Temat: mama ? chciałabym zmienić jej stosunek do mnie
Kinia, powiem Ci tak jak robię ja w takich sytuacjach. Idę do mamy lub taty, ale częściej jednak kłócę się z mamą, więc idę do niej, staję przed nią i pytam: "Czy mogę wiedzieć o co Ci chodzi?". Najprostsza forma, skutkująca najczęściej, najkrótsza i najlepsza moim zdaniem, jaka istnieje. Po prostu zapytać stanowczo: "O co Ci chodzi?...Nie wyjdę stąd dopóki nie dowiem się o co Ci właściwie chodzi?".
To, co Ty robisz przypomina mi małą zastraszoną dziewczynkę. Ty się jej boisz a ona na tym bazuje skutecznie Cię izolując od siebie. Być może dla niej Twoja reakcja jest lepsza, bo zwalnia ją z obowiązku rozmowy, której ona sama nie potrafi przeprowadzić. O coś jej chodzi, coś jest nie tak, ale nie powie, bo nie wie jak, ma obawy itd...Ktoś musi pierwszy zrobić odważny, zdecydowany krok. Ja tak z moją mamą załatwiam sprawy.
Po drugie piszesz, że chcesz się do niej przytulić, ale ona Cię odtrąca. Bez rozmowy i wyjaśnienia problemu to, czego chcesz nigdy może nie nastąpić. Może zamiast myśleć o tym, że chcesz by Cię mama tuliła, popracuj nad własnym poczuciem wartości, nad tym, by sama o siebie zadbać. My Cię nie znamy. Nie wiemy, jaką jesteś osobą, więc nikt tutaj nie wyczaruje magicznie i nie odpowie Ci, czemu mama tak się zachowuje. Może ją rozczarowałaś? Skąd wiesz, czy ona nie czuje się czymś zawiedziona? Sama się moja droga nie wychowałaś.
Przypomniałaś mi stwierdzeniem, że sama musiałaś o siebie zadbać, gadkę mojego męża. Na moje stwierdzenie, że wyniósł coś tam z domu, on stanowczo protestuje: "Nie, mnie moi rodzice tak nie wychowali. To ja sam się tak wychowałem". No bez jaj! Dziecko nie może samo siebie wychować. To, jacy jesteśmy zawdzięczamy oczywiście sobie również, ale w dużej mierze rodzicom.
Ja wychowałam się w rodzinie dysfunkcyjnej. Żrę się z mamą, a raczej ona ze mną. Nie dalej, jak przedwczoraj poszło "na noże". Jednak muszę oddać moim rodzicom, że to dzięki nim i dziadkom, jestem tym, kim jestem. Może gdybym urodziła się w domu, który miodem i mlekiem by płynął, byłabym rozwydrzoną, rozkapryszoną dziewuchą, która bez mamusi i tatusia, by się mówiąc brzydko nie wysrała. A tak jestem samodzielna, ambitna, do wszystkiego doszłam sama, ale charakter ukształtował się w domu a nie na Hawajach w hamaku.
Tak więc być może Twoja mama nie czuje w Tobie tej "wdzięczności". Nie trzeba bić przed nimi czołem, ale można okazać to swoim zachowaniem.
Czy Ty o cokolwiek rodziców prosisz? Czy pytasz mamę o opinię, o zdanie? Jak Ty się do mamy na co dzień odnosisz w zwyczajnych codziennych sprawach? Co robisz dla mamy? Co robisz dla swoich rodziców? Czy bierzesz czynny udział w ich życiu? Czy tylko marzysz o tym, czego nie masz?
P.S. Wiesz na co przez całe życie było stać mojego ojca? Na klepnięciu w plecy, gdy miałam urodziny i powiedzenie pod nosem: wszystkiego najlepszego. To było raz w roku na urodziny. Tak nigdy mnie nie przytulał.
Przywykłam. I nie mam pretensji, że mnie nie tuli.
Gośka J. edytował(a) ten post dnia 09.06.11 o godzinie 14:58