszedł.

Mąż odszedł.

Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Barbara Andrusikiewicz:

To taka magia dobrego słowa na odległość, które pozostaje i jest aktywne w swojej energii.
Wiem, że to może się wydawać dziwną formą pomocy, ale naprawdę działa. Proszę spróbować.
Powodzenia

Jak pisałam, już wypróbowałam i rzeczywiście działa. Będę powtarzać tę wizualizację częściej i wtedy być może pokażą się wymierne jej efekty.
Wydaje mi się, że tego właśnie mi potrzeba - wsparcia. Dziękuję.
Wojciech P.

Wojciech P. finansista, menedżer

Temat: Mąż odszedł.

A pytanie o kochankę... chcę to potraktować jako coś normalnego, tzn. ma kogoś i niech odważy się o tym ze mną mówić. Nie pytam o to, żeby robić awantury. Mnie się wydaje, że to znak zmian.

a po co pytać o tą ,,porządną żonkę"?:)Miałbym totalnie gdzieś Jego ,,pociechę".A jeśli już jest taka mądra i masz pewność że mają codzienny kontakt, niech z Nim zamieszka, odejdzie od męża, potraktuje Go poważnie.Czyżby nie starczało Jej doby na tylko dwóch mężczyzn?
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Wojciech P.:
a po co pytać o tą ,,porządną żonkę"?:)Miałbym totalnie gdzieś Jego ,,pociechę".A jeśli już jest taka mądra i masz pewność że mają codzienny kontakt, niech z Nim zamieszka, odejdzie od męża, potraktuje Go poważnie.Czyżby nie starczało Jej doby na tylko dwóch mężczyzn?

No ja nie mam jej gdzieś, bo uważam, że ona w tej chwili myśli poniekąd za mojego męża. Ale nie w tym rzecz. Nie mam wpływu na to, co ona zrobi.
Agata  Rakfalska-Vallic elli

Agata
Rakfalska-Vallic
elli
Psycholog,
Psychoterapeuta
Strategiczny, Coach,
Trener

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
A mnie dopadł dół... Staram się nie myśleć o mężu, ale to się dzieje samoistnie, jakby poza moim udziałem. Jestem teraz poszpitalnie leżąca, odwiedzają mnie różni znajomi, rodzina. I nie daję rady. Patrzę na te szczęśliwe rodziny z dziećmi, na spojrzenia wymieniane między małżonkami i po prostu poddaję się. Kiedy wyjdą, łzy jak grochy lecą. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego to wszystko mnie spotyka. Naprawdę dużo w życiu przeszłam.
Staram się zająć czymś czas, oglądam filmy, ale nie potrafię się nad nimi skupić. Zatem oglądam stare zdjęcia, czytam stare smsy, maile. Zabijam się tym sama, wiem. Ale w tej chwili to jest silniejsze ode mnie. Nie mogę uwierzyć, że to wszystko się dzieje.

Z jednej strony, piszesz o zlosci do meza, za to co zrobil, a z drugiej plakac Ci sie chce, bo jakis smutek czujesz wewnatrz.
Masz dobry pomysl z pisaniem maila, ale nie musisz go wysylac.
Ja uwazam, ze zlosc, ktora mamy w srodku musimy jakos uzewnetrznic, ale nie w destryktywny sposob. Wiec PISZ!!! Pisz na kartce, wszystkie zlosci wobec niego, wobec wszystkich, wyrzuc to z siebie, a potem jak napiszesz, to nie czytaj i podrzyj. I codziennie jeden list do osoby, wobec ktorej czujesz zlosc.

Z drugiej strony placz... To naturalne w waszej sytuacji.
Tak sobie pomyslalam...
Starasz sie NIE myslec o mezu i Ci nie wychodzi. Wiec przestac sie zmuszac.
Mozesz znalezc sobie czas, przestrzen, kiedy specjalnie bedziesz o nim myslala. Kiedy najczesciej to sie zdarza? Rano? Wieczorem? Przeznacz godzinke dziennie na MYSLENIE O WAS, o tym co przezyliscie milego, co razem robiliscie, gdzie byliscie, itp. Jak godzina minie, to zakoncz to. odejdz od kommputera, poczytaj ksiazke, wyspij sie.

Zaakceptuj! To pierwszy krok do zmiany!!
pzodrawiam cieplo

ps. przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze z innego komputera.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Agato,
mam za dużo wolnego czasu i nie jestem w stanie na myślenie o mężu poświęcić TYLKO godziny. Ogólnie jestem w stanie rozsypki. Siłą powstrzymuję się przed telefonem do niego. Bardzo staram się nie być taka jak dotychczas, postanawiam sobie, że zrobię to i to, że nie będę prosić go o to czy tamto, ale kosztuje mnie to bardzo wiele wysiłku. I jak na razie moje dni wyglądają tak, że od rana do wieczora toczę sama z sobą ciągłą walkę, żeby nie zadzwonić znowu pod byle pretekstem. Chcę dać mu tę przestrzeń, ale jest to dla mnie ogromne wyrzeczenie.
Złość na niego już wyparowała. Ona oczywiście pojawi się pewnie jeszcze nie raz i nie dwa, ale gdy nie myślę o nim źle, nie mogę napisać sobie listu, o którym mówisz.
Przez tę ustawiczną walkę nie mogę skoncentrować się na sobie i na myśleniu o tym, co chcę zrobić z samą sobą.
Agata  Rakfalska-Vallic elli

Agata
Rakfalska-Vallic
elli
Psycholog,
Psychoterapeuta
Strategiczny, Coach,
Trener

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Agato,
mam za dużo wolnego czasu i nie jestem w stanie na myślenie o mężu poświęcić TYLKO godziny. Ogólnie jestem w stanie rozsypki. Siłą powstrzymuję się przed telefonem do niego. Bardzo staram się nie być taka jak dotychczas, postanawiam sobie, że zrobię to i to, że nie będę prosić go o to czy tamto, ale kosztuje mnie to bardzo wiele wysiłku. I jak na razie moje dni wyglądają tak, że od rana do wieczora toczę sama z sobą ciągłą walkę, żeby nie zadzwonić znowu pod byle pretekstem. Chcę dać mu tę przestrzeń, ale jest to dla mnie ogromne wyrzeczenie.

Wyrzeczenie czego?
Złość na niego już wyparowała. Ona oczywiście pojawi się pewnie jeszcze nie raz i nie dwa, ale gdy nie myślę o nim źle, nie mogę napisać sobie listu, o którym mówisz.
Przez tę ustawiczną walkę nie mogę skoncentrować się na sobie i na myśleniu o tym, co chcę zrobić z samą sobą.
Anno,

Zobacz, ze caly czas myslisz o tym, czego NIE chcesz:
- nie chce myslec
- nie chce dzwonic, nie chce pisac
- staram sie NIE byc taka, jak dotychczas
A JAKA CHCESZ BYC?

To walka ze soba powoduje, ze nie mozesz wytrzymac. Nie masz sil,
aby sie bronic przed zrobieniem czegos, czego nie chcesz robic.
Walczysz ze soba, dlatego jestes w 100% skoncentrowana na sobie. Takiej
jaka nie chcesz byc.

Przelej mysli na papier. Uzewnetrznij je.

Napisz jaka chcesz byc. GDZIE, Z KIM, CO ROBISZ, ecc.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Pytasz, czego wyrzeczenie... Już piszę. Dawanie mu przestrzeni łączy się według mnie z utratą kontaktu, a wyrzeczenie się dla mnie tego kontaktu jest chyba w tej chwili ponad moje siły.
Dobry pomysł z tym uzewnętrznianiem siebie. Zaczęłam wykonywać to ćwiczenie i póki co utknęłam przy dwóch cechach: zadowolona i szczęśliwa.
Agata  Rakfalska-Vallic elli

Agata
Rakfalska-Vallic
elli
Psycholog,
Psychoterapeuta
Strategiczny, Coach,
Trener

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Pytasz, czego wyrzeczenie... Już piszę. Dawanie mu przestrzeni łączy się według mnie z utratą kontaktu, a wyrzeczenie się dla mnie tego kontaktu jest chyba w tej chwili ponad moje siły.

Powiem tak.
Dawanie przestrzeni moze laczyc sie z utrata kontaktu.
Czyli jego odejscie, to jest danie mu przestrzeni (zbyt duzej), co
powoduje lek, ze on juz nie wroci.

Ale wazna jest takze reakcja na to, kiedy on wraca - czy od razu rzucasz mu sie na szyje,
czy jestes obrazona, czy oskarzasz go o cos, itd.

Dawanie przestrzeni jest procesem, wymaga czasu.
Ale najwazniejsza jest swiadomosc, ze utrata kontaktu jest chwilowa,
ze on wroci. Wazne jest, jak na to zareagujesz.

Przyszedl mi na mysl eksperyment Strange Situation, psycholozki
Mary Ainsworth badajaca rodzaj przywiazania.
Znalazlam tylko po angielsku.

http://www.youtube.com/watch?v=QTsewNrHUHU

Dobry pomysł z tym uzewnętrznianiem siebie. Zaczęłam wykonywać to ćwiczenie i póki co utknęłam przy dwóch cechach: zadowolona i szczęśliwa.
CEL powinien byc opisany bardziej szczegolowo, np wedlug zasady
SMART

Z wikipedii:
Sformułowany cel powinien być:

* Szczegółowy - zawierający konkretny przekaz;
* Mierzalny - aby można było go zmierzyć, czyli liczbowo wyrazić jego realizację;
* Atrakcyjny - aby nie był nudny oraz wzbudzał ciekawość i chęć do działania;
* Realistyczny - aby był możliwy do osiągnięcia (wysokość celów a także ich realizacja znacznie różni się w każdej metodyce);
* Terminowy - aby był określony czasowo (wyznaczony czas osiągnięcia celu mobilizuje)

Daj znac, jak to przetlumaczysz wedlug tych kryterii.

konto usunięte

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Ania, jak tam sprawy?
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Już odpowiadam:)
Czas, który upłynął od ostatniego wpisu, wykorzystywałam na ułożenie sobie wszystkiego, co tutaj pisałyście. Wydrukowałam sobie wszystkie posty, przeczytałam bardzo uważnie i pozastanawiałam się, co z tego wszystkiego najbardziej pasuje do mnie i do mojej sytuacji.
Starałam się również opanować nerwy i emocje - z różnym skutkiem, nieraz lepszym, nieraz gorszym. O tym jednak za chwilę. Ćwiczyłam oddychanie, wizualizację... to pomaga z całą pewnością. Jakieś pierwsze efekty już widzę. Próbowałam określić sobie cel, o którym pisała Agata. Moim celem nadal jest powrót męża i dlatego trudno mi się jakoś wpasować w schemat, który mi przedstawiła. Zrobiłam więc coś innego, stworzyłam sobie sama taki schemacik, w którym w odpowiednie rubryki wpisałam, co chcę i co mogę zrobić, żeby po prostu być szczęśliwym człowiekiem. Trzymam się na razie tego i realizuję powoli kolejne punkty. Czy osiągnę ten efekt, czas pokaże.
Co do męża... Sytuacja niby rusza do przodu, a jednocześnie stoi w miejscu. Wciąż uważam, że ta kobieta ma na niego zbyt duży wpływ. Dziś oglądałam przez zupełny przypadek na Polsacie program "Dlaczego ja", w którym przedstawiona była historia starszego, zamożnego pana, który dał się omotać oszustce. Większość elementów tej historii idealnie pasowała do sytuacji mojego męża. Jedna z Was powiedziała mi ostatnio, że nie powinnam traktować go jak dziecko, bo jest dorosłym facetem, a ja traktuję go jak głupka. Tu się nie zgodzę. Jak widać są osoby, które mogą omotać kogoś innego tak, że człowiek nie jest w stanie myśleć rozsądnie. Ona ewidentnie kłamie (udowodniłam jej dwa kłamstwa, za pomocą których oczerniała mnie w oczach mojego męża), uprawiała seks wirtualny z moim mężem ze swoim własnym za ścianą, nastawia go przeciwko mnie, wydzwania do niego i smsuje nawet wtedy, gdy on jest u mnie, wyciąga z niego informacje na mój temat, których później używa przeciwko mnie. Tak naprawdę to uważam, że ona ma coś z głową, bo nie znam ludzi normalnych, którzy by się w tak bezsensowny sposób zachowywali. Mój mąż twierdzi, że w tej chwili tylko się przyjaźnią. Ale na czym ta przyjaźń polega, jeden Pan Bóg wie. Wiem, że się spotykają, chodzą wspólnie do kina, ale wszystko to odbywa się w tajemnicy przed jej mężem. Raz - po tym jak moja koleżanka spotkała ich w tym kinie - do niej zadzwoniłam po to, żeby zapytać, jak to w końcu z nimi jest. Mąż pytany wcześniej zaprzeczał. Rozmawiała ze mną 17 minut, ale trudno to było nazwać rozmową, ponieważ całe 17 minut ona mnie obrażała, oceniała jako człowieka i żonę, bo ona to swojego męża bardzo kocha i mu ufa, a on ufa jej (O zgrozo, nieświadomy zupełnie sytuacji człowiek ten jej mąż). Wytrzymałam, na koniec udało mi się wetknąć pytanie, na które i tak nie odpowiedziała szczerze i pożegnałam ją. Jeżeli rzeczywiście nie chce zostawiać męża, bo tak go przecież kocha, to nie rozumiem, po co wcina nochala w małżeństwo innych. Poprosiłam męża, żeby na nasz temat, a tym bardziej na mój z nią nie rozmawiał, ale jak jest, nie wiem, bo ona dzwoniła do niego w nocy, kiedy u mnie był, mąż nie odebrał, ale skwitował to, że E. jest ciekawa, bo wiedziała, że ma do mnie przyjechać.
A właśnie mąż spędził u mnie sobotni wieczór i pół nocy, ponieważ skręcaliśmy wspólnie szafę zamówioną jeszcze przed jego odejściem. Dużo rozmawialiśmy, bardzo spokojnie. Wiem, że mąż był pod wrażeniem mojej osoby w sensie - wygląd, ale nie tylko. Po prostu fajnie nam się rozmawiało o sprawach poważnych, ale i niepoważnych również. Na koniec wystąpił jedynie pewien incydent, o którym nie chcę za bardzo pisać, ale wynikający niestety z mojej winy.
Wczoraj rozmawialiśmy około godziny przez telefon. Na nasz temat, o tym, co było trochę, trochę o tym, co jest, o tym, jak się będziemy kontaktować itd. Dziś znów przyjechał na kilka godzin dokończyć skręcanie szafy. Również dość długo rozmawialiśmy, ale unikałam tematów związanych z naszym małżeństwem.
Efekt? Mąż nadal twierdzi, że jest pewien decyzji, którą podjął, aczkolwiek widzę w tej jego stanowczości pewne rysy. Nie wiem tylko, czy na tej kruchej podstawie mogę cokolwiek budować. Obawiam się również tego, że babsko będzie nadal mącić.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Mąż odszedł.

Aniu nie czytałam tego wszystkiego, ale Twój ostatni wpis. Nie wiem czy moja rada przyda Ci się, ale musisz wiedzieć, że on wcale nie boi się utraty Ciebie i robi sobie to co chce .
A to z tego powodu, że wie, że cokolwiek zrobi będziesz i tak na jego skinienie .
Faceci są zdobywcami i to ich kręci... jeśli zależy Ci na tym, żeby był Twój, to wzbudź w nim zazdrość i pokaż, że nie jest jedynym facetem na świecie . Wcale nie musisz się umawiać z kimkolwiek , ale stwórz takie pozory. Pozwól zadziałać jego męskiej wyobraźni i poczuć się zdobywcą ..niech o Ciebie zawalczy i poczuje strach przed utratą.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Niestety, ja też myślę, że on jest zbyt pewien mnie i moich uczuć. Jeżeli spotkamy się jeszcze raz, postaram się coś wykombinować... O ile się spotkamy, bo zabrał już, co miał zabrać, więc teraz nie bardzo ma już po co przyjeżdżać.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Mąż odszedł.

Więc nie szukaj sama kontaktu z nim :) Czekaj aż pierwszy się odezwie, nie narzucaj się i nie ulegaj choćby nie wiem co. Znam sytuacje podobna do Twojej , z boku widzi się to wszystko inaczej . Człowiek zakochany jest ślepy na pewne sprawy i tak jak Wy obie, broni jeszcze tego co wyrządził krzywdę.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Trudno jest nie ulec, kiedy wszystko w człowieku krzyczy "zrób to!":)
Mam jednak mocne postanowienie, że w ciągu następnych dwóch tygodni nie odezwę się nawet raz.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Mąż odszedł.

Powodzenia :) Kiedyś... jeszcze będzie pięknie :)
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Jeszcze będzie przepięknie... jeszcze będzie wspaniale... :) Daj Boże:)
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Mąż odszedł.

Tego Ci życzę :)

konto usunięte

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
masz jaja, dziewczyno :)

jestem pełna uznania dla Ciebie :))
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Karolina Ł.:
Anna Moroń:
masz jaja, dziewczyno :)

jestem pełna uznania dla Ciebie :))
Dlaczego? Niczego przecież nie osiągnęłam.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Wczoraj postawiłam sprawę na ostrzu noża. Będzie albo w jedną, albo w drugą stronę. Powiedziałam jej, żeby się określiła: albo kończy całkowicie znajomość z moim mężem, albo powiem o wszystkim jej mężowi. Coś mi się zdaje, że ona wybierze męża... mojego. Poprosiła o czas na zastanowienie się. Jeśli prosi o czas, to znaczy, że tak naprawdę nie zależy jej na własnym mężu, bo ja w jej sytuacji wybrałabym bez wahania.
Jakby nie było, będzie dobrze. Jeżeli mój mąż i ona będą ze sobą, trudno, będę musiała się z tym pogodzić. Z ogromnym bólem serca, ale jednak zrobię to. Jeżeli wybierze męża swojego, mój może być na mnie nawet wściekły, ale MOŻE przejrzy przy okazji na oczy.

Następna dyskusja:

Mąż odszedł i co dalej?




Wyślij zaproszenie do