Aneta Krajewska ...
Temat: konflikt religijny i presja społeczna
Poznałam mężczyznę. Od samego początku okazuje się, że doskonale się rozumiemy, podobne zainteresowania, podobne poczucie humoru, podobny system wartości. Rozmawia nam się rewelacyjnie, spotkania trwają po 4 h i nie nudzimy się ze sobą. Jest chemia. Mamy się ku sobie. Bardzo interesujący człowiek.W rozmowie schodzimy na temat naszego stosunku do religii, do kościoła. On twierdzi, że jest antyklerykalny, do kościoła chodzi od święta, nie uważa się za katolika. Niemniej sakramenty są niepodważalne i nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak jest. Jak drążę temat to... bo jest z małego miasta, bo tak został wychowany i takie tam. Moim zdaniem boi się reakcji matki, rodziny, otoczenia. Dodam został wychowany tylko przez matkę, długi czas mieszkał z nią. Na tą chwilę codziennie ją odwiedza, nawet pracują razem (matka jest współwłaścicielem firmy). Także jest bardzo zżyty z nią, dużo jej zawdzięcza, jest bardzo zależny od niej.
Ja nie jestem katoliczką, ale uważam się za osobę otwartą, skłonną do kompromisów. Myślę, że jak są chęci z obu stron, to mimo różnic światopoglądowych można stworzyć udany związek.
Dla niego natomiast jest to problem nie do przeskoczenia, w związku z tym postanawia urwać kontakt ze mną. Przyjaźń odpada, bo obawia się zaangażowania, zresztą już się wkręcił (podobnie jak ja zresztą). Lepiej urwać to wcześniej, niż później, mniej boli. Standardowo słyszę zatem, że jestem wyjątkowa no ale...
To już moja 3 taka porażka... Zawsze jak trafi się facet, z którym chciałabym być, który mnie fascynuje, który poważnie podchodzi do życia, do związku, to pojawia się konflikt religijny.
Dlaczego mężczyźni obawiają się odmienności? Czy to tylko niedojrzałość? Skąd taka presja, że musi być ślub kościelny, chrzest, komunia, itp.? Dlaczego ludzie na co dzień nie praktykujący cenią bardziej tradycję, niż miłość, przyjaźń, itp.? Jak rozmawiać, żeby nie wystraszyć?