Temat zamknięty.

Mąż odszedł.

Mąż odszedł.

Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Witam,
trafiłam tu, czytając pewien wątek w grupie. Niestety, został on zamknięty i nie mogłam zadać pytania czy napisać z prośbą o pomoc. Jesteśmy małżeństwem od siedmiu lat, pobraliśmy się w wieku około 30 lat (między nami jest niewielka różnica wieku). Nasze małżeństwo to była ustawiczna walka o byt, bo mieliśmy ogromne problemy finansowe, potem - przegrana walka o dziecko. Od około dwóch lat mamy zabezpieczony byt materialny, udało nam się nawet przenieść z biedy absolutnej do poziomu dość zamożnego. Wszystko dzięki wysoko opłacanej pracy męża, niestety łączącej się z licznymi wyjazdami (w ubiegłym roku w domu przebywał łącznie ze trzy miesiące). Muszę zaznaczyć, że praktycznie cały okres małżeństwa to ja byłam osobą "zarządzającą", ja miałam na głowie spłatę naszych zobowiązań i wreszcie ja troszczyłam się o to, żeby w chudych latach było co do garnka włożyć. Mój mąż jest osobą mało zaradną, nawet tę pracę, którą ma, znalazł dzięki mnie, bo ja go do tego popchnęłam. Oprócz tego jest osobą, dla której liczy się tu i teraz, a nie np. przyszłość. Wychodząc za niego za mąż, wiedziałam, jaki jest i liczyłam się z tym, że to na moich barkach spocznie dbanie o dom i o rodzinę. Aczkolwiek liczyłam, że może jednak zajmiemy się tym wspólnie. Ponieważ nie wykazywał żadnych chęci w tym kierunku, wciąż wyznając zasadę "jakoś to będzie", wzięłam nasze życie na swoje barki i zajęłam się wszystkim. Muszę nadmienić, że mój mąż nie jest złym człowiekiem. Zawsze o mnie dbał, był czuły, ja byłam silną kobietą, ale siłę czerpałam właśnie z niego, to jest ze świadomości, że jest, że przytula, że pocieszy w cięzkiej chwili. Pod tym względem był dla mnie oparciem. A pod innymi... wyszłam z założenia, że nie wszyscy ludzie na świecie muszą być zaradni, miałam nawet wrażenie, że sie uzupełniamy. On miał wrażliwość i delikatność, której zawsze mnie brakowało, ja z kolei byłam osoba twardą i niezłomną, czyli miałam to, czego brakowało jemu. Jednak ciągle borykając się z losem, z przeciwnościami życiowymi, zmieniałam się i to na gorsze. Stałam się osobą apodyktyczną, co sama doskonale widzę. Kilkuletnia walka o urodzenie dziecka też przyczyniła się do tego, że poniekąd zgorzkniałam, choć starałam się bardzo tego uniknąć. Pożerając różnego rodzaju hormony i sterydy, przytyłam bardzo, przez co w widoczny sposób straciłam swoją dotychczasową atrakcyjność wizualną. Od jakichś dwóch lat zaczęliśmy się od siebie oddalać. Szczerze mówiąc nie zauważałam tego, bo pochłaniały mnie bardziej doczesne kwestie. Ale tak niestety było. Teraz dopiero analizując sytuację, widzę, że mąż stawał się coraz chłodniejszy wobec mnie. Pojawiły się romanse internetowe, które mu wybaczałam, bo owszem - dotykały mnie i bolały bardzo, ale według mnie nie była to jednak fizyczna zdrada. Aż zdarzyła się jedna jego znajomość, która po prostu zawróciła mu w głowie. Przypadkowo wykryłam jego pierwszą wirtualną kochankę, a potem przyznam, już kontrolowałam jego pocztę i komunikatory. Wracając do tej kobiety, ona też jest mężatką, ale atrakcyjną, z typem urody preferowanym przez mojego męża, młodszą. Nie wiem, na jakim są etapie w tej chwili, ale sądzę, że pewnie "przyjaźnią" się dalej, aczkolwiek ona wystraszyła się tego, że odszedł od żony, bo sama raczej od męża nie planuje odejść, a mój mąż był jedynie dla niej zabawą w szarej codzienności. Po świętach odkryłam ten romans (ciągnął się z przerwami, wynikającymi z mojej interwencji około roku) i wtedy mąż powiedział, że chce odejść. Prosiłam, błagałam, żeby tego nie robił. Spędziliśmy całą noc na rozmowie i ustaliliśmy, że jednak spróbujemy, ja się zmienię, on się zmieni, w każdym razie coś spróbujemy. Wzięłam się ostro za siebie, zaczęłam pracę nie tylko nad swoim ciałem, ale i umysłem. Wiedziałam jedno - bez niego mnie nie ma. I tak naprawdę wszystko grało. Przez ten czas rozumieliśmy sie bez słów, wszystko robiliśmy razem. 9 stycznia mąż wyjechał w kolejną delegację. Następnego dnia zauważyłam, ze próbuje mnie zbyć w rozmowie tel., więc tknięta przeczuciem zajrzałam na jego skype. Odkryłam pikantną rozmowę z ta właśnie kobietą. I wtedy też rozmawiałam długo z mężem, ale on zdecydowanie twierdził, że chce odejść. Upokarzałam się, błagając, żeby został, ale żaden argument do niego nie trafiał. Od tego czasu widzieliśmy się raz, kiedy wpadł do domu po kilka sowich rzeczy. Wymusiłam wtedy na nim półgodzinną rozmowę, która nie przyniosła żadnego efektu. Oprócz tego wymieniliśmy kilka maili, więcej napisałam ja niż on, w których próbowałam dokonać analizy tego, co się stało. Mąż oskarża więc mnie o rządy twardą ręką, o to, że się zmieniłam, że nie jestem taka jak przed ślubem, że traktuję go jak dziecko. Moja odpowiedź: co zrobił, żeby go jak to dziecko NIE traktować, że jestem taka, bo sam mnie taką uczynił, pozwalając, żeby cała odpowiedzialność za naszą rodzinę spoczęła na moich barkach. Być może trafia to do niego, jednak nie chce dać żadnej szansy naszemu związkowi. Nie chce w ogóle o niego walczyć. Uważa, że jeśli coś się zmieni to tylko na krótką metę. Popełniłam kilka błędów, zapewniając go, że zawsze są tu dla niego drzwi otwarte, tak naprawdę kajając sie przed nim. Wiem, że mąż postępuje niedojrzale. Ale... no właśnie tu się zaczynają schody. Ja bez niego jestem zupełnie bezradna, nie mam żadnego celu w życiu. Nie jest tak, że powinnam sobie teraz jakieś zajęcie znaleźć, żeby nie myśleć itd. Tę sztuczkę stosowałam już w momencie, kiedy chciałam zapełnić sobie czymś czas, żeby nie myśleć o dziecku i teraz wyczerpałam już wszystkie możliwości. Najbardziej zależy mi na tym, żeby wrócił. Chcę tego, bo kocham go pomimo jego wad, pomimo tego, jak postąpił. Wiem, ze nie ułożę sobie życia z kimś innym (i proszę, nie piszcie, ze tak będzie, bo ja znam siebie i wiem, że tak nie będzie. Znam również realia życia, jakie prowadzę, o których nie chcę tu pisać, więc wiem, że jest to po prostu niemożliwe). Mój jedyny cel, to sprawić, by on pokochał mnie na nowo, by sam chciał wrócić. To trudne do wytłumaczenia, bo moje uzasadnienie może wydać Wam się po prostu głupie, ale ja naprawdę nie wyobrażam sobie siebie w przyszłości bez niego. Po prostu nie widzę tej przyszłości. Niczego bardziej nie pragnę niż tego, żeby wrócił. Ale wrócił jako człowiek, któremu na mnie zależy i który chce ze mną być. Czy to małżeństwo ma jeszcze szansę? Jestem w trakcie dużej roboty budowlanej na placu, wysyłam mu mmsy ze zdjęciami robót i niby jest zainteresowany, dzwoni i doradza, ale poza to nie wykracza. Mówi, że jego ta sytuacja też boli, że wie, że jestem zraniona, ale proponuje jedynie przyjaźń. Nic więcej.

konto usunięte

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
nie można wpłynąć na drugiego człowieka- nie można nic zrobić, żeby zaczął chcieć.
Można jedynie zmienić siebie, swoje życie, podejście do wielu spraw, do siebie, swój wygląd.

Co mam na myśli: jeśli nie możesz zmusić męża do powrotu, to możesz jedynie zmienić swoje podejście do jego odejścia, wykorzystać je dla siebie.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Nie zrozumiałaś mnie... Ja nie chcę go zmuszać do powrotu. Ja chcę, żeby on na nowo mnie pokochał. Nawet gdyby wrócił "przymuszony", cierpiałabym, wiedząc, że on nic do mnie nie czuje.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Mąż odszedł.

Nie spodoba Ci sie to co napisze ale ja też kochaląm wiele lat nieodpowiedniego człowieka zapominajac całkowicie o sobie i dziś dwa lata po rozstaniu kazdego dnia dziękuję,ze udało mi sie go przestac kochać..najpierw trzeba pokochać i zaakcetpowac siebie. Do miłości nie da sie nikogo zmusić a im bardziej o nią zabiegasz tym bardziej się oddala, tak juz jest. Widze, ze maz był dla Ciebie celem zycia a tak byc nie powinno poniewaz szczecie nosimy w sobie i w sobie należy je odnaleźć zamiast uzależniać swoje szczescie od drugiej osoby. Moja rada - daj mu spokój, zajmij sie sobą i nie konsultuj z nim swoich poczynań, jesli cokolwiek z jego strony jeszcze jest - wróci predzej czy później bo teraz nawet jakby wrócil to byłaby taka wyżebrana milosć i zycie w iluzji, złudzeniami, na pewno tego chcesz?
Chcę, żeby znów mnie pokochał....nawarzysz mu lubczyku?
Zainteresowanie mezczyzny najczesciej zdobywa sie wtedy gdy ponownie stajemy sie dla niego wyzwaniem, więc..jak wyżej - zajmij sie sobą i przestan go zauważać.Joanna Małgorzata W. edytował(a) ten post dnia 01.02.12 o godzinie 12:53
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

A plusów w tej sytuacji nie widzę. Nie jestem w stanie jego odejścia potraktować jako mozliwość rozwijania siebie. Minął miesiąc, a ja 1. dalej jestem zakochana jak w dniu slubu, 2. nadal jestem niezdolna do normalnego myślenia, 3. nie wyobrażam sobie, że on tak po prostu zniknął z mojego życia.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
A plusów w tej sytuacji nie widzę. Nie jestem w stanie jego odejścia potraktować jako mozliwość rozwijania siebie. Minął miesiąc, a ja 1. dalej jestem zakochana jak w dniu slubu, 2. nadal jestem niezdolna do normalnego myślenia, 3. nie wyobrażam sobie, że on tak po prostu zniknął z mojego życia.
W takiej sytuacji tylko czas moze Ci pomóc i..zajecie myśli czymś a nawet kimś innym, spotykaj sie z ludźmi, również z meżczyznami, odkryj powoli inne uroki zycia, wiem co czujesz - tkwilam w takiej matni i samoograniczeniu - mozna to w sobie przelamac chcoć wymaga to czasu i zmiany nastawienia.Joanna Małgorzata W. edytował(a) ten post dnia 01.02.12 o godzinie 12:55

konto usunięte

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
A plusów w tej sytuacji nie widzę. Nie jestem w stanie jego odejścia potraktować jako mozliwość rozwijania siebie. Minął miesiąc, a ja 1. dalej jestem zakochana jak w dniu slubu, 2. nadal jestem niezdolna do normalnego myślenia, 3. nie wyobrażam sobie, że on tak po prostu zniknął z mojego życia.
a co się dziwić..Ania- po prostu to za krótko :)

ja bym na Twoim miejscu wzięła się ostro za siebie- wygląd, fryzura, makijaż, jakieś hobby, znalezienie sobie znajomych, rozrywki.
Jak mąż zobaczy Cię taką odmienioną, to może Cię zapragnąć na nowo. A Ty wtedy będziesz już inną kobietą- i możesz go nie chcieć :) a jeśli zechcesz, to na Twoich warunkach.
Zacznij myśleć o sobie- całe życie o nim i o nienarodzonym dziecku myślałaś. Bierz się za siebie :)
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Tego nie chcę, to oczywiste. On w ostatnim mailu napisał, żebym dała mu pół roku na przemyślenie, czy to co do mnie czuje jest jeszcze miłością czy tylko przyzwyczajeniem. Wiem, że jeżeli przez pół roku nie będziemy się widzieć i rozmawiać ze sobą, to on po prostu definitywnie odejdzie. Zresztą i we mnie przez półroczny okres poczucie krzywdy tak się skumuluje, że mogę go zacząć nienawidzić. Nie wiem tego. Ale wydaje mi się, że jeśli chcę ratować to małżeństwo, to nie może być mowy o czymś takim. Masz rację - mąż stał się celem mojego życia. W momencie kiedy zaprzestaliśmy starań o dziecko, zrozumiałam, że tylko jego mam i mieć będę. I wtedy chyba zawierzyłam i zaufałam mu tak do końca.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Karolino, ja już i tak mam bardzo napięty plan dnia. Nie rzecz w tym, żeby znaleźć sobie hobby, bo mam już niejedno. ja Wam, dziewczyny, generalnie powiem, że naprawdę jestem osobą energiczną i działającą na wielu polach. Tylko że teraz nie mogę się przemóc. O siebie zaczęłam bardzo dbąć. Mąż mi narzucił dietę cud - w miesiąc straciłam 15 kg prawie (to jedyny plus tej sytuacji), chodzę systematycznie do kosmetyczki. Niby robię to dla siebie, ale - tak naprawdę po to, żeby on zauważył różnicę. Wiem, że w niedzielę sie spotkamy. Na gruncie neutralnym. Chcę zrobić dobre wrażenie, ale zupełnie nie mam pojęcia jak. O czym rozmawiać, o czym nie...

konto usunięte

Temat: Mąż odszedł.

Myślę, że pół roku to okres, kiedy możecie się widywać- idźcie np na kolację za jakiś czas i podczas niej opowiadaj, co u Ciebie słychać z uśmiechem i zadowoleniem. Niech widzi nową Ciebie.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

I o to właśnie mi chodziło. Ale mąż nie bardzo tak to widzi. On myślał, że będziemy się "jedynie mailami kontaktować". Cóż... widzę, że jest niechętny mojej inicjatywie, ale nie chcę się poddać.

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Aniu, piszesz, że "masz tylko męża i tylko jego mieć będziesz"?
A co to znaczy "mieć kogoś" według ciebie?
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Tego nie chcę, to oczywiste. On w ostatnim mailu napisał, żebym dała mu pół roku na przemyślenie, czy to co do mnie czuje jest jeszcze miłością czy tylko przyzwyczajeniem. Wiem, że jeżeli przez pół roku nie będziemy się widzieć i rozmawiać ze sobą, to on po prostu definitywnie odejdzie. Zresztą i we mnie przez półroczny okres poczucie krzywdy tak się skumuluje, że mogę go zacząć nienawidzić. Nie wiem tego. Ale wydaje mi się, że jeśli chcę ratować to małżeństwo, to nie może być mowy o czymś takim. Masz rację - mąż stał się celem mojego życia. W momencie kiedy zaprzestaliśmy starań o dziecko, zrozumiałam, że tylko jego mam i mieć będę. I wtedy chyba zawierzyłam i zaufałam mu tak do końca.
No własnie..nie kazdy potrafi unieśc taki "cieżar" całkowitego zaufania i miłosci drugiej osoby.
Nie zakładaj z góry,ze pól roku nie bedziecie sie widzieć ani,ze on odejdzie, myslisz,ze jak bedziesz go nękac kontaktem ze sobą to coś pomoze? Wręcz odwrotnie, raczej zacznij go unikać dla własnej higieny psychicznej bo to jest rodzaj uzależnienia każde uzależnienie jest złe.
Zastanów sie dlaczego zainteresował sie mezatką? Nie sądzisz,ze własnie dlatgo ze nie musi brac za nią odpowiedzialnosci?..przemyśl ta kwestię....bo moim zdniem Twój maż ma syndrom 3xP czyli Pieprzony Piotruś Pan taki który uwiesza sie na kobiecie a gdy ona zada czegoś w zamian ucieka do kolejnej mamusi.

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Nie zrozumiałaś mnie... Ja nie chcę go zmuszać do powrotu. Ja chcę, żeby on na nowo mnie pokochał. Nawet gdyby wrócił "przymuszony", cierpiałabym, wiedząc, że on nic do mnie nie czuje.


Może nie pisz, nie dzwoń, pracuj nad sobą, nad wyglądem, pokaż się od strony kobiety silniej, atrakcyjnej niezależnej, i może sam zobaczy co stracił.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Marcelo, chodziło mi o to, że "mieć będę" kogoś, kto stanowi dla mnie najbliższą osobę, czyli taką, która kocha mnie bezwarunkowo. Dziecko tak kocha, a z mężem... wyszło jak wyszło.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Dziecko kochałoby - to miałam na myśli - gdyby było.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

3XPPP? Może i w tym coś jest... Ale w jego wirtualnej karierze bywały również kobiety samotne. Ważne jest według mnie również to, że mój mąż jest dorosłym dzieckiem rozwiedzionych rodziców, jego dziadkowie również się rozeszli. Czasem więc myślę, że może życie poniekąd tak go ukształtowało.
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Malwino... Bóg jeden wie, jak bardzo staram sie powstrzymywać przed telefonami do niego o byle głupstwo. Czasem bywa to silniejsze ode mnie, czasem to ja wygrywam. W poniedziałek postanowiłam sobie, że ani jednego maila, ani jednego telefonu do czwartku ( ma wtedy urodziny), w czwartek zadzwonię z życzeniami, ale jeśli nie będzie zainteresowany dłuższą rozmową (w sensie jeśli on nie będzie podtrzymywał rozmowy), to szybko się rozłączę. Ale on wczoraj do mnie zadzwonił, bo na którymś z portali znalazł artykuł o naszym wspólnym znajomym. Zadzwonił, żeby mi powiedzieć, żebym go sobie przeczytała.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Mąż odszedł.

Anna Moroń:
Malwino... Bóg jeden wie, jak bardzo staram sie powstrzymywać przed telefonami do niego o byle głupstwo. Czasem bywa to silniejsze ode mnie, czasem to ja wygrywam. W poniedziałek postanowiłam sobie, że ani jednego maila, ani jednego telefonu do czwartku ( ma wtedy urodziny), w czwartek zadzwonię z życzeniami, ale jeśli nie będzie zainteresowany dłuższą rozmową (w sensie jeśli on nie będzie podtrzymywał rozmowy), to szybko się rozłączę. Ale on wczoraj do mnie zadzwonił, bo na którymś z portali znalazł artykuł o naszym wspólnym znajomym. Zadzwonił, żeby mi powiedzieć, żebym go sobie przeczytała.
Dopóki bedziesz w pozycji proszalnej będziesz na pozycji straconej.
Dzwoni? Fajnie, ale Ty akurat wychodzisz ze znajomymi i jesteś "bardzo zajeta" przestal kochac stara Anię? Musi poznac nową, taką której jeszcze nie zna.
A moje prywatne zdanie jest takie - facet, który musi sie dowartoscywac przez portale itp, mieć stały kontakt z innymi kobietami potrzebuje wiecznego potwierdzenia swojej atrakcyjnosci, meskosci i Bóg wie czego ufff, moze dla odmiany pozwól komuś zaopiekowac sie..sobą? Co? zamiast matkowac meżowi, ktory uwierz mi na pewno jest dorosły, czy dojrzały nie wiem, wątpie ale dorosły tak.
Moze kup sobie pieska? Kotka?Joanna Małgorzata W. edytował(a) ten post dnia 01.02.12 o godzinie 13:46
Anna M.

Anna M. specjalista ds kadr

Temat: Mąż odszedł.

Mam nawet dwa pieski:) i trzy kotki:))) Problem polega na tym, że ja nie tylko nie chcę, żeby on wrócił, nie kochając mnie, ale i na stare warunki w małżeństwie też się nie zgadzam. Ja tak naprawdę nie chcę roli matki, nie miałam wyjścia po prostu, a że z natury jestem zaradna, więc jakoś to poszło. To mój ogromny błąd, że pozwoliłam na to, żeby tak się stało. Ale stało się. Może inaczej jeszcze sformułuję pytanie: co robić, żeby on chciał wrócić i żeby jednak zupełnie odwrócić role w naszym małżeństwie? Czy ta sztuka wydaje Wam się w ogóle możliwa?

Następna dyskusja:

Mąż odszedł i co dalej?




Wyślij zaproszenie do