Emilia Krupa

Emilia Krupa life coach

Temat: Manipulantka

Witam, jestem magistrem pedagogiki, aktualnie rzucam pracę nie związaną z zawodem na rzecz pracy za granicą, ponieważ sytuacja mnie do tego zmusza. Zawodowo chcę pracować i intensywnie od tego również dążę uczestnicząc w konferencjach i przygotowując się do publikacji, ale nie o tym chcę do Was napisać. Jednakże ważne jest to, abyście mieli w miarę pełen obraz tego jak wygląda moje życie.
Więc zacznę od tego, iż nie pochodzę z idealnej rodziny, chyba jak każdy, ale za to bardzo kochanej, wszyscy o siebie wzajemnie dbamy niezależnie od wieku. Zdarzają nam się kłótnie, czasem nawet większe.
Jestem osobą bardzo uczuciową i wrażliwą więc zawsze bardzo przeżywam wszystkie kłótnie. Często o nich też rozmawiam, ale tylko z wybranymi ludźmi.
Przeszło ok temu rozstałam się z chłopakiem, który pomieszkiwał z nami w domu, bił mnie często, groził i szantażował podczas nieobecności moich rodziców, którzy zauważyli, że coś złego się dzieje, ale ja nastraszona kłamałam. Po "rozstaniu" było mi ciężko zrozumieć dlaczego dałam się krzywdzić!!?? Szybko pojawił się ktoś "nowy" nie chciałam żadnego związku... ale wyszło tak, że jesteśmy już rok razem i jesteśmy zaręczeni.
Mój narzeczony pochodzi z rodziny niepełnej, mieszka z matką(65) i siostrą(40) brat starszy mieszka daleko od domu rodzinnego wraz z żoną, a jeden brak umarł kilka lat temu i rodzina nadal bardzo z tego powodu cierpi, mnie również jest z tego powodu bardzo przykro. Ojciec całej tej rodziny zmarł 10 dni po tym kiedy mój narzeczony się urodził.
Przez cały rok było wszystko w porządku, poza problemami z dokończeniem studiów przez mojego narzeczonego. Więc jak mogę to mu pomagam i popycham do tego, żeby dał rade. On bardzo chce, ale nie potrafi. Jest bardzo cichym człowiekiem i zamkniętym. Bardzo mało mówi. Przed naszym poznaniem tylko pracował w domu i w pracy i spędzał wieczory przy piwku sam. Otworzyłam mu usta i oczy. Mimo braku pieniędzy- co dzisiaj jest powszechne bardzo miło spędzaliśmy czas, mój narzeczony poznawał normalne życie, radość, uczucia i emocje. Bardzo polubiłam jego matkę i siostrę, miałyśmy rewelacyjne relacje, ja pomagałam im w sprzątaniu i organizowaniu urodzin, w sumie to ja sama je robiłam, większość rzeczy już przywoziłam z domu.Pomagała i współpracowałam jak w rodzinie, było miło. Sprzątałam czasem grób ojca i brata mojego narzeczonego, nosiłam kwiaty... byłam szczęśliwa. Jednak nie dało się zauważyć, iż mój narzeczony nie ma nic w domu do gadania, jego rak ciągle go pouczał a według mnie nawet poniżał, sam siedząc sobie wygodnie, kiedy mój N ciężko zajmował sie domem i pracą, nikt z N nie rozmawiał, a on problemy wylewał mnie. Postanowił dokończyć studia, została mu prawie sama obrona, więc intensywnie mu staram się pomagać, natomiast jego matka ciągle ma dla niego pełniuśka listę wymagań w domu. Mój N bardzo dużo pomaga i poświęca, ale jak chce pracować i kończyć studia to nie da rady zająć się wszystkim co zresztą mogą zrobić jego mama lub siostra. Więc delikatnie rozmawiał z jego siostrą, że trzeba go motywować i pomóc jemu. Potem rozmawiałam, że N chce się wyprowadzić i o jego bezsensownym poświęceniu i tym, że on nie chce w domu siedzieć z nimi bo nic z tego nie ma, nawet związku normalnego, ponieważ często spotykamy się pracując w domu zamiast tak jak normalna para spotkać się wyjść itd. Jego siostra natomiast co weekend spotyka się z przyjacielem, bez żadnego wstydu urządzając sobie weekendy w domu gdzie nie ma mieszkania bez ślubu, lub u przyjaciela w domu. My natomiast zapieprzamy w tym czasie nie mając możliwości na własny odpoczynek. więc postanowiliśmy wyjechać choćby osobno na trochę zarobić, podremontować samochód, kupić pare potrzebnych rzeczy i wynająć mieszkanie, ale to za parę miesięcy, teraz się zaręczyliśmy.
W dwa dni po zaręczynach tak się złożyło że N zorganizował pierwszą w życiu naradę rodzinną, dotyczącą podobno rozliczenia pomiędzy domownikami remontów itd, nie wiem na tej rozmowie mnie nie było, bo nawet nie powinno. Po czym mój N stał się do mnie bardzo niemiły, oschły jak nigdy dotąd. Co się okazało, ukochanej Emilki stałam się manipulantką która roi wode z mózgu i wiele innych obraźliwych tym podobnych słów. Nie wiedziałam skąd ten przewrót, spotkałam się z naszą wspólną przyjaciółką, która z szokiem przyjęła zachowanie N. Po czym udałam się na rozmowę z nim, dowiedziałam się jaka to nagle z dnia na dzień jestem zła, MANIPULANTKA przede wszystkim i jakoś mnie to śmieszyło do momentu kiedy usłyszałam, że ja dzielę majątek w ich rodzinie- słowa jego siostry... Więc nie patrząc na nic,poszłam do niej zmyślą że źle się musiałyśmy w rozmowie kiedyś zrozumieć, na co ona do mnie z wieloma obrazami,na moją rodzinę również co uważam za przesadę bo akurat tu nie ma co się wypowiadać i w dodatku sama swojej rodziny nie ma, Zresztą rzekomo dlatego że poświęciła życie domowi, braciom co do końca nie jest uzasadnieniem. Zaczęła mnie wyrzucać nie wiem za co, ponieważ bardzo byłam mimo obelg spokojna i wyrozumiała, zrobiła awanturę na cały dom, matka się temu przyglądała tylko ciągle: mówiąc do N co się z nim dziej? nie rozumiem co się z nim dzieje, powiedział coś czego mu zawsze brakowało, rozmowy, zainteresowania, uznania. Ja zostałam bardzo dotknięta sytuacją, w tym domu już nigdy się nie pojawię i to wszystko z dnia na dzień jakby pierścionek zaręczynowy był przeklęty. Mój N nie chce być ze swoją rodziną, uważa że za długo mieszka z mamą-wdowa i siostrą-panną. Twierdzi, że nikt o niego tak nigdy jak ja nie dbał, a szkoda bo zasługuje. Faktycznie to ja dbałam o wszystko od najmniejszych rzeczy do największych, kiedy on nie miał nawet dla mnie wystarczająco czasu poświęcając się rodzinie, a a na to się zgadzałam, bo rodzina jest najważniejsza. Chce być ze mną. Ja go kocham, ale nie chce żeby opuszczał czy kłócił się z mojego powodu z rodziną. Jego siostra się śmieje i nawet nie myśli o przeprosinach, puki co to ostro walczy i wymyśla kolejne manipulacje wciągając w to brata i matkę, która jej się bardzo boi i o tym wiemy już od dawna, że siostra(40) jeździ po matce jak po gówniarzu jakimś. Puki co nikt nie uzasadnił co ja złego zrobiłam, znajomi sąsiedzi, współpracownicy twierdzą że nie miałam nigdy złego wpływu na N wręcz przeciwnie. N jest bardzo za mną ale nie jestem pewna już niczego,moja rodzina nic na razie nie wiem bo chyba by tego nie przeżyli. Cyrki się dzieją coraz większe z dnia na dzień. Czy ktoś uważa, że to zaręczyny spowodowały tą sytuację, panikę i histerię, u siostry która 30-latkowi mówi mi miałeś mówić "mamusiu" a mamie "mamo". Bardzo dobre stosunki miałyśmy, była przez rodzinę wręcz uwielbiana. Co powinnam zrobić?? Co zrobiłam źle? Jeżeli co pominęłam , niejasno napisałam, proszę pytać, nie wiem co jest ze mną nie tak.

konto usunięte

Temat: Manipulantka

a) co to oznacza "live coach"?
b) czy wy wyjezdzacie razem z kraju?
c) czuje, ze trzeba chlopaka z korzeniami z tego domu wyrwac...

edit:

zaburzylas wieloletni porzadek w tej rodzinie, zabierasz z domu mezczyzne dwom zgorznkialym kobietom.
nie bedzie latwo.
jesli on ma dosc jaj, aby wybrac ciebie ponad nie (to wiaze sie z jego opuszczaniem domu rodzinnego), bedziecie szczesliwi..Sylwia S. edytował(a) ten post dnia 12.11.11 o godzinie 14:51
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Manipulantka

Emilia Krupa:

Tak na świeżo, co mi się pierwsze nasunęło Emilio to to, że za bardzo się zaangażowałaś emocjonalnie w tą rodzinę. Wydaje mi się, że ciut przekroczyłaś granice zdrowego dystansu. Po drugie czytając opis Twojego narzeczonego pomyślałam szybko, że potrzebna jest mu pełna izolacja od zaborczej rodziny, która nie chce zwrócić mu jego wolności.
Ja na Twoim miejscu nie przejmowałabym się zdaniem jego rodziny. Zdystansuj się do tej sytuacji. Możesz również powiedzieć jemu, że Ty odcinasz się od tego i żyjesz swoim życiem a jeśli on ma ochotę to może podążyć Twoim śladem. Nic więcej zrobić nie możesz. Nie używaj siły, tłumaczeń, bo one nic nie wniosą. Tu trzeba zdecydowanej krótkiej reakcji: 'ja idę, jeśli chcesz chodź ze mną'. Nie próbuj go izolować od rodziny. To musi wypłynąć z niego. To na pewno jest proces, który potrwa długo ale myślę, że na pewno jakaś decyzja jest potrzebna. Niech on sam zadecyduje, który dom jest dla niego teraz ważniejszy: dom jego matki i siostry, czy jego własny dom i przyszła żona. Daj mu czas na decyzję i odsuń się na jakiś czas z dystansem.

konto usunięte

Temat: Manipulantka

Emilia Krupa:
nie da się tej sprawy rozwiązać bez wchodzenia w konflikt z jego rodziną. Będą Ci miały za złe, że im go odebrałaś, że go izolujesz itd - nieprawdziwe rzeczy.
Nie daj się.
Emilia Krupa

Emilia Krupa life coach

Temat: Manipulantka

Sylwia S.:
a) co to oznacza "live coach"?
b) czy wy wyjezdzacie razem z kraju?
c) czuje, ze trzeba chlopaka z korzeniami z tego domu wyrwac...

edit:

zaburzylas wieloletni porzadek w tej rodzinie, zabierasz z domu mezczyzne dwom zgorznkialym kobietom.
nie bedzie latwo.
jesli on ma dosc jaj, aby wybrac ciebie ponad nie (to wiaze sie z jego opuszczaniem domu rodzinnego), bedziecie szczesliwi..

a) ktoś od wydobywania potencjału (moimi słowami)
b)puki co ja wyjeżdżam sama n ok miesiąc po nowym roku jak się uda to razem na 2-3 mies.
c)na prawdę słysze to na każdym kroku
Rafał Winnicki

Rafał Winnicki PKO BP Departament
Restrukturyzacji i
Windykacji Klienta
...

Temat: Manipulantka

Narzeczonego wyślij do harcerstwa, a sobie kup pieska, którym będziesz mogła się opiekować, sprzątać kupki, kąpać... Jak zspokoisz już swój instynkt macierzyński i pielegniarski znajdź sobie PRAWDZIWEGO faceta a nie dziecko do adopcji. Jeżeli zostaniesz z obecnym i urodzi się wam dziecko... Twój instynkt opiekuńczy przerzucisz na dzieciaka, a męża zaczniesz traktować jak szmate...
RaV
Dorota W.

Dorota W. Kropla drąży skałę

Temat: Manipulantka

Sylwia S.:
a) co to oznacza "live coach"?
b) czy wy wyjezdzacie razem z kraju?
c) czuje, ze trzeba chlopaka z korzeniami z tego domu wyrwac...

edit:

zaburzylas wieloletni porzadek w tej rodzinie, zabierasz z domu mezczyzne dwom zgorznkialym kobietom.

To samo i mnie przyszło do głowy.
Gośka J.:
Ja na Twoim miejscu nie przejmowałabym się zdaniem jego rodziny. Zdystansuj się do tej sytuacji. Możesz również powiedzieć jemu, że Ty odcinasz się od tego i żyjesz swoim życiem a jeśli on ma ochotę to może podążyć Twoim śladem.
(...) Tu trzeba zdecydowanej krótkiej reakcji: 'ja idę, jeśli chcesz chodź ze mną'. Nie próbuj go izolować od rodziny. To musi wypłynąć z niego. (...) Niech on sam zadecyduje, który dom jest dla niego teraz ważniejszy: dom jego matki i siostry, czy jego własny dom i przyszła żona.

Zdecydowanie popieram!Dorota W. edytował(a) ten post dnia 12.11.11 o godzinie 15:53
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Manipulantka

Ja trochę popieram Rafała, bo faktycznie troszkę przeginasz z nadopiekuńczością. Też to tak odczułam po przeczytaniu Twojego pierwszego posta. Na siłę starasz się opiekować ludźmi a to niepotrzebne i zgubne. Mogłabyś się faktycznie zastanowić, czy potrzebujesz dużego dziecka z bagażem za tyłkiem w postaci starych stetryczałych bab, czy partnera, który potrafi myśleć i działać za siebie? Jest w tym wiele prawdy. Spójrz z dystansem na swoją sytuację i postaraj się zobaczyć ją oczami widza a nie uczestnika tego teatru.

konto usunięte

Temat: Manipulantka

Jak dla mnie to gość nie ma jaj, typowy maminsynek jakich wiele, jak dla mnie powinnaś go olać, bo niestety będziesz kiedyś przez niego nieszczesliwa. Manipulantami w całej tej sytuacji są osoby z jego rodziny które chcą rozwalić wasz związek. Zrób to pierwsza i olej go.

konto usunięte

Temat: Manipulantka

Emilia Krupa:
rodziców, którzy
zauważyli, że coś złego się dzieje, ale ja nastraszona kłamałam.
, iż mój
narzeczony nie ma nic w domu do gadania, jego rak ciągle go pouczał a według mnie nawet poniżał...



Stare i niemodne prawdy o których dziś zapominamy

"Dlatego opuści człowiek ojca swego oraz matkę i połączy się z żoną swoją. I będą ci dwoje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało.” Marka 10:7"

Bo właśnie podstawą związku jest emocjonalne odcięcie pępowiny ...Ojca, matki braci i sióstr. Dlatego radził bym każdemu kto wchodzi w związek najpierw własną drogę...
Jeśli chce z kimś być to nie jest najważniejsze dla mnie co sądzi o mnie rodzina mojego chłopaka :-)lub dziewczyny....

Ktoś powiedział że miłość w związku jest wtedy gdy kochające osoby patrzą w jednym kierunku...Jak każde z was patrzy w innym np na mamę, tatę brata byłego chłopaka lub samochód w garażu to trudno jest zachować równowagę...

Zatem powinniście się zastanowić wspólnie jaką drogę wybieracie...Bez przeszkód w życiu było by nudno...Marek Bronisław Hubert edytował(a) ten post dnia 12.11.11 o godzinie 18:50
Monika Cichoń

Monika Cichoń zachwycam się
światem

Temat: Manipulantka

Mam wrażenie, że zajęłaś trochę jakby nie swoje miejsce w tej rodzinie. Jakbyś czuła się lepsza i oceniała ich. To nie wróży dobrze wzajemnym stosunkom. Tak samo jak niańczenie narzeczonego. Zamiast oburzać się na nich, zastanów się jakie twoje zachowanie spowodowało, że odebrali je jako manipulację.

Następna dyskusja:

Kobieta=manipulantka czy ra...




Wyślij zaproszenie do